Lek

Lek

czwartek, 14 stycznia 2016

Meteory. Przed świtem 32

 
Siedzimy przy masywnym drewnianym stole w przepięknej zamkowej kuchni. Tak, tak, Anastazja i Timothy też mieszkają w zamku. Jest inny niż zamek Ainay-le-Vieil, mniejszy i bardziej surowy, zbudowany z kamienia, ale piękny! Kuchnia też jest piękna, pomalowana na biało, ze starymi belkami na suficie i ciężkimi meblami z takiego samego ciemnego drewna. Drzwiczki szafek mają okrągłe szybki sklejone ołowiem, jak witraże. Oprócz gazowej i elektrycznej płyty w kącie jest palenisko z rusztem. Kamienna posadzka jest zimna, ale pod stołem leży gruby, miękki dywan. Czekamy na Timothy'ego. Anastazja zerka na mnie wyczekująco.
- Chciałabym cię o coś spytać – zaczynam trochę niepewnie – Znalazłam w notatkach babci Rosanny rysunek... - wyciągam z kieszeni karteczkę i rozkładam ją na stole – Czy wiesz, co to jest?
Anastazja ogląda kartkę w milczeniu. Z jej twarzy niczego nie mogę wyczytać. Czuję jak serce mi wali.
- Kamień – mówi wreszcie.
- To kamienny klucz – ciągnę, obserwując bacznie jej twarz – Wiem, gdzie znajdują się drzwi, które otwiera się takim kluczem.
- Och! - rzuca szybkie spojrzenie Oskarowi, ale on zachowuje kamienną twarz.
- Jest w zamku Gonzagów – mówię i zauważam na jej twarzy cień ulgi – Wiem też, że kluczy jest więcej.
- Skąd to wiesz? - pyta.
- Obiecałam, że nie zdradzę źródła tych informacji. Wiem, że to wielka tajemnica. Zresztą, to nie jest najważniejsze – wzdycham – Najgorsze jest to, że Swen także wie o istnieniu klucza.
- Skąd wiesz? - tym razem nie udaje jej się ukryć zdenerwowania.
- Spotkałam się z nim. To znaczy, nie z własnej woli, oczywiście! Pytał mnie o klucz, ale nie wiem, czy wiedział, jak wygląda i co otwiera...
- Ale pytał o klucz? - Anastazja przełyka głośno ślinę.
- Tak - kiwam głową – Dlatego pomyślałam, że twój mąż powinien wiedzieć... - zerkam niepewnie na Oskara. Dlaczego on się nie odzywa?
- Dobrze zrobiłaś, przychodząc z tym do mnie – Anastazja mówi z powagą. Wygląda na przejętą.
Oskar delikatnie muska mój policzek. Uff, raźniej mi. Nagle czujemy, że ktoś się zbliża. Timothy!
- Witajcie – kiwa mi głową i wyciąga do mnie dłoń. Ściskam ją zdecydowanie, ale nie za mocno. Odpowiada podobnym uściskiem, potem klepie Oskara w ramię i przygarnia na moment Anastazję, która nadstawia mu policzek, a potem trąca biodrem. Widać, że czują się przy nas swobodnie. Cieszę się, bo muszę przyznać, że trochę się boję Timothy'ego – Co was sprowadza? - siada za stołem naprzeciw mnie i Oskara. Anastazja zajmuje miejsce na szczycie, tak, że ma nas wszystkich na oku.
- Majka chce ci coś powiedzieć – Anastazja patrzy na mnie ciepło, jakby chciała ośmielić.
- Chciałam... - nabieram powietrza – Chciałam cię ostrzec. Swen wie o kluczu i szuka go.
Timothy marszczy brwi. Patrzy najpierw na mnie, potem na Anastazję, Oskara i znów na mnie.
