Lek

Lek

piątek, 11 września 2015

Meteory. Po zachodzie słońca 13


Obszerna zamkowa komnata tonęła w mroku, rozpraszanym jedynie przez migotliwe światło ogromnego kandelabra, zawieszonego nad stołem. Wokół niego zgromadziło się dwunastu mężczyzn w różnym wieku. Najwyższe, obite skórą krzesło, przypominające tron, zajmował Mistrz. Jego twarz wyglądała młodziej niż zazwyczaj, a białe włosy zwykle spięte na karku zostały przycięte w modną fryzurę. Po obu jego stronach siedzieli pozostali członkowie Rady, a miejsce naprzeciw niego zajął Oskar.
- Witaj – Na widok wnuka twarz Mistrza na moment rozjaśnił ciepły uśmiech, ale szybko w jego miejsce pojawiły się powaga i zatroskanie – Wybacz, że cię przywołujemy w trakcie urlopu, ale to kwestia bezpieczeństwa.
Przerwał i spojrzał na jednego z mężczyzn siedzących po jego prawej stronie.- Stefanie, zechcesz kontynuować?
Mężczyzna nazwany Stefanem miał około pięćdziesiątki, siwiejące krótko przystrzyżone włosy i równie starannie przystrzyżoną brodę. Miał lekką nadwagę, ale widać było, że jest w doskonałej kondycji fizycznej. Jego przenikliwy wzrok padł na Oskara.
- Mamy podstawy przypuszczać, że Swen coś szykuje – powiedział poważnym tonem – Dwóch jego najlepszych ludzi zniknęło wczoraj i nie jesteśmy w stanie ich namierzyć. Mamy niepotwierdzoną informację z lotniska w Sztokholmie. Nie wiemy dokąd polecieli.
- Mamy ich nazwiska? - spytał Oskar. Wiadomość nie zrobiła na nim większego wrażenia. Stale miał kilku ludzi kręcących się koło nie w pełni obdarowanych „podwładnych” Swena.
Członek Rady podał mu kartkę z nazwiskami i zdjęciami dwóch ludzi.
- Znam ich doskonale. Moi ludzie nie zgłaszali problemów, więc pewnie wiedzą, gdzie ich szukać. Czy jest coś jeszcze, co was niepokoi? - przesunął wzrokiem po twarzach członków Rady.
- Ludzie monitorujący internet wyłapali kilka prób uzyskania informacji na temat Daru oraz waszej rodziny – zauważył inny z członków Rady – Powiązali to.
- Czy chodziło o „Insomnię”? - Oskar starał się, aby jego głos zabrzmiał obojętnie.
- Tak. Już wiesz? - w głosie jego rozmówcy zabrzmiało zdziwienie, a nawet coś w rodzaju podziwu.
- Proszę to potraktować jako niegroźny sygnał. Sprawdziłem to osobiście – lekceważąco machnął ręką. - Sprawdzę też ten drugi przypadek.
- Jest jeszcze coś – Stefan włączył się ponownie do rozmowy – Wczoraj wypłynęła znów kwestia Judith Banch. Ktoś przesłał jej kartę do psychologa z Polski.
- Ooo? - Tym razem Oskar nie był w stanie ukryć zaskoczenia. Mógłby się założyć, że jego nowa znajoma miała z tym coś wspólnego. - Wiemy coś więcej? Może trzeba ją ostrzec?
- Myślę, że to dobry pomysł. Przy okazji sprawdź, czy czasem nie tam właśnie lecą zagubieni chłopcy od Swena - Mistrz utkwił w swoim wnuku badawcze spojrzenie – Zostań. Chcę z tobą porozmawiać.
Oskar skinął pokornie głową, choć miał ochotę natychmiast się odmeldować i rzucić w pogoń za Majką. Coś mu mówiło, że nie on jeden jej szukał. Nie mógł jednak odmówić Mistrzowi. Reguły Zgromadzenia były proste i przejrzyste, a do tego oparte na absolutnej lojalności i posłuszeństwie wobec Mistrza. Nawet dziesięciu członków Rady łącznie nie miało takiej władzy, jak on.
