Lek

Lek

piątek, 27 listopada 2015

Meteory. Przed świtem 16

Zamek Ainay-le-Vieil. Październik 2014
Słońce dawno już wzeszło i oświetliło ciepłym złotym blaskiem dachy zamku. Nad otaczającymi je łagodnymi wzgórzami unosiły się cieniutkie pasma przezroczystej mgły. Roje drobnych ptaszków uwijały się z głośnym świergotem wśród gałęzi parkowych drzew i krzewów. Raz po raz podrywały się w górę, przepłaszane przez uprzątających liście i zwiędłe kwiaty ogrodników. Po chwili opadały jednak w dół wabione bogatymi kiśćmi owoców kolczastego berberysu, czarnego bzu i wiekowych cisów. Specjalnie dla tych małych złodziejaszków sadzono słoneczniki, wysokie trawy i proso, i pozostawiano je dopóki nie zostały oczyszczone z nasion. Zimą ich miejsce zajmowały karmniki i kule z tłuszczu i ziarna, porozwieszane na gałęziach drzew. Mistrz dbał, aby skrzydlaci goście zawsze mieli dostatnio zaopatrzoną spiżarnię. Zresztą park pełen był także innych zwierząt. Mieszkały w nim jeże, wiewiórki, kuny i dzikie króliki. Ten sielski krajobraz, w połączeniu z sennymi powolnymi ruchami pracujących wśród grządek ludzi, nastrajał do odpoczynku i kontemplacji.
Oskar, na wpół leżąc na ciężkim skórzanym szezlongu wystawionym na balkon, z nogami założonymi na kamienną balustradę, obserwował to wszystko w milczeniu. Jemu jednak daleko było do spokoju. Miniona noc obfitowała w wydarzenia nieoczekiwane i ekscytujące. Szala zwycięstwa przechyliła się co prawda na jego stronę, ale Raul nadal był groźnym rywalem. To zaproszenie dla Majki... Na samo jej wspomnienie serce zabiło mu mocniej. Znów go zaskoczyła, wnosząc do jego ustabilizowanego życia radosny zamęt. Przymknął oczy i przechylił głowę, szukając miejsca na kołnierzyku koszuli, gdzie pozostawiła delikatną nutkę swoich perfum.
- Marzysz? - z zamyślenia wyrwał go wesoły, trochę kpiący ton głosu Anastazji – Masz na twarzy uśmiech kota opitego śmietaną – zachichotała.
- Ładnie to, tak się skradać? - Oskar starał się wesołością pokryć zmieszanie – Już się nacieszyłaś mężem i przyszłaś dręczyć mnie?
- Och, daj spokój, on uwielbia jak z nim wojuję! Wiesz, że sile zaimponujesz tylko siłą – mrugnęła do bratanka – Ale ty mnie zaskakujesz! Wola i Wiedza. Ładne zestawienie, że tak powiem.
- Nie podziękowałem ci za pomoc – usiadł, robiąc dla niej miejsce obok siebie – Majka jest świetna, ale bardzo impulsywna. Mogła nieźle narozrabiać.
- Majka? - zdziwiła się - Aha, Maryann... Jest bystra. Szybko się nauczy, jak sobie radzić wśród Obdarowanych. Dar jej pomoże – pogładziła szorstki policzek Oskara – Margaret mówiła, że się nią zajmie, jak tylko przyjedzie. Zaręczycie się?
- Dopiero za miesiąc. Ogłoszenie wyników zbiega się z jej urodzinami. Wcześniej nie może. Obiecała to Helenie w zamian za zgodę – westchnął ciężko.
- No, to trochę ci współczuję – na jej usta zawitał kpiący uśmieszek – Będziecie musieli się pilnować. Ten Raul wie, co robi. Wytrącił cię z równowagi?
- Jeszcze nie – odparł, siląc się na spokój – Na razie tylko Juan.
- Zauważyłam – zmarszczyła zgrabny nosek, jakby poczuła nieprzyjemny zapach – Wytłumacz jej lepiej, że Juan odziedziczył część Daru Oczarowania po matce. Wiesz, że jego zaręczyny są aranżowane, a mężczyznom wybacza się więcej, zwłaszcza młodym...
Oczy Oskara przybrały ciemniejszą barwę, a szczęki zacisnęły się odruchowo. Wbił w Anastazję ponure spojrzenie, ale po chwili odetchnął głębiej. Jej mógł zaufać.
- Należymy do siebie – szepnął tak cicho, że ledwie go dosłyszała – Skręcę kark każdemu, kto spróbuje ją skrzywdzić.
- Nie mówię tylko o tym – potrząsnęła głową, rozglądając się dyskretnie na boki – Co prawda, on może spróbować zawrócić jej w głowie, a nie jesteście zaręczeni...
- Niech spróbuje – warknął.
- No dobrze. Skoro jesteś jej pewien... Nie było tematu – położyła mu na piersi dłoń, próbując uspokoić - Pamiętaj tylko, że jak was nakryją, to będziesz się musiał oświadczyć, a ona powiedzieć „nie”. Jako przyszły Mistrz nie będziesz miał innego wyjścia.
- Wiesz co? Ty masz rację, ale zaczynam też rozumieć, dlaczego Majka tak się wścieka na Kodeks i dlaczego nie rzuciła – burknął.
- Ale wróciła, tak? Więc postaraj się jej nie zawieść – szturchnęła go przyjacielsko łokciem – Nie martw się! Poradzicie sobie, bo się kochacie. Cuda się zdarzają. Jak nie wierzysz, to popatrz na nas. Przecież nikt mnie nie pytał, czy cokolwiek czuję do Timothy'ego. Ja za Margaret i koniec! - rozłożyła ręce.
Kącik ust drgnął mu lekko w uśmiechu, na wspomnienie miny Majki, kiedy usłyszała ich rozmowę. Anastazja miała rację, cuda się zdarzały, a ich uczucie było jednym z nich!
- Pięknie tu – westchnęła nagle – W Kornwalii też jest ładnie, ale brakuje mi tego miejsca... i Nicolasa – dodała szeptem.
Oskar podniósł na nią zbolały wzrok, ale nie wypowiedział ani słowa. To był jeszcze jeden powód, dla którego chciał zostać Mistrzem.
---
Poznań. Październik 2014
Pierwszy października bardziej przypominał pierwszy listopada i Majka zaczynała się w duchu cieszyć, że czeka ją nie tylko pobyt we Francji, ale też tydzień w słonecznej Hiszpanii. Oczywiście nie przyznała się Helenie, że będzie gościła w domu Gonzagów, przeczuwając awanturę z tego powodu. Spojrzała w kierunku, gdzie Helena spacerowała w tę i z powrotem, prowadząc ożywioną rozmowę przez telefon. Zadzwonił dokładnie w chwili, kiedy wysiadali z zaparkowanego przed budynkiem niewielkiego poznańskiego lotniska samochodu. Akos zajął się załatwieniem formalności, natomiast Greg nie odstępował Majki na krok.
