Lek

Lek

wtorek, 17 listopada 2015

Meteory. Przed świtem 12

Odrywamy się od siebie i klęczymy naprzeciw, dysząc ciężko.
- Maja, Majka...– Oskar odzywa się pierwszy – Myślałem, że nie chcesz mnie widzieć...
- A ja myślałam, że ty nie chcesz... - ledwie udaje mi się wydobyć głos ze ściśniętego gardła.

- Nie... nie powinno cię tu być... - mówi nagle. W jego głosie słyszę troskę.
Och, jak ja za tym tęskniłam!
- Dlaczego?
- Mój dziadek... Mistrz... nie wiem, do czego może się posunąć...
- Ukarał cię – szepczę – Ukarał cię za mnie?
Uśmiecha się z zakłopotaniem i patrzy na mnie takim wzrokiem, że topnieję jak wosk.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Dlaczego nie przysłałeś któregoś z chłopaków? - zaglądam mu w oczy.
- Bo nie miałem pojęcia, co zrobisz. Jesteś taka impulsywna i nieprzewidywalna. Poza tym... - wzdycha – Dotknęło mnie to, co powiedziałaś. I to, co powiedziała Helena również.
- Wiem... - przysiadam na piętach i zwieszam głowę.
- Majka, zrozum... - on też spuszcza głowę – Na początku to była przygoda, jak inne, ale nagle okazało się, że jesteś, kim jesteś i wszystko się zmieniło.
Czuję, że policzki zaczynają mnie piec, a w gardle coś mnie dławi.
- Ty jesteś taka inna, taka niezależna i wolna – ciągnie – Nie masz zakorzenionej wary i szacunku dla Daru. Nie czujesz powinności... Nie mogłem wyjawić ci wszystkiego, kiedy wcale mnie nie znałaś. Chciałem zrozumieć, jak myślisz, jak postrzegasz świat i nas, i mnie...
Moje serce krwawi. Jaka byłam niesprawiedliwa. Czuję pod powiekami łzy.
- Nie płacz – dotyka opuszkami palców mojego policzka - Nie chciałem cię wykorzystać. Czekałem, aż ty zrobisz pierwszy krok, choć wierz mi, że to nie było łatwe – kącik jego ust drga leciutko – Umierałem z zazdrości, ale się nie zdradziłem. Czekałem, i wreszcie... stało się. A potem odpowiedziałaś na moje słowa. Nawet nie marzyłem, że to zrobisz. Majka, ofiarowałem ci siebie, swoją przyszłość... a ty to przyjęłaś.
Łzy płyną mi po twarzy, spadają na piasek...
- Dlaczego mi tego wcześniej nie mówiłeś? - chlipię.
- Bo nie potrafiłem tego zrozumieć... Dopiero, kiedy dotarło do mnie, że cię straciłem... Byłem zły! Nie mogłem się zniżyć do zmuszenia cię. Przyjąłem karę, a potem ochłonąłem i zdałem sobie sprawę, że ona jest niczym, wobec tego, że nie będziemy razem.
- Oskar, ja czuję dokładnie to samo! Chciałam wolności, ale nie potrafię się nią cieszyć – łkam - Gdybyś wiedział, jak strasznie tęskniłam...
- Ja też tęskniłem, maleńka – ujmuje moją twarz w dłonie i zagląda mi w oczy – Ale jeśli mam cię ochronić, musisz się na razie trzymać ode mnie z daleka – zabiera dłonie.
- Nie, wcale nie! Może uda mi się znaleźć sposób! Och, Oskar, gdybym zrozumiała to wcześniej! Gdybym miała więcej czasu...
- O czym ty mówisz? - marszczy brwi – Majka, ja wciąż mam szansę. Teraz, kiedy wiem, że jesteś przy mnie... Ja cię nigdy do niczego nie zmuszę! Może los będzie mi sprzyjał? Jako Mistrz nie podlegam nikomu, rozumiesz? Nikomu! - mówi szybko, jakby się bał, że nie zdąży.
- A jeśli twój dziadek zmieni zdanie? Albo wygra Raul? - pytam w napięciu.
