Lek

Lek

środa, 14 października 2015

Meteory. Po zachodzie słońca 32

Tyle emocji, takie napięcie..., a teraz siedzimy obok siebie, otoczeni półmrokiem i migotliwym światłem ogrodowych lampionów. Oskar wpatruje się we mnie takim wzrokiem, jakby patrzył na jagnię do zarżnięcia. Chyba do zerżnięcia? Specjalnie przekręcam w myślach słowa i czuję, jak tętno mi przyspiesza. Koniuszek jego języka oblizuje górną wargę, a ja mam ochotę skosztować, jak smakuje. A może skosztuję czegoś innego? Alkohol dodaje mi śmiałości. Powoli odpinam pasek i guzik jego spodni. Oskar odgina się do tyłu, żeby mi ułatwić zadanie. Kładę dłoń na jego podbrzuszu. Jakie ciepłe! Sunę w dół. Oskar odchyla głowę i głośno wypuszcza powietrze z płuc. Pociągam gumkę bokserek i chwytam nabrzmiewający członek. W mojej dłoni staje się jeszcze twardszy i sztywniejszy. Zsuwam się z krzesła na kolana i pochylam głowę.
- Co robisz? - Oskar przytrzymuje ręką moją brodę. W jego oczach widzę zaskoczenie.
- Dzisiaj ja sprawdzę, jak smakujesz – szepczę i zwilżam językiem usta.
- Robiłaś to już? - Z jego twarzy nic nie mogę wyczytać. Obawia się?
- Nie, ale będę ostrożna...
Odsuwam jego rękę i czubkiem języka dotykam lśniącej główki. Jaka delikatna... aksamitna. Okrążam ją językiem kilka razy i słyszę jak oddech Oskara staje się głębszy. Sprawia mi to przyjemność. Seks jest przyjemny... jest przyjemny z nim. Otwieram szerzej usta i powoli sunę w dół. Członek to nie język! Jest twardy i gruby, wypełnia mi usta i niełatwo mi oddychać, ale głuchy jęk Oskara wynagradza mi niewygody. Czuję jak spina mięśnie. Podoba mu się!
- Och, Majka... – wzdycha, kiedy zaczynam się poruszać w górę i w dół.
Nie wiedziałeś, że tak potrafię, śmieję się do siebie w duchu. Do tej chwili to właściwie ja też nie wiedziałam. Oskar rozchyla szerzej kolana i słyszę ciche trzeszczenie. Zerkam w bok. Zaciska palce na oparciach krzesła. Wciągam nosem powietrze i przyspieszam. Oskar jęczy.
- Dość... - chwyta mnie nagle za włosy i przytrzymuje mi głowę.
Wypuszczam go z ust i oblizuję się, ciężko dysząc. Słone. Ale przecież nie skończył! Lśniący, pokryty żyłami fiut sterczy tuż przede mną.
- Podoba mi się to – podnoszę wzrok. Oczy Oskara są czarne, pałające – Dam radę...
- Lubisz to – chrypi – Ja też...
- To czemu mi przerwałeś? - dyszę.
- Do sypialni! – ma taki niski, władczy i pełen pożądania głos – Pani przodem.
Wstaję i posłusznie idę przed siebie. Nagle przypominam sobie karteczkę, którą mam za stanikiem. O cholera, niedobrze! Po drodze otwieram medalion i upycham w środku skrawek papieru. Zmieści się? Domykam go w ostatniej chwili. W sypialni Oskar podnosi z komody pilota i po chwili rozlega się cicha muzyka. Prosta melodia ma w tle dziwny rytm, przypominający bicie serca. Jest taka podniecająca...
- Pozbądźmy się tego – Oskar zrzuca marynarkę i koszulę, a potem zabiera się za mnie. Rozpina pospiesznie guziki mojej sukienki – Masz takie piękne ciało – mruczy, zsuwając materiał z moich ramion.
Zdejmuję z szyi medalion i upuszczam go na sukienkę, a potem sięgam do spodni Oskara. Paska nie zapiął, więc mam ułatwione zadanie. Patrzę mu śmiało w oczy i jednocześnie zsuwam spodnie razem z bokserkami. Jest tym chyba trochę zszokowany? No i dobrze! Stoi przede mną nagi, podniecony! Mogłabym go zjeść...