- Z kim tak deliberowałaś? - zaciekawiła się, kiedy Helena, skończywszy rozmawiać, szybkim krokiem zrównała się z nimi i razem ruszyli do wejścia.
- Nie uwierzysz, ale z samym Maksymilianem Lowrensem – odparła z konsternacją w głosie.
- Z Mistrzem? - Majka nawet nie starała się ukryć zdumienia.
- Owszem, we własnej osobie - Helena pokiwała głową – Wycofał się ze wszelkich oskarżeń pod naszym adresem. Wolno nam śnić – uniosła brwi – Niby się tego spodziewałam – przyznała - Ale on nawet zaproponował rozwiązanie kwestii wątpliwości Rady...
- Wątpliwości Rady? - Majka zatrzymała się gwałtownie – Jakich wątpliwości?
- Nie mówiłam ci, ale zakaz śnienia to był tylko wstęp... - przyznała niechętnie Helena – Nowy Mistrz i Rada mieli rozstrzygnąć, co z nami.
- Babciu! - Majka o mało nie usiadła z wrażenia – Jak mogłaś to przede mną zataić? Porozmawiałabym z nim.
- Już nie musisz. Przekaże Radzie, że nie podlegamy karze, bo działałyśmy tak, jakby na jego zlecenie... a w każdym razie, za jego wiedzą – wbiła wzrok w posadzkę.
- A jak ktoś zapyta?
- Mistrza? - ton głosu Heleny uświadomił Majce, że jej pytanie było co najmniej nie na miejscu.
- Rozumiem... - powiedziała powoli.
- Mam coś dla ciebie – Helena sięgnęła do eleganckiej torebki, którą cały czas przyciskała do boku – To wszystko, co zostawiła po sobie moja matka, a w każdym razie to, co zostało... Mam nadzieję, że ty coś z tego zrozumiesz.
- Czytałaś to? Myślałam...
- Mniejsza o to! – przerwała jej szybko Helena – Teraz to należy do ciebie – Wcisnęła jej do ręki teczkę z przepięknie wyprawionej skóry z misternym mosiężnym zapięciem.
- Dziękuję – Majkę dławiło wzruszenie - Zajrzę do was najszybciej, jak się da.
- Pamiętaj, że cię kocham, że wszyscy cię kochamy – Helena objęła wnuczkę i przytuliła mocno do serca – I zawsze ci pomożemy. Pamiętaj!
Majka ucałowała ją w oba policzki i połykając łzy ruszyła za Akosem. Greg, dyskretnie rozglądając się na boki, podążył za nimi. W samolocie Majka drżącymi z emocji rękoma otworzyła skórzaną teczkę i zajrzała do środka. Było tam kilka luźnych kartek zapisanych dziwnym, przypominającym grekę pismem i cienki, pełen chaotycznych notatek kajet. Kartki były stare i sfatygowane, o czym świadczyły ich postrzępione brzegi i żółtawe zabarwienie. Oglądając notatnik, natychmiast zorientowała się, że brakuje kilku stron, które zostały w pośpiechu wydarte ze środka. Pozostał po nich tylko wąski margines papieru z pojedynczymi literami. Zaczęła systematycznie odczytywać poszczególne wersy. Były to notatki do wstępu. Wstępu do Kodeksu, który znalazła w kajucie Oskara! Obszerny fragment poświęcony był wolnej woli i temu, że nieprzypadkowo właśnie ta zasada została umieszczona w Kodeksie jako pierwsza. Dalej znalazły się luźne, pojedyncze przemyślenia, których czytanie postanowiła odłożyć na później. Tak dotarła do miejsca, gdzie brakowało trzech kartek i wreszcie napotkała coś, co jeszcze bardziej ją zainteresowało. Rosanna była pod ogromnym wrażeniem praw rządzących naturą i doborem naturalnym. Odwoływała się do poszczególnych akapitów, a nawet pojedynczych wersów Księgi, wymieniając stronę i numer linijki. Problem polegał na tym, że kiedy Majka porównała tekst ze swoją wersją Kodeksu, nie miało to najmniejszego sensu. Doszła do wniosku, że musiało chodzić o inne wydanie. Inne również od tego, które miał Oskar! Zerknęła na ostatnią stronę.
Natura jest dobra, hojna i wyrozumiała, więc przyjmijmy od niej wszystko, co nam daje. Nie zabrania Obdarowanym myśleć i czuć. Wobec niej nie różnimy się od innych ludzi. Dar powinien nas wzbogacać, a nie ograniczać”
Majka zaniemówiła. Przecież Oskar musiał to czytać! Prawdopodobnie wykorzystał w swoim przemówieniu fragmenty komentarza Rosanny, a w każdym razie jej przemyślenia. Sięgnęła po luźne kartki, ale niestety nie była w stanie niczego zrozumieć. Złożyła je ostrożnie i już miała schować do teczki, kiedy jej uwagę zwróciła jeszcze jedna mała pożółkła karteczka. Wyjęła ją ostrożnie.
- Och! - odruchowo zakryła dłonią usta.
Na skrawku papieru naszkicowano owalny kształt z biegnącą przez całą długość rysą. Kamień! Jej kamień! Sięgnęła do torebki i wyciągnęła zawiniątko zrobione z jedwabnej chusteczki. Ostrożnie je rozwinęła i wyjąwszy ze środka kamień, ułożyła go obok szkicu. Nie było wątpliwości, Rosanna musiała go widzieć!
Lądowanie przebiegło sprawnie, a może po prostu Majka była tak zajęta czytaniem dokumentów podarowanych jej przez Helenę, że zanim się zorientowała, krążyli już po asfalcie paryskiego lotniska. Przed wyjściem z samolotu, otuliła szyję miękkim szalem, bo choć temperatura sięgała za dnia nawet dwudziestu stopni, wieczory były chłodne i wietrzne.
- Oskar! - krzyknęła na widok znajomej postaci opartej o balustradę przy wyjściu z terminala.
Podbiegła kilka kroków i nagle znalazła się w silnych ramionach, które zamknęły ją w bezpiecznej i przytulnej przestrzeni pełnej cudownego zapachu i ciepła.
- Tak się stęskniłem, że nie chciałem czekać ani minuty dłużej – szepnął jej do ucha, zanim wypuścił ją z objęć.
Przywitał towarzyszących jej Akosa i Grega serdecznym uściskiem dłoni i już razem wyszli na zewnątrz.
- Och, Oskar, tyle mam ci do powiedzenia... - umilkła nagle - Tym pojedziemy? - otworzyła szeroko oczy.
Ledwie podeszli do krawężnika, gdy tuż przed nimi zatrzymała się długa elegancka limuzyna z przyciemnionymi szybami.
- Chłopaki z przodu, a my z tyłu – Oskar otworzył przed nią drzwi, nie czekając, aż kierowca to zrobi – Będziemy mieli dla siebie prawie dwie godziny.
- Chcesz powiedzieć, że...? - urwała, zapadając się w miękkie skórzane siedzenie, przypominające elegancką kanapę.
