Wyspy
greckie. Sierpień 2014
-
Idziemy? - Majka obciągnęła i wygładziła kusą bluzeczkę,
pasującą do jej poszarpanych cienkich dżinsów.
Greg
mrugnął do Akosa stojącego obok trapu. Uśmiech na twarzy kolegi
jego nie mógł zmylić. Zresztą oczy ciemnowłosego chłopaka
pozostały czujne, nie śmiały się razem z jego ustami.
-
Proszę bardzo – zrobił jej miejsce i asekurował, kiedy schodziła
na ląd.
Na
pokładzie pozostał tylko Greg, a właściwie pozostał ciałem i
duchem, bo Oskar i pozostali dwaj jego kompani leżeli w swoich
kajutach, a gdzie byli duchem? Majce wydało się, że widzi przez
moment połyskliwy zarys postaci i czuje obecność Oskara, ale po
chwili wszystko zniknęło.
-
Pani prowadzi – Akos skłonił jej się przesadnie.
Roześmiała
się wesoło. Przez te kilka dni udało jej się rozruszać to
towarzystwo, a w każdym razie nakłonić do swobodnego zachowania w
jej obecności. Teraz, choć zdawała sobie sprawę, że Akos był
jej ochroniarzem i jak powiedział Oskar, odpowiadał za nią głową,
postanowiła dobrze się bawić.
Ruszyli
przed siebie, do niewielkiego, pełnego ciasnych uliczek miasteczka.
Co jakiś czas musieli zejść z chodnika zastawionego stolikami albo
straganami, wprost na ulicę. Nikt się tym jednak nie przejmował,
bo i tak nie jeździły samochody. Tylko od czasu do czasu jakiś
skuter przepychał się między ludźmi. Gwarny tłum wkrótce
ich pochłonął i Majka z przyjemnością stwierdziła, że
wyglądali z Akosem na dwoje normalnych turystów. Co chwila
jakiś sprzedawca zaczepiał ich, próbując sprzedać im
pamiątkę albo drobną biżuterię. Zatrzymała się obok wystawy
pełnej złotych i srebrnych naszyjników. Większość z nich
ozdobiona była turkusami w różnych rozmiarach.
Do
Majki zbliżył się mężczyzna z brzuszkiem i zapraszającym gestem
wskazał wnętrze sklepu. Weszła trochę niepewnie, ale po chwili
całą jej uwagę pochłonęła gablota w głębi sklepu. Ułożono
tam bransolety, naszyjniki, kolczyki i pierścionki wyjątkowej
urody. Wykonane były nieznaną Majce techniką. Ich bogate zdobienia
i bajeczne kolory przywodziły na myśl cerkiewne kapiące złotem
ikony, albo rosyjskie bajki o carewiczach, które czasem
oglądała w dzieciństwie.
-
Krasiwyje! (Piękne!) - zachwalał sprzedawca ewidentnie
biorąc ich za Rosjan.
-
Nie stać mnie – szepnęła po angielsku i pokręciła głową –
Akos, widziałeś te cuda? - przywołała swojego towarzysza w
pobliże gabloty.
-
Podobają ci się? - przyjrzał się ozdobom.
-
O rany, są piękne! - westchnęła – Trochę przeładowane, ale...
taka bransoleta albo tylko jeden pierścień... i wszystko! Lepiej
stąd wyjdźmy – roześmiała się.
-
Priekrasno, spasiba (Przepiękne, dziękujemy) – Akosh
ukłonił się sprzedawcy.
-
Mówisz po rosyjsku? - zdumiała się.
-
Trochę. Moja dziewczyna mnie uczy – zarumienił się lekko.
-
Masz dziewczynę? Jaka ona jest? - nie mogła się powstrzymać –
Przepraszam, że tak wypytuję, ale tak mało wiem o waszym życiu.
-
To nie tajemnica. Nie tylko ja mam dziewczynę. – roześmiał się
– Ma na imię Manuela i jest Hiszpanką, ale jej mama Rosjanką.
Studiuje – dodał z dumą – Zna rosyjski, francuski, angielski,
no i oczywiście hiszpański. Teraz uczy się greckiego.
-
O rany! Jest bardzo zdolna! A jak wygląda? - zaciekawiła się –
Wiesz co? Usiądźmy gdzieś – rozejrzała się.