- Lubisz patrzeć? - ma taki seksownie niski głos. - Ja też lubię. Rozbierz się dla mnie.
Odpinam stanik i powoli zsuwam ramiączka, a potem upuszczam go na podłogę. Oskar oblizuje się na widok moich piersi ze sterczącymi sutkami. Jego wzrok mnie dotyka, pieści... Kciukami zaczepiam koronkę majtek i powoli, bardzo powoli przesuwam je po udach, kołysząc biodrami w rytm tej niepokojącej muzyki. Oskar oddycha chrapliwie. Kiedy moja bielizna dotyka podłogi podchodzi do mnie i bez ostrzeżenia łapie za pierś, wpijając się jednocześnie w moje usta. Wpycha język głęboko, aż do gardła. To nie będzie delikatne i romantyczne. Chwytam twardy członek i zaciskam palce. Jest mój! Język Oskara posuwa moje usta, a jego dłonie ugniatają moje piersi, jakby to było drożdżowe ciasto. Właśnie tak, mocno, zdecydowanie, z pasją. Jęczę do jego ust, z trudem łapiąc oddech. Nagle on chwyta moje ręce i zakłada je sobie na ramiona, a potem łapie za tyłek i już oplatam go nogami, czując u wejścia twardą główkę.
- Oskar, gumka! - jęczę.
- Jeszcze nie – mówi miękko.
Przyciska mnie do siebie, jego ostre włoski drażnią moją łechtaczkę. Co on kombinuje? Jestem taka podniecona! Przenosi mnie na łóżko, a sam kładzie się obok.
- Klęknij nade mną.
Och! Już rozumiem, ale wolałabym odwrotnie. Zamiast wykonać polecenie, kładę się i rozkładam uda.
- O nie! - Oskar kręci głową, choć jego wzrok aż iskrzy – W takiej pozycji nie cofniesz głowy.
- Pokaż mi, jak bardzo mnie pragniesz – jęczę i sięgam do jego członka. Drga, kiedy go dotykam.
- Nawet sobie nie wyobrażasz...
- Pokaż mi, chcę to poczuć – ponaglam go. Tak strasznie go pragnę, potrzebuję! - Nie boję się.
- A powinnaś... - jego głos mnie zniewala, wibruje w moich uszach i wypełnia umysł.
Przymykam oczy i rozchylam usta. Oblizuję się lubieżnie. Oskar klęka nade mną i czuję między nogami jego oddech. Liźnięcie!
- Och!
Oplatam place na jego wzwodzie. Jest gruby, twardy, pokryty pulsującymi żyłami. Wypełnia mi usta, dotykając podniebienia. Tam na dole Oskar wsuwa we mnie język.
- Mmmm! - jęczę.
Zaczyna się szaleńczy pojedynek. Biodra Oskara poruszają się w górę i w dół. Na razie to nieznaczny ruch, ograniczany przez moje dłonie. Rozchyla moje uda mocniej i zagłębia się w moje obrzmiałe, spragnione ciało. Krzyczałabym, gdybym mogła... Oddycham chrapliwie, walczę o tlen, ale nie wypuszczę go z ust, choćbym miała skonać! Krew się we mnie gotuje, kiedy pomyślę, jak na mnie patrzył.
- Mmmmm! - całe moje podniecenie spływa w dół, pulsuje... jestem na krawędzi... Już?
Oskar cofa głowę, ale ja nie chcę! Unoszę biodra... No dalej! Jeszcze! Trzyma mnie mocno. Odrywam dłonie, żeby go odepchnąć, ale on sunie w dół. Wypełnia mnie... Tlenu! Słyszę, jak jęczy i rozluźniam mięśnie. W górę i znów w dół. Zapominam o sobie i chwytam jego tyłek. Wbijam place w twarde pośladki, pochłaniam go. Oskar jęczy głośno, ochryple, zaciska palce na moich udach. Boli!
