Lek

Lek

środa, 30 września 2015

Meteory. Po zachodzie słońca 24


Wyspy greckie. Lipiec 2014.


- Chyba musimy zmienić miejsce? - Oskar spojrzał jej w oczy roziskrzonym wzrokiem.
Potulnie skinęła głową i pozwoliła się poprowadzić w dół do czekającego na brzegu pontonu.
Oskar sprawnie przetransportował ich na katamaran i po zacumowaniu, pomógł Majce wejść na pokład. Sam z niemałym trudem, pokonując sprawiający ból ucisk spodni, podążył za nią.
- Do mojej – pociągnął Majkę do kajuty. Zrzucił buty i koszulę. - Wyjrzyj przez luk – wskazał jej okno nad łóżkiem.
- Teraz? - zdziwiła się, ale wykonała polecenie.
Odpiął jej pasek i spodnie, i ściągnął je w dół. Stała w samych majtkach i rozpiętej koszuli, stanowiąc widok jedyny w swoim rodzaju. Powolnym ruchem rozpuściła włosy, pozwalając im opaść swobodnie na ramiona i plecy. Oskar przełknął głośno ślinę. Szybko pozbył się ubrania i ukląkł przed swoją boginką.
- Zrób to, na co masz ochotę – wyszeptała – Pozwalam ci na wszystko, tylko użyj prezerwatywy. Jest w kieszeni moich spodni. - Bała się, że jeśli teraz mu tego nie powie, potem już nie będzie w stanie.
Bez słowa wyjął małe kartonowe opakowanie, obejrzał je z uwagą i położył na kołdrze. Maja przymknęła oczy. Najpierw poczuła na udzie ciepły oddech, potem usta, a wreszcie zęby. Szczypały delikatnie, jakby nieśmiało, potem mocniej i wyżej... Wreszcie dotarły tam, gdzie czuła coraz mocniejsze drżenie i rozpieranie. Rozstawiła szerzej nogi, dając Oskarowi dostęp do swoich najintymniejszych miejsc. Chwilę to trwało nim poczuła jego usta na samym najwrażliwszym pączku. Wrażenie było takie, że musiała się przytrzymać rękami brzegów włazu, by nie runąć w dół na pościel. Oskar krążył językiem wokół, smagał i ssał. Ona traciła zmysły. Szczupłe ciało pokryło się mgiełką potu, drżało i prężyło się, pozbawione własnej woli. Nagle gdzieś w dole brzucha poczuła skurcz, rozkoszny i silny. Znała to uczucie. Po chwili drugi... i kolejny. Wstrzymała oddech. Oskar nie przestawał jej pieścić. Kolana się pod nią ugięły, a wtedy nagle... wsunął w nią palec, a może dwa...? Rozpadła się, oderwała od ziemi i runęła w otchłań. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
Oskar patrzył jak urzeczony na błądzący po jej twarzy uśmiech, na jej drżące usta i przymglony wzrok. Zdołał ją pochwycić, gdy jak rażona piorunem osunęła się w dół, obezwładniona orgazmem. Ułożył ją ostrożnie i sięgnął po prezerwatywę. Miał twardy jak stal maszt i pełne jądra, które zamierzał opróżnić w ponętnym, bezbronnym ciele, leżącym tuż przed nim. Otworzył opakowanie i ujrzał dwie srebrzyste saszetki. Myśl, że ktoś przed nim zużył już jedną, zabolała go bardziej, niż byłby gotów przyznać. To musiał być ten chłopak z obozu archeologów! Powoli, niewprawnie, ale nałożył kondom. Potrzebował chwili, by się oswoić z uciskiem. No dalej, panno „doświadczona”, pomyślał, rozchylając jej szczupłe uda.
- Och! - Majka gwałtownie otworzyła oczy, czując na sobie dłonie Oskara.
- Powiedz, jeśli zaboli. Nie mam wielkiego doświadczenia poza snem – wyszeptał tuż przy jej uchu i powoli naparł na jej obrzmiały po niedawnej rozkoszy srom.
Była ciasna, ale na tyle wilgotna, że zdołał w nią wejść prawie do połowy. Uniósł głowę i napotkał rozszerzone źrenice, pełne zdziwienia i... pożądania? Wycofał się powoli i naparł znowu. Majka rozchyliła uda mocniej. Wciąż patrzył jej w oczy, jedno brązowe, drugie niebieskie, najpiękniejsze, jakie w życiu widział.
- Os-kar – jęknęła.
- Boli? - zatrzymał się.
- Nie. Po prostu chciałam to powiedzieć. Oskar!
- Maryann. Majka – odpowiedział jej – Patrz na mnie.
Poruszał się coraz pewniej i szybciej, wydobywając z Majki całą gamę jęków, westchnień, a wreszcie przytłumionych okrzyków.
- Wyprostuj nogi – polecił, czując, że jego wytrzymałość się kończy – Szeroko, najszerzej jak możesz...