Akos
poprowadził ją do niewielkiego ogródka pełnego żeliwnych
stoliczków i krzesełek z oparciami. Od gwarnej ulicy
oddzielały go skrzynki z wysokim bambusem. Rozsiedli się wygodnie i
zamówili po piwie.
-
To ona – Akos wyciągnął z portfela niewielkie zdjęcie
ciemnowłosej dziewczyny o sarnich oczach.
-
Ale ładna! Masz oko!
Akos
popatrzył na zdjęcie z czułością i westchnął cicho.
-
Co jest? - pociągnęła łyk piwa, które postawił przed nią
kelner.
-
Nic – spróbował się roześmiać – Trochę na mnie
narzeka, że rzadko się widujemy.
-
Widujecie się we śnie? - spytała, rozważając, jak daleko może
się posunąć.
Pokiwał
głową i sięgnął po swoje piwo.
-
Czy wy... - zawahała się. Nie wypadało chyba pytać, czy uprawiają
seks? – Właściwie, chciałam powiedzieć, że i tak macie lepiej
niż my, to znaczy, niż nieobdarowani... normalni ludzie – plątała
się – Bo ona jest obdarowana, prawda?
-
Tak, jest – przyznał – Nie w pełni, ale tak.
-
No, to w czym problem? - przyjrzała mu się uważnie. Coś go
trapiło, była tego pewna!
-
Nie powinienem zawracać ci głowy swoimi sprawami – wyprostował
się – Oskar nie byłby zadowolony.
-
Och, mam gdzieś, co uważa Oskar – prychnęła – Jak mam się
dowiedzieć wszystkiego o tym nowym świecie, skoro on mi przekazuje
tylko pozytywy? Nic nie wiem o normalnym... - wykonała w powietrzu
„zajączka” palcami – życiu!
Akos
obserwował z uwagą własne palce splecione na szklance z piwem.
-
OK, skoro nie chcesz, to nie – wzruszyła ramionami – Myślałam,
że nie traktujecie mnie tylko jako gościa Oskara. Myślałam, że
trochę się zaprzyjaźniliśmy?
Chłopak
uniósł gwałtownie głowę. Dojrzała w jego oczach
niedowierzanie.
-
Co jest? - zmarszczyła brwi – Powiedziałam coś nie tak?
Te
ich zasady i hierarchia zaczynały ją denerwować.
-
Nie! - zaprzeczył gwałtownie – Wcale nie! Po prostu jesteś taka
inna, taka... otwarta i buntownicza! - Nagle roześmiał się wesoło,
jakby udało mu się zrobić komuś kawał.
-
Co cię tak śmieszy? - obruszyła się – Wcale nie uważam się za
buntowniczą! - Musiałby poznać Agę, pomyślała. Ta to była
buntowniczką. Potrafiła dla zasady powiedzieć „NIE”.
-
No dobrze, powiem ci – uspokoił się wreszcie – Pomyślałem, że
„padło akurat na Oskara”, który jest fanatykiem zasad.
Nie będzie miał z tobą lekko... Przepraszam, że to mówię.
To oczywiście nie moja sprawa i nie powinienem... ale tak
pomyślałem, a ty zapytałaś... - wyglądał na zakłopotanego.
-
W porządku. Nie gniewam się – odparła szybko. Już się
przyzwyczaiła do tych ich dziwactw. - To co z tą twoją Manuelą?
Akos
spochmurniał.
-
W jej rodzinie nie ma w pełni Obdarowanych. Ona miała otrzymać
Dar, ale się nie udało.
-
Zdaje się, że to duża strata? Pewnie jej przykro?
-
Jest zagubiona – pokręcił głową z rezygnacją – Z jednej
strony, dla jej rodziny to okropne, że się nie udało, ale z mojego
punku widzenia... z naszego... - zawahał się – Gdyby miała pełen
Dar, wyszłaby za kogoś z pełnym Darem, a ja nie miałbym szans,
mimo mojego pochodzenia.
-
Och?!
-
Moja rodzina jest dość dobrze skoligacona i ma dwoje z pełnym
Darem: moich dziadków. Mam siostrę, więc mamy duże
szanse... - wbił wzrok w swoje dłonie – Chcieliby, żebym znalazł
kogoś znaczniejszego... dziewczynę z lepszej rodziny. Ale ja chcę
jej, a ona chce mnie. No, my... chcielibyśmy być razem wbrew temu,
czego chcą rodziny! - wyrzucił z siebie.
