Wyspy
greckie. Sierpień 2014.
Majka prawie do
świtu siedziała
z dwoma kodeksami na kolanach i
porównywała je ze sobą. Dość szybko odkryła, że Oskar
nie miał zamiaru zdradzić jej, jak wielką władzę nad
Obdarowanymi miał Mistrz, jak prosty i bezkompromisowy był system
kar i jak ważne były składane przysięgi. Znalazła jeszcze kilka
drobiazgów, ale uznała je za nieistotne. Za to doszukała się
dokładnego opisu instytucji małżeństwa i narzeczeństwa.
Wynikało z niego jasno, że Helena miała rację. Do chwili
uzyskania pełnoletności, Majka praktycznie przeszłaby spod władzy
rodziny, pod jego władzę. Dopiero teraz zrozumiała, jak to
możliwe, że młodzi Obdarowani pobierali się z wyznaczonymi przez
rodziców narzeczonymi. Ich Dar ujawniał się zwykle około
osiemnastego roku życia, a więc dla Zgromadzenia byli niepełnoletni
i nie mieli pełni praw. Zresztą, najprawdopodobniej święcie
wierzyli, że tak należy zrobić i koniec. Istniała co prawda
„furtka”, gdyby postanowili sami wybrać ukochanych. Wystarczyło,
że młodzi składali sobie przysięgę i potwierdzali ją
„skonsumowaniem” związku. Nigdzie nie natrafiła jednak na
wzmiankę, że ktoś z pełnym Darem z tego skorzystał.
- Średniowiecze –
wyszeptała do siebie, zdruzgotana odkryciem. Nic dziwnego, że Oskar
dawkował jej wiedzę. Tylko, jak miała interpretować ich sytuację?
Dwa razy przewertowała kodeks, ale nie znalazła wyjaśnienia, czy
seks przed przysięgą coś zmieniał. Przypomniała sobie też
reakcję Oskara na jej stwierdzenie, że seks w realu jest
przereklamowany. Oblała się rumieńcem – Dobrze, że nie drążył
tematu – szepnęła do siebie.
Kiedy zauważyła,
że granatowy otwór w dachu kajuty jaśnieje, schowała kodeks
pod poduszkę i wśliznęła się pod kołdrę. Musiała zebrać
myśli. O odprężającym śnie nie było nawet mowy. Kiedy zobaczyła
pierwsze promienie słońca, wstała z zamiarem pójścia do
Oskara. Przecież musiał już wrócić. Kręciła się jednak
bez celu po niewielkiej powierzchni pokoju, jak niespokojne zwierzę.
- Prysznic –
powiedziała do siebie, nie mogąc się uspokoić.
Stojąc pod
strugami wody, widziała, jak porusza się klamka od drzwi łazienki,
ale nie była gotowa na konfrontację. Już po raz drugi tego lata
jej świat się załamywał i kruszył w posadach. Nie była na to
gotowa! Nie teraz! Nie w taki sposób!
Dygocząc,
mimo że w łazience było gorąco i duszno od pary, szybko
naciągnęła na siebie świeżą bieliznę i bawełnianą sukienkę,
pierwszą rzecz, jaka wpadła jej w ręce. Przyjrzała się swemu
żałosnemu odbiciu. Opuszczone ramiona i brak makijażu sprawiły,
że znów poczuła się nieatrakcyjna. Westchnęła ciężko i
wyszła na korytarz. Na łodzi panowała cisza, więc ruszyła do
kajuty Oskara. Zapukała. Otworzył jej z
uśmiechem, który na jej widok jakby przybladł.
-
Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? - Majka stanęła przed nim z
rękami skrzyżowanymi na piersiach.
-
Powiedzieć o czym? - Jeszcze próbował ratować sytuację,
ale wiedział doskonale, że zyskał tylko kilka sekund na zebranie
myśli.
-
O mojej prawdziwej rodzinie, o Helenie – powiedziała powoli – O
kodeksie... tym prawdziwym – głos jej drżał.
-
Kodeks, który ci dałem jest prawdziwy – odparł, cofając
się w głąb kajuty.
