Lek

Lek

środa, 25 listopada 2015

Meteory. Przed świtem 15

- Niezły teatr, co? - w cichym głosie pobrzmiewa odrobina kpiny. Obok mnie siada ciemnowłosa kobieta o błękitnych oczach. Niesamowite zestawienie! Jest starsza ode mnie, ale nie ma więcej niż trzydzieści kilka lat. Ma w twarzy coś znajomego – Jestem Anastazja, żona tego gbura, który cię przepytywał na Radzie – mruga do mnie i wskazuje głową sir Timothy'ego.
- Wiesz kim jestem – uśmiecham się do niej.
- No pewnie – obnaża olśniewająco białe zęby, a potem zerka z uwagą na moje buty.
- Coś z nimi nie tak? - pochylam głowę.
- Szukam ostróg. Spięłaś Oskara do galopu, że aż przyjemnie było dziś na niego patrzeć – wydyma usta – Na faceta nic tak nie działa, jak kopniak i dobra zachęta – szepcze mi do ucha.
- Och! - jestem trochę zszokowana jej słowami - Nagle mnie oświeca! - Chyba wiem... ty jesteś siostrą sir Nicolasa, tak?
- Owszem, a ten osiłek Timothy to brat Margaret - wbija w plecy męża wzrok - Trudno uwierzyć, co?
Dziwne, ale nie ma w tym złości, ani pogardy. W ogóle te epitety pod jego adresem, w jej ustach brzmią jakoś... dobrze, z pasją, ale pozytywną.
- Trudno się dziwić – mruczy do siebie Anastazja, oglądając mnie od stóp do głów.
- Och!
- Długo się opierał, więc jak usłyszałam, że kogoś wreszcie przyprowadził, to byłam ciekawa.
Mam ochotę ją spytać, ile wie, a potem poprosić, żeby zatrzymała te rewelacje dla siebie, ale pojawia się Mistrz i wszyscy milkną.
- Witajcie moi drodzy – rozkłada szeroko ramiona – Zebraliśmy się, aby usłyszeć, co mają nam do powiedzenia dwaj kandydaci na Mistrza, a potem wysłuchać siebie nawzajem. Wiecie, że tradycja nakazuje, by Mistrz przekazał władzę nad Zgromadzeniem Obdarowanych temu, kogo wybierzecie. Potem nowy Mistrz będzie sprawował władzę absolutną nad wami i waszymi dziećmi przez wiele lat, więc wybierzcie dobrze. Jako pierwszy przemówi Raul Gonzaga.
Żadnych oklasków, okrzyków, nic. Wszyscy siedzą i słuchają. Zerkam na Oskara. Siedzi spokojnie, a obok niego lady Margaret. Ciekawe, czy gdyby Oskar powiedział o przysiędze, to ja siedziałbym na jej miejscu? Chciałabym tam siedzieć? Czy on w takiej chwili wolałby przy sobie nieobliczalną mnie, czy opanowaną matkę? Nie wiem... Raul wstaje.
- Witajcie – skłania lekko głowę – Jesteśmy Obdarowanymi, mamy swoje zasady i swoje prawa. Dzięki nim przetrwaliśmy wieki, odpłacając się Naturze za dobro jakim nas obdarzyła. Oferuję wam pewność, że zachowamy to wszystko. Świat się zmienia, ale my pozostaniemy niezmiennie silni... - Gada i gada, cały czas w podobnym stylu, ale rzeczywiście ktoś, kto boi się zmian, mógłby na niego postawić - Wiem, że niepokoicie się zanikaniem Daru, lecz oto pojawiła się szansa. - zmienia wątek, a ja nadstawiam uszu - Dziś przystała do nas Obdarowana Darem Wiedzy, wnuczka Rosanny Littenstein, Maryann, o której istnieniu nie wiedzieliśmy - Patrzy na mnie, a po chwili czuję na sobie oczy wszystkich - Zamierzam wspomóc z całych sił twoją pracę i oddać ci do dyspozycji moją bibliotekę, abyś łatwiej dotarła do rozwiązania naszego problemu.
Oskar siedzi nieporuszony, ale mam wrażenie, że mógłby w tej chwili zabić wzrokiem. Ten Raul jest bezczelny! Wykorzystuje moją osobę bez pytania o zgodę. Ja ci dam!
- Zachowaj spokój – syczy Anastazja – Kiwnij mu głową w podziękowaniu.
Dziwne, że przed chwilą była taka bezpośrednia, a teraz mnie hamuje. Kiwam głową Raulowi, siląc się na delikatny uśmiech.
- Dziękuję ci Raul – Mistrz jest absolutnie opanowany – Teraz przemówi Oskar Lowrens.
