Lek

Lek

piątek, 2 października 2015

Meteory. Po zachodzie słońca 25

Wyspy greckie. Sierpień 2014.

Łódź kołysała się łagodnie, prawie niewyczuwalnie. Dwa kadłuby stanowiły stabilną powierzchnię. Światło słoneczne już dawno rozjaśniło mrok i kabina Oskara napełniła się jego blaskiem.
Majka czuła, że się budzi. Przez moment ją to zaskoczyło, bo przecież mieli spędzić noc bez spania, ale zaraz przypomniało jej się, jak Oskar powiedział, że sen i śnienie to dwie różne sprawy. Poza tym potrzebowali odpoczynku po „pracowitej” nocy. Nagle uzmysłowiła sobie, że Oskar nadal śpi. Odwróciła ostrożnie głowę, by na niego popatrzeć. Wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętała po pierwszym spotkaniu we śnie. Miał nawet jednodniowy zarost, jak wtedy. Jego naga pierś unosiła się miarowo w rytm spokojnego, głębokiego oddechu. Reszta przysłonięta była prześcieradłem. Wydał jej się taki bezbronny, kiedy leżał tuż obok niej. A więc, zostaliśmy kochankami, przemknęło jej przez myśl. Czy moglibyśmy zostać czymś więcej? Przypomniało jej się wszystko, co mówił o przekazywaniu Daru i jego „scalaniu”. Chciał tego z nią? Byłaby gotowa się z nim związać? Może, ale... na pewno nie z powodu Daru.
- Dzień dobry – łagodny seksowny głos wyrwał ją z zadumy.
Po twarzy Oskara błąkał się delikatny uśmiech. Miała ochotę go zlizać, a potem sprawdzić, czy w jego ustach nie było więcej takich słodyczy.
- Dzień dobry – wyszeptała, starając się, by zabrzmiało to zachęcająco.
Oskar jakby w odpowiedzi na jej myśli, przygarnął ją do siebie i powitał soczystym mokrym pocałunkiem.
- Jesteś taka piękna – westchnął, zaglądając jej w oczy – Tracę przez ciebie głowę.
- Och!?
Gładził jej plecy i kark, odgarniając pasma jedwabistych włosów zsuwające się po jej ramionach.
- Pierwszy raz budzę się w objęciach dziewczyny – wyszeptał nagle, jakby zaskoczony własnym spostrzeżeniem.
- I jak jest? - zachichotała.
- Przyjemnie... - w jego głosie dosłyszała nutkę rozmarzenia – Może w ogóle nie wstawać?
- Zaczną nas szukać – westchnęła – Zdaje się, że Johan pilnuje nie tylko mnie? – zakpiła.
- Nie piśnie słowa, jeśli o to chodzi.
- Wiem. Mówili mi, że raczej dadzą się zabić, niż ujawnią coś, co mogłoby cię narazić – roześmiała się – Zastanawiałam się tylko, jak to załatwiłeś? Złożyli przysięgę?
- Można to tak nazwać – przyznał, przyglądając jej się bacznie – Bystra jesteś.
- Może to dzięki mojemu Darowi?
- Możliwe...
- Więc, wiesz, kto mi go przekazał – zaryzykowała – A w każdym razie... domyślasz się.
- To nic pewnego.
- Daj spokój! - uniosła się na rękach i usiadła okrakiem na jego brzuchu – Przecież wiecie, kim jest ta kobieta. Skoro potrafię czerpać jej energię, to znaczy, że była moja krewną.
- Szybko się uczysz – przyznał, nie kryjąc podziwu - Miała na imię Rosanna, Rosanna Littenstein, i zmarła nie przekazawszy Daru. Tak jest zapisane w dokumentach. - stwierdził oględnie. Nie chciał o tym rozmawiać. Nie chciał ujawniać zbyt wiele.
- Ma rodzinę? To znaczy... Czy żyją jej krewni, z którymi mogłabym porozmawiać? - spytała, przyglądając się uważnie jego twarzy.
Nie odpowiedział od razu, ale dopiero po dłuższej chwili, ważąc ostrożnie słowa.
- Żyją, ale nie możesz się na razie z nimi skontaktować...
- Dlaczego? - przerwała mu.
- Bo to niebezpieczne dla ciebie i dla nich. - Poczuł się nieco lepiej, naginając prawdę, a nie kłamiąc w żywe oczy. - Nie należą do Zgromadzenia, więc lepiej ich nie narażać – zaczął – Takie nieprzemyślane kroki są niebezpieczne – dodał.
- Chodzi o tego Swena? On jest zagrożeniem?
- Największym!
- W jaki sposób Zgromadzenie mnie ochroni? Przecież z tobą jestem bezpieczna. Sam tak mówiłeś – zajrzała mu w oczy, szukając prawdy – Dlaczego jestem dla nich zagrożeniem? Oni w ogóle o mnie wiedzą? Oddali mnie, czy zostałam... odebrana?
- Majka – westchnął, czując, że jej pytania zaczynają go osaczać – Mój dziadek... Mistrz powiedział, że z nimi porozmawia. Na pewno się z nimi spotkasz, ale to będzie szok dla wszystkich. Im mniej osób wie o twoim istnieniu poza Zgromadzeniem, tym lepiej.
- Więc co mam zrobić? Muszę czekać?
- Musisz - westchnął – Ale obiecuję, że niedługo.
Przyciągnął ją do siebie. Opierała się przez chwilę, ale robiła to tylko dla zabawy. Wreszcie powoli opadła na niego, pozwalając, by jej obnażone piersi przylgnęły do jego torsu. Pocałowała go delikatnie w usta. Była między nimi jakaś czułość, której wcześniej nie dostrzegła.
- Dobrze mi tu – szepnęła – Czuję się jak na luksusowych wakacjach.
- A gdybyś mogła mieć tak już na zawsze? - usłyszała tuż przy uchu.
- Ale nie mogę. Przecież muszę wrócić na studia... - spróbowała się wyprostować, ale Oskar trzymał ja przy sobie, więc uległa – Przecież będę mogła wrócić? Muszę porozmawiać z rodzicami...