- Ooooch! – teraz ocierał się o jej wrażliwą łechtaczkę przy każdym pchnięciu.
- Nie zamykaj oczu. Patrz na mnie! - Chciał mieć pewność, że myśli tylko o nim.
- Os-kar! Ja... ja... Oooooch!
Wstrzymała oddech, czując jak napięcie kłębiące się między jej udami i wyżej, w miejscu, gdzie tarcie sprawiało jej rozkosz graniczącą z bólem, wzbiera i zaczyna się przelewać, wypełniając całe jej ciało.
- Nie. Zamykaj. Oczu...
Oskar ostatkiem sił bronił się przed dojściem na szczyt. Niepotrzebnie. Majka wyprężyła się nagle i zamarła w bezruchu. Jej szeroko otwarte oczy teraz sprawiały wrażenie identycznych. Rozszerzone źrenice przesłoniły tęczówki. Jeśli były zwierciadłem duszy, to mógł teraz wyczytać w nich bezgraniczne oddanie i szczęście. Powoli przymknęła powieki, spod których na jej policzki spłynęły gorące łzy. Scałował je szybko. Miał dziwne uczucie, że ich słonawy smak przeniknął gdzieś do najgłębszych zakamarków jego duszy.
Otrząsnął się dopiero po chwili, gdy poczuł skurcz jąder i jakąś przemożną siłę zmuszającą go do podjęcia nowego wysiłku. Nie zważając na ciche jęki protestu, pchnął kilka razy, by wreszcie eksplodować i opaść z głuchym pomrukiem na drżące po niedawnych przeżyciach ciało Majki. Resztką świadomości uzmysłowił sobie, że nie śni, więc wsparł się na przedramionach, by nie przygnieść drobnej dziewczyny swoim ciężarem. Ona ostrożnie objęła go nogami, łącząc stopy nad jego pośladkami. Leżeli tak spleceni ze sobą, z trudem odzyskując spokój.
Nieco zdyszany głos Oskara pierwszy przerwał ciszę.
- Przereklamowany? - wyszeptał – Mnie się podobało.
Majka tylko westchnęła gębko i wtuliła się w jego szyję. Po chwili zaczęła skubać delikatnie ustami jego spoconą skórę. Poczuł, jak jej ciało zaciska wokół jego członka. A może to było coś innego? Cholera, nie miał z tym doświadczenia. Ostrożnie sięgnął dłonią między nich i przytrzymując brzeg prezerwatywy, wycofał się z ciepłych czeluści. Majka jęknęła z dezaprobatą.
- Bez tego było wygodniej – westchnął, pozbywając się zabezpieczenia.
- Ale mniej bezpiecznie – roześmiała się, pokrywając tym zmieszanie – Wiesz, ile różnych badań kazał mi zrobić lekarz, jak się dowiedział, że mam za sobą przygodny seks?
- Przygodny seks? - powtórzył z niedowierzaniem – Tak to nazwał?
- A jak miał to nazwać? - przewróciła oczami – Na początku, nawet nie chciałam przyznać, że w ogóle to zrobiłam.
Oskar zwiesił głowę.
- Przepraszam – Ile jeszcze razy miał to powiedzieć?
- Było dobrze – Majka zarzuciła mu ręce na szyję – Wtedy też...
Przytulił ją do siebie. Było w jej dotyku coś, co sprawiało, że miał ochotę trzymać ją w ramionach aż do świtu, a potem do zachodu słońca... Nie miał pojęcia, co to jest, ale było przyjemne. Nawet bardzo.
- Dlaczego nie pozwoliłeś mi zamknąć oczu? - spytała szeptem, tuląc się do niego.
- Chciałem je widzieć. Są piękne, a kiedy się kochasz mają taki... - brakło mu odpowiedniego słowa, by wyrazić co wtedy czuł – Są jeszcze piękniejsze – dokończył.
- Jesteś kochany – westchnęła - Mam nadzieję, że nie złamaliśmy którejś z twoich zasad? - dodała, odchylając nagle głowę – Złamaliśmy? Tak? - zaniepokoiła się.
- Chyba nie... - Pocałował ją leniwie w usta – To raczej kwestia... konfliktu interesów.
- Ooch?
- Gdybyś należała do Zgromadzenia... – zaczął ostrożnie – Prawdopodobnie kazałabyś mi się wcześniej oświadczyć – zaryzykował.
Majka prychnęła, tłumiąc śmiech.
- Naprawdę? - spytała z niedowierzaniem – No, to muszę się zastanowić, czy do was przystanę – roześmiała się, ale po chwili spoważniała. - Judith mówiła coś na ten temat. Coś o przekazywaniu Daru i pobieraniu się tylko między sobą.
- Zachowanie Daru jest dla nas ważne – przyznał. Czy miał jej teraz powiedzieć wszystko? Całą prawdę? W tym momencie?