Oskar wstaje. Przebiega wzrokiem po zgromadzonych, zatrzymując się przez ułamek sekundy na mnie. Och, to wystarcza, żebym poczuła przyjemny dreszczyk emocji. Nawet w tym pozbawionym emocji przedstawieniu, potrafi przemycić coś specjalnie dla mnie. Kocham cię, myślę, śledząc każdy jego gest.
- Witajcie. Świat się zmienia i wpływa na Naturę i na nas, ale nasze zasady i prawa mogą być dla niego szansą, tak samo jak dla nas. Warunkiem jest niezamykanie się na świat, lecz czerpanie z niego. Natura nas obdarowała, ale nie odebrała nam umysłu, woli i uczuć. Jest dobra, hojna i wyrozumiała, więc przyjmijmy od niej wszystko, co nam daje, ze światem zewnętrznym włącznie – Słucham, jak pięknie mówi o przenikaniu się życia za dnia z tym, co przeżywamy nocą, o szacunku dla tradycji i praw, i o tym, że na pierwszym miejscu w Kodeksie zapisano zasadę „nie wolno zmuszać” - Oferuję wam poszanowanie Daru, w każdej jego postaci, poszanowanie i was, i zasad – znów przebiega wzrokiem po twarzach zgromadzonych, a na koniec zatrzymuje się na mnie - Wierzę, że w poszukiwaniach rozwiązania tajemnicy zanikania Daru, udzieli mi pomocy każdy Obdarowany, którego o to poproszę.
Delikatnie ale wyraźnie kiwam mu głową. „Poproszę”, a nie „nakażę”! Mam nadzieję, że wszyscy to zauważyli! Oskar siada, a Mistrz udziela głosu nam, Obdarowanym. Najpierw członkowie Rady. Każdy wstaje i mówi, który z kandydatów bardziej go przekonuje. Niektórzy mówią kilka słów, inni, kilka zdań. Nie mogę się doczekać, kiedy utrę nosa temu zarozumialcowi. Jeszcze nie wygrał, a już rządzi! Nie wiem, jak Oskar może utrzymać nerwy na wodzy w takiej chwili?
- Doradzam rozsądek – szepcze mi do ucha Anastazja – Zgromadzenie jest podzielone.
Ona ma rację. Większość starszych mówi o Raulu, młodsi o Oskarze. Czuję na sobie niespokojny wzrok Margaret. Mówiła, że mam słuchać. Teraz rozumiem! Mam przekonać do Oskara starszych, młodych już ma po swojej stronie. Starsi są bardziej przywiązani do tradycji i nie pragną rewolucji. Czym ich kupić? Przecież nie mogę im obiecać, że znajdę lekarstwo na ich problemy! Nie wiem nawet od czego miałabym zacząć?! Nie mówiąc o tym, że nie wiem, czy chcę się tym zajmować? Mężczyzna obok mnie skończył mówić i siada. Wskazał na Oskara. Uff! Wstaję.
- Dziękuję za taką hojną obietnicę – kłaniam się Raulowi – Wychowano mnie poza Zgromadzeniem i długo zastanawiałam się, czy do niego przystąpić, choć Oskar usilnie mnie namawiał – uśmiecham się do niego ciepło – Jak widzicie, udało mu się w końcu, chociaż byłam przerażona ilością i bezwzględnością zasad, których należy przestrzegać. Przekonał mnie jednak tym, że mimo iż mógł siłą wcielić do Zgromadzenia, postanowił uszanować moją wolną wolę. Nie wahał się poświęcić nawet swoich osobistych ambicji i własnego szczęścia. Teraz wiem, że można mu naprawdę zaufać.
Siadam. Czuję, że serce obija mi się o mostek i żebra. Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieli, komu naprawdę zawdzięczają to, że tu jestem. Ukradkiem zerkam na Oskara. Wygląda na to, że wreszcie się trochę odprężył. Anastazja wstaje i chwali jego doskonałą znajomość zasad, a potem nagle dodaje, że imponuje jej, kiedy mężczyzna potwierdza czynami piękne słowa. Coś dławi mnie w gardle. Ona chyba wie o nas więcej, niż sądziłam. Teraz kolejni Obdarowani. Liczę ile głosów dostanie Oskar i aż chce mi się skakać z radości! Wiem, że to na razie wstępne deklaracje, ale ma przewagę! Raul siedzi nachmurzony.
- Kiedy skończą, będziemy mogły podejść do Oskara – Anastazja znów bawi się w suflerkę. Podejrzewam, że specjalnie mnie posadzili obok niej, żeby czuwała.
