Gdzieś we Francji.
Październik 2014
- Jak mi dobrze –
wyjęczała cicho Majka, z trudem otwierając oczy.
Jej ciało
spoczywało leniwie na miękkiej kanapie limuzyny, mknącej szeroką
wstęgą autostrady.
- Posil się, bo to
jeszcze nie koniec – Oskar ujął palcami kawałek różowego
arbuza i wsunął jej go do ust – Uwielbiam cię taką zmęczoną i
rozanieloną – dodał aksamitnie niskim, seksownym głosem.
Szybko sięgnął
do kieszeni spodni i wyjął z nich paczuszkę prezerwatyw.
- Bananowe –
przeczytał i rozciągnął usta w szerokim uśmiechu – Czy twoja
brzoskwinka lubi banany?
- Brzoskwinka? -
spytała nieprzytomnie, ale nie miała czasu na zastanawianie się
nad odpowiedzią.
Oskar ściągnął
jej tyłek niżej i uniósł się z pięt. Wciąż klęcząc,
nałożył prezerwatywę. Majka zdążyła jeszcze ujrzeć lśniącą
pokrytą żyłami maczugę, nim ta powoli zagłębiła się w jej
obrzmiałe ciało.
- Ufff! - stęknęła
z wysiłkiem, przyjmując jednak niespodziewaną inwazję.
Za
nic na świecie nie zrezygnowałaby z uczucia przyjemnego
wypełnienia, jakie jej zafundował. W
głowie miała zamęt, ale nie potrafiła powiedzieć, czy bardziej
przyczynił się do tego niedawny orgazm, czy szampan? Oskar poruszał
się powoli, pozwalając jej sie oswoić.
- Jak jest? - spytał
pochylając się i muskając ustami jej usta.
- Szampańsko –
odparła z błogim uśmiechem.
- Taka jesteś
rozbawiona? - zajrzał jej w oczy, pochylając się mocniej do przodu
i napierając na nią całym ciałem. Zaparło jej dech, kiedy wszedł
cały, aż po nasadę – A teraz?
- Moc-no –
stęknęła i przymknęła oczy – Ale dobrze.
- Mówiłem
już, że to uwielbiam?
Kiwnęła mu głową,
przygryzając dolną wargę.
- I uwielbiam
ciebie, i twoje śliczne ciałko, i twój niewyparzony język,
i... upór, który nas tu przywiódł – sięgnął
do jej ust.
Nigdy nie był
rozmowny podczas seksu, ale seks z Majką był inny. Nagle zapragnął
powiedzieć jej tyle rzeczy. Jej ciepłe miękkie ciało poddawało
się jego pchnięciom, sprawiając rozkosz nie do opisania.
- Nie masz pojęcia,
jaka straszna była świadomość, że mógłbym cię więcej
nie dotknąć... - jęknął.
Majka chwyciła
jego ramiona i wpiła w nie palce, unosząc głowę. Jej oczy
zalśniły.
- Nie mam? - spytała
cichym, słodkim głosem.
Oskar spojrzał jej
w oczy. Były pełne oddania i miłości, i takie piękne.
- Chodź do mnie –
pociągnęła go na siebie – Nie wiem, co mi zrobiłeś, ale ledwie
zamknęły się za tobą drzwi, a ja już tęskniłam – wyszeptała
- Nienawidziłam cię i kochałam, i nie wiedziałam, co mam ze sobą
począć... Chciałam żyć dalej i nie wiedziałam jak... Chciałam
zapomnieć i nie mogłam...
- Moja najdroższa,
moja słodka... Jak do mnie dotarło, że to koniec... Majka,
mężczyzna nie powinien mówić takich rzeczy, ale... Jakby
ktoś rozdarł mi duszę na pół...
- Ćśśś... -
położyła mu na ustach opuszki palców – Jestem tu... przy
tobie... jestem twoja i nic tego nie zmieni.
Ruchy Oskara stały
się bardziej płynne i posuwiste. Kochali się, szepcząc
najintymniejsze wyznania, jakby fizyczny kontakt im nie wystarczał,
jakby pragnęli, by ich dusze doświadczały tej samej bliskości.