Wysuwa się ze mnie nagle! Siada na piętach, trzymając w dłoniach swojego imponujących rozmiarów fiuta. O kurwa! On był w moim gardle? Otwieram szeroko oczy. Podnoszę wzrok na twarz Oskara. Ma półprzymknięte powieki i rozchylone usta. Z trudem łapie powietrze. Dopiero po dłuższej chwili się uspokaja. Mogłabym tak na niego patrzeć bez końca.
- Dlaczego? - szepczę – Już prawie...
- Jeszcze nie... - otwiera oczy, a ja zamieram.
Jego szerokie źrenice są ciemne, jak bezksiężycowa noc, ale ja dostrzegam w nich tysiąc odcieni, uwielbienie, i tajemnicę, i groźbę, i... miłość? Brak mi słów i brak mi tchu. Nagle czuję, że jestem pragnieniem, pożądaniem, pierwotnym instynktem, który każe mi się oddać temu mężczyźnie.
- Oskar – szepczę bezgłośnie – błagam.
Powoli, jak w zwolnionym tempie, schyla się do marynarki. Co on robi? Aha, prezerwatywa. Nagle dociera do mnie, że gdyby jej nie wziął, przyjęłabym go bez niej! Ta myśl mnie przeraża. Co on ze mną robi? Jak? Podniecenie odebrało mi resztki rozsądku?
- Teraz skończymy. Razem – mówi i sięga do moich ust.
Czuję swój smak na jego wargach. Padam na pościel, przygnieciona potężnym ciałem. Oskar nie bawi się w uprzejmości. Wchodzi we mnie z impetem, odbierając mi oddech. Wypełnia mnie, rozciąga, zniewala... Oplatam go nogami, a on wbija się we mnie mocno, rytmicznie, jakby dopasowywał się do muzyki. Odzyskuję oddech, kiedy odrywa się od moich ust. Łapię haust powietrza i jęczę, krzyczę, wiję się pod nim, ale on nic sobie z tego nie robi. Pieprzy mnie z całej siły, jakby chciał przebić. Krzyczę i wypycham biodra na spotkanie z tą furią! Biorę go w siebie, tak jak on bierze mnie! Należymy do siebie... zespalamy się...
Głowa mi pęka. Zalewa mnie fala rozkoszy. Widzę ją. Jest płynna... gęsta... przelewa się... Nie! Pulsuje! Jak wielka kropla gęstej cieczy. Mój umysł oddzielił się od ciała i patrzę na to z zewnątrz. Ta ciecz mnie wypełnia! Jest w ciągłym ruchu, gęstnieje, krąży, lśni... Mam orgazm! Teraz!!! Przez ułamek sekundy widzę obok drugą pulsującą kroplę... To czysta energia! Zapadam się w nicość.
Krzyczymy oboje. Równocześnie. Nasze głosy docierają do mnie, ale nie wiem skąd. Oskar trzyma mnie w ramionach. Porusza konwulsyjnie biodrami, przebija mnie, drga! Nie mam siły się poruszyć. Mięśnie odmawiają mi współpracy, zresztą umysł też. Leżę z przymkniętymi powiekami, czując na sobie ciężar. Dobrze mi. Nie czuję nic innego, poza tym, że mi dobrze.
- Nie zabiłem cię? - słyszę jego szept tuż obok ucha.
- Chyba nie. Co to było?
- Też to widziałaś? - pyta cicho – Opowiedz mi.
- Jakby wypełniała mnie gęsta ciecz. Pulsowała... jak ciekła energia – z trudem sklecam zdania - Jestem taka zmęczona. Wszystko mnie boli.
- Wracamy.
Oskar wysuwa się ze mnie, a ja leżę jak kłoda. Nie mam siły. Zapadam w dziwny stan. Wydaje mi się, że Oskar na chwilę wychodzi, ale zaraz wraca. Kładzie się obok mnie i przytula.
- Odpręż się – szepcze.
- Medalion – mówię z trudem.
- Jest tu – podaje mi go.
Widzę nad sobą okno. Jestem ma „Insomni”. Czuję delikatne kołysanie.
- Zaraz wrócę – Oskar całuje mnie w usta – Są takie słodkie – szepcze.
Jestem na granicy jawy i snu. Oskar znika, ale po chwili czuję, że układa się obok mnie. Tulę się do niego. Jestem taka zmęczona i taka szczęśliwa.

