Zamek
Ainay-le-Vieil. Październik 2014
Zamkowa
biblioteka tonęła już w mroku, ale Majki to nie zniechęcało. Dwa
dni ciężkiej pracy nie dały niestety efektów, jakich się
spodziewała. Nawet w najstarszych dokumentach nie znalazła niczego
na temat tajemniczych kamieni, zastygłej lawy, czy pergaminów.
Gdyby nie pewność, że to nie mógł być sen, niechybnie tak
właśnie by pomyślała. Przejrzała też jeszcze raz całą
zawartość tekturowych pudeł, przywiezionych z willi Gonzagów.
To, co zdołała zrozumieć, nie dało jej jednak żadnej wskazówki.
Nie miała innego wyjścia, jak poczekać na tłumaczenia Manueli.
Choć paliła ją ciekawość, powstrzymała się od nacisków,
zdając sobie sprawę, że nawet skromny ślub wymagał przygotowań.
Po rozmowie z Anastazją i Margaret na temat ślubu, poczuła się
nieco rozczarowana. Oczekiwała sporej imprezy, a tymczasem okazało
się, że złożenie przysięgi było raczej uroczystością
rodzinną, na którą zapraszało się tylko grupkę
najbliższych przyjaciół. Bardziej to przypominało
tradycyjne zaręczyny, niż huczne wesele. No cóż, pomyślała
z odrobiną żalu, co kraj, to obyczaj.
- Majka? - głos
Oskara wyrwał ją z zadumy.
- Jestem tutaj... O
cholera! - zerknęła na zegar – Już idę!
Zupełnie
zapomniała, że mieli z Oskarem podążyć na niewielkie przyjęcie,
zorganizowane przez
przyjaciół dla Akosa i Manueli.
Ot, takie piwko w Pubie, jak to określił Oskar.
- Tak wystąpisz? -
spytał Oskar taksując
ją wzrokiem z czarującym uśmiechem.
Dżinsy
i koszulowa bluzka nie były złe, ale przy jego ciemnych spodniach,
eleganckiej koszuli w drobny wzorek i marynarki w stylu „Porto
Fino” wyglądała mizernie.
- Daj mi kwadrans –
rzuciła i popędziła do swojego pokoju, układając sobie w
myślach, co na siebie włoży – Witaj Margaret! - wykrzyknęła w
stronę kuchni, z której dochodziło pobrzękiwanie szkła i
zamaszystym ruchem otworzyła szafę – Spodnie!
Przekopywała
właśnie półkę, kiedy usłyszała szuranie drzwi.
- Tego szukasz? -
Margaret stała w drzwiach trzymając w ręku wieszak z jej czarnymi
rurkami.
- Owszem... -
wyjąkała.
- Pokojówka
zauważyła plamę i oddała do pralni – uśmiechnęła się –
Przez pomyłkę odniosła je do mnie, a ja nie chciałam tu wchodzić,
kiedy cię nie było.
- Przepraszam,
dzięki – bąkała – Przepraszam za bałagan, ale naprawdę nie
miałam czasu...
- W porządku. Od
tego jest służba – Margaret podała jej wieszak – Pomyślałam,
że to pasowałoby dobrze, i... - uniosła w górę drugą
rękę. Dopiero teraz Majka zauważyła srebrzystą papierową
torebkę z logo znanej marki – To prezent. Niedługo twoje
urodziny, a choć u nas nie ma takiej tradycji, wiem, że ludzie się
obdarowują...
- Och! - Majka
zamrugała szybko – Naprawdę, nie musiałaś...
- Ale to jest
przyjemne – Margaret uśmiechnęła się promiennie – Lubię to
uczucie.
Majka podbiegła i
nie zastanawiając się, czy wypada, objęła Margaret za szyję.
- Jesteś moją
dobrą wróżką!
- Sprawdź chociaż,
czy ci się podoba – Margaret wyglądała na naprawdę
uszczęśliwioną.
W torebce
spoczywała bluzka z cieniutkiego materiału w odcieniu ciepłej
perłowej bieli, cała naszyta ogromnymi perłowymi łuskami.
Szerokie u nasady rękawy zwężały się stopniowo aż do
nadgarstków.
- Jest piękna! -
Majka ostrożnie przyłożyła do siebie strój – Nie wiem,
czy nie za elegancka...?
- Myślę, że nie.
Oskar mówił, że impreza trochę się rozrosła. No, pospiesz
się, jeśli nie masz zamiaru się spóźnić.
