Lek

Lek

sobota, 19 września 2015

Meteory. Po zachodzie słońca 18

Rodos. Lipiec 2014.
Siedzę w swojej kajucie i czekam. Oskar powinien się zaraz pojawić. Z jednej strony jestem taka ciekawa Mistrza i tego wszystkiego, ale z drugiej... ogarnia mnie lęk. To wszystko jest takie nowe i dziwne.
- Gotowa? - Oskar materializuje się obok mnie, zamiast po prostu wejść przez drzwi.
- Chyba tak – nie brzmi to w moich ustach zbyt pewnie.
- Zanim ruszymy, muszę ci wyjaśnić dwie sprawy – mówi Oskar i siada naprzeciw mnie – Po pierwsze, mój dziadek, to znaczy Mistrz, będzie ci zadawał sporo pytań. Mów prawdę, chyba, że uznasz jakieś pytanie za zbyt osobiste. Wtedy nie musisz odpowiadać. Przypuszczam, że będzie chciał usłyszeć od ciebie jak się poznaliśmy. Opowiedziałem mu już, ale... - waha się przez chwilę – Nie zagłębiałem się w szczegóły. To ta druga sprawa.
- Dzięki, że mu nie powiedziałeś – mówię z przekąsem – W ogóle pytał o takie rzeczy? Ile ty masz lat? - dąsam się, choć sama przecież ukrywam przed rodzicami sporo faktów z mojego życia. Przynajmniej z ostatnich jego tygodni.
- To nie takie proste. Potem ci to wyjaśnię. Teraz po prostu przyjmij zasadę, że możesz mu nie odpowiadać na osobiste pytania.
- A jak zapyta, jak się domyśliłeś? - zobacz, jaka jestem sprytna.
- Nie zapyta – mówi po prostu, a na jego twarzy pojawia się na chwilę taki psotny chłopięcy uśmiech – To co? Dasz mi rękę?
Wyciągam do niego dłoń. Mam jeszcze ochotę spytać dokąd się wybieramy, ale już nie mam jak, a po chwili...
- Wow! – nagle wokół mnie pojawia się mnóstwo róż. Są podświetlone tak, żeby można je było oglądać także w nocy. Powietrze przesycone jest zapachem, ale to nie róże. Fioletowa lawenda, którą widzę koło żwirowego chodniczka też nie. Unoszę głowę i widzę przed sobą... zamek! - To jest dom Mistrza? - nie wiem dlaczego szepczę.
- Tak. I mój też – Oskar się uśmiecha – Podoba ci się?
- Bardzo – nawet nie staram się ukryć zachwytu.
- Pomyślałem, że najpierw pokażę ci kawałek ogrodu, żebyś się trochę oswoiła, a potem pójdziemy na spotkanie – bierze mnie za rękę i prowadzi alejką wysypaną jasnym żwirem – Nie musimy się ukrywać, bo ogród jest pusty. Jeśli kogoś zobaczysz, to na pewno jest to Obdarowany.
- To nieobdarowani mogą nas widzieć? - otwieram szeroko oczy. Nie pomyślałam o tym.
- Właściwie nie, ale coś widzą, jakby cień, albo poświatę, albo czują naszą obecność. Trzeba też uważać, żeby nikogo nie dotknąć. Jak kogoś przestraszysz, a Rada się dowie... - wykonuje dłonią gest oznaczający utratę głowy.
Czuję, że krew odpływa mi z twarzy. Oskar przygląda mi się przez chwilę z poważną miną.
- Żartowałem – rzuca w końcu i zaczyna się śmiać – Przepraszam – dodaje natychmiast, widząc, że jestem na niego wściekła. - Nie wolno tego robić, ale nie idzie się za to siedzieć.
- Zabiję cię – syczę.
- Za to, to już dostaniesz wyrok – mówi poważnie, ale jego oczy się śmieją – Rozluźniona?
- Jak cholera – przewracam oczami.
- Idziemy – Pociąga mnie za sobą w kierunku wieży, a może baszty?
- Oskar... - nagle ogarnia mnie lęk.
- Spokojnie – ściska lekko moją rękę – To miły starszy pan.
Jakoś mnie to nie przekonuje. To tylko sen, powtarzam sobie. Oskar prowadzi mnie schodami w górę, a potem stajemy przed dużymi drewnianymi drzwiami. Dzięki temu zapominam prawie, że właściwie mnie tu nie ma. Ale to pokręcone!
- Witaj Marianno – Wysoki mężczyzna o długich siwych włosach stoi przy kominku. Ma niesamowite błękitne oczy. Już go widziałam!
- Witaj... Mistrzu – dygam. Nie mam pojęcia, jak powinnam się przywitać. Zerkam na Oskara z ukosa. Uśmiecha się tym swoim sposobem, dyskretnie, tak, że nie wiadomo co myśli.
Mistrz robi trzy kroki w moją stronę i wyciąga do mnie ręce. Jestem tak przejęta, że ledwie udaje mi się zauważyć, że jesteśmy w bibliotece połączonej z salonem do czytania.
- Niech ci się przyjrzę - mówi z dobrotliwym uśmiechem Mistrz – Niewiele rzeczy jest mnie w stanie zaskoczyć, ale to prawdziwa niespodzianka!
- Czy Mistrz ma na myśli mój Dar? - pytam cicho i podnoszę na niego wzrok.
Jego spojrzenie jest uważne, przenikliwe i onieśmielające, a jednak nie spuszczam oczu.
- Widziałem już takie oczy – uśmiecha się do mnie – Opowiedz mi o sobie, a potem, jak się dowiedziałaś, że masz Dar.
Siadamy w wygodnych skórzanych fotelach i zaczynam opowiadać. Rozkręcam się powoli, bo jednak Mistrz trochę mnie onieśmiela, ale powoli nabieram pewności siebie. Na koniec mówię o reliefie i mozaice i o tym, jak przywołałam nieświadomie jego wnuka. Z prawdziwą satysfakcją widzę głupią minę Oskara. Och, słodki jest!
