Lek

Lek

sobota, 10 października 2015

Meteory. Po zachodzie słońca 30

Wyspy greckie. Sierpień 2014
Majka budziła się powoli, jakby z trudem. Otworzyła oczy i rozejrzała się wokół siebie. Leżała sama w łóżku, w kabinie Oskara. Dotknęła włosów. Były jeszcze wilgotne. Wspomnienie nocy spędzonej w jego apartamencie było tak świeże i wyraźne, że aż wydało jej się nierealne to, że znajduje się na „Insomni”. Przeciągnęła się, rozciągając przyjemnie obolałe mięśnie. Jak to możliwe, że seks można tak rożnie odbierać, zastanowiła się? Z Markiem było przyjemnie, ale tak... zwyczajnie. Tymczasem z Oskarem, za każdym razem sięgała gwiazd. Odpowiedź mogła być tylko jedna. Zakochała się. Zakochała się i to chyba z wzajemnością? Wciąż trudno jej było uwierzyć w to, co się działo wokół niej. Tak, jakby czuła, że otacza ją cudowna bańka mydlana, która musi kiedyś pęknąć.
Nagle zdała sobie sprawę, że katamaran się nie kołysze. Zacumowali. Oskara nie było w kajucie, a na łodzi panowała cisza. Co robili? Usiadła i sięgnęła po leżący na szafce nocnej męski zegarek. Dziesiąta?! Usiadła, czując lekki zawrót głowy. Wino? Wypili prawie całą butelkę. Wracali tuż przed wschodem słońca, osuszając się pospiesznie. Nie mogli się od siebie oderwać. Nic dziwnego, że była obolała.
Na podłodze obok łóżka leżało jej ubranie, ale nie miała ochoty go nakładać. Została w przydługim podkoszulku Oskara. Zajrzała pod szafkę. Kodeks leżał na swoim miejscu. Wstała, z trudem łapiąc równowagę. Wykładzina przyjemnie łaskotała jej gołe stopy. Wyszła cichutko z kajuty i ruszyła do jadalni.
Oskar siedział tyłem do niej przeglądając coś w komputerze. Obok klawiatury zauważyła kubek z kawa i szklankę z sokiem pomarańczowym. Zrobiła jeszcze krok do przodu i ukazał jej się ekran. Stanęła jak wryta. Oskar przeglądał jakieś portale dla młodzieży!
- Mhm – chrząknęła, żeby dać mu o sobie znać.
Odwrócił się, zamykając szybko pokrywę laptopa.
- Witaj, śpiochu – wyciągnął do niej dłoń.
- Dzień dobry – podeszła bliżej i przysiadła na jego udzie – Gdzie są wszyscy?
- Akos jeszcze śpi, a reszta pływa. Napijesz się kawy albo soku? - spytał, gładząc delikatnie jej plecy.
- Kawy. Zrobię sobie – spróbowała wstać, ale się rozmyśliła – Co czytałeś? - spytała znienacka.
- Nic takiego – skrzywił się, nieco zakłopotany – naprawdę...
- Daj spokój! Przede mną nie musisz się kryć - prychnęła – Chyba widziałam portal randkowy...?
- Niezupełnie. No, dobrze, powiem ci – westchnął z rezygnacją – Chciałem się dowiedzieć więcej, jak to u was jest.
- Och! To znaczy, z czym? - zdumiała się.
- Z tymi sprawami damsko-męskimi. No wiesz... - przewrócił oczami – Kiedy się idzie do łóżka, i takie tam.
- Możesz mnie przecież spytać – roześmiała się z rozbawieniem i pocałowała go w czubek nosa.
Rzucił jej szybkie spojrzenie, ale nic nie powiedział. Jakoś nie miał ochoty pytać, czy dla niej seks oznaczał stały związek. Już się zdążył zorientować, że nie. Pytanie brzmiało raczej, czym dla niej był? Z jakiegoś powodu zapragnął się tego dowiedzieć. Patrzył przez chwilę, jak Majka krząta się po kuchni, przygotowując kawę.
- Nie wiem, czym się kierujecie, wybierając sobie partnera... - zaczął ostrożnie – Miałem na myśli na przykład małżeństwo?
- Najczęściej uczuciem, ale czasem ludzie pobierają się z innego powodu – zastanowiła się – Czasami z powodu ciąży, ale to się raczej dobrze nie kończy – westchnęła.
- U nas to nie do pomyślenia. Nikt nie zaryzykuje seksu w realu...
- Bo nie musi – przyznała – Chociaż... - zmarszczyła brwi – A w pełni Obdarowana jak może sprawdzić przed ślubem, czy chłopak jej odpowiada? Albo w pełni Obdarowany?
Oskar zastanowił się nad jej pytaniem. Wcześniej jakoś mu to nie przyszło do głowy, albo raczej, odsuwał od siebie takie myśli.
