Hamburg. Październik
2014
Majka weszła do
sypialni dokładnie w chwili, gdy ochroniarze skończyli zdejmować
Kamilowi więzy. Chłopak roztarł zdrętwiałe nadgarstki i spojrzał
spode łba na towarzyszącego jej Oskara.
- Czy mógłbyś
zostawić nas na chwilę? - szepnęła do niego Majka.
- Poczekam za
drzwiami – Oskar uścisnął jej dłoń, dodając otuchy.
Majka poczekała,
aż zostali z Kamilem sami.
- Twój
dziadek nie żyje – powiedziała cicho – Umarł spokojny. Mówił
o tobie przed śmiercią.
Kamil zacisnął
szczęki, nie wypowiadając ani słowa.
- Towarzyszy mu w
tej chwili twoja babcia... - podjęła po chwili.
- Nie jest moją
babcią – przerwał jej - To druga żona dziadka.
- Ach tak!
- Czy zdążył? -
podniósł na nią pełen niepokoju wzrok.
- Nie jestem pewna,
ale zdaje się, że tak – kiwnęła głową – Słuchaj...
Dlaczego powiedziałeś, że chronisz Oskara?
- Bo tak powiedział
sir Nicolas. „Nadmiar wiedzy może zagrozić Naturze, a ona potrafi
się bronić” - wyrecytował – „ Moja rodzina nie jest gotowa
do objęcia straży”. Tak powiedział.
- Pamiętasz to? -
spytała.
- Nie, ojciec mi
przekazał – zwiesił głowę – Umarł szczęśliwy, prawda? -
szepnął, patrząc w podłogę.
- Twój
dziadek? Myślę, że tak. Uśmiechał się – z trudem przełknęła
ślinę - Nie bał się śmierci.
- To dobrze –
westchnął z ulgą – Co teraz? Czy mogę odejść?
- Oczywiście, ale
chcemy z Oskarem złożyć ci propozycję – zaczęła ostrożnie –
Zastanów się spokojnie, zanim odpowiesz. Nie jesteś
zobligowany...
Kamil podniósł
na Majkę zaskoczone spojrzenie. Jeszcze przed chwilą drżał na
myśl, że może ją spotkać nieszczęśliwa przygoda, za którą
on zapłaci głową, a tu taka odmiana.
- Oskar jest
sprawiedliwy i zawsze dotrzymuje słowa – ciągnęła – Jean,
ten, który cię gonił mówił, że gdyby nie Akos, to
spokojnie byś mu się wymknął. Jesteś sprytny i silny.
- Nie wiedziałem,
że macie na dole człowieka. Policzyłem wszystkich pozostałych –
przyznał niechętnie.
- Bo nie mieliśmy.
To był przypadek – odparła z uśmiechem, widząc w oczach Kamila
zaciekawienie – Niedawno zwolniło się w drużynie miejsce Akosa.
Oskar chce ci zaproponować pracę, ale jeśli ją przyjmiesz, musisz
najpierw złożyć przysięgę mnie – odczekała chwilę,
upewniając się, że jej słowa do niego dotarły – Przysięgniesz
mi na Dar, że nie zdradzisz Oskarowi, ani nikomu innemu, żadnej
informacji dotyczącej twojego dziadka i sprawy, którą
zajmował się Nicolas Lowrens. W przysiędze lojalności Oskarowi,
to zostanie pominięte.
- Ale to on musiałby
to pominąć! - w głosie Kamila zabrzmiała konsternacja.
- Właśnie o tym
mówię. Uzgodniliśmy to, zanim złożyłam ci propozycję w
naszym imieniu – powiedziała poważnie – Teraz masz czas do
zastanowienia.
- Nie muszę się
zastanawiać! - odparł natychmiast – Jeśli on się zgodził na
coś takiego... jeśli zaufał ci tak bardzo... - urwał, potrząsając
głową z niedowierzaniem – Nie sądziłem, że jest taki.
- Jaki? -
uśmiechnęła się jednym kącikiem ust – To co? Składasz
przysięgę?
---
Oskar pchnął
uchylone drzwi i wszedł do apartamentu Majki. Odwróciła się
tyłem i uniosła w górę włosy, ukazując mu rozsunięty
zamek błękitnej sukienki i skrawek nagich pleców.
- Mam dla ciebie
niespodziankę – szepnął, dotykając ustami jej karku.
- Będzie musiała
poczekać – zamruczała – Zdaje się, że jesteśmy spóźnieni.
I tak, to był chyba najszybszy angaż w historii Zgromadzenia.