-
No, nie załamuj mnie! - prawie krzyknęła – To wy się kierujecie
takimi zasadami? W dzisiejszych czasach?
-
Nie, nie! To nie są zasady! Źle mnie zrozumiałaś – Jego głos
był pełen niepokoju. Jakby się przestraszył jej reakcji. - To
jest taka prośba, oczekiwania z ich strony...
Majka
zakryła twarz dłońmi. To wszystko nie mieściło jej się w
głowie.
-
Słuchaj, a czego rodzina oczekuje od Oskara? - spytała z
zaskoczenia. Do tej pory lekceważyła jego słowa, a właściwie
półsłówka.
-
Od Oskara? Och, on to co innego! - Akos pokręcił gwałtownie głową
– On jest wnukiem Mistrza!
-
Jest facetem, jak inni! - burknęła, ale szybko umilkła, czując,
że się zapędziła. - Muszę do toalety – dopiła piwo i wstała.
-
Będę tu czekał – Akos natychmiast zerwał się z miejsca.
-
Siadaj! - machnęła ręką. „Lady Maryann”, zakpiła w myślach.
Stanęła
w kolejce do toalety. Że też zawsze do damskiej jest tłum, a w
męskiej wolne kabiny, wściekała się. Nie dało się ukryć, że
odbyte z chłopakami z załogi rozmowy wprawiały ją w
rozdrażnienie. Muszę się lepiej wczytać w te zasady, postanowiła.
Przydałoby się więcej książek... albo jeszcze lepiej, jakiś
nauczyciel, albo nauczycielka! Och, Judith, dlaczego odeszłaś?
Kolejka
zmniejszała się nieznośnie wolno. W końcu Majka straciła
cierpliwość. Upewniwszy się, że męska toaleta jest pusta, weszła
tam pewnym krokiem i zajęła jedną z dwóch kabin. Za nią
podążyła inna dziewczyna.
-
Myślałam już, że nikt się nie odważy – powiedziała do siebie
po polsku.
-
To czemu ty tego nie zrobiłaś pierwsza, jak ci się chciało? -
rzuciła Majka z nutką nagany w głosie.
-
O rany, Polka! Sorry! Jakoś nie miałam śmiałości pierwsza... -
bąkała dziewczyna – Ale fajnie, że to zrobiłaś. Naprawdę!
-
Bo to bezsens, żeby damskich i męskich kabin było tyle samo –
burknęła udobruchana – Przecież im wystarczy jedna kabina i
ściana.
Odpowiedział
jej wesoły chichot.
Dziewczyna
skończyła pierwsza, podczas, gdy Majka mocowała się z zamkiem u
spodni. Po chwili ktoś zajął sąsiednią kabinę, ale postanowiła
się nie odzywać. Wyszła do pustego przedsionka z pisuarem i szybko
umyła ręce. Drzwi kabiny otworzyły się powoli i napotkała w
lustrze zdumiony wzrok mężczyzny około czterdziestki. Dopinał
spodnie.
-
Have a nice evening!
- rzuciła w jego kierunku z uśmiechem. To było jedyne, co jej
przyszło do głowy.
Za
drzwiami napotkała jeszcze dłuższą kolejkę do damskiej toalety.
Cóż, pomyślała, na głupotę nie ma rady! Spojrzała w
kierunku, gdzie spodziewała się zobaczyć Akosa, ale nie było go
przy stoliku. Zawahała się. Zauważyła go obok jednej z donic z
bambusem. Stał w towarzystwie dwóch osiłków. Jeden z
nich trzymał go za ramię. Nie wyglądało to na przyjazną rozmowę.
Zastygła w bezruchu, zastanawiając się, co ma robić? Nagle Akos
ją zauważył. Nachylił się do jednego z mężczyzn, jakby chciał
mu coś powiedzieć na ucho. Majka zauważyła, że kręci
nieznacznie głową w jej kierunku, jakby chciał dać jej znak, że
ma się trzymać z daleka. W jego oczach wyczytała strach. Paniczny
strach! Cofnęła się pomiędzy czekające dziewczyny. Co robić?