- No, bo skoro nie miałeś pojęcia o antykoncepcji, to macie raczej... archaiczne podejście do tematu – ciągnęła.
- Archaiczne?!
- Ty nie. Widziałam na co cię stać – przyznała pojednawczo – Ale sam powiedziałeś, że w moim przypadku byłoby inaczej, gdybym należała do Zgromadzenia. - Usiadła naprzeciw niego i pociągnęła z kubka łyk kawy – Ja sobie nie wyobrażam, jak można się pobrać z kimś, kogo się nie zna od tej strony.
- Na szczęście mnie poznałaś – Oskar nachylił się do niej przez stół.
- Trochę – uśmiechnęła się, skupiając wzrok na kubku z kawą, jakby nagle dojrzała tam coś niezwykle interesującego – Wiesz co? Przypominacie mi trochę Amiszów, albo tych... No, mniejsza z tym. Jesteście jak z innej bajki.
- Bo kierujemy się zasadami innymi niż twoje? - starał się utrzymać żartobliwy ton, aby ukryć, że jej słowa trochę go dotknęły.
- Bo te zasady zupełnie nie przystają do dzisiejszych czasów – upiła znowu łyk kawy – Pójdę się ubrać, zanim wrócą chłopaki – musnęła nieco szorstki policzek – Ogól się, bo będę cała podrapana – mrugnęła wesoło i odwróciła się na pięcie, zabierając ze sobą kubek.
Oskar odprowadził ją wzrokiem. Szła kołysząc przesadnie biodrami i mógłby przysiąc, że robiła to specjalnie. Jasne, że tak i w dodatku, robiła to dla niego! Przełknął głośno ślinę napływającą mu do ust. Jakimś sposobem sytuacja zaczynała wymykać mu się spod kontroli. Wiedział doskonale, czego oczekiwał od niego dziadek, ale jak do cholery miał to zrobić, skoro ta dziewczyna nie mieściła się w żadnych ramach? Gorzej! Z jakiegoś niezrozumiałego powodu zapragnął ją zrozumieć. Przeczesał włosy palcami i spojrzał w górę, zastanawiając się, kiedy ta myśl zrodziła się w jego skołowanym umyśle.
- Ciężka noc? - głos Johana wyrwał go z zadumy.
- Nie bardzo – roześmiał się – Ale udana. A co u was?
- Greg i Jean jeszcze zostali... - zaczął niezbyt pewnym tonem.
Dopiero teraz Oskar zauważył w ręce Johana telefon. Jeden z dwóch satelitarnych, jakie mieli na łodzi.
- Złe wieści? - zmarszczył brwi.
- Mieszkanie Judith zostało splądrowane. Zginęło parę drobiazgów, ale nic naprawdę ważnego.
- Skąd wiesz?
- Mieszkanie zapisała Zgromadzeniu, więc skatalogowano wszystko, co w nim było. - Johan umilkł na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał – Czegoś u niej już szukali, ale widocznie tego nie znaleźli i wrócili. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
- Och! Przepraszam, niechcący słyszałam... - Majka przechyliła głowę zaglądając Oskarowi w oczy.
- Nie szkodzi, i tak miałem cię zapytać... - jego głos nabrał ciepła, kiedy zwrócił się do niej.
- Chyba wiem, o co – przerwała mu – Zaraz przyniosę.
Johan nie potrafił ukryć zdziwienia. Nie tylko dlatego, że Majka mogła mieć jakiś przedmiot należący do Judith, ale także z powodu sposobu, w jaki rozmawiali ze sobą z Oskarem. Była między nimi zażyłość. Czuło się ją bardziej w ich spojrzeniach, niż w słowach... Otrząsnął się. To niepodobne do Oskara, pomyślał skonsternowany.
Po chwili Majka pojawiła się w korytarzu, niosąc w dłoni piękny naszyjnik ze srebra. Był to owal na masywnym łańcuchu, ozdobiony ornamentami i koralami. Bez słowa podała go Oskarowi. Cała trójka pochyliła się nad klejnotem, oglądając go ze wszystkich stron.
- Musi być z litego srebra – Oskar ważył naszyjnik w dłoni – Czy coś powiedziała na jego temat?
- Nie – Majka pokręciła głową – Tylko, że oddam jej go później. Myślę, że chciała się przekonać, czy będę go w stanie zabrać ze sobą z jej mieszkania.
- To możliwe... - Oskar potarł brodę palcami – Może tego szukają? - spojrzał pytająco na Johana.
Ten jednak nie wyglądał na przekonanego.
- Zginęły różne pudełka, kasetka na drobiazgi... Możliwe, że znaleźli to, czego chcieli – stwierdził, oglądając naszyjnik – Nic na nim nie ma, ani liter, ani żadnych znaków. Nie sadzę, żeby miał jakieś znaczenie, poza swoją ceną.