- Bardzo mi pomogłaś – szepczę.
Uśmiecha się do mnie wyrozumiale. Wiele się jeszcze muszę nauczyć, wzdycham w duchu. Na szczęście ostatni Obdarowani kończą mówić. Po cichu zakładam się ze sobą, że jeśli ostatni będzie za Oskarem, to on na pewno wygra. Trafiłam! Cieszę się, jak głupia.
- Chodź – Anastazja bierze mnie pod rękę, kiedy Mistrz życzy nam pomyślności i zaprasza na zjazd wszystkich Obdarowanych za miesiąc. No tak, przecież wtedy ogłosi, kto zostanie nowym Mistrzem! - Poznasz tajną broń Raula. Jego żona, Abigail, ma Dar Oczarowania.
- Czego? Ach tak! To dlatego zrobiła na mnie takie wrażenie? - dopytuję się, ale nie dostaje odpowiedzi.
Podchodzimy do podwyższenia. Oskar podchodzi do nas i podaje nam ręce, jakby chciał pomóc pokonać stopień, ale ja wiem, co ten gest oznacza. Inni Obdarowani obserwują nas dyskretnie. Margaret uśmiecha się do mnie serdecznie. Obok nas staje sir Timothy.
- A ty tu czego? - wita męża Anastazja – Nie zbliżaj się do Maryann. Podobno rzuciłeś się do niej, jakbyś miał wściekliznę? – prycha.
- Spokojnie kobieto – w jego niskim ciepłym głosie brzmi jakaś przyjemna nuta – Taką mam pracę.
- Uważaj, bo jak będziesz taki gorliwy w pracy, zabraknie ci sił gdzie indziej – Anastazja mruży oczy i przygryza dolną wargę, a mnie opada szczęka.
Krótka wymiana zdań odbywa się szeptem i najwyraźniej sprawia im przyjemność, bo sir Timothy rzuca swojej bezczelnej żonie wygłodniałe spojrzenie. Jestem w szoku.
- Nie słuchaj ich – ciepły szept Oskara pieści moje ucho – oni tak ciągle...
- Mnie się podoba... - syczę, a po chwili czuję, jak palec Oskara wślizguję się pod mój rękaw i muska mi nadgarstek.
- Maryann, chciałbym ci zaproponować gościnę – Mistrz robi krok w naszą stronę – Także za dnia.
- Przyjmę ją z chęcią – odpowiadam prawie natychmiast. Pewnie nie wypada mi odmówić, a poza tym, chcę być blisko Oskara – Nie chciałabym tylko tracić kontaktu z rodziną – dodaję szeptem. Powoli zaczyna do mnie docierać, że pewnych rzeczy po prostu nie mówi się głośno.
- Tym się nie martw – Mistrz patrzy mi w oczy i już wiem, że kupiłam sobie ułaskawienie mamy i babci. Oddycham z ulgą.
- Nie zapominaj też o mnie – Raul zatrzymuje się jakieś dwa kroki od Mistrza. Walczy z Oskarem, ale widać, że przed Mistrzem czuje respekt – Ja również zapraszam cię do siebie także za dnia.
- Och, doprawdy, nie wiem, co powiedzieć... – zerkam na Oskara. Nie wygląda na zachwyconego, ale nie protestuje. Jego place delikatnie zaciskają się na moich.
- Mam w bibliotece bogaty zbiór dokumentów. Także te, które studiowały Rosanna i Joanna Olenski – mówi powoli Raul.
- To niesamowite... zaraz, Joanna Oleńsa Banch? Matka Judith? - Nie potrafię ukryć zdumienia – To one się znały?
- Oczywiście. Współpracowały ze sobą przez jakiś czas... - Raul uśmiecha się z pobłażaniem – Wszystkiego się dowiesz. Tymczasem poznaj moją rodzinę... Mistrzu, pozwolisz? - odwraca się w jego stronę.
Mam ochotę zadać mu tysiąc pytań, ale Mistrz kiwa głową, a przepiękna blondynka przywołuje gestem dłoni chłopaka o jasnych włosach i razem podchodzą do nas.
- Moja żona Abigail i mój syn Juan – przedstawia ich Raul – To jest Maryann.
Kiwam im głową i ściskam delikatną wypielęgnowaną dłoń Abigail, a potem wyciągam rękę do Juana. Jest przystojny, podobny do matki, chyba w moim wieku... Przytrzymuje moją dłoń trochę dłużej, niż powinien i zagląda mi w oczy.
- Dar Wiedzy. To fascynujące! - mówi z zachwytem – Przy tym, w pięknej oprawie – dodaje ciszej, pochylając głowę.