- A ja zapytam jeszcze raz: Gdybyś mogła zmienić swoje dotychczasowe życie? - w głosie Oskara było jakieś napięcie.
Nagle zdała sobie sprawę, że jego puls przyspieszył.
- Oskar, o co ty mnie pytasz? - jej serce też przyspieszyło.
- Masz Dar. To wszystko zmienia. Wszystko! Nie będzie tak, jak dawniej.
- Wiem... - wyszeptała. Wiedziała? Podświadomie czuła, że tak będzie, ale... właściwie nie zastanawiała się, jak... - Jak bardzo się zmieni?
- To zależy od ciebie, ale na pewno zdajesz sobie sprawę, jaka jesteś wyjątkowa.
- Ciągle to mówisz – roześmiała się z zakłopotaniem.
- Bo tak jest. Twój Dar, to wiedza...
- Tak myślisz? - przerwała mu – Czytałam o tym. Każdy Dar jest jedyny w swoim rodzaju. Więc mój jest Darem wiedzy?
- Rosanna miała taki – uniósł ją powoli, tak, że znów na nim siedziała i mogła widzieć jego twarz – Ty chłoniesz wiedzę i wykorzystujesz ją lepiej niż inni. Nie widzisz tego?
- Może trochę...? - zastanowiła się. Zawsze w czołówce, mimo że uczyła się mniej niż inni, bez trudu. - Coś w tym jest – przyznała – A twój Dar? Jaki jest?
Oskar roześmiał się do niej.
- Zgadnij – położył dłonie na jej brzuchu i zaczął przesuwać je w górę aż do piersi.
- Teraz przychodzi mi do głowy tylko jedno – uniosła znacząco brwi – Ale chyba nie o to chodzi?
- Będziesz musiała poszperać w papierach – wyszczerzył do niej zęby.
- Naprawdę mi nie powiesz?
- Naprawdę. I powiem chłopakom, że mają ci nie mówić.
- Ty draniu! - ścisnęła go udami, aż stęknął głucho.
- Uff! Jeździsz konno? - sapnął. Zrobiła to już drugi raz!
- Czasami – prychnęła. Jasne że nie jeździła! Rodzice umarliby ze strachu, gdyby wsiadła na coś większego niż kucyk.
Na łodzi zaczynało się budzić życie. Najpierw trzasnęły drzwi, potem drugie. Rozległy się kroki i dźwięczenie wyciąganych z szafek naczyń. Majka posłała Oskarowi pytające spojrzenie. Usiadł, zsuwając ją sobie na uda i spojrzał w dół. Podążyła za jego spojrzeniem. Nie dało się ukryć, że jej bliskość robiła na nim wrażenie.
- I tak nie mamy więcej tych... - posłał wymowne spojrzenie pozostałościom po paczce prezerwatyw.
- Gumek – podpowiedziała mu - Więc możemy spokojnie wstać – przeciągnęła się – Powinnam wziąć prysznic.
- Możesz tutaj.
- Wolę u siebie. Tylko wyjrzyj, czy nikt się nie kręci w pobliżu – szybko narzuciła na siebie koszulę i zebrała resztę garderoby.
Otworzył cicho drzwi i ogarnął wzrokiem korytarz.
- Droga wolna – stwierdził z rozbawieniem. Wymykała się od niego po kryjomu, choć wcale nie musiała. Było w tym coś podniecającego, musiał to przyznać.
Kiedy zniknęła za drzwiami swojej kabiny, wrócił do siebie. Miał iść pod prysznic, ale usiadł na łóżku i... było ciepłe, a zmięta pościel pachniała nią i seksem. Położył się na brzuchu i wtulił twarz w poduszkę. Chciał tego. Chciał tego na co dzień. Chciał jej. Przewrócił się na plecy i przymknął oczy. Mógł się uważać za szczęściarza! Los postawił na jego drodze idealną Obdarowaną, która w dodatku burzyła w nim krew za każdym razem, gdy się do niej zbliżył. Czy mogło być lepiej? Nawet jej swoboda i niezależność go pociągały, a może właśnie one sprawiały, że tak bardzo na niego działała? Przecież miał bardziej doświadczone i sprawne kochanki, a jednak z nią było mu wyjątkowo dobrze. Tak dobrze, że wspomnienie tamtych zbladło.
Nagle przed oczami stanął mu obraz obozu na skraju tropikalnej dżungli. Otworzył oczy i powoli przekręcił głowę, tak że jego wzrok padł na mały kartonik leżący na wykładzinie obok zużytych prezerwatyw. Gdzieś w klatce poczuł nieprzyjemne ukłucie. Zmarszczył brwi. Majka należała do niego i tylko do niego. Wybrał ją!
---
- Johan? - Oskar zajrzał do jednej z kabin – Jesteś sam? - upewnił się na widok przyjaciela.
- Jean poszedł po pieczywo.
- Jakieś nowości? - usiadł na miękkim siedzisku obok szafy na ubrania.
- Ten chłopak nazywa się Marek Stopinski... Te ich litery! - dodał z obrzydzeniem – Jest synem profesora z jej uczelni. Przebywa dalej w tym obozie archeologów, tak jak mówiłeś.
- A inne rzeczy? - Oskar sprawiał wrażenie średnio zainteresowanego informacjami, jakie otrzymał.
- Poprzedniej nocy nie spał w swoim namiocie...
- Nooo? - zaciekawił się.
- Z taką ładną Czeszką ze swojego zespołu... - Uśmiech na twarzy Johana oznaczał, że dziewczyna była rzeczywiście warta grzechu.
- Sprawdzasz telefony? - przerwał mu Oskar.
- Nie dzwoniła do niego więcej. Tylko do rodziców.
- Dzięki. Dobrze się spisałeś – Klepnął Johana w ramię i wstał, rozprostowując stawy – Zjedzmy coś. Zgłodniałem.
Johan odprowadził do wzrokiem do drzwi. Szorstki ton i pozorna obojętność, jego nie mogły zmylić. Znał Oskara zbyt długo, żeby nie widzieć, jakie targają nim emocje.