Majka wyprostowała się i zawiesiła sobie wisiorek na szyi. Dla niej miał znaczenie!
- Chodź, zrobimy razem śniadanie – mrugnęła do Oskara – No, chodź! – trąciła go biodrem w ramię.
Posłał jej spojrzenie pełne niedowierzania, ale widząc, że nie żartuje podniósł się zza stołu i ruszył za nią do kuchni.
- Jajecznica, czy sadzone? - spytała, wyciągając z lodówki foremki z jajkami.
- Jakie chcesz. Chłopaki wszystko zjedzą. Jak jeszcze zobaczą, że zagoniłaś mnie do roboty w kuchni... - pokręcił głową.
- Mam nadzieję, że nie złamałam znowu jakiejś pradawnej zasady? - zaszczebiotała z kpiącym uśmieszkiem na ustach.
- Nie, ale nie sądzę, żeby to był powód do żartów – pochylił głowę i spojrzał na nią udając zagniewanego.
- Zostaw nas na chwilę samych – mrugnęła porozumiewawczo do Johana – Musimy omówić pewne kwestie w cztery oczy – przeniosła wzrok na Oskara.
- O co chodzi? - spytała, kiedy Johan zniknął za drzwiami swojej kabiny - Nie możesz ze mną pokrzątać się po kuchni?
- Ja nie gotuję dla innych.
- Bo co? Zostałeś stworzony do innych celów?
- Można to tak nazwać.
- Kto tak postanowił? Mistrz?
- Nie. Nikt nie musiał postanawiać. To po prostu oczywiste.
Majka wydęła usta. Stała przez chwilę ważąc w duchu, czy warto się spierać.
- W porządku – powiedziała w końcu – Sama to zrobię.
Nie oglądając się więcej na Oskara, zaczęła rozbijać skorupki jajek, wlewając ich zawartość do miski. Oskar przyglądał się temu przez chwilę, po czym sięgnął po chleb i bez słowa odkroił piętkę. Majka uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Tę rundę wygrała.
- Chciałbym, żebyśmy się dziś udali do zamku – Oskar spojrzał na Majkę z ukosa. Wodziła go za nos i w dodatku świetnie się bawiła.
- Do Mistrza czy do ciebie? - spytała, umyślnie nie odrywając się od pracy.
- Do mojej matki - rzucił niby od niechcenia.
- Och!
- Już od kilku dni prosi, żebym was sobie przedstawił.
Nie bez satysfakcji zauważył, że Majka upuściła do miski kilka skorupek.
- Chyba nie masz nic przeciwko temu? - spytał, zachodząc ją od tyłu.
Majka wyprostowała się, wspierając ręce na blacie kuchennym. Ile matek chłopaków poznała? Żadnej. Kiedy chłopak przyprowadza do matki dziewczynę? Kiedy myśli o niej poważnie. Kiedy w pełni Obdarowany, należący do Zgromadzenia przyszły Mistrz przyprowadza dziewczynę do matki? Uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia!
- Dlaczego jej na tym zależy? - spytała, siląc się, by to zabrzmiało nonszalancko.
Jest ciekawa, jaka jesteś – szepnął jej do ucha, ocierając się o nią powoli.
Odetchnęła głębiej. Grał nieczysto, ale nie miała siły, by go odepchnąć. Wygięła się lekko, odchylając głowę. Oskar przycisnął się do jej pośladków. Czuła, jak wzbiera w nim chuć. W ustach jej zaschło, jakby cała wilgoć odpłynęła w dół i zebrała się między jej udami. Nadrabiam abstynencję czy co, pomyślała, kiedy uświadomiła sobie, że zaledwie przed kilkoma godzinami skończyli się kochać.
- Pomogę ci w tej kuchni, ale zapłacisz mi za to słono – wyszeptał ochryple tuż przy jej uchu – Ugrzęźliśmy na tej wysepce, więc...
Dalsze słowa przerwał mu tupot stóp uderzających o trap, a potem o pokład. Greg i Jean wracali. Oskar powoli się odsunął i jakby nigdy nic, wrócił do krojenia chleba.
- Dziś na śniadanie jajecznica! – głos Majki drżał nieco, kiedy zwróciła się do wchodzących do wnętrza łodzi chłopaków.
- Super! - odkrzyknęli, przyciągając ciaśniej okręcone wokół bioder ręczniki.
Nie umknęło jej, że na widok Oskara pomagającego w kuchni, na ich twarzach odmalowało się zaskoczenie.
- Czy możemy wcześniej zajrzeć na grób Judith? - spytała cicho, kiedy zostali sami – Proszę. Tylko na chwilę.
- Majka!
- Przecież wiem, że we śnie jesteś niepokonany – powiedziała przymilnie – Ja też mam sporą siłę. Sam widziałeś...
- No dobrze – westchnął z rezygnacją.

