Wyspy
greckie. Sierpień 2014
Majka
owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki. Oskara wciąż
jeszcze nie było, więc postanowiła poczekać na niego w łóżku.
Wzięła torebkę z prezerwatywami i zaczęła przeglądać
asortyment. Były tam smakowe truskawkowe i bananowe, ultracienkie,
karbowane, czarne...
-
Rany! Ile on tego kupił? - szepnęła do siebie, czując przyjemne
rozpieranie między nogami, na myśl, że wypróbują je
wszystkie.
Wyciągnęła
błękitny kartonik z napisem „naturalne odczucia” i obróciła
go w palcach. Wyśliznął jej się z rąk i upadł na miękką
wykładzinę. Schyliła się, by go podnieść. Już miała wstać,
gdy jej wzrok padł na grubą książkę leżąca na półeczce
obok łóżka. Z góry nie było jej widać. Sięgnęła
po nią.
„Kodeks.
Zbiór zasad z komentarzem Rosanny Littenstein. Wydanie II,
1948 rok”
-
O kurwa! - szybko otworzyła książkę i przerzuciła kilka kartek,
szukając akapitów, które znała z książki pożyczonej
jej przez Oskara. Nie różniły się. Jednak ten kodeks był
grubszy! Może dlatego, że jest stary i ma grubszy papier,
pomyślała? Ale dlaczego dał jej tamtą, a nie tę? Ze względu na
Rosannę? Odłożyła książkę na miejsce. Była stara i pewnie
bardzo cenna...
Za
drzwiami rozległy się znajome kroki. Oskar wracał. Majka zrzuciła
ręcznik i wskoczyła do łóżka.
-
Jaka gotowa! - Oskar przywitał ją szerokim uśmiechem – Załóż
to – wyciągnął z szafy swoją koszulkę, która dla Majki
mogła być krótka sukienką.
-
Myślałam, że ubranie nie będzie mi potrzebne? - nie potrafiła
ukryć konsternacji.
-
Tylko na chwilę.
Oskar
zrzucił ubranie i zniknął za drzwiami łazienki, by po chwili
wyjść stamtąd w cienkich bawełnianych spodniach od dresu i
koszulce podobnej do tej, jaką otrzymała Majka. Wsunął się pod
kołdrę i objął Majkę,
-
Chciałbym cię zabrać w jakieś wyjątkowe miejsce – szepnął
jej do ucha i pocałował delikatnie w szyję – Po tym, co się
stało nie możemy ryzykować wyspy, ani innych pięknych miejsc,
które chciałbym z tobą odwiedzić...
-
Oskar, jesteśmy w pięknym miejscu... - przerwała mu, próbując
się skupić na tym, co robił z rękami – Chcę się kochać.
-
Ja też, ale we śnie – Gładził jej plecy i pośladki. -
Wybrałaś?
Podała
mu niebieski kartonik, a on schował go do kieszeni.
-
Przytul się i postaraj zasnąć. Wierz mi, że nie każę ci długo
czekać – przycisnął ją do siebie. Napierając twardym wzwodem
na jej udo.
-
Ciekawe, jak mam to zrobić? - jęknęła z dezaprobatą.
-
Odpręż się. Nie musisz mocno zasnąć. Po prostu oderwij się
myślami od ziemi, od wszystkich spraw, którymi się
zajmowałaś za dnia... Zatrzymaj na chwilę wszystkie myśli...
Zamknij oczy...
Majka
poczuła, jak ogarnia ją ciepło. Na chwilę zamajaczył jej pod
powiekami kodeks, ukryty w szafce nocnej, ale odepchnęła od siebie
ten obraz i... zapadła w sen.
Śnię,
czy nie? Leżę w objęciach Oskara, odchylam głowę.
-
Widzisz, to nie takie trudne – uśmiecha się do mnie.
-
Śnimy? - dziwię się.
-
Tak! - przyciąga mnie do siebie – Zabieram cię na randkę –
szepcze – Rozbieraną!
-
Och!