8 komentarzy:

  1. Roksano,to opowiadanie jest niesamowite. Znalazłam je wczoraj i przeczytałam jednym tchem! To jest jak książka! Fantazy i romans, Coś pięknego. Dzisiaj zacznę to o Caterinie (moja imienniczka, tylko inaczej pisana). Jeśli jest tak dobre, jak to, a pewnie jest, to mam bezsenną noc ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Będzie więcej. Mam tyle pomysłów, że muszę je sobie zapisywać i potem składam te karteczki, żeby nie umknęły. Szkoda, że nie mam tyle czasu, ile bym chciała...

      Usuń
  3. Witaj. Hmm czeszka?. Aż jestem ciekawy co się dalej wydarzy. Oj chyba będzie się działo. Oskar zbiera informacje o Marku.
    Dziękuję Roksano za super część. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, coś Ci ta Czeszka zawróciła w głowie! Żartuję oczywiście. Będzie, będzie się działo! Już niedługo.

      Usuń
    2. Roksano ja nie jestem taki obrażalski. Lubię żarty i lubię żartować. Czeszka to nie mi zawróciła w głowie tylko Markowi. Jak Majka o tym się dowie to chłop może stracić "klejnoty".
      Ja lubię Polki. Macie tyle obowiązków, a jeszcze znajdujecie czas dla siebie. Prowadzicie blogi, czytacie, bawicie się fajnie. Tworzycie fajną atmosferę na blogach, fajnie piszecie i nie ma jakichś wyzwisk, epitetów itp.. Polki są super!!!. Na potwierdzenie moich słów dedykuję Wam dziewczyny piosenkę Andrzeja Rosiewicza: https://www.youtube.com/watch?v=oheWAP_W-IE
      Nie przesłodziłem Was za bardzo?. Miłego słuchania. Pozdrawiam Was dziewczyny

      Usuń
  4. Wiktorze jesteś naszą duszą towarzystwa!:D
    Mów nam tak codziennie to zwiększymy naszą wartość!:D Ale w tym wszystkim nie zapominaj o malzonce:)
    Roksano,dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że to już 25 część,jak to leci...A wciąż taki niedosyt. Akcja rozwija się ciągle. Mareczek nieźle ziolko. Czeszka mu w głowie:) . Więc może jednak dla Majki jest Oscar,choć jakoś ta jego tajemniczosc może być nieufna. Jakoś tak mam uprzedzenia,nie wiem. Ale wszystkie niepewnosi się rozwiążą:)
    Pozdrawiam Asia.

    OdpowiedzUsuń