- A ty skąd wiesz o kluczu? - pyta z naciskiem.
Kulę się w sobie, ale nagle czuję na swoim udzie ciepłą rękę Oskara.
- Jesteś wśród przyjaciół – mówi spokojnie – Nie bój się niczego.
- Ten rysunek był w notatkach Rosanny – Anastazja podsuwa mężowi karteczkę, którą jej pokazałam.
- Swen pytał mnie o klucz... - nagle uświadamiam sobie, że moje niekompletne odpowiedzi nie mają sensu. Muszę wyjawić wszystko! - Dostałam od Judith Banch naszyjnik, a w środku był kamień.
- Co??? - oboje, Anastazja i Timothy otwierają szeroko oczy.
- Nie wiedziałam, co to jest. Judith mi to dała, a potem zginęła. Swen zażądał ode mnie tego, co zabrałam z jej domu, czyli klucza. Tak skojarzyłam fakty – mówię bez tchu.
- Mówiłem, że jest bystra – Oskar ściska delikatnie moje udo, dodając mi otuchy.
- Rozmawiałaś ze Swenem? Kiedy? - Timothy pochyla się w moją stronę z groźną miną.
- Porwał Akosa, kiedy Oskar odbywał karę... Ruszyłam mu na ratunek – Nie boję się ciebie, nie boję się ciebie, powtarzam w myślach, czując, że włosy mi się unoszą – Odebrałam go.
- Odebrałaś?! - na twarzy Timothy'ego niedowierzanie miesza się z czymś... gniewem?
- Chciał klucza, a ja Akosa! Rzuciłam mu naszyjnik i zabrałam mojego człowieka – mówię szybko. Nie wierzy mi? - Co miałam zrobić? Pozwolić, żeby go zabił?
- Gdzie jest klucz? - wzrok Timothy'ego ciemnieje – Gdzie on jest?!
Aż podskakuję na dźwięk jego podniesionego głosu.
- U mnie – Oskar pochyla się do przodu, w kierunku swojego wuja – Wykazała się odwagą i rozsądkiem jednocześnie.
- Dlaczego mnie nie poinformowałaś? Każde zagrożenie dla Zgromadzenia musi być zgłaszane!
- Nie należałam wtedy do Zgromadzenia. Nie wiedziałam... - tłumaczę się cicho – A Akosowi zabroniłam, bo... bo... nie chciałam, żeby ktoś wiedział, że zawdzięcza mi życie.
- Zabroniłaś? Zdajesz sobie sprawę, jakie znaczenie ma to, co mówisz?!
- Timothy, przyszła tu z własnej woli – Oskar przysuwa się do mnie nieznacznie – Niczego nie zataiła. Po prostu nie wiedziała, czy to ważne.
- Nie wiedziała? Dobre sobie! - unosi się na rękach i zawisa nad nami. Kulę się.
- Przestań, bo zaraz wrócimy do siebie! - Oskar też się podnosi.
- Nie ruszy się stąd, póki się nie dowiem wszystkiego! - ryczy Timothy.
- Zobaczymy! - Oskar odsuwa gwałtownie krzesło.
- Dość! - ostry głos Anastazji sprawia, że na moment obaj zastygają w bezruchu – Majka jest tu gościem i będzie traktowana jak gość, a wy dwaj, wynocha z mojej kuchni! Załatwcie to miedzy sobą i wróćcie, jak skończycie – wskazuje im palcem drzwi.
- Anastazjo, jesteś moją żoną!
- A ty jesteś w MOJEJ kuchni! Tam! - palec Anastazji tkwi nieporuszony.
Siedzę, jak słup soli, bojąc się ruszyć. Nagle Timothy odwraca się do Oskara.
- Za mną! - rzuca z wściekłością i wychodzi. Oskar równie zły, za nim.
Zaczynam drżeć. Łzy napływają mi do oczu.
