Lek

Lek

czwartek, 4 sierpnia 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 29

Grecja. Grudzień 2014
 
- To czakram. Jestem w czakramie, a wokół mnie jest energia. Czuję ją - nie jestem pewna, czy wypowiadam słowa, czy one są tylko w moim umyśle - Babciu Rosanno, przecież wiem, że tu jesteś. Widziałam cię.
- Jesteś pewna? - głęboki kobiecy głos rozbrzmiewa zadziwiająco blisko – Jesteś pewna tego, co widziałaś?
- Tak! Nie. Nie wiem...
- Wiec czego jesteś pewna?
- To czakram. Na pewno tak! Czułam jego energię. Nawet zwykli ludzie ją czują... - rozglądam się, próbując odnaleźć źródło, z którego dochodzi głos – Gdzie ja jestem? - otacza mnie ciemność. Nagle uświadamiam sobie, że nie wiem, gdzie jest góra, a gdzie dół – Gdzie ja jestem?!
- Zanurzyłaś się w swoich myślach, w swoim Darze.
- Jak to możliwe?
- Jesteś w punkcie mocy. Tu możesz WSZYSTKO!
- Jak to? Mogę cię zobaczyć? - pytam z niedowierzaniem.
- Chciałaś mnie usłyszeć, więc mnie słyszysz. Jeśli zechcesz mnie widzieć...
Wydaje mi się, że z ciemności wyłania się postać Rosanny. Widzę jej twarz, siwe włosy i oczy, dwukolorowe, jak moje.
- Widzę cię – cieszę się, jak dziecko – Zaraz! Czy ja to sobie wyobrażam? Przecież ty nie żyjesz.
Uśmiecha się do mnie z pobłażaniem, po czym rozkłada ręce. Nagle wokół niej pojawia się mnóstwo różnych postaci. Jedne bardzo wyraźne, inne ledwie w zarysie.
- To twoi przodkowie – mówi – A właściwie to, co z nich pozostało. Tu możesz ich poczuć. To miejsce jest wyjątkowe.
- Są w czakramie?
- Nie – babcia Rosanna znów się uśmiecha – Są w tobie, podobnie jak ja. Wszyscy kiedyś nosiliśmy w sobie Dar, który teraz należy do ciebie. Każde z nas dołożyło coś od siebie. Nową wiedzę.
- Och!
- Tutaj możesz po nią sięgnąć. Możesz czerpać ze swojego Daru, jak z naczynia. Jesteś spadkobierczynią Kaliope. To tu, w pobliżu tej skały, błagała bogów o pomoc. To tutaj jej potomkowie odnaleźli czakram i wydrążyli tę komnatę. Tu powstał klucz.
- Po to, żeby się kontaktować z umarłymi? - pytam.
- Po to także, ale przede wszystkim, by móc przekazać Dar tym, którzy nie otrzymali go w sposób naturalny – wyjaśnia.
- Więc jednak to jest możliwe! W zwojach napisano prawdę!
- W zwojach? - wydaje się zaskoczona.
- W pozostałych trzech komnatach są zwoje. Tam jest napisane, że można przekazać Dar, czerpać z naczynia – mówię szybko.
Rosanna cofa się, a na jej miejsce wstępuje inna postać. To także kobieta. Ma na sobie dziwną powłóczystą szatę.
- Jestem Malisandra. To za mojego życia podzieliliśmy naczynie na trzy części i umieściliśmy je w trzech osobnych komnatach – mówi równie spokojnym, miękko brzmiącym głosem – Dawało Mistrzowi zbyt dużą władzę.