Ubranie
się, makijaż i przeczesanie włosów w kwadrans okazało się
nie lada wyczynem. Na szczęście zdążyła wypocząć i nie
potrzebowała za wiele się starać, by wyglądać świerzo.
---
-
No, jak? - pytam, zjawiając się w sypialni Oskara.
-
Super! Tylko... - ogląda mnie ze wszystkich stron – To
prześwituje.
-
Trochę – nonszalancko wzruszam ramionami, ale czuję, że zaraz
się zarumienię. Zauważył!
Oskar
wzdycha, ale nic nie mówi. Och, uwielbiam jak jest choć
trochę zazdrosny. Ujmuje mnie za rękę i przyciąga do siebie. To
też lubię. Takie wspólne podróżowanie w przestrzeni.
Nigdy nie wiem do końca, co zastanę na miejscu i daje mi to
dodatkowy dreszczyk emocji. Materializujemy się w przedsionku
jakiegoś klubu. Słyszę muzykę. Drzwi wejściowe są zamknięte, a
te do sali lekko uchylone.
-
A prezent? - nagle uświadamiam sobie, że o nim zapomniałam.
-
Jutro – Oskar prowadzi mnie do sali. Docierają do mnie śmiechy i
wesoły gwar.
Drzwi
otwierają się nagle i stajemy na wprost jakiejś trzydziestki
młodych ludzi. Na czele stoją Manuela i Akos, a obok nich Greg i
Johan. Chcę iść do nich, ale Oskar mnie przytrzymuje.
-
Wszystkiego najlepszego!!! - wołają nierówno, ale za to na
całe gardła.
-
Co to...? - staję, jak wryta.
-
Twoje przyjęcie urodzinowe – szepcze mi do ucha Oskar.
-
Jak to? - jeszcze to do mnie nie dociera.
-
Od jutra nie wolno się przemieszczać we śnie, chyba, że służbowo,
więc to był jedyny sposób... - Oskar urywa, bo podbiega do
mnie Manuela i obejmuje mnie za szyję.
-
Och, wy...! - brak mi słów – Nabraliście mnie!
-
Jasne, że tak – Manuela szczerzy do mnie zęby – Mam ci
przekazać życzenia od rodziców. Mają sporo pracy, bo
przecież goszczą jutro samego Mistrza – trajkocze, zupełnie jak
nie ona.
-
Dzięki – śmieję się – Myślałam, że zabiera mnie na wasze
przyjęcie – zerkam na Oskara, a on robi minę niewiniątka. Och,
kocham go, kiedy jest taki. Nagle dociera do mnie, jak rzadko taki
jest. Zwykle taki poważny i zajęty... Ale w tej chwili jest moim
beztroskim chłopakiem, z łobuzerskim uśmiechem na tej pięknej
twarzy.
-
Niespodzianka – szepcze mi do ucha Manuela i wskazuje coś, lub
kogoś za moimi plecami. Odwracam się.
-
Mama? Babcia?
-
Tylko na chwilę – mama mnie obejmuje – Pięknie wyglądasz!
Życzę ci spełnienia marzeń.
-
Och mamo, moje marzenia nigdy nawet nie zbliżyły się do tego, co
przeżywam! - śmieję się przez łzy.
-
Majka – babcia wyciąga do mnie ręce – Wiem, że ciężko ci to
zrozumieć, ale kocham cię nad życie i chcę dla ciebie jak
najlepiej. Życzę ci szczęścia – całuje mnie w oba policzki.
-
Dzięki babciu – obejmuję ją za szyję – Już je mam. Spotkałam
je na przystani i choć z problemami, ale przyszło do mnie i chyba
tak już zostanie – pociągam cicho nosem.
-
Wiem, że się kochacie, ale... - wzdycha – Zrozum, dla mnie
liczysz się tylko ty!
-
Nie rozmawiajmy o tym teraz – nagle moje łzy wysychają – Nie
psujmy zabawy...
Babcia
przygląda mi się uważnie.
-
To, że się kochamy i w końcu pobierzemy, jest dla mnie ważne,
ale... - uśmiecham się do niej z pobłażaniem – Tu chodzi o los
wielu Obdarowanych. Chodzi o Mistrza na wiele długich lat! I o
jeszcze inne, może nawet ważniejsze sprawy. Ja jestem tylko małym
elementem. Pewnie dość istotnym, ale... malutkim – Całuję ją w
policzek – Dzięki, że jesteś. Kocham was obie – biorę za ręce
mamę i babcię – Kochani, tak się cieszę, że jesteście tu ze
mną... Urodziny to coś wspaniałego! Zwłaszcza, kiedy można je
świętować z przyjaciółmi. Nie mogę uwierzyć, że
Obdarowani nie obchodzą rocznicy urodzin!