- Nie denerwuj się – Anastazja kładzie mi dłoń na plecach – Obaj są uparci, ale się dogadają. Timothy to grubianin, ale kocha Oskara jak syna. No, może ostatnio, bardziej jak brata.
- Ja naprawdę nie zdawałam sobie sprawy... - chlipię – Oskar znów ma przeze mnie problemy – lamentuję.
- Nie przesadzaj. Poradzi sobie, a poza tym, stanął w twojej obronie. Timothy zrozumie, że nie mógł zrobić inaczej – wzrusza ramionami – Wiesz co? Mam coś dobrego, na takie okazje.
Wyciąga z szafki szklaną butelkę z ozdobnym korkiem i dwa pękate kieliszki na niskich nóżkach. Po chwili w obu pojawia się bursztynowy płyn.
- Burbon – mruga do mnie – pij.
Ocieram oczy wierzchem dłoni i upijam odrobinę. Znam to uczucie. Lekko szczypie w język, a potem przyjemne ciepło rozlewa się po podniebieniu. Nasłuchuję, ale grube mury tłumią wszystko.
- Myślisz, że Judith dała mi skradziony klucz? - zerkam nieśmiało na Anastazję.
- Nie mam pojęcia – kręci głową – Tylko Timothy może ci odpowiedzieć – dodaje ostrożnie.
Wygląda na to, że muszę się uzbroić w cierpliwość. Popijam burbona małymi łyczkami.
- Masz już prezent dla Manueli i Akosa? - pyta nagle Anastazja.
- Jeszcze nie – przyznaję. Zupełnie się nad tym nie zastanawiałam – A co się zwykle daje?
- Świadkowie powinni jakoś upamiętnić dzień ślubu, więc zwykle obraz, albo rzeźbę z datą i dedykacją – mówi i dolewa mi odrobinę alkoholu.
- Hmmm, miałabym pomysł, ale już nikt mi takiej rzeźby nie zrobi – wzdycham – Kupię coś gotowego i poproszę o wygrawerowanie napisu.
- Dam ci adres pewnego rzeźbiarza. Może znajdziesz coś odpowiedniego – Anastazja wyciąga z kredensu karteczki i ołówek – To obdarowany. Wystarczy, że go przywołasz i powiesz, że jestes ode mnie. Zresztą, jak się przedstawisz, to będzie zachwycony.
Chowam papierek do kieszeni, dokładnie w chwili, gdy drzwi się otwierają. Prostuję się na krześle. Timothy idzie pierwszy, Oskar na nim. Siadają na swoich miejscach.
- Tak lepiej – mruczy Anastazja i dostawia na stół dwa dodatkowe kieliszki.
Timothy przygląda mi się uważnie, po czym wzdycha ciężko.
- To musi pozostać między nami – zaczyna.
- Przysięgam na Dar, że nikomu nie wyjawię tego, co tu usłyszę – mówię szybko i oddycham z ulgą. Nie będzie na mnie krzyczał!
Oskar również składa przysięgę.
- Wygląda na to, że Judith wybrała cię na spadkobiercę, więc jesteś strażnikiem klucza – mówi Timothy.
- Och!
- Problem polega na tym, że strażników jest trzech, bo są trzy klucze i trzy pary drzwi. Nikt nigdy nie słyszał o czwartym – dodaje.
- Co to oznacza? - pytam z niepokojem.
- To oznacza, że wszyscy strażnicy muszą się zebrać i zastanowić. Porozmawiam o tym z Maksem, ale nie sądzę, żeby chciał się do tego mieszać. Ma dość swoich problemów – pociera twarz dłońmi – Oskar, wyświadcz mi przysługę i pokonaj Gonzagę – mówi nagle.
- Staram się – kącik ust Oskara drga, ale oczy są pełne powagi.