Czując, że
sukienka jest dopięta, obróciła się wokół swojej
osi i napotkała... dłoń z pierścionkiem i dwoje ciemnych
lśniących oczu.
- Co to...? -
zaniemówiła zdumiona.
- Helena zwolniła
cię z przysięgi, a ponieważ już się zgodziłaś zostać moją
żoną, chciałbym, żebyś to nosiła – poruszył krążkiem z
białego metalu w którym połyskiwał diament wielkości
grochu.
- Jak to? - wciąż
nie mogła ochłonąć.
- Matka powiedziała
mi to kilka minut temu... - rozciągnął usta w uśmiechu –
Pomyślałem, że to jakiś znak, coś niespodziewanego i
pozytywnego, zesłanego przez los... Jeśli się zgodzisz, to
chciałbym poprosić o ciebie twoich rodziców teraz.
Majka
niespodziewanie rzuciła mu się na szyję. Rozsądek podpowiadał
jej, że to komplikuje i tak zagmatwaną sytuację, ale nie chciała
go słuchać. Nie w tej chwili! Serce biło jej w szalonym rytmie, a
krtań zacisnęła się, odcinając dopływ tlenu. Poczuła zawrót
głowy. Oskar przytrzymał ją w pasie i okręcił się, sprawiając,
że świat wokół nich zawirował.
- Nie musisz nikogo
prosić – wyszeptała bez tchu – Już dawno powiedziałam ci, że
należę do ciebie i nic się nie zmieniło, chociaż tyle
przeżyliśmy... - wzruszenie odebrało jej głos.
- Ale ja chcę. Chcę
o ciebie poprosić – spojrzał jej w oczy – Chcę szanować
zwyczaje innych, nie tylko Zgromadzenia.
- W takim razie,
dobrze – odsunęła się i ujęła go za rękę – Poproś o mnie,
a kiedy się zgodzą, dasz mi pierścionek.
Oskar wsunął
klejnot do kieszeni marynarki i objąwszy Majkę, poprowadził ją do
windy. Zjechali kilka pięter niżej.
- Jesteście
wreszcie! – powitała ich Margaret – Czekamy tylko na was... -
zawiesiła głos, spoglądając to na Majkę, to na Oskara.
- A dziadek? - Oskar
ściszył głos.
- Będzie miał
niespodziankę – uśmiechnęła się do syna.
- Chyba pozostali
też – Majka poczuła przyjemne podniecenie.
- Przepraszamy za
spóźnienie – Oskar wprowadził Majkę i Margaret do
niewielkiej prywatnej sali, przybranej i zastawionej do kolacji.
Mistrz, siedzący
na szczycie stołu i pogrążony w rozmowie z dziadkami i rodzicami
Majki, podniósł głowę i utkwił we wchodzących chłodne
spojrzenie. Jednak pod wpływem ich radosnych uśmiechów,
złagodniał. W jego oczach pojawił się cień sympatii i
zaciekawienia.
- Mistrzu – zaczął
Oskar dość oficjalnym tonem – Chciałbym cię prosić o kilka
minut zwłoki, zanim usiądziemy do kolacji.
- Proszę – jego
zaciekawienie przybrało na sile.
Oskar, wciąż
trzymając przy sobie Majkę, podszedł do Piotra i Julii, siedzących
pomiędzy Mistrzem, a Heleną i Janem. Piotr, jakby spodziewając
się, co nastąpi, podniósł się z krzesła. Julia poszła w
jego ślady.
- Chciałbym prosić
was oboje o waszą córkę, Mariannę – zaczął Oskar,
zgodnie z zasadami panującymi w Zgromadzeniu, powstrzymując się od
wszelkich wstępów – Oboje pragniemy złożyć przysięgę i
stać się małżeństwem – spojrzał na Majkę.
Ta uśmiechnęła
się i do niego, po czym odwróciła się do rodziców.
Myślała, że usłyszy coś w rodzaju: „zgoda” albo „skoro tak
ustaliliście...”. Tymczasem Piotr, uprzedzając Julię, która
już otworzyła usta, wyciągnął dłoń i położywszy ją Oskarowi
na ramieniu, zajrzał mu w oczy.
- Nie wyglądasz na
kogoś, kto przywykł prosić o cokolwiek – powiedział spokojnym,
prawie przyjaznym tonem.
- To prawda –
Oskar wytrzymał jego spojrzenie – Zwykle zdobywam to, na czym mi
zależy... Ale są wyjątki.
Wszyscy obecni, nie
wyłączając Mistrza, wstrzymali oddech.
- Poświęciłem dla
tego dziecka więcej, niż mogłem znieść – powiedział nagle
Piotr – Oboje poświęciliśmy – poprawił się, obejmując żonę
– Chciałbym, żebyś miał tę świadomość.