-
Za to mamy przesilenie letnie i zimowe! - woła Greg.
-
I tyle! - przekrzykuje go Johan – Koniec! Więcej świąt nie ma,
chociaż... jak urodzi się dziecko, to jest impreza, tylko, że ja
swojej nie pamiętam!
Wszyscy
wybuchają śmiechem.
-
Oskar, jak wygrasz, to zarządź, że obchodzi się urodziny! Chociaż
te dwudzieste pierwsze!
Ze
wszystkich stron słychać śmiechy i wesołe okrzyki.
-
Ćśśśś – Oskar unosi dłonie – Zobaczę, co da się zrobić,
ale jeszcze nie wygrałem. Na razie, chciałbym powiedzieć, że
wypada jeść, pić i tańczyć!
-
Och! - część osób się śmieje.
Atmosfera
się rozluźnia. Wszyscy po kolei podchodzą do mnie i składają
życzenia. Najczęściej spełnienia marzeń, ale też miłości i
przychylności Natury. W końcu możemy usiąść.
-
Nie uciekajcie jeszcze – proszę mamę i babcię – Zostańcie
choć na godzinkę.
Siadamy
razem przy stole.
-
Mam dla ciebie upominek – mówi nagle Oskar i sięga do
kieszeni marynarki – Wiem, że to nie to samo, ale... - podaje mi
spore pudełeczko.
Mama
i babcia zerkają na siebie lekko skonsternowane. To chyba nie
pierścionek? Otwieram powoli...
-
O rany! - nie potrafię powstrzymać okrzyku zdumienia... zachwytu...
zdumienia!
W
pudełeczku leży medalion. Jest bardzo podobny do tego, który
straciłam, ale ozdobiono go nie koralem, tylko bursztynem i drobnymi
szafirami.
-
Przypominają twoje oczy – mówi cicho Oskar – Ma takie
same właściwości, jak tamten.
-
Tamten? - babcia Helena zagląda mi przez ramię.
-
Babciu? - patrzę jej w oczy – Widziałaś już taki medalion?
Kiwa
głową.
-
Gdzie? - próbuję przełknąć ślinę, ale nagle mam w ustach
pustynię.
-
U mojej matki, ale on zaginął – marszczy brwi – Kiedyś mnie
przyłapała, jak go oglądałam i strasznie na mnie nakrzyczała.
Zabroniła mi go dotykać.
-
Kiedy to było? - pytam bez tchu.
-
Po jej powrocie z Grecji – wzrusza ramionami - Potem już go nie
widziałam. Nie było go w jej rzeczach. Był ważny?
-
Mówiła, dlaczego nie możesz go dotykać? - drążę,
ignorując jej pytanie.
-
Nie. Chociaż... - zastanawia się – Jak spytałam, dlaczego ona
może, odparła, że ona też nie powinna. Był ważny? - pyta znowu.
Zbiła
mnie z tropu! Jasna cholera, ja nie tylko go dotykałam, ale go
otworzyłam! Dlaczego Rosanna go ukryła? Był ważny? A skąd ja mam
to wiedzieć?
-
Nie sądzę – Oskar kładzie mi rękę na ramieniu – Teraz masz
ten, a tamtego już nie ma. Podoba ci się? - zagląda mi w oczy.
Jego
spojrzenie jest intensywne. Wiem, co robi i wiem, że ma rację! To
tajemnica. Chyba największa, jaką kiedykolwiek mi powierzono.
-
Jest piękny! - uśmiecham się i wyjmuję klejnot z pudełka –
Mogę otworzyć?
W
środku są dwa zdjęcia. Jedno moje, a drugie Oskara. Można je
łatwo wyjąć i zastąpić innym ładunkiem. Spryciarz! Zarzucam mu
ręce na szyję.
-
Kocham cię – szepczę tak cicho, żeby nikt inny nie usłyszał.
-
Nie martw się – słyszę równie cichy szept.
Mama
i babcia oglądają medalion. Byłam taka zaaferowana, że dopiero
teraz zauważam tańczące pary. Jakie to dziwne, widzieć, jak oni
wszyscy tak normalnie się bawią!