Greg! Jest na łodzi i nie śpi! Powoli zaczęła się przesuwać do
wyjścia. Przez cały czas starała się nie patrzeć w stronę Akosa
i pozostałych, żeby nie ściągnąć na siebie uwagi. Jednak obaj
napastnicy rozglądali się po sali. Szukali kogoś! Pytanie, czy
wiedzieli, kogo? Podniosła na ułamek sekundy głowę, by zobaczyć,
co z Akosem, ale to wystarczyło. Wzrok drugiego z osiłków
skrzyżował się z jej spojrzeniem. Ruszył w jej kierunku.
Akos
rzucił się za nim, wywracając skrzynkę i pobliski stolik. Zrobiło
się zamieszanie. Majka ruszyła biegiem, nie oglądając się więcej
za siebie. Goniły ją krzyki i odgłos tłukącego się szkła.
Biegła, roztrącając ludzi, w kierunku przystani. Miała wrażenie,
że tuż za jej plecami dyszy umięśniony drab. W głowie kołatała
jej tylko jedna myśl: dopaść łodzi i zaalarmować Grega. Niech
ratuje Akosa! Za nią rozległ się głośny łoskot, jakby ktoś
przewrócił coś ciężkiego. Nie umknę, pomyślała
zdesperowana. Nagle zauważyła sklep z biżuterią. Wbiegła do
niego i wcisnęła się na czworakach za kontuar. Właściciel
stojący na środku wytrzeszczył oczy. Przyłożyła palec do ust i
złożyła ręce jak do modlitwy. Po chwili usłyszała ciężki
oddech dochodzący gdzieś od strony drzwi.
-
Did you see running girl with long black hair?
- spytał zdyszany ochrypły głos..
-
There! - poznała głos właściciela.
Zacisnęła powieki.
Chrapliwy
oddech oddalił się. Otworzyła powoli oczy. Właściciel sklepu
stał jeszcze przez chwilę przy wejściu, po czy odwrócił
się powoli.
-
Thank you – wyszeptała pobladłymi
wargami - They
have my friend
– jęknęła, czując na policzkach łzy.
Splunął
z pogardą na ulicę i bez słowa wyciągnął do niej rękę.
Poprowadził ją na zaplecze i wskazał niewielkie drzwi.
-
Marina – powiedziała z trudem łapiąc oddech – I
must go to marina.
-
Go that way – otworzył drzwi i
upewniwszy się, że uliczka z tyłu jest spokojna, wskazał Majce
kierunek.
Pobiegła
ile sił w nogach. Nie miała pojęcia, że potrafi tak biegać.
Strach dodawał jej sił. Wpadła na teren przystani bez tchu, ale
nie zatrzymała się ani na chwilę. Mijani ludzie zerkali na nią z
zaciekawieniem, ale nie zwracała na to uwagi.
-
Greg! - krzyknęła, czując, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa.
-
Jesus! Maryann! - Greg zbiegł z
trapu i pochwycił ją w ramiona.
-
Ratuj Akosa! Są na końcu głównej ulicy... w barze... takim
z różowo- niebieskim neonem... ratuj go... szybko!
-
Co się stało? - Greg posadził ją na ławce.
-
Nie ma czasu! Dwóch ludzi... jeden gonił mnie... drugi chyba
pobił się z Akosem... Akos zaczął, żeby nie złapali mnie... -
wbiła w ramiona Grega palce, aż poczuła, że drętwieją. - Ratuj
go!
-
Nie zostawię cię samej. Musze obudzić Oskara – uwolnił się od
jej rąk.
-
Nie! Ratuj go! Ja obudzę... - łapała z trudem powietrze.
-
Umiesz? - Greg się zawahał – Bardzo powoli, nie gwałtownie.
-
Wiem... dziś o tym czytałam – jęknęła – No idź, proszę –
załkała.
Greg
nie wyglądał na przekonanego, ale w końcu uległ.
-
Bar na końcu ulicy. Neon różowy i niebieski – upewnił
się.
Majka
kiwnęła głową i niepewnym krokiem ruszyła do wnętrza łodzi.
Usłyszała jak Greg zbiega po trapie. Spojrzała za siebie. Biegł
równym spokojnym tempem, jakby był na treningu. Ze zdumieniem
zauważyła, że prawie nie wzbudzał zainteresowania przechodniów.
Inaczej niż ona.
---
Majka
stanęła przed drzwiami kabiny Oskara i ostrożnie nacisnęła
klamkę. W środku panował półmrok, ale i tak widziała
dokładnie jego pogrążoną
we śnie postać. Podeszła do łóżka, starając
się uspokoić oddech. Wciąż czuła w klatce ucisk, a w skroniach
dudnienie krwi.