-
Oczywiście, tylko ma o trzy rozdziały mniej, niż oryginał –
stwierdziła z sarkazmem – Rodzinę też zamierzałeś mi
przedstawić wybiórczo?
-
Maja... - wyciągnął do niej ręce.
-
Nie dotykaj mnie – jej głos brzmiał cicho, ale odczuł to, jakby
krzyknęła.
-
Tak trzeba było – odparł równie cicho i spróbował
dosięgnąć jej dłoni - No chodź do mnie.
-
Ty cholerny draniu! - wycedziła przez zęby – Oszukiwałeś mnie
przez cały ten czas!
-
Nie! Przysięgam, że nie...
-
Nie wierzę w twoje przysięgi!
-
Majka! - zmarszczył brwi – Nic nie wiedziałaś o Darze, ani o
Zgromadzeniu, a my nie mieliśmy pojęcia, że istniejesz. Jak
mieliśmy cię przygotować na to, co niosą ze sobą takie
właściwości? Wychowałaś się w innym świecie! Pozbawionym
zasad...
-
Nie – pokręciła głową – Mój świat nie jest pozbawiony
zasad. Po prostu kieruje się innymi, niż wasze.
-
Ale to także twój świat!
-
Niekoniecznie.
-
No widzisz? I ty się dziwisz, że nie chcieliśmy, żebyś się
spotkała z Heleną? Namąciła ci w głowie!
-
Raczej rozjaśniła!
-
Doprawdy? I co? Łatwiej ci będzie podejmować decyzje?
-
Na pewno będą przemyślane, a przez to lepsze.
-
W takim razie, słucham – wbił w nią ponure spojrzenie.
-
Och, Oskar... Myślałam, że jak jesteśmy ze sobą, to, to ma
jakieś znaczenie... to jesteśmy ze sobą szczerzy – powiedziała
z wyrzutem w głosie.
-
Szczerzy? A ty jesteś ze mną szczera? - wycedził przez zęby.
-
Ja? - spytała, czując, że oblewa ją pot.
-
Nie udawaj. Wiem o tym archeologu - wydyszał – Mówisz, że
mamy być szczerzy. Byłaś ze mną, a zaraz potem z nim! A czy jemu
powiedziałaś o mnie?
-
Śledziłeś mnie? - Nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała –
Szpiegowałeś? O, boże! - ukryła twarz w dłoniach. - Jak mogłeś?!
-
Jak mogłem? A myślałaś, że będę się przyglądał? Jesteś
moja! - głos mu się zniżył, stał się gardłowy, wręcz złowrogi
– A ten dupek na ciebie nie zasługuje. Bierze do namiotu to tę,
to inną... Takie są te wasze zasady!?
-
A ty co robiłeś we śnie? - zaatakowała – Nie pieprzyłeś
przede mną innych?
-
To co innego.
-
Tak? A czym się różni? Wy macie swój sen, a my
prezerwatywy albo tabletki! - wysyczała.
-
Od kiedy jestem z tobą, nawet nie pomyślałem o innych –
powiedział cicho, spuszczając wzrok.
-
Jeszcze tego by brakowało – odparowała, czując, że serce powoli
jej mięknie
-
Maju, zapomnijmy o tamtym... –
wypuścił głośno powietrze z płuc – Ja chcę zapomnieć.
Wybrałem cię, a ty mnie przyjęłaś. Czego chcieć
więcej? - rozłożył ręce - Chcę, żebyś została moją bratnią
duszą, moją żoną... Helena zrobiła wszystko, żebyś nie
związała się z Obdarowanym. Musiałem znaleźć sposób.
-
Oszalałeś? - Majka ukryła twarz w dłoniach – O czym ty mówisz?
-
Potrzebuję cię. Jesteś idealna – Oskar utkwił w niej wzrok –
Wiem, że to nie są oświadczyny, jakich oczekiwałaś, ale nie
dałaś mi szansy...
-
Oskar, ja nie jestem na to gotowa. To znaczy... Chciałabym być z
tobą, chciałabym związku, ale... - Miała w głowie zamęt –
Teraz, już sama nie wiem... Nie potrafię ci zaufać.
