Noc
była jasna, mimo że słońce zaszło kilka godzin wcześniej.
Księżyc, na chwilę przysłonięty przez gęsty obłok, wyłonił
się w całej okazałości i rzucił blade światło na poszarpane
skały, na tle których zamajaczyła ludzka postać. Jasnowłosy
mężczyzna ubrany w ciemnobrązową skórzaną kurtkę i
oliwkowozielone spodnie przypominające bojówki stał na
brzegu stromej skały, o podstawę, której raz po raz uderzały
potężne morskie fale. Ich siła, sprawiająca, że ciemna woda
zamieniała się w białą pianę, aż srebrzystą w księżycowej
poświacie, zawsze budziła jego podziw i respekt. Zawsze i wszędzie,
w każdej dziedzinie życia liczył się tylko z siłą. Słabi i
ulegli nie wzbudzali w nim litości, lecz pogardę. Nie na darmo imię
Swen budziło grozę nie tylko wśród jego przeciwników,
ale i zwolenników.
Choć
stał nieruchomo, wprawny obserwator mógłby łatwo zauważyć,
że nie był spokojny. Ostre rysy jego niemłodej już twarzy raz po
raz rozpraszał nerwowy tik, pojedyncze drgnięcie powieki. Od czasu
do czasy zaciskał też mocno zarysowane szczęki, a wtedy można
było dosłyszeć cichy zgrzyt śnieżnobiałych zębów. Jasne
jak kawałki lodu oczy, doskonale pasowały do jego bladej
skandynawskiej cery. Choć nie był wysoki, miał mocną budowę
ciała. Stał prosto, na rozstawionych szeroko nogach, z rękami przy
masywnym pasie z grubej lśniącej skóry. Czekał. Nagle
podniósł głowę i wciągnął powietrze z głośnym świstem.
Jakieś dziesięć metrów od niego zmaterializowały się
nagle dwie postaci. Dwóch mężczyzn, wyższych i znacznie
potężniejszych, zbliżyło się do niego i zastygło w pełnej
pokory pozie.
-
Co mi przynosicie? - rzucił do nich bez powitania.
Nie
odpowiedzieli od razu, za to ich sylwetki jakby się skurczyły, a
głowy opuściły niżej, ukrywając się między potężnymi
ramionami.
-
Panie... - zaczął jeden z nich – Nie wiemy jaki to przedmiot, ale
przypuszczalnie ma go dziewczyna, która była w mieszkaniu...
-
Przypuszczalnie? - głos Swena przypominał gniewny pomruk burzy.
-
Ta sama dziewczyna była z jednym z ludzi Oskara Lowrensa. Miro ją
poznał - mówił szybko, jakby się obawiał, że nie zdąży.
-
To gdzie ona jest? - Swen rozejrzał się ostentacyjnie, po czym
utkwił beznamiętne spojrzenie w mężczyźnie nazwanym Miro.
-
Zorientowała się, że jej szukamy – głos lekko mu zadrżał –
On nam przeszkodził, a potem ona sprowadziła resztę. Musieliśmy
się wycofać.
-
Jedna dziewczyna i jeden ochroniarz... - powiedział powoli Swen, nie
podnosząc głosu.
-
To nie jest zwykła dziewczyna. Ma bardzo silny Dar. Rene mówił
prawdę... - Miro umilkł nagle, wybałuszając za to oczy.
Nawet
nie zauważył, kiedy Swen wymierzył potężny cios w splot
słoneczny, odbierając mu na moment oddech. Zachwiał się, ale nie
upadł. Jego towarzysz wykonał gest, jakby chciał go podtrzymać,
ale ostatecznie pozostał na swoim miejscu.
-
Który z was pozwolił uciec dziewczynie? - lodowaty głos
Swena nie zapowiadał niczego dobrego.
-
Ja – Rene uniósł głowę i spojrzał w oczy, przypominające
dwa sople lodu.
-
Ręka – rzucił Swen beznamiętnie.
Mężczyzna
wyciągnął przed siebie dłoń, z trudem panując nad jej drżeniem.
Swen powolnym ruchem ujął jego środkowy palec i wygiął go pod
dziwnym kontem. Ciałem mężczyzny wstrząsnął dreszcz, a po
chwili przyklęknął powoli na jedno kolano. Na twarzy Swena nie
drgnął nawet jeden mięsień. Po chwili rozległo się ciche
chrupnięcie gruchotanych kości i głuchy jęk bólu.