-
Oskar – szepnęła, skupiając na nim cała swoją uwagę. Nie było
to trudne. Jego piękna twarz z delikatnym uśmiechem aż zachęcała
do tego, by jej dotknąć. Najlepiej ustami, przemknęła Majce
niesforna myśl. Zgromiła ją. Była tu po pomoc, a nie dla
przyjemności! - Oskar – szepnęła znowu.
Przyjrzała
się uważnie jego twarzy. Czytała, że nie wolno dotykać śniącego,
jeśli jego gałki oczne szybko się poruszają. Nie miała zamiaru
narazić Oskara. Za nic na świecie! On jednak spał spokojnie,
oddychając miarowo.
-
Oskar – delikatnie, samymi opuszkami dotknęła jego dłoni –
Wracaj do mnie, proszę...
Poruszył
głową, a po twarzy przeleciał mu grymas, jakby próbował
się skupić.
-
To ja, Marianna. Przywołuję cię – położyła swoją dłoń na
jego – Oskar.
Odetchnął
głębiej i nagle ujrzała poświatę spływającą na jego postać.
Jakby w powietrzu tuż nad nim zawirowały miliony drobinek,
układając się w... Oskara! Po chwili poświata równie nagle
jak się pojawiła, opadła, wnikając w ciało. Majka stała jak
urzeczona.
Oskar otworzył oczy.
Oskar otworzył oczy.
-
Co się stało? - spytał z niepokojem.
-
Ktoś zaatakował Akosa – wyjąkała – Wysłałam tam Grega...
-
A tobie nic nie jest? - usiadł , spuszczając nogi na podłogę.
-
Oskar! Ja jestem tu, cała i zdrowa! Chodzi o Akosa! - załamała
ręce.
Zmarszczył
brwi i wstał.
-
Zostań tutaj – powiedział, siląc się na łagodny ton.
-
Ale...
-
Proszę – uciął – Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Zostając tu, nie narażasz innych.
Ten
argument ją przekonał. Usiadła na łóżku z ciężkim
westchnieniem. Oskar wyszedł szybko nie domykając drzwi i po chwili
usłyszała, jak idzie do kajut na rufie. Proszę, proszę, proszę!
Błagała wznosząc oczy w górę. Niech mu się nic nie
stanie.
-
Maja! - usłyszała głos Oskara – Gdzie oni są?
Wybiegła
z kajuty i natychmiast natknęła się na Johana i Jeana.
-
Na końcu głównej ulicy. Taki spory bar po lewej stronie, ze
stolikami na deptaku. Ma neon różowo- niebieski. Aha, i
skrzynki z bambusem – zastanowiła się, czy mogłaby jeszcze jakoś
ułatwić im zadanie.
-
Idź tam – Oskar zwrócił się do Johana. - Jak wyglądali?
-
Jak osiłki. Jeden miał włosy zgolone prawie na łyso, a drugi tak
na jeża... ciemne... - zastanowiła się – Miał bliznę na czole.
Oskar
i Jean spojrzeli na siebie.
-
To się ucieszy jak zobaczy Johana – wyrwało się Jeanowi, ale
zaraz umilkł.
Wyszli
na tył łodzi, a potem na daszek, z którego mieli lepszy
widok.
Ines, ten rozdział jest specjalnie dla Ciebie! Mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona.
OdpowiedzUsuńDrogi Wiktorze, jesteś niesamowity! Dość trafnie to ująłeś, muszę przyznać. Chyba jednak uda mi się jeszcze Cię zaskoczyć ;))) Ha, ha, ha! A co do karteczek. Najlepsze było, jak usłyszałam świetny dialog na stacji benzynowej. Zapłaciłam i szybko nabazgrałam go sobie na odwrocie paragonu, a pan w kasie na to: Ale pani skrupulatna! Wszystkie paragony pani zbiera i opisuje? A ja na to: nie, tylko te ciekawe. Jego mina: Bezcenna. Pozdrawiam.
Bardzo ciekawa historia :) a co do dodanej części to bardzo wciągająca :) twojej twórczości nigdy dość :)
OdpowiedzUsuńDzięki Klaudio! Kolejny rozdział chyba jeszcze bardziej przypadnie Ci do gustu, bo zabieram się do tego ogrodu. Pozdrawiam :)))
UsuńInez, przepraszam za błąd w imieniu, ale pisałam "biegiem".