- Wtedy nie będę w stanie cię chronić. Dlatego masz się trzymać z daleka, póki nie będzie wiadomo – odpowiada z powagą – Przystępując do Zgromadzenia jako pełnoletnia osoba miałabyś więcej swobody... - patrzy na mnie z nadzieją – Zrozum, ja nie opuszczę Zgromadzenia... Nie mogę... – jego słowa zawisają między nami jak ciężkie chmury.
Naprawdę myślał, że jestem taka? Właściwie, to co ja zrobiłam, żeby miał o mnie lepsze zdanie?
- Nie proszę o to – szepczę – Chciałam się tylko dowiedzieć, dlaczego to wszystko zrobiłeś, ale już wiem... Właściwie, wiedziałam już wcześniej, ale nie miałam odwagi uwierzyć...
- Że cię kocham? - pyta i zbliża do mnie twarz – Ja też nie mogłem uwierzyć... - szepcze do moich ust.
- Postaram się pomóc, naprawdę! - nasze oddechy się mieszają.
- Majka, nie... Ty nie masz pojęcia, jak to może być... - mówi cicho – Darowi się służy. Ty naprawdę nie jesteś gotowa, teraz to wiem. Nie chcę cię widzieć karanej! Właśnie dlatego, że cię kocham.
Czas jest nieubłagany. Muszę wracać! A tak bardzo chciałabym tu zostać z nim, tyle mu powiedzieć...
- Oskar, proszę cię, walcz! Nie poddawaj się! - całuję go w usta, ale to nie jest pożegnanie. Chcę, żeby wiedział, że jestem z nim!
- Mam podwójną motywację – ma taki głęboki ciepły głos – Ale ty się trzymaj od tego z daleka i uważaj na Akosa. Mistrz złamał jego przysięgę lojalności.
- Mylisz się. Akos jest lojalny mnie – mówię szybko.
- Jak to? Jak? - oczy Oskara ciemnieją, są pełne niepokoju.
- Wszystko ci potem opowiem – spieszę się - Ale pamiętaj, on jest mi wierny, jak Greg tobie.
- Majka! - teraz jest naprawdę wystraszony.
- Masz ładny przycisk do papieru – mrugam do niego, zanim umknę.
Oskarze Lowrens, nie możesz mi niczego nakazać ani zakazać, bo nie jesteś ani moim mężem, ani moim Mistrzem. Na razie!
---
- Nareszcie! - Akos wygląda na zdenerwowanego – Przywołuję cię od pół godziny!
- Nie miałam pojęcia... - syczę i staram się uspokoić – Byłam w Zamku.
W oczach Akosa widzę zdumienie, ale o nic nie pyta. Nie wypada, żeby się spoufalał przy obcych. Na szczęście w salonie jesteśmy tylko my i Manuela.
- Maryann? - słyszę głos Carlosa, a po chwili zjawia się, niosąc jakąś książkę.
- Czy macie dla mnie dobre wieści? - przełykam ślinę. W gardle wciąż czuję ucisk.
- Moja żona wszystko ci wytłumaczy. Ja zostałem pilnie wezwany... - zawiesza głos.
- Carlosie, muszę cię prosić, żebyś przysiągł na Dar, że utrzymasz naszą znajomość w tajemnicy, dopóki cię z tego nie zwolnię – mówię z powagą.
- Przysięgam na Dar, że utrzymam w tajemnicy naszą znajomość i treść tej rozmowy. Tylko ty możesz mnie z niej zwolnić – recytuje – Co mam odpowiedzieć Mistrzowi, kiedy spyta konkretnie o ciebie?
- Och?
- Powiedz, co ma odpowiedzieć, żeby brzmiało prawdopodobnie, a wtedy jest szansa, że Mistrz nie zechce przełamać tej przysięgi – mówi, wchodząc do salonu, Salma.
- Powiedz, że wiesz o moim istnieniu. Słyszałeś, jak rozmawia o mnie Manuela i Akos? - zerkam na niego pytająco. Nie mam pojęcia, czy to jest prawdopodobne?