- O rany, więc to skała jest naczyniem! - wykrzykuję - Ale dlaczego? - nie rozumiem - Przecież Mistrz może rozkazywać każdemu. Co to zmieniło?
- Cztery osoby musiały się spotkać w określonym czasie. Było trudniej podjąć decyzję o odebraniu Daru, kiedy miało się wyjaśnić powód tylu Obdarowanym.
- Czy wiesz, że teraz nie można odebrać Daru? - pytam – Mistrz nie ma takiej władzy, choć Zgromadzenie o tym nie wie.
- To też niedobrze – zasępia się.
Na jej miejsce wstępuje jeszcze inna kobieta. Trudno mi określić, czy żyła wcześniej, czy później, niż Malisandra.
- Jestem Sofija. To ja ukryłam przed Mistrzem mój klucz do komnaty – patrzy mi w oczy. Nagle zdaję sobie sprawę, że one wszystkie mają oczy jak Rosanna... jak ja!
- Ale dlaczego?
- Kochałam go, jak nikogo na świecie, ale on podejrzewał, że jest inny mężczyzna. Chciał mu odebrać Dar, żebyśmy się nie mogli spotykać. Nie zdradziłam go nigdy, więc nie mogłam mu na to pozwolić... – mówi dramatycznym głosem.
- Rozumiem – szepczę – Chciałaś go chronić przed klątwą.
- Klątwą? Jego? - patrzy na mnie zdumiona – Mistrz ma władzę absolutną, nadaną przez Zgromadzenie. Klątwa go nie dotyczy.
- A więc, przed czym?
- Taka władza zmienia człowieka. Mieliśmy wielu Mistrzów, którzy nie byli na nią gotowi, a on był jednym z nich.
- Dar zanika. Jeśli mi nie pomożecie, Zgromadzenie nie przetrwa – szepczę – Może mogłabym użyć naczynia tylko do przekazywania Daru? Bez odbierania...?
- Tego nie można rozdzielić. Musisz podjąć decyzję ze wszystkimi konsekwencjami... - milknie i spuszcza wzrok.
Czuję się taka zagubiona. Niby dostałam wiedzę, niby tyle zrozumiałam, a nadal nie wiem, co robić!
- Babciu Rosanno! - próbuję odszukać ją wzrokiem – Wiedziałaś, prawda? Dlatego nie powiedziałaś Maksowi. Nie był gotów... - jestem w szoku – Ale w takim razie, dlaczego zostawiłaś mi ślad? Chciałaś, żebym to znalazła, a nawet nie wiedziałaś, kto będzie Mistrzem.
- Jest nim Oskar Lowrens – mówi ze spokojem – Gdyby było inaczej, nigdy byś tu nie trafiła.
- Więc Oskar może odebrać Dar Swenowi... - zakrywam usta dłońmi. Jestem porażona, tym, czego się właśnie dowiedziałam – Ale skąd będę wiedziała, że on jest gotów na taką władzę?
- Jeśli ty tego nie wiesz... - zawiesza głos i kręci głową.
- Oskar... Muszę wracać! On jest ranny, a ja nadal nie wiem, jak wyjść z tej komnaty! Powinnam go ratować, a ja tu sterczę! - nagle wraca mi rozsądek – Jeśli coś mu się stanie, to nie wiem, co ze mną będzie!
- Nie tak szybko – babcia patrzy mi w oczy – Potrzebujesz więcej wiedzy. Tylko wtedy będziesz moga podjąć decyzję.
---