11 komentarzy:

  1. Kochani, odpowiadam Wam tutaj, bo pewnie zaraz tu zajrzycie.
    Kasiu, ja najczęściej zapisuję jakieś kawałki, kiedy nie mam pod ręką komputera. Np czekam przed szkołą w samochodzie. Czasem potrzebuję zapisać szybki dialog. Jakoś lepiej mi brzmi, jak go piszę na papierze. Zbiera się tego trochę i tak powstaje kolejny rozdział.
    Czytam Wasze przypuszczenia i widzę, że całkiem dobrze się wczuwacie w moich bohaterów. Bardzo się cieszę, ale też trochę mnie to deprymuje, bo nie łatwo Was będzie czymś zaskoczyć. Postaram się jednak. ;)))
    Może taki soczysty kawałek trochę Ci poprawi humor przy tym przeziębieniu?
    Zdrowia życzę i siadam do roboty, czyli coś napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam czasu ostatnio komentować,ale zaglądałam... gdzieś w komentarzach wyczytałam coś o Oli i Adamie,wiec szukałam,szukałam...aż znalazłam.. tak mnie wciągnęło,że tylko przy tym siedziałam w każdej wolnej chwili. To było cudowne,nie wiem skąd czerpiesz pomysły. Ale muszę Ci podziękowac,bo przeszło przeze mnie tyle emocji,od płaczu po uśmiech... po prostu dziękuję ! Tylko tyle mogę powiedziec....jestem zachwycona,piszesz nieziemsko!
    Jesteś cudowna,dajesz taki promyk nadzieii człowiekowi albo tez skłaniasz do refleksji. Smaczek do życia ...:)

    Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!!!. Dzięki Roksano za taką soczystą-erotyczną część. Roksano tak potrafisz fajnie, zmysłowo opisać, że nie sposób się zachwycać.
    Asiu o tak zgadzam się z Tobą. Dodam jeszcze, że jak czytałem Chcę/nie chcę Adama. to tam były takie fakty, że w sieci tego się nie znajdzie.
    Pozdrawiam wszystkich Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  4. No dokladnie. Skąd ona to wzięła ,nie mam pojęcia. Ale to jest tak dobre,że kurde!:)
    Mi brakuje słów na te kobietę!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!!!. Sam się kiedyś nad tym głowiłem. Może Roksana spisała jakieś fakty z tamtych lat z opowieści np. znajomych. Podobno faceci nie płaczą, ale czytając "chcę nie chcę Adama" nie raz łezka w oku się zakręciła. Przypomniałem, zastanowiłem się jak to kiedyś było.
      Asiu a czytałaś "Moje marzenie"?. To opowiadanie jest o Arturze koledze Adama i o Kasi. Też wspaniałe opowiadanie!!!!!!!!!!!.
      Zresztą wszystkie opowiadania Roksany są wspaniałe!!!!. Tylko czytać, czytać, czytać i przeżywać losy bohaterów. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiktorze,Tak,jasne,że czytałam. Za jakiś czas pewnie znów do nich wrócę.
    Wszystko takie płynne:)
    Cudowne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu ja też wracam do opowiadań. Ostatnio przeczytałem znowu zaufaj mi Caterina. Ale wrócę też do Adasia i Artura z Kasią