- Witaj Juan – Oskar również wyciąga do niego dłoń, ale w jego głosie nie słyszę sympatii – Jak się miewa Athina?
- Dziękuję, dobrze – odpowiada grzecznie, ale zdecydowanie chłodniejszym tonem – Spędza dużo czasu z rodziną.
- Pewnie nie możesz się doczekać ślubu? - Oskar nie odpuszcza.
Ach, więc ta Athina jest narzeczoną Juana?
- Są jeszcze bardzo młodzi – Lady Abigail wtrąca się niespodziewanie do rozmowy – Maryann, jestem taka szczęśliwa, że nas odwiedzisz. Mam nadzieję, że będę mogła pokazać ci coś więcej, niż tylko bibliotekę? - mówi słodkim przymilnym głosem. U kogoś innego pewnie by mnie denerwował, ale jej pasuje.
- Jestem pewna, że uda nam się wszystko to pogodzić – Margaret staje obok nas – Pozwólmy Maryann podzielić się z rodziną wspaniałą wiadomością – uśmiecha się do mnie ciepło – Oskar.
- Mistrzu, pozwól, że odprowadzę Maryann – Oskar zwraca się do dziadka, kompletnie ignorując wciąż uśmiechającego się do mnie Juana.
Krótkie kiwnięcie głową załatwia sprawę i możemy odejść. Oskar podaje mi ramię i prowadzi przez pół sali do ogromnego holu, a potem schodami w dół, obok biblioteki.
- Już koniec? Mogę wracać? - pytam z nutką zawodu w głosie.
- Jeszcze chwilę... - Oskar uchyla drzwi biblioteki i szybko pociąga mnie za sobą.
Wewnątrz panuje mrok, rozświetlany tylko jedną małą lampką. Oskar pociąga mnie w głąb do jednej z wnęk. Nagle popycha mnie na ścianę i chwyta moje ręce, rozkłada je szeroko na boki, splatając palce z moimi. Napiera na mnie całym ciałem.
- Stęskniłem się – szepcze, a ja natychmiast mam miękkie nogi.
- Ja też – jęczę – Patrzyłam na ciebie cały czas.
- Wiem, czułem twoje spojrzenie, czułem cię przy sobie - mówi z seksowną chrypką.
Nasze usta są blisko... nasze oddechy się mieszają... Biodra Oskara ocierają się o moje podbrzusze.
- Jesteś szalona i taka piękna... nie można od ciebie oderwać wzroku... Tak bardzo cię pragnę...
- Ja też cię pragnę – dyszę do jego ucha, kiedy pochyla głowę i sunie ustami po mojej szyi – Och, Oskar, tak cię kocham... Och! - czuję jak chwyta zębami moją wrażliwą skórę – Tak trudno mi panować nad sobą, kiedy jesteś blisko...
- Wiem... wiem, o czym mówisz... - znów sunie ustami w górę, do moich ust – Nie zniosę zalotów tego dupka – nagle jego głos się zmienia. Jest niski, chrapliwy, pełen pożądania – Należysz do mnie!
- Oboje wiemy, że tak – jęczę, ocierając się kroczem o jego udo – Jesteś zazdrosny?
- Wcześniej nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. A teraz masz tam spędzić kilka dni... - dyszy – Co ty mi robisz? Wariuję przez ciebie!
- A ja przez ciebie! Oskar, ja tam pojadę pracować. Przecież ty też próbujesz poznać naturę Daru. Słyszałeś, co mówił Raul...
- Jakoś go nie lubię – mruczy pod nosem.
Palce Oskara suną po moim przedramieniu, ramieniu, do piersi... Wyginam się, ale on znów na mnie napiera i przygważdża do ściany. Mam jego kolano między udami.
- Czego chcesz? - jego głos ocieka wprost pożądaniem.
- Wiesz, czego...
- Powiedz mi...– brzmi to, jak ciche warknięcie.
- Kochaj się ze mną.
- Uwielbiam, kiedy tak mówisz. Mamy tylko kilka minut, ale jutro... Przyślę po ciebie samolot, dobrze? Chłopaki wszystkiego dopilnują – szepcze gorączkowo.
Krew w moich żyłach kipi pożądaniem. Oskar emanuje erotycznym ciepłem. Zanurzam się w nim, mięknę... Niecierpliwie szukam ustami jego ust. Ależ jestem spragniona! Nasze języki krążą wokół siebie, ocierają się... Silna dłoń sunie w dół i do tyłu, zaciska się na mojej pupie. Jęczymy oboje, wiedząc, że tego wieczoru musimy na tym poprzestać. Nie wiem, czy kiedykolwiek pragnęłam go aż tak? 