- Dokładnie to chcę powiedzieć – roześmiał się do niej Oskar, opadając na siedzenie tuż obok.
Fakt, że pozostali znaleźli się w samochodzie, mogli stwierdzić tylko na podstawie dźwięku silnika i łagodnych drgań, świadczących o ruchu. Między przednimi siedzeniami, a „kanapowym” tyłem tkwiła czarna dźwiękoszczelna szyba.
- Jesteś niesamowity! - pogładziła opuszkami palców wyłożone lśniącym drewnem drzwi i miękką skórę siedzenia. Wnętrze samochodu przywodziło na myśl stare filmy z Jamesem Bondem.
- Dla pani wszystko – powiedział aksamitnie ciepłym głosem – Szampana?
- Jasne, że tak! - nie potrafiła opanować emocji, zapominając na chwilę o swoich odkryciach.
Oskar nacisnął jeden z guzików na niewielkim panelu zamontowanym w słupku między drzwiami i nagle część kanapy naprzeciw nich uniosła się i otworzyła, ukazując im zmyślny stoliczek z kieliszkami w uchwytach, butelką Cristala w oszronionym kubełku, półmiskiem maleńkich kolorowych kanapeczek i kryształową miską pełną pokrojonych owoców. Majka aż klasnęła w dłonie.
- Widzę, że jesteś głodna – roześmiał się na widok jej zachwytu.
- Nakarm mnie – rozsiadła się wygodnie, przymknęła oczy i rozchyliła zmysłowo usta.
Oskar poczuł przyjemny skurcz gdzieś pod jądrami i ciepło fali krwi spływającej w te okolice. Poprawił się ostrożnie na siedzeniu i sięgnął po szampana. Po chwili syczący płyn wypełnił długie kieliszki.
- Najpierw pijemy – przyłożył brzeg kieliszka do jej ust i delikatnie go uniósł.
Wypiła dwa łyki, nim cienka stróżka popłynęła z kącika jej ust w dół, aż na szyję. Oskar szybko odsunął kieliszek i pochyliwszy się, zlizał płyn koniuszkiem języka.
- Mmmm, nadal smakujesz wspaniale – zamruczał – Teraz jemy – sięgnął po jedną z kanapeczek i przyłożył szorstki brzeg bułki do wilgotnych warg Majki.
Rozchyliła je szerzej i uniosła głowę, by pochwycić kęs. Odsunął kanapkę.
- Ej! Miałam dostać jedzenie – oburzyła się, próbując dosięgnąć umykającego smakołyka.
- Mógłbym godzinami gapić się na twoje usta – wyszeptał chrapliwie, z trudem pohamowując się od pocałunku – Otwórz szerzej – polecił i wepchnął jej do ust całą kanapeczkę.
Patrzył z zachwytem jak przeżuwa powoli, oblizując się koniuszkiem języka. Nigdy dotąd nie przyszło mu do głowy, że widok jedzącej kobiety może być tak podniecający. Bez słowa przyłożył jej do ust kieliszek i pozwolił pociągnąć kilka łyków szampana. Znów sięgnął po kanapkę i znów się droczył, żeby móc obserwować mięsiste wargi chwytające powietrze. Z każdą chwilą jego wyraźny już wzwód twardniał i napierał na materiał spodni, domagając się zaspokojenia. Majka, choć miała przymknięte powieki, zadawała się w pełni świadoma sytuacji, bo na jej twarzy pojawił się lubieżny uśmiech.
- Dobrze się pani bawi? - spytał, wpychając jej do ust trzecią kanapkę.
- Mhm – wymruczała, przechylając głowę i odginając się w tył tak, by mógł podziwiać jej pełne piersi z wyraźnie zarysowującymi się sutkami – Deser poproszę.
- Z przyjemnością – odłożył na miejsce prawie pusty kieliszek i usiadł tyłem do kierunku jazdy, mając teraz Majkę przed sobą.
- Miałam na myśli owoce – marudziła, kiedy sięgnął do zamka jej spodni, ale nie powstrzymywała go.
- W międzyczasie – warknął, pociągając niecierpliwie za nogawki.
Majka powoli odpinała guziczki miękkiego sweterka. Oskar śledził ruchy jej palców, odpinając jednocześnie swoje spodnie, po czym nacisnął coś i oparcie jej siedzenia powoli odchyliło się do tyłu.
- Jestem tak napalony, że nie ręczę za siebie – wydyszał, rozsuwając jej uda i opadając na kolana.
Zachichotała radośnie i rozłożyła szeroko ręce w geście oddania.
- O nie, najpierw ty! - wsunął dłoń pod koronkę jej majtek i odszukał wrażliwy punkt – Nie dopuszczę do tego, żebyś na mnie czekała.
Majka jęknęła przeciągle i wygięła się mocniej. Już wiedział, że obrał właściwą drogę. Wolną ręką sięgnął do miski z owocami i wybrał kawałek soczystego ananasa. Ujął go w zęby i pochylił się, dotykając nim drżących z emocji ust dziewczyny. Przyjęła najpierw owoc, a po chwili język, zbierający resztki soku z jej podniebienia. Oddychała coraz szybciej i płycej, czując coraz bardziej natarczywe ruchy Oskara. Raz po raz zalewały ją fale gorąca, sprawiając, że traciła kontrolę nad swoim ciałem. Nagle Oskar cofnął się i przysiadł na piętach. Spojrzała na niego przymglonym rozkoszą wzrokiem. On powoli zsunął jej bieliznę i wpatrując się w obrzmiałe, zaróżowione wargi sromowe, pochylił głowę. Koniuszkiem języka dotknął miejsca, które skojarzyło mu się z tej chwili z małą wisienką. Majka stęknęła głucho i wypchnęła biodra na jego spotkanie. Nie przerywając pieszczoty, rozchylił wilgotne płatki i wsunął pomiędzy nie dwa palce. Ciałem Majki wstrząsnął dreszcz. Zaczął nimi poruszać rytmicznie. Chciał ujrzeć jej ekstazę, chciał nasycić się jej wilgocią i poczuć, jak zaciska się wokół jego palców. Smagnął językiem twardą łechtaczkę, a potem objął ją ustami i zassał.
- Oooo! Oskar...
Majka szczytowała gwałtownie, spinając mięśnie i zaciskając dłonie na brzegu siedzenia. Jej szeroko rozłożone uda drżały konwulsyjnie, a wnętrze pulsowało, ściskając ociekające wilgocią palce. Oskar uniósł głowę i chciwie łowił jej nierówny chrapliwy oddech, wpatrując się w twarz, wyrażającą bezgraniczne szczęście i błogość. Dla czegoś takiego warto żyć, pomyślał. Siedząc w bibliotece dziadka, odtworzył sobie w myślach każdą chwilę, którą spędzili razem, każdy szczegół jej twarzy, każdy gest i słowo... Mógłby teraz zamknąć oczy, a i tak miałby pod powiekami jej obraz. 
 