Swen poruszył się niespokojnie. Więzy wrzynały mu się w nadgarstki tak, że prawie nie czuł dłoni. Majka wciąż tkwiła bez ruchu na środku komnaty. Oczy miała przymknięte, a twarz spokojną, wręcz odprężoną. Oskar spał, oparty o ścianę po przeciwnej stronie komnaty. Oddychał ciężko, ale równomiernie.
- Panie... - towarzysz Swena odważył się odezwać, ściszając głos – Co mam robić?
- Spróbuj się przesunąć i rozwiązać mi ręce – odszepnął, spoglądając to na Majkę, to na Oskara.
Wyglądało to dość komicznie, kiedy umięśnione ciało zaczęło pełznąć, niby ogromna gąsienica. Swen również spróbował się przemieścić, by ułatwić swemu słudze zadanie.
- Nie ruszać się – głos Oskara był słaby, ale stanowczy.
- Bo co? - spytał Swen, spoglądając z lekceważeniem, jak Oskar stara się sięgnąć lewą ręką po broń. Majka nawet nie drgnęła. Zupełnie, jakby popadła w letarg – Zabijesz mnie?
- Jeśli mnie zmusisz... - urwał, czując silny zawrót głowy. Obraz zaczął mu się rozmywać – Majka!
- Nie zostało ci wiele życia – prychnął Swen – Kula musiała uszkodzić ważną arterię. Wykrwawisz się.
- Nie chodzi o mnie – Oskar odetchnął i zamrugał, próbując odzyskać ostrość spojrzenia – Jesteś zagrożeniem dla Zgromadzenia i mojej rodziny. Jeśli Majka nie znajdzie sposobu na odebranie ci Daru, i tak będę musiał cię zabić.
- Jeśli zdążysz – Swen spojrzał wymownie na nieruchomą postać skuloną pośrodku komnaty – Nie żal ci? Młoda żona... Nie zdążyłeś spłodzić dziecka – na jego twarzy pojawił się mściwy uśmiech – Ktoś inny to za ciebie zrobi. Jest młoda i piękna... - z satysfakcją patrzył, jak na twarzy Oskara pojawia się wyraz cierpienia.
Oskar czuł, jak tętno mu przyspiesza, ale osłabione utratą krwi serce zakłuło boleśnie. Spróbował odegnać czarne myśli, ale obraz Majki w objęciach obcych ramion, wywołał ból równie mocny, jak fizyczny.
Trudna sprawa – ciągnął Swen - Zabijesz mnie, to nici z potomka. Nie zabijesz, to wcześniej czy później się oswobodzę. Tyle, że ciebie to już nie dotyczy. Umierasz tak młodo i tak... bezpotomnie.
- Ale mój ród nie zginie wraz ze mną, jak twój – Oskar zacisnął dłoń na rękojeści pistoletu. To, co miał zamiar zrobić, napawało go obrzydzeniem, ale wiedział, że Swen ma rację. Jego czas się kończył – Majka! - spróbował się podnieść, ale ciało odmówiło współpracy – Majka, kochanie, ocknij się! Mój dziadek ma jeszcze wnuczkę... - w jego głosie brzmiała desperacja.
Swen pobladł, zdając sobie nagle sprawę, że Oskar naprawdę nie ma już nic do stracenia. W jego czarnych oczach dojrzał determinację pomieszaną z rozpaczą. Czyżby przeciągnął strunę? Mistrz wszedł na drogę, z której nie było odwrotu.
Majka odetchnęła nagle głęboko i otworzyła oczy. Scena, którą ujrzała, zmroziła jej krew w żyłach.
- Oskar, odłóż broń – poprosiła łagodnie.
- Nie może stąd wyjść... z Darem... - starał się utrzymać rękę nieruchomo – Nie mogę... do tego... dopuścić.
- Pozwól mi to załatwić – Majka uklękła i wyciągnęła rękę w jego kierunku – Mam wiedzę, której potrzebowałam. Mogę ocalić Zgromadzenie. Oddaj mi broń. Nie musisz go zabijać.
- Muszę... - spojrzał jej w oczy - Muszę cię chronić. Za wszelką cenę...
- Mam wiedzę – powiedziała z naciskiem – Muszę cię uzdrowić. Swen może poczekać. Zresztą, potrzebuję go żywego.
Oskar powoli opuścił lufę pistoletu. Przed oczami latały mu czarne płatki. Nawet, gdyby chciał, nie byłby zdolny trafić w cel. Miał poczucie, że zawiódł. Zaraz... wiedza? Jaka wiedza? W głowie mu szumiało.
- Nie ruszaj się! - Majka musnęła ustami jego włosy – Daj mi chwilę. Nie umieraj mi tu!
Wyjęła mu pistolet z ręki i odłożyła go na bok. Podeszła do Swena i złapała go za ubranie, po czym bez najmniejszego trudu przyciągnęła w pobliże Oskara.
- Co ty wyprawiasz? - Swen spróbował się bronić.
- Służę mojemu Mistrzowi – wycedziła przez zęby.
Niewidzialne więzy przytrzymały rzucającego się Swena. Majka położyła mu na piersi dłoń, a drugą na piersi Oskara. Zaczęła mamrotać po cichu.
- Zostaw mnie! - Swen usiłował walczyć – Co mi robisz? Zostaw mój Dar! - jęczał.
- Zamknij się – mruknęła – Potrzebuje tylko trochę twojej energii. Nie mam władzy, by ci odebrać Dar, a szkoda...
Rzeczywiście, im dłużej to trwało, tym Swen stawał się słabszy. Za to Oskar nabierał kolorów.
- Jak się czujesz? – Majka spojrzała na męża z niepokojem.
- Dużo lepiej – patrzył na nią ze zdumieniem – Skąd wiesz, co robić?
- Długo, by mówić – roześmiała się – Poczekaj, aż zobaczysz, co jeszcze potrafię.