-
Ale przecież jest nam razem dobrze – Nie mógł zrozumieć,
dlaczego wciąż się wahała.
-
Ale ja potrzebuję czasu. W tym kodeksie jest napisane, że nie mogę
o sobie stanowić, jeśli nie skończyłam dwudziestu jeden lat. To
za dwa miesiące. Poczekajmy do tego czasu. Poznajmy się lepiej –
przekonywała – Jeśli ci na mnie zależy, to zrób to dla
mnie.
-
Nie mogę się na to zgodzić – głos Oskara zabrzmiał cicho, ale
kategorycznie – Po prostu nie mogę.
-
W takim razie chcę się spotkać z rodziną – wyszeptała – Chcę
do nich lecieć.
-
Nie możesz!
-
Mogę. Przeczytałam cały kodeks. Nie możesz mnie zatrzymać,
nawet, jeśli to przyrzeczenie jest ważne.
-
Majka, o czym ty mówisz?
-
Chcę do mojej rodziny. Wypuść mnie stąd.
-
Nie jesteś więźniem, ale to niebezpieczne! Przecież wiesz –
podszedł bliżej – Nie chcę, zebyś ryzykowała – ujął jej
drobną twarz w dłonie i spróbował pocałować.
Majka
przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. Tak bardzo chciała, żeby
kochał ją tak, jak ona jego. Uczucie przesłoniło jej rozsądek?
On należał do innego świata. Świata, gdzie o wartości człowieka
decydował Dar. Czy była gotowa na takie poświęcenie? Usta Oskara
muskały jej policzki i oczy. On nadal nic nie rozumiał!
-
Zostaw mnie samą – szepnęła, odsuwając się od niego – Muszę
to przemyśleć, ale i tak chcę lecieć. Zarezerwuj mi bilet, albo
ja to zrobię.
Ruszyła
w stronę swojej kajuty.
-
Majka! - Oskar chciał iść za nią, ale machnęła w jego stronę,
jakby się od niego opędzała.
Zatrzasnęła
za sobą drzwi. Mistrz chciał jej ofiarować wszystko, czego
zapragnie? Biedny stary głupiec! Nie mógł jej ofiarować
tego, czego pragnęła.
---
Manewrowanie
katamaranem nie było aż takie trudne, jak mogłoby się wydawać na
pierwszy rzut oka, tym bardziej, kiedy za kołem sterowym stał
doświadczony żeglarz. Bez większych problemów przycumowali
do nabrzeża. Oskar zapukał do kajuty Majki. Otworzyła mu gotowa do
zejścia na ląd. Jej torba leżała na łóżku.
-
Samolot już czeka – powiedział spokojnie, jakby nic złego między
nimi nie zaszło.
-
Daj mi słowo, że wylądujemy w Poznaniu i spotkam się z babcią
Heleną – odparła równie spokojnie.
-
Masz moje słowo, ale potem zabieram cię do zamku – zaznaczył.
-
Zobaczymy.
-
Jak to, zobaczymy?
-
Oskar, nie chcę się kłócić. Skoro i tak miałeś zamiar
się stąd wynieść, to wynośmy się. Będziemy mieć czas na
rozmowę w samolocie – postanowiła przyjąć jego strategię.
Schodząc
po trapie, czuła smutek. Coś się kończyło i nie wiedziała, czy
przyszłość miała jej przynieść radość czy łzy.
Przejechali
na niewielkie lotnisko taksówkami i po przejściu ekspresowej
kontroli, znaleźli się w samolocie, który Majka zdążyła
już poznać podczas ich pierwszego wspólnego lotu. Wsiadając,
zdała sobie sprawę, że Oskar musiał rzeczywiście planować tę
przeprowadzkę, skoro tak szybko zorganizował transport.
-
Porozmawiajmy teraz – poprosił, kiedy rozsiedli się w fotelach i
zapięli pasy – Przez cały dzień mnie unikałaś...
-
Dziwisz się? Odkryłam, jaki jesteś – nachmurzyła się.
-
Tak myślisz? - odczuł jej słowa, jak policzek – Odkryłaś
tylko, że zataiłem parę faktów.