-
Powinnyśmy wracać – wzdycha mama – Mam cię mocno ucałować od
taty. Nie może się doczekać, kiedy będzie mógł sam to
zrobić.
-
Mam nadzieję, że za kilka dni – mówi nagle Oskar –
Powinienem zrobić to osobiście, ale z wiadomych względów
nie mogę. Mój dziadek wyraził zgodę na zaproszenie także
mężów obu pań, choć nie są Obdarowanymi. Niestety nie
będą mogli uczestniczyć w wyborze, ani być na sali, ale zaraz
potem...
-
Dzięki! - nie pozwalam Oskarowi dokończyć – Dzięki! To
najpiękniejszy prezent! W ogóle, wszystko... – chlipię.
-
Dziękuję – babcia jest skonsternowana – Jesteśmy
zaszczyceni...
Dopiero
po ich odejściu udaje mi się dojść do siebie. Nie mogę się
martwić medalionem, ani kamieniem, ani słowami Rosanny, kiedy
spotkało mnie tyle radości!
-
Zatańczymy? - Oskar wstaje.
-
O tak! - przytulam się do niego i kołyszemy się w rytm jakiejś
tęsknej melodii – Nie wiedziałam, że można zaprosić
nieobdarowanego!
-
Nie można, ale ogłoszenie wyników jest o północy, a
więc tuż przed twoimi urodzinami... - muska moje ucho – Chciałem
zaprosić także twoich przybranych rodziców, ale to nie
przejdzie.
-
Wiem, i tak dokonałeś niemożliwego – wzruszenie odbiera mi głos.
-
Paskudnie wykorzystałem koligacje rodzinne – śmieje się –
Chodź, poznasz Andrieja.
-
Tego od komputerów? - przypominam sobie, jak rozmawialiśmy z
Timothy'm.
-
Dokładnie. I tego samego, któremu złamałem nogę...
-
Bo ratowałeś mu tyłek! - chichoczę.
-
Skoro tak mówisz...? - Oskar prowadzi mnie w pobliże drzwi.
Po
drodze mijamy chłopaka, który wygląda znajomo. Przygląda mi
się. Odwracam się, ale znika mi wśród ludzi. Wydaje mi się,
że jest ich jakoś więcej.
-
Witajcie! - chudy chłopak z włosami do ramion podnosi się zza
stołu na nasz widok.
-
Witaj – wyciągam do niego dłoń – Jak noga?
-
Ach! Wiesz o mojej eskapadzie – posyła Oskarowi pełne wyrzutu
spojrzenie – Doktor Roberts i lady Margaret czynią cuda.
-
Nie przejmuj się – pocieszam go – Byłam po prostu w zamku,
kiedy to się stało. Martwiliśmy się.
-
Rozumiem...
Rozmawiamy
jeszcze chwilę. Cały czas mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie
obserwuje. Ten chłopak! Skąd ja go znam? Próbuję się
skupić, ale mój umysł jest zajęty tyloma bodźcami!
-
Oskar, tych ludzi jest jakby więcej. Wielu nie znam...
-
To zamknięta impreza, ale pozwoliłem chłopakom przyprowadzić
kilku znajomych. Chcieli cię zobaczyć na własne oczy – w głosie
Oskara wyczuwam skruchę – Nie miałem sumienia odmówić.
Dla niektórych jesteś po prostu wnuczką Rosanny, ale dla
innych nadzieją. Oczywiście, każdego sprawdzają! - zaznacza.
Teraz
rozumiem! Ale ten chłopak nie daje mi spokoju. Ja go już gdzieś
widziałam... Rozglądam się.
-
Coś się stało? - Oskar jest czujny.
-
Widziałam tu chłopaka, którego znam, ale nie wiem, skąd...
-
Pokaż mi go.
-
Już go nie ma, ale był – rozglądam się po sali – Chodźmy
potańczyć. Może go zauważę?
Staram
się, ale chłopaka nigdzie nie ma. W końcu dochodzę do wniosku, że
musiało mi się przywidzieć. Bawimy się jeszcze jakiś czas.
-
Chyba wystarczy? – Oskar przywołuje do nas Johana i Grega –
Powinniśmy się zbierać, bo startujemy tuż po wschodzie słońca.
-
Do zobaczenia – ściskam Manuelę i Akosa.
Pozostali
też się zbierają. Zjawiamy się w apartamencie Oskara. Stąd już
sama dotrę do własnego pokoju. Mam ochotę się poprzytulać.