Otacza
nas mgła, ale znika szybko i już siedzimy na miękkiej ogrodowej
kanapie, a właściwie ogrodowym łożu!
-
Gdzie jesteśmy? - rozglądam się.
Nie
znam tego miejsca. Otacza nas ogród. Nad głową mam drewnianą
konstrukcję oplecioną winoroślą. Kiście winogron połyskują w
świetle księżyca. Słyszę tylko cykady.
-
U mnie – Oskar wstaje i podchodzi do grubego drewnianego słupa
podtrzymującego konstrukcję pergoli.
Słyszę
ciche kliknięcie i po chwili ogród ożywa! Zapalają się
lampy ogrodowe, wydobywające piękno poszczególnych roślin.
Gdzieś z boku szemrze strumyk.
-
O boże! Ale pięknie... - patrzę dokoła oczarowana urodą
otaczającego mnie bajkowego świata..
-
Podoba ci się – uśmiecha się do mnie – Miałem nadzieję, że
tak będzie.
-
Ale jak? To zamek? - dopiero teraz dostrzegam ścianę z oknami,
drzwi balkonowe, taras...
-
To moja część. Prywatny apartament i ogród. Nikt nie ma tu
wstępu. Chyba, że go zaproszę – Oskar podaje mi dłoń –
Chcesz wejść do środka?
-
Jasne! - O rany, jego apartament! - Nikt? Nawet Mistrz?
-
Nawet on. Dał mi go na 21-wsze urodziny i zezwolił, żeby nikt nie
mógł się tu zjawić bez mojego przyzwolenia.
-
To zrozumiałe... – mruczę pod nosem. Nagle uświadamiam sobie,
że przecież Oskar spotykał się po zachodzie słońca z wieloma
dziewczynami. Spuszczam wzrok.
-
Żeby była jasność. Jedyną kobietą, która tu czasem bywa,
jest moja matka – mówi, spoglądając mi w oczy.
-
Och! - Skąd on wie, o czym myślałam? Co? Więc ja jestem pierwszą
dziewczyną, która tu wchodzi?
-
Idziemy? - uśmiecha się jednym kącikiem ust..
Oskar
bierze mnie za rękę i prowadzi na taras, a potem otwiera
drzwi kartą magnetyczną.
-
Jak w hotelu – wyrywa mi się.
-
Rzeczywiście, niezbyt często tu bywam – wzdycha – Pewnie
niedługo się to zmieni...
Nie
wiem, czy się cieszy, czy raczej ubolewa nad tą zmianą, która
ma nastąpić. Pewnie ma na myśli to, że zostanie Mistrzem.
Zostanie? Mnie się wydaje idealny... Chociaż... mam pewne
wątpliwości.
Wchodzimy
do dużego salonu z miękkimi kanapami i gigantycznym telewizorem na
ścianie. Dalej jest równie ogromna jadalnia, połączona z
kuchnią, która wygląda tak, jakby nikt w niej niczego nie
gotował.
-
To moje królestwo i mój azyl – Oskar rozkłada ręce
– Chodź, pokażę ci sypialnię.
Prowadzi
mnie najpierw do półokrągłego holu. Widzę drzwi z ciemnego
lśniącego drewna.
-
A te dokąd prowadzą? - pytam.
-
Do zamku, ale prawie zawsze są zamknięte.
Idziemy
do bocznych drzwi. Za nimi jest mniejszy hol z wejściami do trzech
pomieszczeń.
-
Tam jest gabinet i jeszcze jeden pokój – wskazuje dwoje
drzwi – A to moja sypialnia.
Otwiera
przede mną drzwi i wchodzę do niezwykle prosto umeblowanego
pomieszczenia. Jest tu duże łóżko, jedną ścianę zajmują
przesuwane drzwi z matowego szkła, za którymi wiszą ubrania,
druga, to ogromne okno wychodzące na jego ogród. Są jeszcze
szklane drzwi do łazienki i tyle.
-
Zawiedziona? - pyta i przygląda mi się uważnie.