Oskarowi nie pozostało nic innego, jak spokojnie czekać, aż dziadek zakończy spotkanie i pożegna się z członkami Rady. Patrząc na nich, zastanawiał się, czy zagłosują na niego jesienią? Byli nie tylko doradcami, ale tez przyjaciółmi jego dziadka. On ich sobie wybrał. Przed wielu laty, kiedy został Mistrzem, Rada wyglądała inaczej, ale kilku z jej członków trzeba było zastąpić innymi. Teraz ich Dar ujawniał się w ich następcach lub drzemał w małych dzieciach. Ujawnienie się Daru u kolejnego dziecka zawsze witano z radością. Na szczęście za czasów obecnego Mistrza tylko kilka razy utracono Dar, za to dwa razy niezwykle cenny, bo utraciły go kobiety. Bolesny był już sam fakt, że kolejne żeńskie formy Daru przepadły. Dodatkowo, jedna cała rodzina dążyła do „samozagłady” odstępując od zasad, które nakazywały małżeństwa wewnątrz kręgu Obdarowanych.
- Oskar – stary Mistrz położył wnukowi dłoń na ramieniu, wyrywając go tym z zadumy – Chyba strasznie się nudzisz na tych wyspach, skoro wciąż się na ciebie natykam. Te problemy, które zgłaszają to ich nadwrażliwość, czy rzeczywiście coś się dzieje?
- I tak, i nie – westchnął – Internetem nie ma się co przejmować, a Swena mamy obstawionego, więc to tylko kwestia czasu, kiedy znajdziemy tych dwóch... Trochę mnie zaskoczyła ta Judith Banch. - przyznał.
- Mnie też. Może ta sama osoba, która szukała informacji, natrafiła gdzieś na jej dokumenty? Jak to w ogóle możliwe, że przetrwały? - zastanowił się Mistrz - Jest nieszkodliwa, a dla Swena nieprzydatna. Zresztą, ona wie, że jej matka zginęła przez jego dziadka. Prędzej sama umrze, niż się z nim zbrata.
- Dlatego ją ostrzegę. - Oskar wstał ze swojego siedziska.
- Za chwilę – Mistrz usiadł na jednym z krzeseł, tak by móc swobodnie patrzeć wnukowi w twarz – Siadaj. Korzystając z okazji, że jesteśmy sami, chcę ci przypomnieć, że powinieneś dokonać wyboru. - Uniósł dłoń, widząc, że Oskar próbuje mu przerwać – Nikołaj rozmawiał ze mną na przyjęciu. Czekają na ujawnienie się Daru u córki...
- Ale ona ma dopiero 17 lat! - tym razem Oskar nie dał się uciszyć.
- Zgadzam się z tobą. Nie ma sensu czekać tak długo, zwłaszcza, że nie wiadomo, czy przekazanie się udało. - zatroskał się – Jest tak mało kobiet z pełnym Darem. Liczyłem na Rosannę i na jej wiedzę, a tymczasem... - westchnął ciężko.- No, ale jest jeszcze córka Stefana. Ma Dar, znasz ją...
- Tak. Takie bezwolne ciele o krowich oczach – Oskar nie potrafił się pohamować. Nienawidził, kiedy dziadek zaczynał go naciskać w sprawie małżeństwa – Lubię Stefana i pewnie chciałbym mieć go w Radzie, ale nie chcę jego córki.
- Ale poparcie jego rodziny bardzo by się przydało, jeśli chcemy byś został Mistrzem. - Jasne oczy patrzyły na Oskara spod białych brwi – Raul pochwalił mi się, że zaręczył syna z Athiną. Dwie ważne rodziny się połączyły. Raul ma równie dobrą pozycję jak ty, a jest starszy i bardziej doświadczony. Swoją drogą, mogłeś się postarać o jej rękę.