- Chciałbym zobaczyć ten klucz – Timothy wraca do tematu – Na razie nie będę informował pozostałych. Musisz mi dokładnie opowiedzieć, jak wyglądało spotkanie ze Swenem. Szczerze mówiąc, to nieprawdopodobne, że mu umknęłaś i jeszcze udało ci się zabrać mu zdobycz.
- Myślę, że tak naprawdę nie chciał mnie skrzywdzić – przyznaję - Akosa torturował, ale tylko po to, żeby mnie zwabić w pułapkę.
- Ale dlaczego cię wypuścił? - przygląda mi się badawczo.
- Kończył nam się czas. Zwlekałam tak długo, żeby musiał wybierać – wyjaśniam – On nie jest zbyt bystry – wyrywa mi się.
- Co takiego?! - Timothy o mało nie krztusi się burbonem.
- Nie miał pojęcia, że komórka nie działa, kiedy się śni. Dał się też nabrać na to, że można lecieć samolotem i uciekać przed wschodem słońca. Gadałam o tym, żeby zyskać czas, a on nie wiedział, że zmyślam...
- Majka, to co jest oczywiste dla ciebie, wcale nie musi takie być dla nas – Oskar się uśmiecha – Ja już to wykorzystałem – mówi do Timothy'ego – Andriej buduje coś w rodzaju systemu. Mówiłem ci o tym.
Timothy kiwa głową.
- Pokażcie mi ten klucz – mówi.
Żegnamy się z Anastazją i razem z Timothy'm wracamy do Ainay-le-Vieil, do mieszkania Oskara.
- Mówisz, że dałaś Swenowi naszyjnik, a kamień ukryłaś? - w głosie Timothy'ego udaje mi się usłyszeć coś w rodzaju uznania. O mało nie podskakuję z wrażenia.
- Włożyłam do środka kamyk z akwarium, bo naszyjnik nie chciał się zamknąć – wyjaśniam – Szkoda mi go. Był chyba zrobiony specjalnie do tego kamienia.
W gabinecie Oskara stajemy przed nowoczesnym obrazem i przykładamy do niego dłonie. Ja prawą, a Oskar lewą.
- Sprytne – mruczy Timothy. Chyba jest udobruchany?
Obraz odchyla się na bok, otwierając sejf. Wyjmuję kamień i gładzę go z czułością. Moja pamiątka po Judith. Timothy sięga do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjmuje prawie identyczny. Wielkość i kształt się zgadza, ale kolor... jest ciemnozielony! Drobne cyrkonie połyskują, jak w moim. Moim? No, chyba tak... Jestem strażnikiem kamienia? O, w mordę! Podaję go Timothy'emu.
- No, tak... - wzdycha i kręci głową – Nic nie rozumiem. Rosanna musiała to przed nami ukryć. Ale jak? I dlaczego?
- Rosanna? Kamień należał do Judith. Judith Banch, a wcześniej, pewnie do jej matki! Nie do babci Rosanny – próbuję to wszystko ogarnąć – Gdyby tak było, dałaby go babci Helenie...
- Ale nie dała. Za to najwyraźniej zadbała, żeby trafił do jej spadkobiercy, do tej, której przekazała Dar.
- Więc to nie przypadek, że go mam? - szczęka mi opada.
- To zbyt poważna sprawa, żeby ją pozostawić przypadkowi. Myślę, że twoja Judith wiedziała więcej, niż ci powiedziała – mówi i oddaje mi kamień – Pilnuj go, jak oka w głowie, a ty – zwraca się do Oskara – pilnuj obojga – wskazuje głową mnie.
- O to możesz być spokojny – Oskar jest strasznie poważny. Jak nigdy...
---