- Mówiłaś o kobiecie z siwymi włosami – Mistrz zwraca się do mnie, a Oskarowi wskazuje jakąś księgę leżącą na komodzie – Poznałabyś ją?
- Nie wiem – przyznaję szczerze – Chyba tak, choć zwykle pojawia się w dość absorbujących uwagę okolicznościach – pozwalam sobie na niewinny żarcik słowny.
Mistrz patrzy na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Oskar podaje mu książkę. To album ze zdjęciami. Otwiera ją mniej więcej w połowie i zaczyna przekładać kartki. Są tam stare fotografie kobiet i mężczyzn. Nagle zauważam znajomą postać. Kładę dłoń na zdjęciu. Kobieta o siwych włosach! Poznaję ją!
- To ta – jestem zdumiona, ale też odczuwam radość, że ona istnieje, że jej sobie nie wymyśliłam.
- Jesteś pewna? - łagodny głos Mistrza niczego nie zdradza. Żadnych emocji.
- Tak. To na pewno ona – przyglądam się zdjęciu – Kto to jest? Mistrz ją zna? Czy ona jest moją krewną? Jak to w ogóle możliwe? - pytania cisną mi się na usta.
- Ustalę to. Możesz być tego pewna. Ale to wymaga trochę czasu – mówi, wciąż się do mnie uśmiechając – Najlepiej, jeśli wrócicie na łódź i zajmiecie się nauką. Oskar, dostaniesz dodatkowe dwa miesiące urlopu...
- Dwa miesiące? - wpadam mu w słowo – Mam spędzić dwa miesiące na łodzi? Ja zwariuję... Przepraszam – nagle zauważam jego nieco skonsternowaną minę – Miałam na myśli, że bardzo dziękuję, ale nie chciałabym nadużywać gościnności...
- Moje dziecko – twarz Mistrza znów przybiera ten łagodny wyraz – Niczego nie nadużywasz. Musimy odnaleźć źródło twojego Daru i to jest najważniejsze. Oskar z przyjemnością dotrzyma ci towarzystwa i pomoże w każdej sytuacji. Ucz się i pytaj, i o nic się nie martw. Mam nadzieję, że wkrótce dam ci odpowiedzi na twoje pytania - Ujmuje moją dłoń – Wiesz, co się stało z biedną Judith. Pozwól nam zadbać o twoje bezpieczeństwo. Jesteś jedną z nas. To nie ulega wątpliwości.
Słowa Mistrza mnie przekonują. Jest w nim coś władczego, ale jednocześnie jakaś dobroć i szlachetność. Wychodzimy inną drogą, prowadzącą na dziedziniec.
- Dlaczego po prostu nie znikniemy i pojawimy się na łodzi? - pytam.
- Dziadek nalega, żeby tego nie robić w jego zamku. Lubi mieć czas na przygotowanie się do rozmowy. - Oskar wzdycha – Czy masz jakieś życzenia? Chciałabyś gdzieś zajrzeć?
- Powinnam się skontaktować z rodzicami. W drodze było mi niezręcznie, a na „Insomni” nie było pola. Może mogłabym ich zobaczyć?
- Doskonale. Powinni spać, więc nie ma problemu – Oskar bierze mnie za rękę – Nie zadzwonisz nigdzie z „Insomni”, mamy system zakłócania. Generalnie, wolałbym, żebyś nie używała swojej komórki.
- Ale ja muszę się jakoś kontaktować z rodziną i przyjaciółmi!
- To dla twojego bezpieczeństwa. Proszę – zagląda mi w oczy.
Stoję przed nim i czuję, że mogłabym się zgodzić, choć nie mam na to ochoty. Czy to miał na myśli mówiąc, że nie można nakłaniać, ale można prosić?
- A z innego telefonu? - przypominam sobie filmy szpiegowskie.
- Czasami – Oskar wzdycha ciężko – Ale bez podawania, gdzie jesteś. OK?
- OK! – mam ochotę go pocałować w policzek. Mogę? Jednak tego nie robię. - Chciałabym być tam sama – Mówię zamiast tego – Czy mogłabym sama?
- Jasne. Po prostu skoncentruj się na miejscu, gdzie przebywają, albo na nich. Upewnij się, że śpią. - instruuje mnie – Nie bądź tam za długo i nie dotykaj ich, bo się obudzą i przestraszą. Potem wracaj na Insomnię. Dobrze?
Kiwam głową i już po chwili jestem w mieszkaniu babci Janiny. Mama z tatą śpią w dużym pokoju. Przyglądam im się. Kocham was, a wy mnie okłamaliście... Siadam na krześle i wpatruję się w ich twarze. To moi rodzice, mama i tato. Tak przynajmniej było do tej pory. Z sąsiedniego pokoju dobiega skrzypienie łóżka i cichy jęk. Mama porusza się niespokojnie. Zawsze miała lekki sen. Muszę znikać!
- Już? - Oskar czeka na mnie – Wszystko w porządku?
- Niezupełnie... - waham się, ale wiem, że muszę mu zadać to pytanie – Dlaczego to robisz?
- Robię co?
- Dlaczego się mną zajmujesz? Mistrz ci kazał?
- Nie. Zgłosiłem się na ochotnika – mówi z uśmiechem, ale zaraz poważnieje – Chcę naprawić... Chcę ci wynagrodzić to, co się stało.
- Nie mam żalu – szepczę – Nie wiedziałeś.
- Mimo to, chcę tu być z tobą – mówi równie cicho i podchodzi bliżej – Mam nadzieję, że nie jest to dla ciebie przykre.
Spuszczam wzrok i uśmiecham się do siebie. Nie jest przykre, ani trochę! 
- Chyba powinnam odpocząć – odwracam się do niego bokiem.
- Wystarczy, że mocno o tym pomyślisz. Rano obudzisz się jak nowo narodzona.
No tak. Raz już to zrobiłam, choć nieświadomie. Może ta nauka nie będzie taka trudna?
 