Spojrzenia obu
mężczyzn zdawały się przenikać, tworząc niewidzialny pomost.
Majka patrzyła na ojca ogromnymi oczami. Pierwszy raz publicznie
wyraził swoje uczucia w taki sposób!
- Będę o tym
pamiętał – głos Oskara zabrzmiał cicho, ale wyraźnie.
- Mistrz
Zgromadzenia. To wielka odpowiedzialność – Piotr tym razem
ogarnął wzrokiem oboje, Majkę i Oskara – Trzeba mieć siłę, by
ją unieść. Z tego, co wiem, ty taką masz... - zawiesił głos.
- Nawet
najsilniejszemu mężczyźnie potrzebna jest bratnia dusza – Mistrz
niespodziewanie włączył się do rozmowy. Jego aksamitnie miękki,
głęboki głos, brzmiał prawie dobrotliwie. Jednak emanowała z
niego siła, która sprawiła, że oczy wszystkich zwróciły
się natychmiast w jego stronę – Jeśli jest nią żona, można
mówić o prawdziwym szczęściu. Domyślam się, co cię
trapi. Choć jestem Mistrzem dłużej, niż nim nie jestem, to
ludzkie problemy dotyczą mnie tak samo, jak innych. Dzięki decyzji
Heleny – skłonił nieco głowę w jej stronę - całe
Zgromadzenie ujrzy nie jednego człowieka, ale parę ludzi, którzy
staną na ich czele. Zgromadzeni wiedzą, że Mistrz na pierwszym
miejscu stawia tych, których kocha. Nie jesteśmy nieczuli.
- Obyś nigdy nie
musiał wybierać – Piotr cofnął dłoń z ramienia Oskara, ale
zaraz wyciągnął ją w geście powitania – Jest w tobie coś, co
sprawia, że ci ufam, choć nie zmniejsza to mojego lęku. Może to
zrozumiesz, kiedy będziesz miał własne dzieci... synu.
Majka poczuła
najpierw dziwne mrowienie na czubku nosa, a po chwili musiała
zamrugać, by odzyskać ostrość wzroku. Julia ocierała łzy,
podobnie jak Helena i Margaret.
- Też sobie tego
życzę, choć wybór jest dla mnie oczywisty – głos Oskara
emanował siłą, jakiej nikt się nie spodziewał. Ale on przecież
dopiero co dokonał takiego wyboru.
Oskar uścisnął
prawicę Piotra, po czym ujął z szacunkiem drobną dłoń Julii i
schyliwszy się, musnął ją ustami. Wyprostował się, napotykając
zaskoczone spojrzenia pozostałych. Spojrzał niepewnie na Majkę,
ale ta mrugnęła do niego z aprobatą. Wyciągnął więc z kieszeni
pierścionek i ostrożnie wsunął na serdeczny palec swojej
narzeczonej.
- Chciałbym złożyć
przysięgę już dziś, ale wiem, że to niemożliwe – powiedział
patrząc jej w oczy – Nie każ mi jednak czekać zbyt długo.
- Chyba oboje
czekaliśmy wystarczająco długo – odparła z jasnym uśmiechem –
Chciałabym tylko przedstawić cię wcześniej moim przybranym
rodzicom – dodała proszącym tonem.
- A potem wyprawimy
sobie wielki bal! - w głosie Oskara słychać było dziecięcą
radość.
Majka znała już
ten maleńki chłopięcy zakamarek jego duszy, który ujawniał
się czasem w chwilach, gdy był naprawdę szczęśliwy. Za to w
oczach pozostałych, nie wyłączając Margaret, pojawiło się
zaskoczenie.
- Myślałam raczej
o kameralnej uroczystości w stylu antycznej Grecji – Majka oparła
obie dłonie na piersi Oskara i nie przejmując się towarzystwem,
wspięła się na palce, tak, że jej usta znalazły się dokładnie
na wysokości jego ust – Czy w Zgromadzeniu istnieje miesiąc
miodowy?
- Miesiąc nie
przejdzie – westchnął z żalem – ale tydzień albo dwa... - w
jego oczach pojawiły się psotne ogniki.
Rozległo się
ciche chrząknięcie i wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. W drzwiach
stało dwóch kelnerów, popychając przed sobą
restauracyjne wózki. Mistrz skinął im przyzwalająco.
- Chyba powinniśmy
usiąść? - Oskar musnął usta Majki, po czym otoczył ją
ramieniem i poprowadził wokół stołu, do miejsca obok
Margaret.