-
Żarty sobie robisz? Ten apartament jest niesamowity! – nawet nie
próbuję ukryć zachwytu – Po prostu, po tych
wspaniałościach, sypialnia wydała mi się mniej... ostentacyjna.
Oskar
się śmieje.
-
Dyplomatka z ciebie. Tamte pomieszczenia urządzała moja matka, a
sypialnię i gabinet, ja.
-
Macie trochę odmienny gust – przyznaję.
-
Moglibyśmy zostać tutaj – przyciąga mnie do siebie i pieści
delikatnie ustami mój policzek i szyję – Ale w ogrodzie mam
pewną niespodziankę...
-
Uwielbiam niespodzianki – mówię cicho, czując, że robię
się wilgotna, a przecież nie mam na sobie bielizny – Pokaż mi ją
szybko.
Zamiast
iść, Oskar zagłębia się w moje usta, a ja jęczę. Zaciskam uda,
ale i tak czuję, że za chwilę będą mokre.
-
Niecierpliwa – Oskar szepcze do moich ust – Uwielbiam to, jak
pokazujesz mi, że masz ochotę.
Wchodzi
do łazienki i zabiera stamtąd dwa ręczniki. Wracamy do holu, ale
zamiast do ogrodu, Oskar idzie najpierw do kuchni. Wyjmuje z szafki
tacę i stawia na niej dwa kieliszki i metalowe wiaderko, które
napełnia lodem. Stoję i obserwuję oniemiała, jak wyciąga ze
szklanej chłodziarki butelkę wina, otwiera ją i wkłada do
wiaderka.
-
Jesteśmy gotowi – mówi z uśmiechem – Pani przodem –
podaje mi ręczniki.
-
Dokąd?
-
W prawo, na drewnianą ścieżkę.
Dopiero
po chwili odkrywam, że za ścianą zieleni ukryto jacuzzi.
-
Pomyślałem, że tu będzie nam przyjemniej...
Nie
mam słów! Woda faluje pod wpływem bąbelków
wydostających się z dysz na dnie. Delikatne podwodne światło
sprawia, że wydaje się turkusowoniebieska. Oskar stawia tacę na
drewnianej obudowie, tak żebyśmy mieli do niej dostęp z wody, a
potem znika na chwilę w głębi ogrodu i wraca z dwoma wiszącymi
doniczkami, z których zwieszają się... truskawki! Wiesza je
na specjalnie do tego przygotowanych haczykach.
-
Zapraszam – ściąga koszulkę i podchodzi do mnie.
Unoszę
ręce, a on schyla się i powoli ściąga mi przez głowę swój
T-shirt.
-
Oskar, tu jest jak w bajce – szepczę – Jak we śnie!
-
Ale to istnieje naprawdę – nachyla się do mnie i nagle podrywa w
górę, jakbym nic nie ważyła – gotowa?
Zanim
zdążam odpowiedzieć, ląduję w wodzie, ale opadam powoli, jakby w
zwolnionym tempie.
-
Co się dzieje?
-
Śnisz! - Oskar zrzuca spodnie i wskakuje do mnie. On również
opada powoli na dno. - Wina?
-
Poproszę – unoszę głowę i widzę nad sobą gwiazdy. To
najpiękniejsza randka! Przebija wszystkie dotychczasowe.
Dostaję kieliszek i truskawkę. Upijam łyk i gryzę soczysty owoc. Smakuje niebiańsko! Oskar zrywa kolejne i karmi mnie pomiędzy kolejnymi łykami. Ja też zrywam jeden, wyjątkowo duży, nagryzam go, ale zamiast połknąć, nachylam się do Oskara. Odstawia nasze kieliszki i chwyta zębami moją truskawkę. Odgryza kawałek, a potem wsuwa mi do ust język. Boję się zacisnąć zęby, żeby go nie ugryźć. Oskar rozgniata językiem słodki miąższ o moje podniebienie. To takie perwersyjne uczucie. Jego ręce suną po moim ciele w dół. Jęczę głośno, kiedy dociera do złączenia ud. Ciche pluskanie wody i cykady robią nam tło do westchnień i jęków. Odbieram te dźwięki jakoś wyjątkowo mocno, jakby nagle wszystkie moje zmysły się wyostrzyły. Oskar wciąż krąży językiem w moich ustach.