6 komentarzy:

  1. Witaj!!!. Dzięki, dzięki, dzięki za nową część. Część bardzo ciekawa. Ciekawe kto jest tą krewną Majki( Roksano tak tylko sobie myślę). Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle doskonałe :3 z rozdziału na rozdział jestem coraz będzie ciekawa co się dalej wydarzy :D kiedy możemy oczekiwać następnej części ? Pozdrawiam i życzę weny ! J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję się jak narkomanka. Chwila euforii podczas czytania tekstu i potem wieczny głód, czekając na kolejne części :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochani, wybaczcie, że odpowiadam wszystkim za jednym zamachem, ale muszę się spieszyć.
    Wiktor, nie kokietuj! Przecież wiesz, kto jest tą krewną ;)
    J, następna część jutro rano.
    Klaudia, poproszę o wymyślenie jakiegoś niesamowitego, romantycznego miejsca na randkę, jeśli masz ochotę się pobawić ;)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zaskoczyłaś mnie tym :-) może gdzieś w zaciszu ogrodu otoczonym lampkami lub świecami? Coś w stylu piknik pod gwiazdami

      Usuń
  5. Roksana, super cześć, jest Majka i Oskar. Na to czekałam:) Nurtuje mnie też na czym jeszcze ten dar Majki polega. Pozdrawiam, Inez

    OdpowiedzUsuń