30 komentarzy:

  1. Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!. Roksano Anastazja jaki ma dar?. Siły?. Umie obserwować ludzi?. Ciekawe czy majka odkryje właściwości kamienia-klucza. Natalio i w końcu Oskar ma swoją Majkę. Doczekałaś się. Świetna część. Super się czytało.
    Roksano przepraszam, że dopiero teraz piszę, lecz byłem po nocce i dopiero wstałem. Dziewczyny, a co tu tak cichutko?. Co sądzicie o tej części?. Pozdrawiam Wszystkich Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe..no to rzeczywiście Oskar nie mógł się doczekać. Zaczynając jednak od początku - Anastazja dobrze zauważyła, że Majka i Oskar nie mogą zostać nakryci inaczej on będzie musiał się oświadczyć, a ona odmówić. Interesujące jest to co odkryła Majka. Nie mogę się doczekać aby dowiedzieć się co było napisane na trzech brakujących kartkach. Może wizyta Majki w bibliotece Raula pozwoli na rozwiązanie kilku zagadek. Co do podróży limuzyną, to nasuwa mi się jedno stwierdzenie -co prawda każdy z nas doświadcza lub mógłby doświadczyć podobnych wrażeń ale nie każdy byłby w stanie je tak opisać, z talentem trzeba się urodzić =) pozdrawiam serdecznie
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu!!!. No właśnie co jest na tych brakujących kartkach. Kasiu zgadzam się, z Tobą. Roksana ma talent pisarski. Jak jesteśmy przy tym opowiadaniu to można powiedzieć, że dar 1 stopnia " Dar pisania".
      Dziewczyny życzę miłej zabawy!!!. Sorki, że zapomniałem, lecz po nockach dni mi się mylą.
      Pozdrawiam Was Wiktor