OdpowiedzUsuńWitaj!!!. Zgadzam się z Klaudią. Część bardzo ciekawa i jak powiedziała Klaudia nigdy dość. Roksano zawsze mnie zaskakujesz. Bardzo ciekawe historie piszesz, no i te niesamowite opisy miejsc, postaci. Nic tylko czytać, czytać i wyobrażać. Sklepikarz jednak okazał się porządnym człowiekiem i nie wydał Majki.Ciekawa postać/dziewczyna z tej Majki. Marek zamiast brać się konkretnie za tak wspaniałą dziewczynę, to woli skakać z kwiatka na kwiatek. Dziś ta jutro inna.
OdpowiedzUsuńRoksano "niesamowity" to pozytywnie czy negatywnie?. Obawiałem się trochę, że jak to ja znowu palnąłem i dziewczyny się całkiem na mnie obrażą za te samice.
Roksano rozbawiłaś mnie swoim komentarzem hahaha. No to facetowi na kasie oczy z orbit musiały wyjść.Nie mów tak więcej, bo jeszcze kogoś na zawał wykończysz. pomyśli, że jesteś z jakiejś inspekcji lub centrali i dlatego robisz notatki hihihi.
Roksano niedawno pojawiła się tutaj nowa czytelniczka Kasia ( bodajże) i miała czytać "Zaufaj mi Caterina". Na blogach nic nowego się nie pojawiło wiec znowu zacząłem czytać Zaufaj mi jestem juz w 11 części. Opowiadanie ciągle mi się podoba i nie mogę przestać się zachwycać.
Roksano dziękuję Ci, że piszesz dla nas tak wspaniałe opowiadania/książki.
Pozdrawiam wszystkich na blogu Wiktor
Wywołałeś mnie Wiktor, to się odzywam. Sama nie wiem, co mam napisać. Czytam teraz tego trzeciego bloga (chociaż on chyba był pierwszy?) o Oli i Adamie. Przeczytałabym z chęcią taką książkę. Cokolwiek napiszę, to będzie jak w poprzednich komentarzach: Po prostu mega! Jakbym tam była. To opowiadanie, które teraz czytam jest z czasów moich rodziców, więc ostatnio ich trochę podpytuję. Ale się rozgadali... Roksano, jesteś wielka! Czekam na kolejne rozdziały, a na razie wracam do Adasia ;) Katka
OdpowiedzUsuńWitaj. Fajnie, że się odezwałaś. To ja jestem tym rodzicem. To są moje czasy. Chociaż moje to troszkę wcześniejsze. Powiem Ci jak czytałem te opowiadania to przypominałem tamte czasy. Zapomniane już przez pośpiech i pęd życia. Chcę nie chcę Adama rozpoczyna się w 1990r.. W tym też roku ożeniłem się. Jakie to fajne czasy były. Rodzice nie wspominają?. A ja zacząłem znowu czytać Zaufaj mi Caterina. 2 raz czytam i ciągle mi się podoba
UsuńPozdrawiam serdecznie
Cześć wszystkim, nie odzywam się na bieząco przez te problemy z dodawaniem komentarzy z komórki. Jakos tego nie potrafię ogarnąc. Ale czytam regularnie i codziennie sprawdzam czy jest coś nowego:) Roksana dziekuję Ci ze tak czesto dodajesz. Chyba wolę czesciej a krócej bo to zaspokaja troche głód nowości. Czekanie np tydzień to męczarnia, bo Twoje wpisy sa SUPER!!! A mam na mysli calośc a nie tylko odcinek z Akosem. Dziękuję, dziekuję, podoba mi się ta postać. Fajny to byłby kolega w realu.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że nadchodzi seria rozczarowań Majki co do Oskara. Jak okaże się co to naprwade znaczy byc "obdarowanym" i czego Oskar nie mówi Majce.
Pozdrowienia dla wszystkich, Inez
PS. Pisze po kryjomu w pracy. Mam mase roboty bo wtorki zawsze ciężkie ale nie mogłam się powstrzymać od wczorajszego wieczora kiedy przeczytałam najnowszy wpis:)
Kochani, ale nam się fajne koło dyskusyjne zrobiło! Dzięki za Wasze komentarze. Jesteście kochani.
OdpowiedzUsuń