-
Och! - czuję, jak wsuwa we mnie palce. Brak mi tchu. Odrywam się od
jego ust.
-
Nawet nie marzyłem, że zrobię coś takiego – mruczy gardłowo.
Widzę
jego pałający wzrok, czuję jak pociera moje wrażliwe wnętrze,
jak zaciska palce na mojej piersi. Raz po raz zalewa mnie fala
gorąca. Popycham go lekko, a sama klękam nad nim, podążając za
pieszczącą mnie ręką. Ujmuję jego twarz w dłonie i sięgam do
ust. Twardy członek Oskara opiera się o moją pupę, więc poruszam
się powoli w górę i w dół, ocierając się o niego.
Teraz Oskar jęczy. Zlizuję mu te jęki z warg, pochłaniam je...
Mam w sobie jego palce.. Dwa? Trzy? Coraz mocniej mnie rozciąga!
Coraz głębiej!
-
Oskar – jęczę – Jestem gotowa.
-
Jeszcze nie – chrypi i zabiera rękę.
Przez
chwilę czuję się opuszczona, ale wtedy on nagle zsuwa się pod
wodę.
-
Och! - mam jego głowę między nogami, a w sobie... język.
Zaciskam
zęby, żeby nie krzyczeć z rozkoszy. Co on ze mną robi? Chyba
zaraz zemdleję? Zaraz, ja śnię... Rozchylam uda i schodzę niżej.
Sunę ręką po brzuchu Oskara, odnajduję to, czego szukałam i
zaciskam dłoń. Chyba jest dobrze, bo czuję mocniejsze pchnięcie.
Poruszam dłonią w górę i w dół. Oskar wysuwa język
i skupia się na mojej łechtaczce. Oj, niedobrze! Zaraz dojdę...
Krąży wokół językiem, ssie..., a ja cała się trzęsę.
Kiedy jestem tuż, tuż, nagle przestaje.
-
Oskar! - jęczę z wyrzutem, kiedy się wynurza – Już prawie...
-
Wiem.
Zostawia
mnie w wodzie jakby nigdy nic i przechyla się, żeby odszukać
prezerwatywę. Nakłada ją dość sprawnie, jak na kogoś, kto robi
to trzeci raz w życiu.
-
Usiądź na mnie tyłem – odwraca mnie.
Chwytam
dłonią jego członek. Duży jest! Chyba większy, niż
poprzednio...? Opuszczam się powoli w dół, a on mnie
wypełnia. Rozkosz nie do opisania! Zbliżam się do krawędzi. Już?
Nie! Chcę jeszcze!
-
Powoli - jęczę – Chcę się tym nacieszyyyyć!
-
Pani tu rozkazuje – mówi niskim głosem z seksowną chrypką
i zaczyna mnie posuwać wolno... Unosi biodra w górę,
trzymając mocno mój tyłek. Wciska się we mnie, odbierając
mi na chwilę oddech. I znowu, i jeszcze raz... - To miejsce jest
stworzone dla ciebie. Pasujesz tu idealnie!
Jego
słowa docierają do mnie jakby spowolnione, wypalają mi się w
duszy i odbierają zmysły.
-
Jesteś moja! - jęczy, a ja się rozpadam.
Czuję,
jak pulsuje w moim wnętrzu. Przygarnia mnie do siebie, przyciska
twarz do moich pleców. Jego gorący oddech parzy mi skórę.
Powoli opadamy na dno jacuzzi. Leżę na Oskarze, wciąż z nim
połączona.
-
Jesteś niesamowity – szepczę wykończona.
-
Ja? - śmieje się – Ja tylko odpowiadam na to, czego chcesz.
-
Ale za to JAK odpowiadasz! - przeciągam się.