      Usuń
    2. Witku, spokojnie ja na żadną zabawę się nie wybieram więc możemy powymieniać się spostrzeżeniami na temat opowiadania. Teraz siedzę i "bookuję" bilety na moją wielką wyprawę- nie wiem czemu ale to daje taką energię jakbym wypiła przynajmniej dwie kawy hihihi
      Witku, talent Roksany opisałabym raczej jako "Dar Kreowania Piękna" no bo cóż innego dzieje się w naszych głowach dzięki Roksanie jeśli nie kreowanie malowniczych scen =)
      Kasia xxx

      Usuń
    3. Kasiu masz rację. Też zwróciłem uwagę jak Roksana fajnie coś opisuje. Można to wszystko wyobrazić i to jest takie realne. Kasiu scen, postaci i emocji towarzyszących temu.
      Kasiu no coś ty. Mnie?. A dlaczegoż to?. Kasiu jesteś dobrym detektywem i liczę się z Twoim zdaniem jak zwracasz na coś uwagę. Nie pracujesz czasem w policji lub jako tajnos agentos hahaha
      Kasiu Roksana w tej części też opisywała zwierzęta i ptaki. Uwielbiam przyrodę i zwierzęta. Już dokarmiam ptaszki i często otwieram okno i krzyczę na wróble jak odganiają sikorki od karmnika. Uwielbiam się nim przyglądać.
      Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    4. Wiktorze, z moją profesją to nie trafiłeś =P
      Chciałabym zwrócić jednak uwagę, że ptaków nie należy dokarmiać (mimo wszystko, że tak nas uczono w szkołach).
      Dokarmianie powoduje, że przeżywają ciężkie warunki te osobniki, które nie powinny - zaburzamy w ten sposób naturalną selekcję. Niekorzystne cechy są przenoszone do kolejnego pokolenia ;-)
      Wiem, że to trochę brutalne i może nie popularne co piszę ale dokarmiając ptaki bardziej szkodzimy niż pomagamy.
      Roksano, przepraszam za taką długą wypowiedź oderwaną od tematu. Zapomniałam wcześniej napisać - o czym przypomniał mi Wiktor właśnie - że cudownie opisałaś wygląd zamku i otaczającego go ogrodu. Rozmarzyłam się - zupełnie jak wprowadzenia do bajek Disney'a.
      Kasia xxx

      Usuń
    5. Witaj Kasiu!!!. Kasiu i tu się z Tobą nie zgodzę. Człowiek nie powinien dokarmiać ptaków i zwierząt, ale człowiek nie powinien ingerować w przyrodę. Osuszamy bagna, budujemy zbiorniki retencyjne by nie było powadzi. Robimy opryski na pola przez co nie ma szkodników, którymi się żywią ptaki. W lesie leśnicy wycinają zaatakowane przez kornika drzewa, ptaki nie mają larw kornika. Kasiu co jest wizytówką Polski w świecie. Żubr to wyobraź, żę go już nie ma. Ten co u nas jest to jest z skądś( nie pamiętam) przywieziony i rozmnożony. Choruje teraz genetycznie. Jeszcze troszkę i go nie będzie. W Puszczy białowieskiej jest rezerwat ścisły i tam wszystko jest tak jak to było jak człowiek nie ingerował w przyrodę. Drzewa zaatakowane przez kornika i choroby i wszystko zwala się i gnije i porasta mchem. U rodziców teraz unia obejmuje ochroną bagniska i starorzecze. Tylko po co jak tam już nic nie ma. Został wybudowany zalew i teraz rzeka nie wylewa i nie ma już bagnisk i ptactwa i ryby tam mieszkającego. Dzisiaj wsiadam w autobus jadę z 12 km, wchodzę do rzeki z browarem lub z kawą w szklance i idę tak w krótkich spodenkach których nawet nie zamoczę i idę nie wylewając zawartości i nie płynąc. Tak się zmieniła przyroda. Leśnicy też dokarmiają zwierzynę w lesie. Kupują siano i warzywa od rolników i dokarmiają zwierzęta
      Kasiu ludzi też nie powinno się leczyć. Kiedyś matki umierały przy porodach, a teraz są cesarki. Noworodki umierały, a teraz są inkubatory. Ludzie coraz dłużej żyją. Co jest nie na rękę ZUS-owi hahaha.
      Roksano przepraszam, że piszę komentarz nie na temat Twoich opowiadań. Chociaż czytając Twoje opowiadania to lubisz przyrodę i uważnie przyglądasz się otoczeniu.
      Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    6. Wiktorze, proponuję zakończenie tego tematu bo jak porównamy go z wpisami ludzi o zdradach czy problemach życia codziennego (np. przedszkola/ żłobki) to ptaszki wydają się być śmieszne - a tego nie chcemy =)
      Jednak pozwól, że krótko i merytorycznie odpowiem - Wiktorze, nie możesz wkładać do jednego worka ptaków, ludzi i gatunków zagrożonych wyginięciem. Ptaki sobie świetnie radzą bez ludzi, nawet w miastach. Osoby dokarmiające przyzwyczajają dzikie ptaki do otrzymywania pokarmu zimą, a kiedy człowieka zabraknie to nie potrafią o siebie zadbać i wtedy jest dramat bo dużo ptaków ginie. Poza tym karmniki są siedliskiem chorób i pasożytów. Dodatkowo przyzwyczaja się naturalne drapieżniki polujące na drobne ptaszki do ich stałej obecności w pewnych punktach - czyli więcej ptaszków zginie. Ludzie dokarmiają je bo chcą się poczuć lepiej i mieć wrażenie, że coś zrobili dla ochrony zwierząt ale to akurat działanie jest negatywne.
      Podobnie jak Ty Witku chciałabym przeprosić Roksanę za wpis "nie na temat". Roksano, zawsze możesz go usunąć jeśli Ci się nie spodoba - ja się nie obrażę.
      Kasia xxx