21 komentarzy:

  1. Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!. Dzisiaj tak króciutko, bo zaraz do pracy, ale nie mogłem nie przeczytać i nie odpowiedzieć.
    Część wspaniała. Anastazja jest super. Dzięki Roksano. Ciekawe dlaczego Raul zaprosił Majkę do siebie. To musi być jakiś podstęp.
    Pozdrawiam Wszystkich na blogu Wiktor
    Ps. Roksano zgadzam się z Kasią. Fajne miejsce stworzyłaś(bloga). Fajnie tu się odpoczywa. Czyta wspaniałe opowiadania, dyskutuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Witku, cieszę się, że Wam tu dobrze, choć czasem mam wrażenie, że dość tu gorąco! No, ale trzeba przyznać, że wszyscy się niesamowicie szanują i dyskusja jest zawsze na poziomie. Pozdrawiam, Roksana

      Usuń
    2. Witaj znowu Roksano!!!. Syn marnotrawny powrócił( czyli ja). Oczywiście komy czytałem w pracy na telefonie.
      Roksano troszkę będzie długo. Roksano, a pewnie że tu fajnie. Co to była by za literatura gdyby o niej się nie mówiło i nie dyskutowało. Dobra książka/film powinna wywołać jakieś reakcje- złość, strach, śmiech, smutek, oczekiwanie na następną część itd.. Gdy czytasz książkę i nic nie możesz się o niej wypowiedzieć lub nie masz chęci to czyli jest żadna literatura. Roksano mówisz jest tu gorąco. To chyba dobrze, oczywiście wszystko na kulturalnym poziomie. Roksano każdy jest inny i inaczej może odbierać Twoje opowiadania, postacie. Jestem facetem. Roksano jestem inny od dziewczyn (czy wyobrażasz mnie np. z wąsami i piersiami hihi). Bardziej jestem jak " chłop śląski- w barach szeroki, a w d... wąski. Takie powiedzenie jest. Cieszę się bardzo, że teraz tyle dziewczyn chce tu troszkę podyskutować na temat Twoich opowiadań. Szanuje Was bardzo dziewczyny!!!!. Co nie znaczy, że muszę się tak do końca z Wami zgadzać.
      Dziewczyny uwielbiam dyskutować z Wami.
      Natalio na Twój komentarz odpiszę już jutro tak z rana. Dzisiaj już nie mam troszkę siły.
      Pozdrawiam Was wszystkich Wiktor

      Usuń
  2. Witku , jak dla mnie powód tego zaproszenia jest jasny , chce on zeswatać Majkę ze swoim synalkiem świadczy o tym chociażby te pytanie zadane w poprzedniej części opowiadania czy majka jest wolna , i ta reakcja na pytanie o narzeczoną syna.
    Roksano , nie obraź się proszę ale mam wrażenie że to opowiadanie zmierza powoli w stronę takiej brazylijskiej telenoweli (a szczerze ich nienawidzę) , kłótnie rodzinne, Swen, wybory mistrza i teraz jeszcze dorzucasz trójkąt miłosny. Jak jeszcze okaże się że Majka zdradzi Oskara z tym całym Don Juanem (czy jak mu tam ;D) to już będzie to normalnie czysta moda na sukces tylko w krótszej wersji. Jestem naprawdę pełna podziwu dla twojego talentu bo potrafisz naprawdę świetnie łączyć poszczególne watki ale co za dużo to niezdrowo. Oczywiście nie chcę cię urazić , i zaznaczam że jest to tylko moja opinia . Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Natalio, dzięki za komentarz, ale trochę Cię zaskoczę, bo choć faktycznie Raul pewnie tak by chciał, to powód zaproszenia jest inny (przynajmniej z mojego punktu widzenia, albo raczej z potrzeby postępu akcji). Co tu mamy? Klucz i Judith, Swen, Manuela i Akos, Helena. Potrzebne jest miejsce, które coś wyjaśni ;) Muszę jednak przyznać, że Twoja diagnoza, co do ewentualnego trójkąta ma sens. Niektórzy mogą się poczuć zagrożeni lub wkurzeni. Jeszcze się zastanawiam ;)) Pozdrawiam, Roksana

      Usuń
    2. Roksano , masz racje co do tego że potrzebne jest miejsce w którym wszystko się wyjaśni i nawet znalazła się moja ukochana biblioteka (szkoda tylko że w domu Raula ;D jakoś nie darze go sympatią ,) Tylko nie romans majki z tym całym don juanem , chyba bym tego nie zniosła , jestem za bardzo zakochana w Oskarze żeby znieść coś takiego ;p ta koncepcja z trójkątem była rzucona nie po to by go wprowadzać a po to by przestrzec przed zrobieniem z fajnego opowiadania scenariusza dla kolejnego brazylijskiego tasiemca. W tym opowiadaniu jest już tak dużo wątków że dodawanie kolejnego byłoby dużym błędem. Pozdrawiam Natalia

      Usuń
    3. Witaj Natalio!!!. Sorki, że 1 komentarz napisałem taki króciutki, ale się śpieszyłem do pracy. Troszkę byłem już do tyłu z czasem, ale nie mogłem nie przeczytać i nie skomentować.
      Natalio całkowicie się z Tobą nie zgadzam, że opowiadanie Roksany zaczyna przypominać brazylijską telenowele. Właśnie fajnie jest, że Roksana wprowadza tyle wątków. Opowiadanie nie jest nudne i trzyma w napięciu. Gdyby tych wątków nie było to by już dawno było by po opowiadaniu. Opowiadanie wyglądało by tak: spotkali się, zakochali i żyli długo i szczęśliwie.
      Natalio mnie jeszcze zastanawia, dlaczego Swenowi nie odebrano daru, skoro mogą to zrobić. Czy to nie jest czasami związane z Gązagami. Przecież to jak dobrze pamiętam jak był mistrzem Gonzaga. Swen zaatakował ojca Oskara.
      Pozdrawiam serdecznie Wiktor