- Przecież wiesz, że małżeństwa między w pełni Obdarowanymi się aranżuje – zakpił – Miałem okazję potrzymać ją za rękę na ostatnim balu karnawałowym, kiedy jeszcze nie wiadomo było czy ma Dar, czy nie. Jest beznadziejna. Nie miałbym o czym z nią rozmawiać.
- Nie musisz z nią rozmawiać – Mistrz stracił cierpliwość - Jest najcenniejszą panną młodą w całym Zgromadzeniu. Dla Swena też byłaby łupem, gdyby okazała się wystarczająco głupia!
- Więc czego oczekujesz? Że pójdę do Konstantinosa i poproszę o jej rękę?
- Oczekuję, że przypomnisz sobie o obowiązkach! Dziewczyn z darem II stopnia jest sporo. Dość ochoczo o ciebie wypytywały na ostatnim spotkaniu. Wolałbym inaczej, ale mam do ciebie słabość. Wybierz jakąś i zapewnij sobie wsparcie którejś z potężnych rodzin. Jeśli nie, to ja ci wybiorę!
- Nie zrobisz tego – w głosie Oskara brzmiało niedowierzanie.
- Owszem, zrobię. Kocham cię i nie chciałbym, żebyś zaprzepaścił swoją życiową szansę przez młodzieńczą głupotę. Będziesz wspaniałym Mistrzem, młodym i energicznym, a takiego potrzebujemy, żeby przetrwać! Zgromadzenie jest u mnie na pierwszym miejscu! Pamiętaj o tym.
Oskar milczał, starając się opanować kłębiące się w nim emocje. Jego stan zdradzał tylko przyspieszony oddech, bo nieruchoma twarz nie zdradzała uczuć.
- Co nakombinowałeś tym razem? - ton głosu mistrza nieco złagodniał.
- Co masz na myśli? - spytał, nie podnosząc na Mistrza wzroku.
- Czego szukałeś w „Kodeksie”? Żądam odpowiedzi.
Nie musiał dodawać, że jako Mistrz. Oskar doskonale wiedział, że nie ma sensu się wykręcać.
- Chciałem wiedzieć, czy to możliwe, żeby mieć pełen Dar i tego nie wiedzieć – przyznał niechętnie.
- Och! A co cię skłoniło do takich poszukiwań?
- Być może spotkałem taką osobę...
- Być może? - Mistrz aż się wyprostował. Jego jasne oczy nagle pociemniały.
- Nie mam pewności. Chciałbym się dziś przekonać – powiedział ostrożnie Oskar
- Kobieta czy mężczyzna? - teraz Mistrz nie potrafił już ukryć emocji – Mów!
- Kobieta. Dziewczyna...
- No, to zdaje się, że mamy do odbycia dłuższą rozmowę.
Oskar przełknął głośno ślinę. Jeśli chciał się wywinąć od przysięgi, musiał współpracować.

3 komentarze:

  1. Jutro następny rozdział. Pozdrawiam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło :-) ale dzięki temu opowiadanie jest ciekawsze i nie można się od niego oderwać:-)) pozostaje czekać z (nie)cierpliwością na ciąg dalszy a tobie życzyć jak najwięcej weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!. Roksano jesteś niesamowita!!!. No i już z utęsknieniem czekam do jutra. No i co teraz z Majeczką?. Jak tyle osób ją będzie szukać.
    Roksano mam prośbę. Czytałem że może kiedyś wydasz książkę w formie ebooka za własną kasę. Roksano spróbuj chociaż maile wysłać do wydawnictw. Co Ci szkodzi spróbować. Przynajmniej dowiesz się co i jak, jakie mają oczekiwania co do tekstu. Roksano mogę mieć taką prośbę. Super piszesz. Robisz tyle dla nas czytelników. Oczywiście mam nadzieję że się na mnie nie obraziłaś. Pozdrawiam Wiktor.
    Ps. Umieściłem na moim koncie już blogi które czytam.

    OdpowiedzUsuń