Stoimy we trójkę przed ścianą z zielonego kamienia. Ściskam Oskara za rękę. Chyba zaraz zemdleję? Timothy przykłada kamień do wgłębienia z podłużnym wyżłobieniem.
- Kalkair – szepcze.
- To zaklęcie? - pytam również szeptem.
- Nazwa kamienia – odpowiada, nie odwracając się. Słyszę w jego głosie dezaprobatę. Chyba się wygłupiłam?
Ściana bardzo powoli się przesuwa. Wnętrze podziemi, w których się znajdujemy wypełnia przyjemny dla ucha szelest. Kamień sunie po idealnie dopasowanym kamieniu. To niewiarygodne, że w tamtych czasach stworzono coś takiego! W tamtych czasach... w jakich? Próbuję to odgadnąć, ale mój umysł tego nie obejmuje. Podziemia należą do przyzamkowej kaplicy, w której pochowano przodków Timothy'ego.
- Idziemy – snop światła latarki wydobywa z mroku maleńkie pomieszczenie, takie, w sam raz na trzy, cztery osoby.
Stąpam ostrożnie, ale to zbyteczne. Podłoga jest idealnie gładka, zrobiona z piaskowca, ściany podobnie. Na środku stoi cokół, a na nim kawał czarnej, jak smoła skały. Dotykam jej ostrożnie. Wygląda na wulkaniczną magmę. Jedna strona jest gładka, jakby zastygła, pozostałe dwie są porowate, obłupane...
- Co to jest? - zerkam na moich towarzyszy.
Oskar kręci głową. Nie wie. Timothy rozkłada ręce.
- Zawsze tu było – mówi – I to – wskazuje cylinder z metalu. Chyba z brązu?
- Co jest w środku? - pytam, przesuwając po gładkiej zimnej powierzchni palcami.
- Papirus. Zapisany.
- Czytałeś go?
- Nie. Jest po grecku.
- Nie przetłumaczyłeś go? - nie potrafię ukryć zdumienia.
- Nie może opuścić tego wnętrza, na wy jesteście pierwszymi żyjącymi osobami, poza Anastazją i Maksem, które to widzą. Nie wolno go fotografować, ani kopiować.
- Nie wolno? Skąd wiadomo, że nie wolno? - gryzę się w język, ale jest za późno.
Timothy marszczy brwi.
- Strażnicy kluczy są po to, żeby pilnować zawartości komnat. Z jakiegoś powodu przekazujemy sobie te tajemnice z pokolenia na pokolenie. Nie ja decyduję.
- Skoro strażników jest trzech, to razem moglibyście się zastanowić...
- Nie – ucina krótko.
- A ja? Gdzie są moje drzwi i moja komnata?
- Nie wiem. Ty musisz ją odnaleźć. Prawdopodobnie Rosanna gdzieś ukryła informację na ten temat.
- No pięknie – ręce mi opadają – Kolejna tajemnica! Czy mogę chociaż rzucić okiem na ten pergamin? Może coś mi przyjdzie do głowy?
- Nie tym razem – Timothy kręci odmownie głową – Po wyborze Mistrza strażnicy się zbiorą. Tylko razem możemy podejmować decyzje.
- Czyli, muszę poczekać?– wzdycham.
- Jeszcze jeden powód, dla którego powinienem wygrać – Oskar ogarnia mnie ramieniem – Wracajmy.
Wychodząc, jeszcze raz ogarniam wzrokiem całe pomieszczenie, ale nie ma w nim nic, czego mogłabym się uczepić.
- Wszystkie komnaty wyglądają tak samo? - pytam, kiedy Timothy wyjmuje swój kamień-klucz z zagłębienia.
- I tak pokazałem ci zbyt wiele – ignoruje moje pytanie.
- Wracajmy – opieram głowę na ramieniu Oskara. Jestem taka zmęczona.