      Usuń
    4. Witku nie mówi że opowiadanie jest zle poprostu jak dla mnie zmierza w stronę takiej telenoweli. Nie wiem czy oglądałeś jakąś ja próbowałam ale mi nie wyszło. Ale w kazdej idzie to mniej więcej tak : Obydwoje pochodzą z różnych światów zakochują sie w sobie rodzina którejś ze stron jest przeciwna i próbują ich rozdzielić zawsze a to zawsze pojawia sie motyw zdrady czyli trójkąta miłosnego no i jeszcze jakiś tragiczny wypadek w którym o maly włos nie ginie główny bohater. Nie wiem jak dla ciebie ale dla mnie to brzmi tandetnie . Opowiadanie Roksany jest super ale jeżeli wprowadzi jeszcze do tego zdradę to będzie tego wszystkiego juz za dużo . Zobacz ile wątków mamy rozpoczętych . Jest Helena i ta jej obietnica, Swen , wybory mistrza i Manuela z Akosem i jeszcze uczucie Majki i Oskara . Jak dla mnie tych wątków jest wystarczająco dużo i nie potrzeba dokładać jeszcze zdrady . Ale to jest moje zdanie . Natalia

      Usuń
    5. Natalio pewnie, że oglądałem. Mama oglądała "Modę na sukces", a ja jak przyjechałem ich odwiedzić to chciał nie chciał musiałem oglądać.
      W telenoweli nie ma trójkąta tylko każdy zdradza każdego i jeszcze jest wątek nieślubnych dzieci, którzy się mszczą na ojcu. A później okazuje się, że jakiś tam bohater zdradził żonę, narzeczoną jeszcze z facetem. Tak wypadek i ktoś tam jest oszpecony, robi operację i mści się na wszystkich.W telenoweli w ogóle nie ma akcji tam się nic nie dzieje nudne to jest "jak flaki z olejem". Roksany opowiadania takowe nie są!!!!!!!. Jeszcze się przekonasz, że Roksana Cię miło zaskoczy. Czy któreś opowiadanie Roksany było jak brazylijska telenowela?. Nie!!!. Myślę, że jeszcze będziesz czytać i paznokcie ze stresu obgryzać!!!.
      Natalio ja się nie znam na pisaniu. Ja tylko czytam i nie ingeruję w scenariusz. Tak ma być, tak zaplanowała autorka i tak jest. Jak czytasz książkę jakąś to też byś może chciała coś zmienić, ale nie możesz. Tak napisała/wymyśliła autorka i tak jest. co to by było za opowiadanie gdyby każdy chciał coś zmieniać w scenariuszu. Wyszło by masło-maślane. Natalio my jesteśmy tylko czytelnikami i przyjmujemy lub nie opowiadanie takim jakie zaplanowała autorka.
      Dziewczyny, a co Wy myślicie?. Czy opowiadanie Roksany przypomina telenowelę?. Ja uważam, że w żadnym wypadku to nie jest telenowela. Pozdrawiam Was Wiktor

      Usuń
    6. Wiktorze, tak jak już wcześniej wspomniałam - nie zgadzam się z Natalią, jednocześnie popieram w 100% to co powyżej napisałeś. Opowiadania Roksany są zaskakujące, inteligentne i zabawne. Za każdym razem wierze, że Roksana wymyśli coś genialnego i to robi. Nie zawsze jest to co ja bym sama napisała/ wymyśliła ale to i nawet lepiej. Uwielbiam być zaskakiwana przez Roksanę, dlatego żadnych podpowiedzi czy sugestii tylko po prostu czekam na kolejną część.
      Kasia xxx

      Usuń
    7. Kasiu ja też nic nie sugeruje Roksanie tylko czekam z utęsknieniem na następną część. Części czytam po kilka razy i się nimi zachwycam. Kasiu i jeszcze dodam , żę opowiadania Roksany są trzymające w napięciu i z takim dreszczykiem emocji.Wiktor