11 komentarzy:

  1. Oooo, jakos tak za szybko sie ta czesc czytalo :)

    Pozdrawiam Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Roksano. Natalio i to ma być ten wielki i groźny Swen. Dobrze że się jeszcze nie rozpłakał że kobieta go ciągnie hihihi. Bez swoich drabów to jest taki malutki swenik.
    Roksano pięknie to wymyśliłaś. A te dialogi i opisy rewelacja. Dzięki za cześć. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Witku, pana komentarze sa swietne. Zawsze po przeczytaniu rozdzialu przewijam na dol, wiedzac ze sie nie zawiode i ujrze pana komentarz.
      Pozdrawiam cieplo :)

      Usuń
  3. Coś czuję Witku że swen to się dopiero zacznie bać(ale dobrze mu tak). Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio od wcześniejszej części, on już się boi. Jest tylko mocny w gębie i wysługiwać się swoimi mięśniakami potrafi.
      Natalio Ty nie możesz znikać tak z bloga Masz zakaz hihihi!. Jak trzeba to usprawiedliwienie napiszę profesorowi, byś miała z pięć minut na kawkę lub koma. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  4. Teraz mam więcej czasu wiec na bank nie zniknę :) Natalia

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Natalio! Nie znikaj, nie znikaj, bo tu się szykuje rozstrzygnięcie wielu kwestii. Aniu, szybko się czytało? To chyba dobrze? Przynajmniej się nie znudziłaś ;) Witku, tak to bywa, że wielu potężnych ludzi w bezpośrednim starciu okazuje się zwykłymi dupkami. Teraz dostanie za swoje. No, ale jeszcze kilka zaskoczeń mam w zanadrzu. Pozdrawiam Wszystkich, Roksana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Roksano. Tak się zastanawiam. Jak zabiorą dar od ludzi niegodnych go posiadania, to komu przydzielą te dary. Siostra Majki może dostanie i oczywiście Akos i Manuela. Oczywiście tego dowiemy się z dalszych części. Roksano ile jeszcze będzie części tego świetnego opowiadania?. Nie mogę się doczekać następnej części.
      Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    2. Witaj Roksano :)

      No niestety troche za szybko sie czytalo :p ledwo zaczelam i juz koniec :). Lubie gdy czesc jest dluuuga i nie widac jej konca :D

      Pozdrawiam Ania :)

      Usuń
  6. Witku, nie mogę zdradzić, kto dostanie Dar od Swena, ale niedługo się dowiesz. Niestety już kończę to opowiadanie. Nie zostało dużo i aż mi szkoda. No, ale nie można przeciągać, bo się zrobi "Moda na sukces" ;P Własnie pisze kolejny rozdział i tak myślę, że przydałoby się trochę romantyzmu. Pozdrawiam, Roksana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Roksano ;)
    Chce zebys wiedziala, ze od dawna czytam Twoje opowiadanie. Polecila mi je przyjaciolka i nie zawiodlam sie. Losy Marianny i Oskara sa mi bardzo bliskie a teraz, w zwiazku z narastajaca fabula byla, zmuszona napisac, ze tworzysz swietne, oryginalne historie.
    Dziekuje Ci, bo rozchmurzylas swoimi utworami wiele ponurych wieczorow.
    Pozdrawiam serdecznie

    swiatlomrok.blogspot.com

    PS. Przepraszam za brak polskich znakow, wiem ze strasznie to wyglada ;)

    OdpowiedzUsuń