Kiwa głową na boki, ale chyba to kupił. Zaimponowali mi. Są naprawdę dobrymi prawnikami! Salma siada obok mnie, a Carlos podaje jej książkę i znika.
- Manuela, Akos, zostawcie nas – mówi Salma – Im mniej świadków, tym lepiej.
Przytakuję jej. Mądre posunięcie. Manuela przecież też może być wezwana do Mistrza. Nie mogę opanować podniecenia.
- Wygląda to niewesoło... – otwiera książkę – Kiedy masz urodziny, Maryann?
- Dziesiątego listopada, chociaż w dokumentach mam wpisany dziewiąty, bo wtedy urodziła się dziewczynka, która zmarła, a mnie z nią zamieniono...
- To i tak za długo – wzdycha – Gdyby brakowało ci mniej niż miesiąc księżycowy, czyli dwadzieścia osiem dni, to można by cię uznać za pełnoletnią wcześniej... No, trudno – macha ręką.
- Czyli co? Nic się nie da zrobić? Może mogłabym przyrzec, że przystąpię do Zgromadzenia po urodzinach? Mogłabym powiedzieć, że Oskar mnie odszukał i przekonał, ale... - urywam nagle na widok jej miny. Znów mnie poniosło! - Przepraszam – bąkam.
- Żeby w ogóle mieć głos, musisz poprosić o przyjęcie do Zgromadzenia – tłumaczy mi cierpliwie – Możesz to zrobić na Radzie przed przesłuchaniami. Jako niepełnoletnia nie możesz wystąpić sama, musi to zrobić Głowa Rodu, ale Helena się nie zgadza...- patrzy na mnie, jakby się upewniała.
- Ma zakaz śnienia, ale mów dalej – proszę, czując, że coś się jednak święci.
- No pięknie! - wzdycha - Więc musi skorzystać z przedstawiciela, kobiety z pełnym Darem, która wygłosi prośbę w jej i twoim imieniu.
- No dobrze – przerywam jej - Ale wtedy nie podlegam babci Helenie, bo ona nie należy do Zgromadzenia. Czyli idę prosto do paszczy lwa, czyli Mistrza.
Salma patrzy na mnie ze zgrozą, ale po chwili się opanowuje.
- Teraz jest najważniejsze, ale i tak wymaga to zgody Heleny – wzdycha ciężko – Chodzi o posłuszeństwo krwi. Jak powiedziałaś, nie podlegałabyś Helenie, bo ona pozostanie poza Zgromadzeniem, a ty z chwilą przyjęcia będziesz w nim, ale w tej chwili obie jesteście poza...
-Taaak? - zamieniam się w jeden wielki znak zapytania.
- Jeśli nie będziesz się bała zaryzykować, że znajdziesz się w Zgromadzeniu, któremu przewodzi nie ta osoba, na którą liczysz, to jest furtka – Salma wyciąga jakieś dwie kartki i rozkłada je na stole – Musisz przekonać Helenę i twoją matkę.
Zerkam na kartki. „Oświadczenie. Ja, niżej podpisana..... zrzekam się...” Na schodach rozlegają się szybkie kroki.
- Wybaczcie – Akos zagląda do nas nieśmiało – Czas nam się kończy.
- Przeczytaj to uważnie – mówi szybko Salma – Jeśli masz pytania, to Akos zna bezpieczny numer.
- Dziękuję – składam szybko kartki – Nie wiem, jak mogłabym się odwdzięczyć – ściskam jej dłoń.
- Och, to wyróżnienie, że zwróciłaś się właśnie do nas – mówi z przejęciem, ale po chwili dodaje szeptem - Pamiętaj o naszej córce.
Matki! One zawsze tak pamiętają o swoich dzieciach? Zawsze tak się o nie troszczą? Moja mama, moje dwie mamy... Margaret... i Salma.
- Maryann – Akos mnie ponagla.
- Masz moje słowo – mówię na pożegnanie - Niezależnie od tego, co się stanie.
Kiwa mi głową. Umykamy z Akosem w pośpiechu.