      Usuń
  3. Natalio, kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Moim zdaniem Roksana świetnie rozwinęła akcję. Jestem zachwycona. Uwielbiam Anastazję. Przyznam, że pierwsze wrażenie było raczej negatywne ale później ją polubiłam.
    Natalio, w jednej kwestii się z Tobą zgadzam- również nie chciałabym trójkąta miłosnego w dalszych częściach, było by to zbyt oczywiste. Śmiesznie będzie czytać o zazdrosnym Oskarze ale jakoś nie wyobrażam sobie czegoś więcej między Majką, a Juanem.
    Roksano, uwielbiam te wszystkie "nie romantyczne" wątki jakie przewijają się w Twoim opowiadaniu. Kolejne postacie wychodzą Ci (moim zdaniem) rewelacyjnie. Czytając tę część bardzo dobrze się bawiłam, a przecież chyba o to chodzi – o radość, przyjemność i zabawę. Jestem ciekawa co Ty dalej kombinujesz ^^ Zastanawiam się kiedy Majka opowie Oskarowi o starciu ze Swenem. Nie mogę się doczekać jak opiszesz zamek za dnia widziany oczami Majki. To będzie interesujące.
    Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Witku , Kasiu pozwolicie że powiem coś na swoją obronę , Nigdzie nie napisałam żre opowiadania Roksany są złę , tylko każdy lubi czytać inną literaturę , ja lubię romanse nie przeszkadza i erotyka ale nie bawią mnie zdrady i trójkąty miłosne , ma to pewnie związek z tym że jestem straszną monogamistką i zdrada jest czymś czego nigdy bym nie wybaczyła partnerowi , gardzę ludźmi którzy zdradzają partnerów i gardzę też takimi bohaterami. Witku zarzuciłeś że jak czytam książkę to nie mogę nic przecież zmienić , owszem nie mogę ale nie muszę jej kończyć i zazwyczaj kiedy uważam że coś mi nie pasuje odnoszę ją do biblioteki i nie sięgam więcej po tego autora. Uważam że czytanie ma sprawiać przyjemność a skoro czytanie jak dziewczyna miota się od jednego faceta do drugiego mnie nie bawi to nie będę się męczyć, ale co kto lubi , może i wam nie przeszkadzają zdrady i wgl uważacie to za rozwinięcie akcji ja tak na to nie patrze , ale ja jestem fanka kryminałów a tam rzadko kiedy zdarza się ze głowni bohaterowie siebie zdradzają. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio, nie obraź się ale na razie ta cała dyskusja jest jakby na nic bo do niczego nie doszło - to czy Majka zdradzi czy nie wie tylko Roksana. Osobiście uważam, że nie zdradzi ale nawet gdyby to ufam twórczości Roksany. Nie ważne co się stanie czuję, że opowiadanie będzie świetne. Po prostu zaufaj autorce. Nie przejmuj się tym =)
      Jak już dobrze wiesz, ja mam trochę chore podejście do małżeństw i dzieci ale po mimo to lubię czytać książki poruszające takie tematy bo lepiej mogę zrozumieć drugą stronę. Wiem, że to nie to samo co zdrada ale zawsze można spróbować ^^
      Życzę miłego dnia i więcej uśmiechu
      Kasia xxx

