Przemieszczanie
się niewielkim prywatnym samolotem sprawiało Majce taką samą
frajdę, jak śnienie. Oskar, choć nie podzielał jej entuzjazmu,
bawił się świetnie, obserwując, jak zachwyca się chmurami i
przelatującymi w oddali innymi samolotami. Sam głównie
rozmawiał przez telefon, załatwiając ostatnie pilne sprawy.
Niestety nie mogli rozmawiać swobodnie o kamieniu i napotkanym
chłopaku, bo oprócz nich w samolocie siedział jeszcze
Maksymilin Lowrens, zaproszeni przez Akosa, Greg, Johan i Jean, oraz
czterej członkowie ochrony, przypominający zawodników MMA. W
pewnej chwili, po chyba dziesiątym telefonie, Majka straciła
cierpliwość.
- To nie zakłóca
pracy urządzeń? - spytała, wskazując głową komórkę.
- Nie. Dziadek też
co chwilę z kimś rozmawia.
- Ale w samolotach
zawsze proszą o wyłączenie komórek – upierała się.
- Te są satelitarne
i tylko dwa, a poza tym, tak naprawdę ma to znaczenie przy starcie i
lądowaniu – nachylił się i musnął jej usta – Przecież
szukamy kogoś. Muszę być na bieżąco – szepnął.
Pokiwała głową i
uśmiechnęła się. Jak zawsze, myślał o wszystkim. Wróciła
myślami do przyjęcia urodzinowego. Jak on to zorganizował, mając
tak mało czasu? Jak to możliwe, że w ogóle wpadł na taki
pomysł? Przecież oni nie świętowali urodzin! Nawet życzenia
składali jej dziwne.
- Oskar, o co
chodzi z tym „niech Natura ci sprzyja”? - przypomniała sobie, że
te ubawiły ją najbardziej.
- Ach, to? Nic
takiego. Rodzaj życzeń, jak „wszystkiego najlepszego” - odparł
wymijająco.
- Akurat! To czemu
zawsze, składając mi takie życzenia, zerkali na ciebie? To ma coś
wspólnego z... - szukała odpowiednich słów – z
zaręczynami?
- Niezupełnie – w
zniósł w górę oczy – No dobra, ma! To tak, jak
życzyć „żebyś szybko zaszła w ciążę”, albo „niech
Natura obdarzy cię dzieckiem, najlepiej Obdarowanym”.
- Żartujesz?! -
Majka wybałuszyła na niego oczy.
- Wcale nie. Manueli
i Akosowi też będziemy tak życzyć. To jest stały element po
złożeniu przysięgi. Przecież ci mówiłem, że dzieci są
dla Obdarowanych bardzo ważne – zawahał się – Właściwie, to
dopiero ich pojawienie się przypieczętuje przysięgę, którą
dzisiaj złożą. Wtedy to dopiero będzie impreza!
- To o tym mówił
Johan! Inni imprezowali, jak się urodził i dlatego nie może tego
pamiętać! - klepnęła się w czoło – No, to teraz rozumiem! Ale
dlaczego mnie składali takie życzenia?
- Bo nie bardzo
wiedzieli jakie powinni złożyć, a dobrze życzą nam obojgu.
Myślą, że tego najbardziej chcemy... - westchnął.
Majka wbiła wzrok
we własne dłonie. Innym wydawało się oczywiste, że oboje marzą
o wspólnym dziecku. Cudownym dziecku Obdarowanym Darem wiedzy,
jak ona i połączonym z wolą od niego. Spojrzała z ukosa na
Oskara. Wpatrywał się gdzieś w dal. Chciał tego? No pewnie! A
ona? Głupia sprawa, ale chyba jeszcze nie...
- Chciałbyś tego,
prawda? - szepnęła.
- Chciałbym, żebyś
była moją żoną i żebyś była ze mną szczęśliwa – spojrzał
jej w oczy – Wiem, że na razie nie mam co marzyć, ale może w
końcu zechcesz? - trącił nosem jej nos – Jak na razie, całkiem
dobrze nam idzie - jego głos zabrzmiał przyjemnie nisko.