      Usuń
    7. * siedliskiem pasożytów i bakterii wywołujących choroby
      Kasia xxx

      Usuń
  3. Hej, hej! Witajcie! Witku, nie denerwuj się, dziewczyny się szykują na Andrzejki ;)) Jak wrócą, to na pewno coś napiszą. Fajnie mi się pisało. Już się stęskniłam za "momentami". Kasiu, strasznie jesteś bystra, aż się boję. Aha, Anastazja ma dar strategii. Odziedziczyła go po swojej babce, czyli matce Mistrza Konstantinie (jej portret wisi w gabinecie Mistrza). Anastazja jest dużo młodszą siostrą Nicolasa, ojca Oskara. Dlatego tak dobrze się rozumieją. Poza tym ona, jak na obdarowaną jest bezpośrednia i niepokorna, a więc znalazła też wspólny język z Majką. No, to chyba tyle o niej. Muszę się też szykować, więc na razie. Pozdrawiam, Roksana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksano, dziękuję za pochlebną uwagę na mój temat tylko nie jestem pewna czy to ja powinnam być jej adresatem, czy może raczej Witek. To on zaczął rozmyślania na temat daru Anastazji.
      Pozdrawiam i życzę udanej zabawy =)
      Kasia xxx
      PS. bez wątpienia nie należy się mnie bać =P

      Usuń
  4. Witajcie , świetna część ;) Lubię Anastazje i wydaje mi się że Oskar powinien jej posłuchać i pogadać z Majką o tym Don Juanie ;) Nie rozumiem stwierdzenia dlaczego Majka miałaby powiedzieć nie , w końcu nie przysięgła na dar a kocha Oskara wiec nie widzę powodów dla których miałaby odmówić. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Natalio!!!. Roksano są już dziewczyny!!!. Natalio coś jakoś nie oczarował Ciebie ten Juan. Nie działa na Ciebie jego czar?. Nie wzdychasz i nie robisz " maślanych" oczek do niego?. Chyba musi się lepiej postarać chłopina hahaha. Natalio nie obraź się tylko, przecież żartuję.
      Natalio nie wiem czy czytałaś, ale odpisałem Ci w poprzedniej części. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  5. Czytałam ale nie miałam wcześniej czasu odpisać , wiec zrobię to teraz;) Trudno się z tobą niee zgodzić , le myślę że wszystko zależy od sytuacji. Mogłeś odnieść mylne wrażenie że nie ufam swojemu chłopakowi a jest wręcz przeciwnie , wiem że ma koleżanki i ze czasem wyjdzie z którąś na kawę albo kupi którejś kwiaty na urodziny , ale to co innego , nie traktuje tego jak podryw ale czułabym się źle gdyby mój facet przyjmował zaloty jakiejś dziewczyny której nie zna. nawet dam ci przykład , ostatnio byłam z moim chłopakiem w takim klubie , dopiero co przyszliśmy i poszlismy do baru ja sobie wziełam drinka a on cole bo kierowcą był , no i nagle wbija się pomiędzy nas jakąś laska i łapie go za ramie głaszcze po policzku , co prawda mój facet wskazał na mnie i powiedział że ma dziewczynę , a teraz najciekawsze laska podchodzi do mnie i pokazuje obrączkę , nie wiem jak ty ale ja uważam takie zachowanie za karygodne , warto nadmienić że mój facet nie znał tej kobiety.Powiem szczerze że nie wiem jakbym się zachowała gdyby w tamtym momencie mój facet zachował się inaczej , pewnie bym wyszła bez słowa. Może i rzeczywiście mam trochę spaczone spojrzenie co jest zdradą a co nie ale po prostu nie zniosłabym zdrady .
    Słusznie zauważyłeś że nie lubię tego Don Juana , po prostu wygląda mi na prostaka i takiego co wydaje się mu że może mieć każdą a ja nie lubię takich typów i powiem ci że nie ma co się starać chłopak bo jeśli o mnie chodzi to byłoby porywanie się z motyką na słońce ;p Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Natalio!!!. Ufff a już myślałem, że Swojego chłopaka trzymasz pod "pantoflem" i ma "klapki"i założone na oczy. Nie może nawet spojrzeć na inną dziewczynę. Natalio tylko jakby Twój chłopak poszedł na kawę z koleżanką i np. zauważyła by go no nie wiem koleżanka, znajoma. Dołożyła by coś od siebie i wyszło by że Ciebie zdradził
      Natalio faceci lubią mężatki. Jak zaciąży to i tak pójdzie na konto męża.
      Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    2. Myślę że porozmawiałabym wtedy z chłopakiem i uwierzyła jemu , w końcu nie mam powodu by mu nie wierzyć, W tej sytuacji którą opisałam nie chodziło mi o zachowanie facetów a tej kobiety , Ja nie mam męża a nie wyobrażam sobie tak zachować się w stosunku do obcego faceta. Natalia