Oskar
ostrożnie wysuwa się ze mnie i wyciera ręcznikiem, a potem znów
siada za mną w obłędnie niebieskiej wodzie. Napełnia mój
kieliszek, a ja zrywam kilka truskawek. Czuję na karku delikatne
pocałunki.
-
Tak mi tu dobrze – mruczę z rozmarzeniem – To miejsce naprawdę
jest jak stworzone dla mnie.
Oskar
gryzie mnie w kark. Co to ma znaczyć? Poruszam się niespokojnie.
-
W takim razie możesz się tu zjawić, kiedy tylko zechcesz –
szepcze mi do ucha.
-
Żartujesz... - odwracam głowę, żeby widzieć jego twarz – Nie?
- upewniam się.
Patrzy
na mnie z powagą, choć w jego oczach widzę wesołe błyski.
-
Nie – kręci powoli głową.
-
Pozwolisz mi? - nie mogę uwierzyć.
-
Właśnie to zrobiłem – całuje mnie koło ucha i na szyi...
-
Och, Oskar... - Sama nie wiem dlaczego czuję pod powiekami łzy.
Idealna ,romantyczna randka:P
OdpowiedzUsuńCały opis odzwierciedla się w wyobraźni. Świetne. Dziękuję za sprawienie takiej przyjemności do kawy,słodkie choć nie tuczy:D
A Wiktora to koniecznie zatrudnić musisz. Taki powiernik :)
Wiktorze,nie obraz się :P
Pozdrawiam!
Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!. No właśnie ciekawe co z tym kodeksem, że Oskar dał jej tamten, a nie Rosanny.
OdpowiedzUsuńROKSANO, DZIEWCZYNY normalnie nie wiem co powiedzieć do Waszych komentarzy. Nie wiedziałem, że tak mnie odbieracie. Bardzo mi miło. Zawsze myślałem, że przez moje gadulstwo dostanę reprymendę. Bardzo się cieszę, że mogę z Wami podzielić się swoimi opiniami, spostrzeżeniami. Cieszę się też bardzo, że świat się zmienia i Wy kobiety nie zajmujecie się tylko dziećmi,garami. Macie zainteresowania, hobby robicie co Wam sprawia przyjemność i przy okazji świetnie się bawicie.
ASIU pewnie, że się nie gniewam. Nawiązując do Twojego ostatniego komentarza. To mąż przez chwilkę nie może pobyć sam i musi ci przeszkadzać?. Jest takie powiedzenie " czym się zatrułeś tym się lecz". Podczas meczu jak mąż ogląda np. możesz przypomnieć, że dywan trzeba odkurzyć hihi. Ucieszy się pewnie. Asiu ja też przekomarzam się z żoną. Kupiła sobie teraz taką wagę cud techniki co mówi. Jak się waży to zawsze z niej się śmieje, że przytyła 10 dkg. lub krzyczę z dołu, że słyszałem. Przewraca oczami i stwierdza, że musi zmienić wagę hahaha. Oczywiście pomagam też w obowiązkach domowych.
KASIU xxx dziękuje bardzo za komentarz. To my jesteśmy prawie w tym samym wieku. Ty masz 20+, a ja 2x 20 z ogonkiem. Twój komentarz czytałem w pracy. Nocki mam teraz. Po przeczytaniu od razu wskoczyły mi słowa piosenki i całą noc nuciłem. " ja mam 20 lat, ty masz 20 lat, przed nami siódme niebo". A tu jest oryginał. Miłego słuchania: https://www.youtube.com/watch?v=KWy0gtb4rP8
Kasiu ja też sporo się uczę od Was młodych. Pewna blogerka nauczyła mnie jak nawet jak na klawiaturze robi się minki. :D- Takiego szczeżuja miałem po przeczytaniu waszych komentarzy
KATKA i jak opowiadanie o Adasiu i Oli. Jak się podobały tamte czasy i jak opowiadanie?. Rodzice troszkę Ci opowiedzieli jak kiedyś było. W co większej miejscowości były zabawy, w mieście dyskoteki lub już bodajże od piątku w nocy w knajpach były dancingi. Ludzie mieli gdzie się pobawić.Latem na ulicy można było napić się szklankę wody gazowanej z saturatora.