- Jesteś
niemożliwy! - zaczerwieniła się.
Odezwał się
sygnał sms-a. Oskar spojrzał na wyświetlacz.
- Przepytali
wszystkich, poza tymi, z którymi my rozmawialiśmy. Nikt się
do niego nie przyznaje – w głosie Oskara zabrzmiało
zniecierpliwienie – Pozostaje nam liczyć, że się zjawi na
wyborach.
- Trudno – Majka
westchnęła zrezygnowana – Muszę być czujna – dodała – Och,
zapomniałabym! Margaret mówiła, że prawdopodobnie sukienka
nie będzie mi potrzebna, bo stroje będą na miejscu. Wiesz, o co
chodzi?
- Chyba wiem –
westchnął – A liczyłem, że nie będę musiał zakładać
tuniki.
- Coooo?
- Każda narzeczona
chce jak najbardziej przypominać Caliope, więc często obowiązują
stroje z epoki, czyli ze starożytnej Grecji. Wy w długich prostych
sukniach, a my z Akosem w tunikach. Dziadek i tak zwykle zakłada
togę. Uwielbia ją.
- Naprawdę? To
super! - zachwyciła się – Nie nabierasz mnie?
---
Oskar naprawdę
nikogo nie nabierał. Salon rodziców Manueli przekształcono
we wnętrze greckiej świątyni. Oboje byli tak uszczęśliwieni
ślubem jedynaczki i wizytą Mistrza, że gotowi byli nawet wyburzyć
ściany, byle wszystko wyglądało odpowiednio. Na szczęście
Manuela zachowała resztki zdrowego rozsądku, choć w kwestii
strojów dała się ponieść emocjom.
- Ale piękna! -
Majka z zachwytem oglądała się w lustrze.
Miała na sobie
prostą białą sukienkę, zebraną pod biustem jasnozieloną
wstążką. Wynajęta specjalnie na ten wieczór stylistka
zaczesała gładko jej czarne włosy i związała je w luźny węzeł
przy pomocy połyskującej siatki, również ozdobionej
wstążką. Manuela miała na sobie prawie identyczną sukienkę,
której dół ozdobiono jednak złotą lamówką i
przewiązano pod biustem na krzyż złotym sznurem. Włosy miała
upięte podobnie, ale jej węzeł był bardziej wymyślny i opleciony
złotą siateczką.
- Wyglądasz jak
prawdziwa grecka bogini – westchnęła Majka, kiedy Salma okryła
gołe ramiona córki cieniutkim szalem, a na nadgarstek
nałożyła jej złotą bransoletę.
- Wybacz, że twoja
suknia nie jest taka strojna, ale też wyglądasz pięknie – w
głosie Manueli można było dosłyszeć zakłopotanie.
- Żartujesz? To
twój dzień! Nikt nie powinien wyglądać lepiej od panny
młodej – roześmiała się Majka – Ciekawa jestem, jak wyglądają
chłopaki. Akos bardzo narzekał?
- Trochę, ale to
tradycja – Manuela zaczerwieniła się lekko.
- No, moje panny,
idziemy! - Salma klasnęła w dłonie, a stylistka podała Manueli
bukiecik z gałązek kwitnącej pomarańczy.
Idąc za Manuelą,
Majka musiała bardzo uważać, aby nie przydeptać sobie sukienki,
która przy płaskich sandałkach, okazała się odrobinę za
długa. Jeszcze raz z zazdrością wspomniała, z jakim wdziękiem
poruszała się Abigail. Jednak na widok Oskara ubranego w tunikę do
połowy uda, zapomniała o sobie. Może w innych okolicznościach
zaczęłaby się śmiać, ale w bajkowej scenerii i w otoczeniu
innych osób ubranych podobnie, wyglądał dobrze! Jego
opalone, umięśnione nogi przyciągały wzrok, kontrastując z bielą
stroju. Akos ubrany był podobnie, ale jego tunikę również
wykończono złotem. Na ramieniu połyskiwała mu też złota spinka,
przytrzymująca przerzucony luźno kawał materiału. Ledwie zdążyły
się ustawić, kiedy do salonu wkroczył Mistrz. Odziany był w białą
togę wykończoną purpurą, która w połączeniu z jego
długimi siwymi włosami, dodawała mu dostojeństwa i powagi.