8 komentarzy:

  1. Johan dobrze kombinuje :) jak już książeczka jest przeczytana na dobranoc to mogę iść spać xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja w kuchni - ubóstwiam, kocham. Kiedy czytałam miałam (jak to nazwał Wiktor) szczeżuja. Z tej Majki całkiem fajna dziewczyna i niezłe ziółko ...Hehehe
    Pozdrawiam, Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst pod ciągłym napeiciem,ciągle jestem podeskscytowana. Świetnie!:)

    Wiktorze,sam wiesz jak to jest...to kwestia nałogu,coś zrobię później,by tylko przeczytać...sam czytasz na nocce=P
    Przeszkadza mi w czytaniu by raczej się droczyc:)
    A ten cud techniki,ta waga to gdzie kupiła?
    Bo ja waze się w kilku miejscach i każda waga inna wartość podaje,oczywiście pod uwagę biorę te najmniejsza,jakby inaczej. Emotikony pokazują nam emocje,dlatego je wstawiać( mnie nauczył ciągłego wstawiania ich mąż,i teraz pilnuje się by czasem Klientowi nie wysłać buziaczka :D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu masz rację to chyba nałóg. Czytam nie tylko na nocce. Jak jadę do rodziców samochodem robię sobie postój i czytam, jak mam przerwę na papierosa też to robię.
      Ciekawe by było dostać na przykład wiadomość sieciową z buziaczkiem hihi.
      Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  4. Roksana, niesamowite ale z odcinka na odcinek coraz bardziej mi się podoba, lubię jak są takie klimaty. Moim faworytem było Chcę/Nie chcę Adam ale Majka i Oskar mają szanse pobić duet Ola Adam. Wszystko zalezy jak się sprawdzi Oskar. Co będzie ważniejsze Majka czy rodzina i zasady? Czekam na tą konfrontację i przebieram palcami co też wymyślisz dla nas:)
    Po przeczytaniu komentarzy z poprzedniego wpisu pożałowałam, ze moje urodziny w tym roku już były. Fajnie jak po internecie rozlewa się trochę życzliwości a nie tylko jad i hejtowane pod artykułami. No ale jak ktoś to kiedyś napisał: fajnie jest tutaj na Twoim blogu Roksana. Pozdrawiam, Inez

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!!!. Majka normalnie wychowuje Oskara. Taki dystyngowany hrabia i robić śniadanie pozostałej załodze?. Interesuje się światem Majki. Majka inteligentna dziewczyna jest.
    Klaudio pewnie że śmiać się. Płakać to tylko jedynie ze szczęścia. Oczywiście Tobie też zadedykuję piosenkę. https://www.youtube.com/watch?v=uOoP0pcb0uY
    Asiu takie wagi kupuję się w lidlu, ale nie wiem czy byś chciała by każdy wiedział ile ważysz. Zona kupiła bo poprzednia coś za dużo pokazywała hihihi. Ech kobiety!!!.
    Inez myślę, żę ważniejsza będzie Majka, a nie rodzinne zasady. Już teraz Oskar jest zazdrosny o Majkę
    Dziewczyny jak czytam wasze komentarze to automatycznie robię banana. Na blogu u Roksany spotykają się różni ludzie stary-młody, kobiety, faceci. Panuje życzliwość. Wiecie kiedyś na pewnym blogu jak chciałem 1 raz skomentować to podchodziłem do klawiatury chyba z 10 razy. Komentowały u takiej fajnej młodej dziewczyny same dziewczyny i chciałem pokazać się, żę faceci też czytają i im się podoba. Myślałem, że mnie opierdzielą, zostanę jakimś zbokiem, ale nic takiego się nie wydarzyło i teraz dzięki tej dziewczynie komentuję często.
    Roksano przepraszam, że dopiero teraz piszę. W sobotę pracowałem na działce. Zima idzie więc wykopywałem mieczyki, dalie, grabiłem liście, sprzątałem. W niedzielę razem z żoną sprzątaliśmy w domu.
    Pozdrawiam wszystkich Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiktor bardzo dziękuję za dedykację, a co do pogody to zima pełna parą przychodzi, bo dzisiaj cały czas pada śnieg

    OdpowiedzUsuń
  7. Roksano, kiedy następna część? <3

    OdpowiedzUsuń