- Chyba nigdy nie
był tak szczęśliwy? - szepnęła Margaret i ukradkiem uściskała
dłoń Majki – Więc przesilenie powita nie tylko nowego Mistrza.
Pełne emocji słowa
Margaret sprawiły Majce wielką przyjemność. Spodobało jej się
również, że Mistrz ujął się za Oskarem, jak prawdziwy,
dumny z wnuka dziadek. Spojrzała na rodziców. Siedzieli
blisko siebie, trzymając się za ręce. Och, tato, kocham cię, ale
niepotrzebnie się martwisz, pomyślała.
- Jak mnie
przedstawisz? - spytał półgłosem Oskar, nachylając się do
niej – Swoim przybranym rodzicom – dodał, widząc, że nie do
końca rozumie pytanie.
- Jako mojego
narzeczonego – utkwiła w nim uważne spojrzenie.
Kelner ustawił
przed nimi filiżanki wypełnione gęstą pomarańczowożółtą
zupą dyniową. Poczuli silny zapach czosnku i gałki muszkatołowej.
- Chcesz im
wyjaśnić, kim jestem? - spytał po chwili Oskar, upewniwszy się,
że kelner ich nie słyszy.
- Chciałabym... -
przyznała – Babcia Helena, z oczywistych względów,
niewiele im powiedziała. Zawsze mnie kochali, ale traktowali trochę
jak odmieńca. Szczególnie ostatnio. Chciałabym, żeby
zrozumieli, żeby wiedzieli, że takich jak ja, jest więcej...
Oskar pokiwał
głową, wpatrując się w parę unosząca się znad filiżanki.
- Postaram się –
westchnął – Ale na razie nie mów tego nikomu. Wiesz, tak
na wszelki wypadek.
Spojrzała na niego
pytająco.
- Jeśli nie zostanę
wybrany, to raczej nie będzie możliwe. Nie w zgodzie z zasadami –
dodał szeptem.
- Rozumiem –
odparła wolno – A ja miałam cię zapytać, czy mogłabym zaprosić
na nasz ślub Agę, moją przyjaciółkę? Pewnie nie –
odpowiedziała sobie, nie czekając, aż on to zrobi.
- Nic nie jest
przesądzone... – pogładził łagodnie jej dłoń.
- Jeśli się nie
da, zrozumiem – spojrzała mu w oczy.
Chciała być jego
bratnią duszą. Chciała tego z całego serca. Oskar spojrzał jej
głęboko w oczy, dotykając najgłębszych zakamarków duszy.
Dla niego nią była.
Witajcie!!!. Roksano do tej części nie wiem co powiedzieć. To jest normalnie "majstersztyk". Nie spodziewałem sie tego. Zebrałaś tu większość postaci. Kamil zdziwił sie postawą Majki i Oskara. Wypowiedź Piotra.Rozmowa o przedstawieniu Oskara przybranym rodzicom Majki. Dialog o zaproszeniu Agnieszki na ślub.
OdpowiedzUsuńRoksano ta część od początku do końca jest niesamowita i wzruszająca. Roksano Twoje dialogi to coś wspaniałego i te kreowanie postaci. Nie mam słów.
Dziewczyny mamy już drugą dekadę miesiąca i chyba już jesteście po egzaminach?. Dziewczyny co sądzicie o tej części. Pozdrawiam Wszystkich Wiktor
Jestem wzruszona , aż łzy wzruszenia kręcą mi się w oczach. Aż normalnie brak słów by opisać , po prostu pięknie ujęłaś wszystko w słowa. Jestem zachwycona. Natalia
OdpowiedzUsuńWitajcie! Strasznie się cieszę, ze Wam się podoba. Pewnie już to pisałam, ale czytam każdą część, zanim ja opublikuję. Czasem kilka razy, zanim jest gotowa. Tę czytałam dwa razy i za każdym razem się wzruszałam. Powiem nieskromnie, że się udała. Fajnie się czytało ;) Muszę zajrzeć do starych opowiadań. Pewnie teraz coś bym zmieniła, ale tego nie zrobię. No, ale poczytać mogę. No, a na razie przede mną wybór Mistrza i bal. Pozdrawiam Wszystkich, Roksana.
OdpowiedzUsuńPS. Jak tam egzaminy? Kasiu, co u Ciebie?
Nie wiem co napisac, bo zaczelam czytac Twoje opowiadanie juz jakis czas temu, ale byla sesja i nie bylo za bardzo czasu na komentowanie. Jednak nie moglam sie juz powstrzymac przed komentarzem, to jest swietne i dlugo czekalam na oswiadczyny Oskara. Mam nadzieje ze zostanie jednak mistrzem :)
OdpowiedzUsuń