- Akosu i Manuelo –
zaczął bez zbędnych wstępów – Wysłucham waszej
przysięgi nie tylko z obowiązku, ale też z prawdziwą
przyjemnością. Oby ten dzień był szczęśliwy dla was i dla
całego Zgromadzenia - Oskarze i Maryann – ciągnął – Jako
świadkowie, macie wysłuchać wraz ze mną przysięgi i świadczyć
o niej, gdyby zaszła taka potrzeba.
Wszyscy skłonili
głowy, po czym Akos ujął za rękę Manuelę i poprowadził ją do
Mistrza.
- Mistrzu, wybrałem
Manuelę spośród wielu innych – zaczął, po czym zwrócił
się twarzą do narzeczonej – Moja ukochana, należę do ciebie i
przysięgam ci, że będę się o ciebie troszczył, będę cię
chronił i każdego dnia mego życia będę ci przypominał, że
jesteś dla mnie największym skarbem, jaki otrzymałem od Natury, a
jeśli będzie nam sprzyjała, przysięgam, że pokocham nowy Dar
równie mocno, jak ciebie. Biorę na świadków ciebie
Mistrzu, Oskara i Maryann.
Mimo, że Majka
spodziewała się wzruszających słów, wyznanie uczuć w
wykonaniu Akosa sprawiło, że z trudem pohamowała łzy. Ukradkiem
spojrzała na Manuelę. Jej oczy również lśniły. Dopiero po
dłuższej chwili udało jej się opanować.
- Mistrzu, przyjęłam
Akosa jako tego jedynego – powiedziała cichym drżącym głosem,
po czym podniosła wzrok na narzeczonego – Mój ukochany,
należę do ciebie i przysięgam ci, że będę ci oddana, będę się
o ciebie troszczyła i wspierała cię ze wszystkich sił. Każdego
dnia będę błagać Naturę o przychylność, tak, bym mogła
odpłacić ci za szczęście, którym napełniłeś moje życie.
Biorę na świadków ciebie Mistrzu, Oskara i Maryann.
Majka połykała
łzy. Oskar, który stał przez cały czas spokojnie obok niej,
delikatnie dotknął jej dłoni, korzystając z tego, że oczy
wszystkich zwrócone były na młodą parę i Mistrza. Zza ich
pleców dobiegały ciche pociągania nosem zarówno od
strony Carlosa i Salmy, jak i rodziców Akosa.
- W imieniu
Zgromadzenia Obdarowanych przyjmuję waszą przysięgę, która
czyni was małżeństwem. Niech Natura będzie dla was łaskawa i
przypieczętuje ten związek – głos Mistrza zabrzmiał uroczyście
– Świadkowie – spojrzał na Oskara i Majkę.
- Usłyszałem
przysięgę, która czyni małżeństwem Akosa i Manuelę.
Niech Natura szczodrze was obdarzy – na twarzy Oskara pojawił się
serdeczny uśmiech. Ukradkiem spojrzał na Majkę.
- Usłyszałam
przysięgę, która czyni małżeństwem Akosa i Manuelę.
Niech Natura będzie dla was łaskawa – wyrecytowała jednym tchem,
modląc się w duchu, żeby wzruszenie nie odebrało jej głosu. A
więc, to tak wygląda, pomyślała.
Ledwie skończyła
mówić, rozległy się oklaski. Mistrz złożył ojcowski
pocałunek na czole Manueli i uścisnął dłoń Akosa. W następnej
chwili Oskar ściskał Akosa, a Majka i Manuela padły sobie w
ramiona, nie zważając na fryzury i stroje.
- Maryann, jestem
taka szczęśliwa... - Manueli łamał się głos.