      Usuń
    3. Witaj Natalio!!!. Natalio ja napisałem bardzo długi komentarz lecz go wykasowałem. Nie chciałem byście psy na mnie wieszały. Natalio pisałem o bratowej. Jak myślisz co ona robiła w tych klubach jak po pracy nie wracała do domu?. Oczywiście były to czasy "bezkomórkowe". A i tak brat został winnym i sędzina kazała mu znaleźć lepiej płatną pracę na alimenty. Polska jest dziwnym krajem. Nie mamy prostytucji, aborcji, konkubinatu czy na pewno?. Kobiety w naszym kraju są "nietykalne". Rodząc się facetem trzeba mieć już świadomość, że jak kobieta będzie chciała wsadzić do więzienia czy zabrać dzieci to to zrobi. Natalio pisałaś o tej kobiecie. Ona w klubie podrywa facetów, mąż w pracy, a dzieci same w domu. Gdyby doszło do rozwodu to i tak facet przegrywa. Może być czysty i święty jak łza. dobrze, że jeszcze z dziećmi widywać się pozwoli. Dzisiaj obserwuję taką tendencję. Szybko ślub, a później rozwód. Jako samotna matka może czerpać z tego tytułu dużo korzyści. Oczywiście nie bronię facetów i część kobiet też są samotnymi matkami. Znam taką samotną matkę co mieszka z konkubentem. Czyli nie jest samotna, wypłatę do domu przynosi. Płacze ciągle, żę nie ma kasy i alimenty są niskie, ale na telefon wydaje z 500 zł. Napisze się podanie tam, lub jeszcze tam o jakąś pomoc dla samotnej matki i się kręci. Jak samotne matki mogą zachodzić w ciążę. "Wiatropylne" jakieś czy cuś. Kiedyś pracowałem z takim młodym chłopakiem i on już planował żyć na garnuszku państwa, czyli bez ślubu. Jego siostra tak żyje i dobrze jej się wiedzie i on tak może. Fajne podejście co?. Natalio ja słucham często młodzieży. Nie krępują się całkiem. Opowiadają przy kolegach, że matka chodzi po domu nago z facetem/mi poznanymi gdzieś w klubie. Gdyby facet tak zrobił i matka o tym się dowiedziała, to by miał zakaz kontaktu z dziećmi. Życie!!!!
      Pozdrawiam Wiktor
      Ps. O teraz to już powiesicie na mnie psy. Ja tylko mówię co widzę.

      Usuń
  6. nie będę wieszać na Tobie psów bo muszę z przykrością stwierdzić że masz racje , moja mama mi ostatnio opowiadała że przyszła do niej kobieta , chciała się rozwieść z mężem i pozbawić jego praw rodzicielskich moja mama się pyta dlaczego chce go pozbawić tych praw a kobieta jej prosto z mostu ze bo tak i ze moja mama powinna wymyślić jakiś powód zasugerowała nawet ze można by oskarżyć o molestowanie. Moja mama była w ciężkim szoku i oczywiście nie reprezentuje tej kobiety , ale znajdzie się pewnie jakiś prawnik kto się zgodzi dla kasy . Napisałeś tylko smutną prawdę. Ale każdy medal ma dwie strony , mam tez z kolei taką koleżankę która wpadła , ojciec dziecka w ogóle nie poczuwa się do odpowiedzialności alimentów płacić nie chce , w tej chwili moja mama na moją prośbę reprezentuje ta dziewczynę oczywiście za darmo i walczą o alimenty , ale chłopak mimo że z dobrego domu i kasę ma to jednak są to pieniądze rodziców wiec sprawa nie jest za prosta, a dziewczyna już nie pochodzi z aż tak zamożnej rodziny i jet jej naprawdę ciężko , wiec nie tylko kobiety potrafią zachować się karygodnie , faceci też. Natalia