-
Mamy jeszcze sporo czasu. Przyjdziesz do mnie? - pyta. Czy on czyta w
moich myślach?
-
Mmmm, z przyjemnością – mruczę – Na Insomni było łatwiej.
Miałam do ciebie dwa kroki... O cholera!
-
Co się stało?
-
Wiem! Wiem, skąd znam tego chłopaka! Zagadywał mnie na lotnisku!
Aga nazwała go surferem! Jak pomyślałam o Insomni, to skojarzyłam!
- nagle przypominam sobie całą scenkę – Lecieliśmy na Rodos tym
samym samolotem. Wypytywał mnie, co będę robić... Wtedy też mi
się przyglądał, ale ja jeszcze nie miałam Daru. To znaczy,
miałam, ale on się nie ujawnił.
-
Spokojnie. Opisz mi go dokładnie, a ja każę chłopakom ustalić, z
kim przybył. Znajdziemy go i przepytamy – mówi spokojnie,
ale wiem, że mój beztroski chłopiec znów jest „w
pracy”.
Czyżby zaraz po wyborach były zaręczyny, bądź ślub Majki i Oskara? :) Ciekawe kim jest tajemniczy surfer ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście napisałam dlugi komentarz i mi się skasował zanim wysłałam -_-
OdpowiedzUsuńWitaj Roksano! Pięknie opisałaś imprezę urodzinową. Margaret jak zawsze niezastąpiona. Widać, że Oskar stara się na każdym kroku:) Natalio myślę, że po wyborze nowego mistrza Oskar oświadczy się Majce.
Może ten surfer to człowiek Swena ...
Roksano! Dzięki,że w miarę regularnie wstawiasz takie cudowne rozdziały. Pewnie poświęcasz na to dużo czasu. Super, że zapał i wena Cię nie opuszczają:)
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia xxx
Kasiu . Mam nadzieję że z tymi zareczynami to prawda :D Natalia
OdpowiedzUsuńWitaj Natalio. Natalio tak sobie pomyślałem. Ciekawe co tam u naszego " ulubieńca" Marka?. Pozdrawiam Wiktor
UsuńByłoby fajnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!. Przepraszam, że tak późno piszę. Byłem wczoraj w pracy na noc, a dzisiaj spałem.
OdpowiedzUsuńCzęść wspaniała. Roksano i Ty mówiłaś, że jesteś przewidywalna?. Myślałem, że już tylko wybory mistrza i poszukiwanie komnaty i oczywiście ślub Majki. Zaskoczyłaś mnie tymi urodzinami. Och z tej Manueli robi się mała "trajkotka" hihihi. Widać, że jest szczęśliwa. Oskar to już teraz jest prawdziwym mistrzem myśli o wszystkim. Ciągle pozytywnie zaskakuje Majkę. Dziewczyny myślę, że ten surfer to nie jest od Swena. Jak Majka leciała do Grecji to Swen nie wiedział o jej istnieniu. Bardziej bym obstawiał, że on jest od Heleny lub od przybranych rodziców do jej pilnowania. Dlaczego przybrana matka Majki dopytywała się o sny Majki?.
Roksano dziękuję Ci za część. Roksano nie musisz tak często dodawać części. wyczekujemy z niecierpliwością każdej części, ale jak trzeba i ile trzeba to poczekamy. W poprzednim komentarzu pisałaś, że jesteś zmęczona. Roksano odpocznij!!!. Pisanie ma Tobie sprawiać przyjemność. same znajdywanie zdjęć w sieci bardzo dużo czasu zajmuje, nie mówiąc o pisaniu.
Dziewczyny pozdrawiam Was bardzo cieplutko Wiktor
Witku. Jakoś nie bardzo interesuje mnie co z Markiem :D Natalia
OdpowiedzUsuńWitajcie! Witku, dzięki za troskę, ale jakoś daję radę ;) Kasiu, trochę czasu to zabiera, ale nie uważam go za stracony. Teraz szykuję się do "białego tygodnia", więc pewnie wieczorami coś dopiszę, albo po prostu odpocznę... Może przyjdą mi do głowy nowe pomysły? Natalio, podzielam Twój pogląd, Marek zupełnie mi wyparował z pamięci. Chyba już do niego nie wrócę. Teraz będziemy odkrywać, kim jest tajemniczy surfer :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Roksana
Ach kiedy kolejna część? Już od kilku dni wyczekuje :D opowiadanie świetne ;)
OdpowiedzUsuń