      Usuń
  7. Roksano, nie przejmuj się tym, że staramy się domyślić jakie losy czekają Majkę i Oskara. Ciężko powstrzymać się od rozważań kiedy opisujesz takie niesamowite historie. Poza tym my- czytelnicy możemy tylko przypuszczać co napiszesz ale sposób w jaki to uczynisz, znasz wyłącznie Ty sama. Dlatego jestem pewna, że zaskoczysz nas jeszcze nie raz. Dziękuję za kolejną część - jest niesamowita. Bardzo podoba mi się temperament Majki. Nie wiem czy się ze mną zgodzisz ale to chyba najbardziej "feministyczna" kobieca postać spośród wszystkich Twoich opowiadań. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Miłego dnia. Pozdrawiam, Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, wow, wow! No po prostu pławię się w rozkoszy i mam takiego szczeżuja, że hej! =P To prawda, że staram się przemycić w swoich opowiadaniach trochę wspomnień, albo jakieś informacje, czy miejsca, które szczególnie na mnie podziałały. Wydaje mi się, że gdybym opisywała same "momenty" to szybko byście się znudzili. A poza tym Joasia ma rację, że to są takie smaczki. Kiedy je opisuję, to zawsze towarzyszy temu dreszczyk emocji: Kto zauważy, kto skomentuje? Wiktor, wierz mi, że jak sama któregoś dnia robiłam porządki w laptopie i zaczęłam czytać początek Chcę nie chcę Adama to się zdziwiłam, że tyle tego pamiętałam i opisałam! Teraz jest trochę trudniej, ale staram się opisywać miejsca, które naprawdę istnieją.
    Co do dalszych losów... trochę się komplikują. No, ale w końcu w życiu też nie wszystko układa się tak, jak chcemy. ;/
    Pozdrawiam Wszystkich i jeszcze raz dzięki. Czuję się baaardzo doceniona ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Roksano!!!. Roksano ja już tyle razy Ciebie wycałowałem za Twoje pisanie, wiesz tak wirtualnie. Nie schodzi Ci skóra z policzków?. Tu Roksano nie chodzi o momenty, bo nawet jak by momentów nie było, to i tak byśmy czytali z otwartą buzią. Wstawiasz też swoje opowiadania na lol, może zauważyłaś w co po niektórych jak są pisane takie "erotyki". Wulgaryzmy, przekleństwa, sprowadzające kobietę do określonej pozycji i jeszcze się pytają czy sie podobało. Nie czytam tego bo to jest żenada i szkoda mojego czasu. Roksano a u Ciebie nawet stosunek jest tak fajnie zmysłowo opisany, że aż miło poczytać.
      Roksano co do miejsc które opisujesz to już zauważyłem to na samym początku. Żeby opisać jakieś miejsce tak szczegółowo to trzeba tam być. Przypomnę Ci jedno miejsce z opowiadania o Arturze. Jak wyjechał na obóz i pojechali po prowiant do miasta, to opis jeziorka ukrytego za lasem i dróg prowadzących. Roksano musiałaś tam być!!!. Zgadza się?.
      I to mi się podoba pokazujesz fajne miejsca, stroje, mentalność ludzi w tamtych latach. Młodzież teraz czytając może uzmysłowić jak to kiedyś było. Tak jak pisała "Katka". Zaczęła się podpytywać rodziców jak to kiedyś było, i to jest właśnie super. Twoje opowiadania można tak powiedzieć, że są takie edukacyjne, poza "momentami". Nieletni niech zamykają oczy hihi.
      Roksano za jeszcze kilka lat będziesz pamiętać więcej, z liceum, a jeszcze za kilka to nawet z podstawówki. Wiesz co to oznacza?.
      Pozdrawiam wszystkich na blogu bardzo serdecznie. Wiktor

      Usuń