    OdpowiedzUsuń
  7. A wiecie co mnie wkorza ? Chcialam zapisac corke do panstwowego przedszkola.Okazało sie na 20 pkt my mamy 5.Pierwszenstwo maja samotne matki (5 pkt),wielodzietne rodziny(5 pkt),dzieci z domow dziecka (5 pkt),a pracujacy rodzice (5 pkt).Oboje z mezem pracujemy i stad 5 pkt.Oczywiscie corka sie nie dostala.Poszlam na rozmowę do Dyrektora i co mi powiedziała?Ze dzieci z "normalnej rodziny" nigdy sie nie dostaja.Tak to juz jest.Ta a samotne matki to takie ktore mieszkaja ze swoimi konkubentami.Ze wiedza ze tak jest.Ojciec odprowadza i odbiera dziecko a samotna mama mowi ze to wujek.Masakra co ...Wiem ze nie zawsze tak jest z samotnymi matkami,wiekszosc jest zdana na siebie,maja ciezko itd.Ale niestety wiekszosc kombinuje ...Wylalam swoje zale Pozdrawiam Michalina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkurza* sory za blad pisze z tel i czasami slownik sam cos glupiego dodaje

      Usuń
  8. Michalino , tak samo jest teraz w bursach niestety , jak ja mieszkałam w bursie , (ponieważ do liceum tez chodziłam po za swoim miejscem zamieszkania i tak było łatwiej) to nic oprócz kolejności zgłoszeń sie nie liczyło po prostu kto pierwszy ten lepszy, a teraz? Sa punkty tak samo jak u cb w przedszkolu , do bursy moze sie dostać samotna matka , osoba z patologicznej rodziny , a taka normalna dziewczyna która chce się uczyć już nie , ile teraz dziewczyn musi wynajmować stancje mimo że są dużo droższe ponieważ zabrakło im punktów, nie wiem co wy myślicie na ten temat ale dla mnie każdy powinien mieć takie same szanse a w dzisiejszych czasach osoby z normalnych rodzin są niestety dyskwalifikowane . Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio bo państwo same stwarza patologię. Jeszcze dodam do tego co wy dodałyście, mieszkania komunalne. Miasta budują takowe i przyznają rodzinom czy ubogim, czy po jakichś tragediach i samotnym matkom. To po co sie starać i brać ślub. Jak z tego tytułu tylko problemy. Dlatego tak drastycznie spada ilość ślubów.
      Natalio mówisz by znaleźć sposób na pozbawienie praw rodzicielskich. Często słyszę jak rozwódki szpiegują byłych mężów i szukają "haka" na pozbawienie im praw rodzicielskich. Przeważnie się udaje.
      Michalino fajnie, że się odezwałaś. Michalino co sądzisz o opowiadaniu Roksany?. Czy przypomina telenowelę?
      Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  9. Niestety w naszym państwie nie jest idealnie , ale nigdzie nie jest. Natalia

    OdpowiedzUsuń
  10. Wracając do opowiadania - tak teraz sobie myślę, co jeśli Raulowi nie chodzi o to, żeby wyswatać syna z Majką. Co jeśli ma on jakieś przypuszczenia odnośnie Majki i Oskara i chce po prostu im uprzykrzyć życie? Być może to ma być sposób, żeby wygrać rywalizację z Oskarem?
    W tej części Roksana też napisała, że Margaret zajmie się Majką po jej przybyciu do zamku - ciekawe jak to będzie wyglądało? Wiem, że całe opowiadanie jest o poszukiwaniu natury Daru ale ja pomyślałam wpierw o nowej garderobie dla Majki, którą przygotowałaby Margaret.
    Poza tym Oskar mówi: "Skręcę kark każdemu, kto spróbuje ją skrzywdzić" - cóż Swen chyba spróbował - oj coś czuję że będzie się działo
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, a dlaczego Majka ma zmieniać swój styl ubierania. Majka się nie wywyższa i myślę, że nie będzie chciała nic zmienić w swoim ubiorze.
      Wiktor

      Usuń
    2. Wiktorze, Majka się nie wywyższa ale szacunek dla Mistrza i wszystkich wysokich rangą osób mieszkających w zamku można przedstawić również ubiorem. Poza tym jako przyszła żona Mistrza mogłaby co nieco poprawić - wyobrażam sobie taką drobną metamorfozę jakby miała stać się księżną.
      hmmm Wiktorze jakby Ci to wytłumaczyć - kobietom takie rzeczy sprawiają przyjemność
      Kasia xxx

      Usuń
  11. Oskar i bez tego chciał zabić Swena , jak dla mnie to Swen atakiem na Majkę sam podpisał na siebie wyrok, co do Raula to możesz mieć Kasiu rację , on nie wygląda na takiego co zawsze gra fair tak jak jego synalek. Ale jedno nie wyklucza drugiego , może właśnie swatając syna z Majką chce zagrać na nosie Oskarowi , w końcu Majka jest w tej chwili jego najsłabszym punktem. Natalia

    OdpowiedzUsuń
  12. Witku odpowiadając na Twoje pytanie to opowiadanie nie przypomnina telenoweli :) Mi sie wydaje ze Raul wyczuwa ze cos jest miedzy Oskarem a Majka. W mojej ocenie chce Oskara zdenerwowac. Jak ktos by ich nakryl to musi sie oświadczyc.A Majka zgodnie z obietnicą musialaby odmowic.Oskar bylby w nie ciekawej sytuacji. Pozdrawiam Michalina

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie rozumiem dlaczego miałaby odmówić. W końcu obiecała ze nikogo nie poślubi a nie że się nie zaręczy. Może przecież przyjąć a ślub wziąć dopiero po urodzinach. Tym sposobem byłby i wilk syty i owca cała. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio, masz rację!!! Nie jestem pewna tylko czy to nie było tak, że nawet zaręczyny już jakoś uzależniłyby Majkę jako niepełnoletnią od woli Oskara.
      Ale gratuluję spostrzegawczości =)
      Kasia xxx

      Usuń