      Usuń
    2. Roksano oj chyba będzie gorąco!!!. Natalio Zgadzam się z Kasią przecież na razie do niczego nie doszło. Natalio, a jak do Ciebie np. na ulicy jakiś chłopak się uśmiechnie to to chyba nie jest zdrada. Natalio to byś była złym sędzią. Natalio znowu na faktach. Przecież zdradzają to zawsze faceci i sądy są za kobietami. Brat jest po rozwodzie, oczywiście jest teraz w związku. Jego była po pracy potrafiła pójść do klubu się pobawić, a dzieci w domu same. Teraz to chyba ma już z 4 faceta i nigdy nie jest winna. Dzieci były potrzebne by dostać mieszkanie komunalne duże od miasta, a później to już dzieci chciała oddać. Przecież już nie potrzebne. Starsza już poszła na studia. Nie lubiła do ojca przyjeżdżać bo ojciec zmuszał do nauki. Młodsza też ma problemy w szkole, bo nikt jej nie przypilnuje z lekcjami, a do ojca też nie chce przyjeżdżać bo karzą się uczyć.
      Natalio to jest fikcja literacka i wymysł autorki. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  5. Witku , a kto powiedział że zawsze zdradzają faceci ? W dzisiejszych czasach jest pół na pół. Nie przesadzajmy, jak się uśmiechnę to jeszcze nie zdrada ale podrywanie już uważam za zdradę. Może rzeczywiście wybiegam zawsze w przyszłość ale jestem zdania że lepiej zapobiegać niż leczyć. Ale o tej fikcji możemy zawsze podyskutować i niby fikcja ale jednak zawsze ma w sobie coś co można odnieść do rzeczywistości. Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Natalio, a co uważasz za podryw?. To że Twój chłopak powie na przykład koleżance, że ładnie jej w tej sukience czy fryzurze to też może być uznane za podryw. Natalio wiesz ja kiedyś obawiałem się komentować na takich blogach kobiecych jak Roksany, by nikt mnie nie wziął za jakiegoś podrywacza. To ja nie wiedziałem, że skomplementować strój koleżanki to jest podryw. Oj to ja podrywam ciągle i czyli zdradzam. Dobrze, że żona jest innego zdania. Bo by był już rozwód. Kurcze to ja nie wiedziałem, że zdradzam żonę, a myślałem, że jestem wierny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio piszę z pracy z telefonu. Natalio mam nadzieję, że się na mnie nie obraziłaś. Jak tak to przepraszam. Wcale nie chciałem Ciebie obrazić. To jest tylko taki mój punkt widzenia. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  7. Witku , nie obraziłam się , po prostu nie mogłam wcześniej odpisać ;) Nie no nie przesadzajmy , komplement to nie jest podryw , ale jak chłopak załóżmy ma dziewczynę i idzie np z kolegami do baru i podrywa jakąś dziewczynę znaczy się stawia drinki i te inne rzeczy które chłopak robi by zaciągnąć dziewczynę do łóżka gdybym się dowiedziała że mój facet tak robi to poczułabym się zdradzona bo co innego powiedzieć komplement koleżance z pracy a co innego podrywanie obcej laski w barze, i wcale nie musi dojść do zbliżenia wystarczy mi że chciał bo nie uwierzę że facet który ma dziewczynę zarywał do obcej dziewczyny by pogadać. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Natalio!!!. Hmm ciekawe, Twoje rozumowanie. Z tą zdradą to troszkę jest nie tak. Tak swoją drogą to dobre zdanie o nas macie. Gdyby Twój chłopak chciał Ciebie zdradzić to nie musiałby lecieć do klubu, wyszedłby np na zakupy lub utknął w korku, czy ze śmieciami poleciał. Czasu nie wyliczysz i go nie upilnujesz. To ja np. z facetem mogę iść do baru, knajpki i postawić mu piwo, a z kobietą to już nie bo od razu chciałbym zaciągnąć ją do łóżka. Natalio załóżmy, że spotkałbym Ciebie gdzieś tam na ulicy i oczywiście chciał pogadać i zaproponował bym Ci pójście do jakiejś knajpki/ kawiarni i postawił drinka, winko, kawkę z ciastkiem co byś tam chciała to to by już znaczyło, że chcę Ciebie zaciągnąć do łóżka?. Czyli z facetem mogę iść na piwo, a z kobietą to już nie bardzo. Lub jeszcze w drugą stronę. Natalio będziesz kiedyś prawnikiem. Nie znam się na prawie. Może macie jakieś szkolenia, wyjazdy. Jak pojedziesz na takie szkolenie to już znaczy, że już zdradziłaś chłopaka/męża. bo na takich wyjazdach takie rzeczy się dzieją. Każdy zdradza każdego, nawet z kobietami hihi.
      Natalio jesteś jeszcze młoda, ale np. za dziesięć lat jak spotkasz kolegę z klasy na ulicy czy gdzieś tam i zaprosi Cię do kawiarni by pogadać to już znaczy, że chce seksu?. A Ty jak pójdziesz to chcesz mu dać. To jest bzdura totalna. Natalio jak tak będziecie postępować to szybko się rozejdziecie. Tak się nie da żyć A zapomniałem jeszcze o ludziach "życzliwych", co jak nagadają jakichś głupot to od razu rozwód. Natalio trochę zaufania
      Natalio to że z Wami tu rozmawiam to jakaś powiedzmy"życzliwa" osoba mogła by też powiedzieć, że umawiam się z Wami na jakieś seksy. Czy na pewno?. Czyli facet nic nie może. Tak jak pisałem wcześniej ktoś może mnie uznać za jakiegoś podrywacza.
      Zaraz uciekam do pracy. Pozdrawiam Was wszystkich Wiktor

      Usuń
  8. Ojej! Wróciłam z pracy, zaglądam... a tu taka dyskusja! A czy ja mogę tak nieśmiało? Kiedyś miałam jasne kryteria, co jest zdrada a co nie. Np. pocałowanie innej kobiety, nawet namiętnie byłam w stanie uznać za nie-zdradę, ale seks - zdrada ewidentna! Teraz chyba prędzej wybaczyłabym pojedynczy skok w bok niż związek uczuciowy z drugą kobietą, nawet baz seksu. A wracając do opowiadania. Super mi się czyta Wasze komentarze, ale jak już kiedyś napisałam, jestem dość odporna i one nie wpływają na akcję i bohaterów. Jeśli proszę o jakieś imię, albo miejsce, to są wyjątki, ale i tak nie macie wpływu, kto takie imię dostanie, czy co się w jakimś zakątku wydarzy. Tu nie ma miękkiej gry, ale tak musi być, żeby było ciekawie. Ja już wiem, co będzie dalej, ale oczywiście na razie nie zdradzę. Pozdrawiam, zachwycona Roksana.

    OdpowiedzUsuń