- Na szczęście mam jeszcze sporo czasu – Majka nieświadomie przerwała jego rozważania. Jakoś nie traktowała poważnie tej części zasad. – A wracając do Judith... - posłała Oskarowi proszące spojrzenie spod rzęs – Naprawdę mi zależy. Mam jej naszyjnik, którego już nie mogłam jej oddać. Gnębi mnie to...
- Majka, proszę – starał się nadać swojemu głosowi stanowczy ton.
- Bardzo mi zależy – wyszeptała, pocierając czubkiem nosa jego szyję – Przecież mogłam się wymknąć, a tego nie zrobiłam. Zobacz, jak dbam o bezpieczeństwo.
Oskar wbił wzrok w rozgwieżdżone niebo, widoczne w kwadracie otwartego okna. Czy potrafił jej odmówić?
- Ale dopiero za kilka dni – westchnął zrezygnowany.
- Kocham cię! – pisnęła i objąwszy go mocno za szyję, pocałowała z pasją.
W pierwszym momencie zaniemówił z wrażenia, ale po chwili zdał sobie sprawę, że tak po prostu wyraziła wdzięczność. Odpowiedział na pocałunek. Po chwili poczuł, że krew spływa mu gwałtownie w dół i jeśli natychmiast nie przestaną, to...
- Mmmm – Majka zamruczała, czując na brzuchu ucisk.
- Nie panuję nad tym, kiedy jesteś blisko – wyszeptał do jej ust.
Pochłonęła te słowa, pozwalając im rozpalić wyobraźnię. Jego pożądanie było zaraźliwe.
- Chcę cię – powiedziała cicho, ocierając się o niego powoli.
Tym razem Oskar nie zamierzał czekać. Chwycił jej dłonie i przeniósł nad głowę, splótł palce z jej palcami. Miał nieodpartą ochotę odwrócić ją na brzuch i unieść jej zgrabny tyłek, zmuszając do klęknięcia, ale w ostatniej chwili się pohamował. To by była zbyt silna pokusa. Najpierw we śnie, postanowił. Nie do końca ufał samemu sobie, w bądź co bądź nowej dla niego sytuacji. Na samo wspomnienie krągłych pośladków obmywanych morską wodą poczuł, że ślina napływa mu do ust. Z jego gardła wydobył się niski gardłowy pomruk. Ta dziewczyna doprowadzała go do szaleństwa. W jednej chwili sprawiała wrażenie kruchej i niewinnej, by zaraz zbić go z tropu śmiałym stwierdzeniem. Czy to zderzenie ich światów, czy ich samych sprawiało, że miał w głowie zamęt? Jakby na potwierdzenie jego myśli, Majka rozchyliła uda, otwierając się bezwstydnie na jego pieszczoty. Piękność w czystej postaci, przemknęło mu przez myśl na widok jej opalonego szczupłego ciała z jaśniejszym trójkątem na podbrzuszu, który jakby wskazywał mu drogę. Mała kępka czarnych kręconych włosków przysłaniała wejście, ale przecież już tam był. Rozchylił delikatne płatki i gładko wsunął dwa palce do ciepłego wnętrza. Majka krzyknęła, zaskoczona nagłą inwazją, ale po chwili odetchnęła głęboko i wypchnęła biodra na spotkanie pieszczoty. Poczuł to. Poczuł na własnej skórze rozkosz, jaką jej dawał. Nagle dotarło do niego, że nie zniósłby, gdyby jakikolwiek inny mężczyzna dotykał jej w ten sposób. Zaskoczyła go ta myśl. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie doświadczył.
- Weź mnie – Majka patrzyła na niego przymglonym wzrokiem – weź mnie...
Uklęknął między jej ugiętymi kolanami i chwyciwszy za kostki, oparł sobie jej nogi na ramionach. Pochylił się, pokonując opór naciągniętych mięśni, a ona zamiast zaprotestować, poddała mu się z uśmiechem na twarzy. Była w tej chwili cała jego!


3 komentarze:

  1. Dawno nie skomentowałam... Ale wciąż czuje niedosyt. Sam akt seksualny bardzo subtelne opisany,że przed oczami ma się dana scenę. A może to kwestia wyobraźni. W każdym razie mnie zachwyca każda nowa część.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Roksano. Asiu zgadzam się subtelnie, zmysłowo. Pięknie erotyka opisana. Roksano ty chcesz bym zawału dostał hihihi. Oczywiście żartuję. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  3. Roksana, tak, tak, tak.... to mi się podoba. I dodam, że świetnie to rozgrywasz. Mimo że bardzo chcę aby Majka była z Oskarem to jest tam czytam te wątpliwości czy można mu ufać.
    Wiktor, dziewczyny zadowolone:)
    Pozdrawiam, Inez

    OdpowiedzUsuń