11 komentarzy:

  1. Wow, Majka robi się coraz bardziej cenniejsza dla Zgromadzenia. Ciekawe gdzie znajduje się jej komnata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Klaudio!!!. Jak egzaminy?. Fajnie, że się odezwałaś. Fajne opowiadanie się zrobiło. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    2. Zaliczenia wciąż trwają i trwać będą do lutego :< no ale szybko zleci :) tak, to prawda

      Usuń
  2. Witaj Roksano!!!. Anastazja to zuch kobieta. Dialog Anastazji super. Takiego groźnego Timothego wyrzuciła z kuchni. Ekstra jest. Roksano ale jesteś tajemnicza. Czyli kluczy i drzwi jest 4, ciekawe gdzie są drzwi Majki. Natalio no muszę Ci powiedzieć, że Oskar wzbudza moje zaufanie. Majka może na nim polegać. Z szacunkiem odnosi się do obdarowanych 2 czy 3 stopnia. Dobrym politykiem jest.
    Dzięki Roksano za fajną część. Pozdrawiam Was Wiktor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez powodu jest moim ulubieńcem Witku ;D Co do części to jest świetna , ujawnia część zagadki ale stawia też kolejne pytania , nie mogę się już doczekać kiedy w końcu poznamy wszystkie odpowiedzi ;) Natalia

      Usuń
    2. Witaj Natalio!!!. Natalio jeszcze nie nie chcemy odpowiedzi bo to by był koniec opowiadania. Lubię bardzo to opowiadanie i bohaterów. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    3. Witku ja widze to inaczej. Może to i będzie koniec. Ale ja wole niedosyt niż takie przeciąganie wszystkiego. Natalia

      Usuń
    4. Natalio gdzie Ty widzisz w tym opowiadaniu by Roksana je przeciągała?. Jest jeszcze tyle niewiadomych do wyjaśnienia. Roksana pisze grube książki. Gdyby to była np. broszurka to już dawno by się skończyło. Poszczególne fakty tylko pobieżnie zostały by opisane. Natalio każdemu co innego się podoba. Nie lubię takich opowiadań np. erotycznych jak na lol pisanych na telefonie, z błędami, bez polskiej czcionki, zawierające wulgaryzmy i stawiające kobietę w ściśle określonej pozycji społecznej. Tam nie ma jak Ty mówisz przeciągania. Tam są same konkrety, a kobiety są tak napalone, że czasami śmiać mi się chcę.
      Natalio Roksany opowiadania są inne. Jest miłość i zmysłowa erotyka, opisy miejsc, osób i oczywiście wspaniałe dialogi. Zapomniałem jeszcze dodać o wątkach kryminalnych i o emocjach podczas odkrywania nowych tajemnic. Lubię takie książki.
      Dziewczyny a Wy jak uważacie?.
      Michalino no wiesz nawet o tym nie pomyślałem, że może znajdować się komnata w zamku Oskara. Może przez to pokłóciła się Rossana z mistrzem i wystąpiła ze zgromadzenia. Ciekawe czy masz rację Michalino. Przekonamy się w następnych częściach. Pozdrawiam Wszystkich Wiktor

      Usuń
  3. Wow ekstra część :) Dużo już się wyjaśniło a kolejne części wyjaśnią resztę nie wiadomych :D Mi się wydaje, że komnata Majki jest w zamku Oskara i na ten temat na pewno wie Mistrz. Swoją drogą Majka jest najlepszym materiałem na żonę dla Oskara :) Nie dość że jest w pełni Obdarowana to jeszcze została strażnikiem klucza. Pozdrawiam Wszystkich :) Michalina

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie Kochani! Witku, dzięki, ze się odezwałeś i to od razu w mojej obronie, ale chyba Natalia nie myślała o mnie, mówiąc o przeciąganiu ;) Zresztą, niestety zbliżamy się do końca... Na szczęście! Bo Już nie mam siły i potrzebuję przerwy na zebranie myśli.
    Michalino! Bardzo ciekawa koncepcja, ale... albo nie, nic nie powiem! Siadam i piszę dalej. Pozdrawiam ciepło, Roksana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksano , masz racje nie miałam na myśli ciebie , tylko ogólne stwierdziłam ;) Witku , masz całkowitą racje co do niektórych rzeczy , ja ogólnie nie czytam opowiadań na lolu a przynajmniej nie dużo bo większość jest taka jak mówisz , we wszystkim trzeba zachować umiar ;p Natalia

      Usuń