-
Dość istotnych – wpadła mu w słowo.
-
Majka... – ujął jej dłoń w swoje. Uniósł ją w górę
i zaczął delikatnie gładzić palcem wnętrze – Musiałem tak
postąpić. Przecież wiesz, że nie mógłbym cię skrzywdzić.
Nie po tym, co między nami zaszło.
Jego
kojąco ciepły i niski tembr głosu sprawił, że emocje powoli w
niej przygasły. Tak bardzo chciała mu wierzyć. Taka bliskość
oddziaływała na nią fizycznie.
-
Chcę porozmawiać z tobą i moją babcią – wyszeptała. W jego
obecności nie była sobą. Nie potrafiła stawić mu czoła.
Oskar
poczuł, że nad jego głową zbierają się chmury grożące burzą
z piorunami, ale nic nie odpowiedział. Westchnął tylko ciężko.
Jak to się stało? Co przeoczył?
-
Jak cię znalazła? - spytał cicho.
-
Ja ją przywołałam – odparła Majka, rozumiejąc, że pyta o
Helenę.
-
Ale skąd wiedziałaś, kogo masz szukać?
Uśmiechnęła
się smutno. Więc on naprawdę próbował ją oddzielić od
rodziny. Objęła dłonią skronie, zakrywając oczy. Po chwili
wyjęła z torby karteczkę i bez słowa podała ją Oskarowi.
Wpatrywał się w nią jak otępiały.
-
Skąd to masz?
-
Było na grobie Judith – odparła tak cicho, że ledwie dosłyszał.
Pokiwał
głową.
-
Nie powiedziałaś mi – westchnął, czując podświadomie, że
zasłużył na takie traktowanie - O czym będziemy
rozmawiać?
-
O Zgromadzeniu, o mnie, o nas... - Majka czuła drapanie w gardle –
Chce poznać prawdę.
-
I myślisz, że uzyskasz ją od Heleny? - Oskar ścisnął jej dłonie
– Gdyby była inna, gdyby zechciała nas wysłuchać... Ona
przedstawia ci swoją wersję.
-
Zdaję sobie z tego sprawę – przerwała mu – Dlatego uważam, że
jedynym sposobem jest wysłuchanie was obojga. Musicie się jakoś
dogadać – westchnęła.
-
A jeśli się nie dogadamy?
-
To będę musiała wybrać – odparła.
Zapadło
przygnębiające milczenie. Nagle Majka poczuła, że jej serce
wypełnia się niepokojem. Czy naprawdę będzie musiała dokonać
wyboru? Nie, to niemożliwe! Dlaczego mieliby ją do tego zmusić?
Spojrzała Oskarowi w oczy.
-
Nie – pokręcił głową – Nie dopuszczę do tego. - Otoczył
Majkę ramieniem i przytulił mocno do piersi – Nie dopuszczę... -
powtórzył jakby do siebie.
Witaj Roksano!!!. Jednak Majka nie dała się przegadać Oskarowi i postawiła na swoim. Dziękuję bardzo za część. Aż jestem ciekawy jak przebiegnie spotkanie Majki, Oskara i Heleny. Pozdrawiam wszystkich na blogu. Wiktor
OdpowiedzUsuńWłaśnie,ja też jestem ciekawa jak to wyjdzie. Chociaż teraz nie czuje takich nerwów:D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że czekałam na moment kiedy się Majka dowie :-)
OdpowiedzUsuńWitajcie kochani! No, powiem Wam, że kończę następny rozdział i aż nie mogę uwierzyć w to, co piszę! Czytam to już trzeci raz. Tak, czy inaczej, jutro dalszy ciąg i niespodzianki, niespodzianki! Kiedy zaczynałam to opowiadanie, miałam w głowie zarys historii rodzinnej. zapisałam to sobie (oczywiście na kartce) i teraz ją wyciągnęłam. Poznacie powód, dla którego Helena odeszła ze Zgromadzenia. To będzie taka "klamra" spinająca tę historię. Pozdrawiam ciepło, bo wieczory już chłodne ;))
OdpowiedzUsuń