Roksano możesz być pewna, że nigdzie się nie ruszam z Twojego bloga. Często tu zaglądam. Roksano super piszesz. Zaskoczyły mnie wasze komentarze więc odpisałem do wszystkich. Nie obraź się, że troszkę po spamowałem. Pozdrawiam wszystkich na blogu. Wiktor
Idealny prezent na urodziny :-)
OdpowiedzUsuńWitaj. Masz Klaudio urodziny?. To wszystkiego naj, naj, naj. O lata się nie pytam, bo kobiety pytać się nie wypada.
UsuńPozdrawiam Wiktor
Tak, wczoraj :) młodziutka ze mnie "dziecina" :D w końcu wszyłam z kręgu "nastych" urodzin i nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać :)
UsuńKlaudia, przyłączam się do życzeń. Ktoś mi kiedyś powiedział, na pytanie czy mam się smiać czy płakać: Śmiej się to Ci lepiej pasuje. Tego i Tobie życzę. A ponadto wiesz, że zmarszczki od śmiechu robia się wokół oczu i wygladaja lepiej niż te od ponurej miny:) Przepraszam za tą małą złośliwość. W Twoim wieku zmarszczkami możesz się jeszcze nie martwić.
OdpowiedzUsuńRoksana, bardzo, bardzo, bardzo...... uszcześliwiłaś mnie tym wpisem. To jest to co lubię. Dodam jeszcze, że przepieknie opisujesz uczucia, otoczenie, jakbyś malowała to jak obraz. Nie wiem czy oddałam to co myślę, ale tak mi sie to skojarzyło z malowaniem jak czytałam fragment gdzie opisałaś oczami Majki dom Oskara. Masz do tego ogromny talent. Pozdrawiam, Inez
Klaudia,wszystkiego najlepszego ...iiiii... (to miało wyglądać jak torcik). Oczywiście, Ze powinnaś się śmiać. Co to za wiek? A poza tym, zawsze warto być wesołym niż smutnym, W każdym wieku!
OdpowiedzUsuńWiktor, spokojnie, masz u nie specjalne przywileje, a poza tym, z tego co widzę, to nie tylko u mnie, więc nikt się tu na nikogo nie obrazi ;)
Inez, naprawdę się cieszę, że Ci się podoba i dzięki za dodanie do "kręgów".
Pozdrawiam Wszystkich ;D
PS. Może dam radę wrzucić coś dziś wieczorem, ale późno.
Wszystkiego najlepszego Klaudio!
OdpowiedzUsuńRoksana, wpisałam się na Chcę/nie chcę Adama, ale nie wiem, czy tam zaglądasz. To jest po prostu Mega! Nie chodzi mi o opisy, czy postaci, bo te zawsze opisujesz niesamowicie, Po prostu zastanawiam się, jak Ty to wymyślasz? Skąd bierzesz te historie? Masz trzy blogi, a każdy jest o czym innym! Inne są czasy i ludzie, i nawet sposób pisania jest inny. No, coś wspaniałego! A ja się czasem głowiłam, jak napisać wypracowanie! Wolę czytać. Szczególnie Twoje opowiadania.
Pozdrawiam, Katka.
PS. Specjalnie pozdrawiam też Wiktora.
Dziękuję za życzenia :-) od tego śmiania dziwię się ze już nie mam tych zmarszczek :-) nie mogę się doczekać kolejnej części! A i dziękuję za "torcik", ja swój dopiero za tydzień zjem jak przyjadę do rodzinnego miasta
OdpowiedzUsuńRoksano, z ogrodem trafiłaś w dziesiątkę. Uwielbiam ogrody botaniczne i kolorowe rabaty kwiatowe. Połączenie tego z wieczorną atmosferą i cudownym oświetleniem - dla mnie super.
OdpowiedzUsuńKlaudia, wszystkiego najlepszego ;-) życie po 20. urodzinach jest lepsze niż te przed ;-)
Pozdrawiam, Kasia xxx