-
Panie – jęknął błagalnie Rene, wciąż klęcząc przed Swenem.
-
Nie skamlaj. To nie jest prawdziwe złamanie. Nie cierpiałbyś,
gdybyś uzyskał potrzebne informacje zanim ta starucha się zabiła.
- Swen puścił wyłamany palec, pozwalając swojemu podwładnemu
wstać.
Mężczyzna
przycisnął dłoń do piersi i skulił się w sobie. Może złamanie
nie było prawdziwe, bo doświadczył go we śnie, a on nie miał
wpływu na jego ciało, ale ból był prawdziwy!
Tymczasem
Swen założył za siebie rękę,
gestem ulubionym przez Napoleona i zaczął się kołysać na butach
w przód i w tył. Wszystko się skomplikowało. Wiedział, że
Judith Banch miała klucz, którego szukał od tylu lat.
Niestety, dowiedział się tego w chwili, kiedy starucha zdążyła
go komuś oddać. Nie mogło być inaczej, bo przeszukali całe jej
mieszkanie. Kim jednak była nieznajoma dziewczyna? Nie mogła mieć
pełnego Daru, bo przecież znali wszystkich w pełni Obdarowanych i
Potencjalnych, którzy czekali na ujawnienie się Daru. Skoro
nie była im znana, to skąd miała aż taką siłę? Przecież go
nie okłamali, nie śmieliby... Spojrzał na mężczyzn, którzy
pokornie czekali na jego słowa.
-
Ustalcie, kim ona jest – powiedział powoli – Ale nie zbliżajcie
się do niej. - Skoro Oskar ją chronił, to musiała być kimś
naprawdę ważnym. Kimś, do kogo nie mógł tak po prostu
podejść i zażądać klucza.
Witaj!!!. Roksano super prolog. Oj chyba będzie strasznie i z dreszczykiem emocji. Nie mogę się doczekać następnej części. Chyba dziewczyny wyprosiły Ciebie o wcześniejszą wstawkę. Dzięki Roksano!!!!. Pozdrawiam wszystkich na blogu Wiktor
OdpowiedzUsuńJaka miła niespodzianka :-) już nie mogę się doczekać dalszego ciągu
OdpowiedzUsuńNo, cóż mogę powiedzieć? Zaczynamy. Zobaczymy, czy da się to jakoś naprawić. Nic jeszcze nie jest przesądzone. Jak to w życiu. Czasem o powodzeniu lub klęsce decydują inni, a czasem przypadek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Roksana w rozterce.
Witaj Roksano. Dlaczego jesteś w rozterce?. Roksano nami się nie przejmuj. Pisz opowiadanie jak Tobie pasuje i tak zawsze są to super opowiadania. Pozdrawiam Wiktor
UsuńZgadzam się z Tobą Wiktorze. Roksana pisze zawsze cudowne opowiadania. Teraz tylko się zastanawiam czy te wszystkie "dobre rady" (również z mojej strony) powinny były mieć miejsce. Cóż... czasu nie cofnę ale mam tylko nadzieje, że zbytnio nie namieszaliśmy w bazowej wersji [sad face]. Pozdrawiam, Kasia xxx
UsuńZgadzam się z przedmówcami , To ty jesteś autorką i to ty masz być zadowolona z efektu , nie ważne jak napiszesz my zawsze będziemy zadowoleni ;) Natalia
UsuńRoksano, zaskoczyłaś chyba nas wszystkich. Bardzo się cieszę, że już dziś mogliśmy przeczytać prolog.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się opis na samym początku – czuć dreszczyk grozy. Jest świetnie =)
Krótka scena, a już tyle nowych pytań! Czy Swen odnajdzie Majkę? Jeśli pozna jej miejsce pobytu, to co zrobi? Co otwiera klucz, który przechowuje Majka? Dlaczego tak cenny klucz wcześniej był pod opieką Judith Banch?
Z niecierpliwością wyczekuję następnego wpisu. Pozdrawiam serdecznie, Kasia xxx
Hmmm a może ten Swen będzie jakimś super ciachem , dojrzały facet bardziej pociągający pomoże zapomnieć Majce o Oskarze.. a i Majka roztopi lud w jego sercu :DD ahhh ta wyobraźnia hehehe
OdpowiedzUsuń