7 komentarzy:

  1. Witaj!!!. Och Roksano część po prostu rewelacyjna. W końcu wyjaśnili sobie swoje uczucia. Ciekawe jakie atrakcje im dalej wymyśliłaś. Już nie mogę się doczekać by poznać dalsze losy bohaterów.
    Pozdrawiam wszystkich na blogu. Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Wiktorze, albo może Witku? ;))) Dzięki, że się odezwałeś, bo już myślałam, że przesadziłam z tymi wyznaniami i uczuciami. Jakoś tak mnie nastroiło po tych niedzielnych dyskusjach. Trochę mam kryzys twórczy i jestem okropnie zmęczona, ale jutro postaram się dopisać kolejną część. Potem chwila przerwy, bo planuję kilkudniowy wypad ze zwiedzaniem i balowaniem z przyjaciółmi, więc pewnie niczego mądrego nie napiszę. Będę jednak zbierać inspiracje. Ludzie opowiadają takie historie, że tylko siadać i spisywać. Pozdrawiam, Roksana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!. Roksano spokojnie!!!. Nie przesadziłaś. Mądrą masz babcie. Podobały mi się jej słowa. Roksano nocki mam teraz. Czatowałem na Twoim blogu na nową część, cały poniedziałek. Wczoraj też czekałem. Położyłem się przed 10, a Ty po dziesiątej dodałaś część. Jak się obudziłem to przeczytałem i napisałem komentarz.
      Roksano ja to znowu myślałem, że dziewczyny się na mnie obraziły i dlatego nie komentują.
      Inez masz rację, że nie tylko miłosne wątki są fajne. Podobają mi się dialogi, fabuła w opowiadaniach Roksany. Podoba mi się mama Manueli. Oj chyba Majka z Oskarem połączą Manuelę i Akosa. Jednak mistrza nie lubię. Jest osobą despotyczną. Wykorzystuje wszystko do swoich celów
      Roksano też w tym tygodniu wyjeżdżam. Jadę odwiedzić rodziców. Dawno nie byłem. Ale bloga będę śledził na fonie, bo jestem uzależniony. Od Twoich opowiadań i od dyskusji z dziewczynami. Pozdrawiam Wszystkich. Wiktor

      Usuń
  3. Roksano , wyznań jest w sam raz ;D uwielbiam takie części ;) Trzymam mocno kciuki by wszystko poszło po mojej myśli ;D Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, mnie się też podoba, przeciez to blog o miłości, prawda:)?. Ale trzeba przyznać ze opisujesz wątki pozamiłosne również fantastycznie. Tak trzymaj. Czekam niecierpliwie co dalej się wydarzy i jaki pomysł ma Majka na to aby pomóc Oskarowi.
    Mam nadzieję, ze inspiracje z wyjazdu juz nie skomplikują sytuacji i nie bedziesz się nad nimi długo znęcać..... Chociaż z drugiej strony to byłby już koniec a tego nie chcemy.....:(
    Pozdrawiam wszystkich, Inez

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu wszystko u Ciebie w porządku?. Co sądzisz o tej części?. Jak myślisz kto Majkę będzie reprezentował na radzie?. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec czasami nie jest taki zły Inez. Jesli opowiadanie jest zakończone w odpowiednim momencie to sprawia ze mówimy ze to opowiadanie to wow. A jezeli sie za dlugo ciągnie to przypomina brazylijska telenowelę gdzie wszystko jest na sile skomplikowane byle nie zakończy za szybko . Po za tym nawet jesli majka z Oskarem sie znowu połączą to jeszcze nie koniec bo przecież nadal jest sprawa Swena . Natalia

    OdpowiedzUsuń