Salma objęła je
obie. Z drugiej strony podeszła matka Akosa, ukradkiem ocierając
łzy. Pełne emocji przysięgi syna i jego ukochanej, najwyraźniej
poruszyły i jej serce.
- Niech Natura
będzie dla ciebie łaskawa, dziecko – ucałowała zaróżowione
od emocji policzki Manueli.
- Jestem pewna, że
tak będzie – Salama objęła córkę i posłała odważne
spojrzenie matce Akosa – Manuela jest jedynaczką, ale ja mam dwoje
rodzeństwa!
Powietrze wokół
kobiet jakby zgęstniało. Na twarzy Manueli odmalowało się
napięcie. Do Majki dotarło nagle, pod jak ogromną presją musiała
być ta dziewczyna. A jednak każdego dnia przesyłała jej kolejne
przetłumaczone frazy. Nawet wtedy, gdy trwały przygotowania!
Poczuła się okropnie, kiedy przypomniała sobie swoją prośbę
skierowaną do Akosa. Wzięła pod rękę Manuelę i odciągnęła ją
na bok.
- Choć jako
asystentka jesteś dla mnie bezcenna – zaczęła – To z Naturą
nie mogę konkurować. Jeśli tego właśnie pragniecie, niech się
stanie – ścisnęła lekko dłonie zmieszanej Manueli.
- Ale Akos mówił
mi, że prosiłaś... - zaczęła tamta nieśmiało.
- Zapomnij o tamtym.
Przecież to ci nie przeszkodzi pracować – dodała ciszej.
- Och, na pewno nie!
- gorliwie zapewniła ją Manuela.
- Więc bierzcie się
oboje do roboty i zamknijcie gęby tym ropuchom! - Majka ściszyła
głos, wskazując głową pogrążonych w rozmowie z Mistrzem,
rodziców Akosa.
Dziewczyny
spojrzały sobie w oczy i zaczęły chichotać.
- Co was tak
śmieszy? - Oskar wyrósł obok nich jak spod ziemi.
- Wiesz... - Majka
rozejrzała się po udekorowanym salonie – Zastanawiałam się, czy
Margaret zgodziłaby się wypożyczyć nam swój apartament? Te
sukienki są takie piękne, a ty wyglądasz tak apetycznie w tej
tunice...
- Chciałabyś
składać przysięgę tak jak my? - Manuela wyglądała na
zachwyconą.
Majka mrugnęła
do niej porozumiewawczo i pokiwała energicznie głową.
- Obawiam się, że
moja matka byłaby zachwycona – odparł.
O dziwo, Majka nie
doszukała się w głosie Oskara niechęci. W jej oczach tańczyły
wesołe ogniki, kiedy otaksowała go wzrokiem.
- Zapraszamy
wszystkich na uroczysty obiad – Carlos rozsunął drzwi, prowadzące
do jadalni.
- Jeszcze się z
tobą policzę – zdążył syknąć do Majki Oskar, po czym podał
jej ramię.
Z jego spojrzenia
wyczytała jednak wszystko, poza gniewem. Manuela i Akos idący przed
nimi szeptali coś sobie na ucho.
- Żartowałam –
mruknęła cicho Majka.
- A ja nie – Oskar
spojrzał na nią poważnie – To by nawet dobrze wyglądało,
gdybyśmy byli w tradycyjnych strojach.
- W takim razie,
umowa stoi – szepnęła – Złożymy tradycyjną przysięgę.
- Czy wiesz, że
właśnie zgodziłaś się zostać moją żoną? - Oskar odsunął
jej krzesło – Oficjalnie – zaznaczył.
- Bezczelnie
wykorzystałeś mój brak doświadczenia w tej materii –
zmrużyła oczy – Ale nie będę grymasić. Zgoda, to zgoda.
- Kiedy mam się
oświadczyć twojej rodzinie? - wyszczerzył do niej zęby.
- Mam wrażenie, że
doskonale wiesz, kiedy – uśmiechnęła się.