Majka podciągnęła
w górę kolana i rozłożyła je szerzej, oddając się bez
reszty. Oskar zgiął się w pałąk, by móc całować słodkie
usta, nurzając się równocześnie w wilgotnych ciemnych
czeluściach ukochanego ciała. Kontakt z delikatnym wnętrzem
wydawał mu się tak nierealnie podniecający, rozkoszny... tak
głęboki. Napawał się uległością swojej kochanki, to znów
szeptał jej miłosne zaklęcia i słuchał jej szeptów, i
znów na nią napierał z całych sił. Nigdy nie kochał się
z taką pasją, z takim oddaniem. Nawet wtedy, gdy czuli nawzajem
swoje Dary! Krew dudniła mu w uszach, pulsowała w nabrzmiałych
żyłach, raz po raz niosła fale adrenaliny, zbliżając go do
szczytu. Coś pchało go naprzód, zmuszało do nadludzkiego
wysiłku... Nagle do jego uszu dotarł przeciągły jęk. Otworzył
oczy i w dyskretnym świetle lampek ujrzał dwie ogromne źrenice
wpatrzone gdzieś w przestrzeń, i drgające skrzydełka nosa, i
obrzmiałe od pocałunków usta chwytające z trudem
powietrze... Rozkosz nadeszła nagle, jak smagnięcie biczem,
wystrzeliła gdzieś z krzyża i zgięła go w pół. Jęknął
chrapliwie i runął w dół! Miał przed oczami czarną,
pulsującą masę... nie! Dwie gigantyczne krople, pulsujące,
tętniące w rytm bicia dwóch serc, próbujące się
połączyć... Stracił poczucie czasu i miejsca...
Wynurzali się
oboje, jak z głębin czarnego oceanu, zmęczeni i zdyszani. Ich
pokryte potem ciała kleiły się do siebie, kiedy jak w zwolnionym
tempie przekręcili się na bok.
- Czułaś to? -
wyszeptał
wreszcie.
- Mhm...
- Nie mogę się
tobą nasycić - Oskar oparł czoło o nagie ramię Majki, wtulił
twarz w delikatną pierś, całował i gładził aksamitną skórę
Jej twarz rozjaśnił
promienny uśmiech. Uniosła leniwie rękę i wplotła palce w jego
włosy.
- Wynagrodzimy sobie
wszystko – powiedziała, przeciągając się z westchnieniem
zadowolenia – Mamy masę czasu...
Oskar odwrócił
wzrok, by nie psuć im tej radosnej chwili, ale Majka była czujna.
- O co chodzi? –
pociągnęła go za włosy, zmuszając do spojrzenia prosto w oczy.
- Nic. Nic
ważnego... - jego oczy zdawały się pochłaniać jej widok – Nie
teraz, proszę – objął dłonią pierś i schylił się, próbując
dosięgnąć ustami sterczącej brodawki.
- Mów
natychmiast! - zacisnęła palce, aż syknął z bólu.
- Musimy być
ostrożni... - zaczął niechętnie – Na zamku jesteśmy
bezpieczni, ale i tak lepiej uważać.
- Chodzi o seks? -
upewniła się.
- Jeśli nas
nakryją, to powinienem się oświadczyć, żeby wyjść z tego z
honorem...
- To się
oświadczysz, a ja się będę zastanawiać...
- Świetnie! Raulowi
w to graj! Kandydat na Mistrza robi takie rzeczy, a wybranka ma
wątpliwości – roześmiał się – Młodzi byliby zachwyceni, ale
starsi pewnie mniej.
- Masz rację –
przyznała po chwili zastanowienia – Nie pomyślałam o tym. To
trochę tak, jakby przyłapali mnie rodzice. Mam na myśli moich
przybranych rodziców. Nie zrobiłbyś na nich dobrego
wrażenia.
Oskar powoli
przysunął się do niej i sięgnął do ust. Przez chwilę
rozkoszował się nimi, krążąc leniwie językiem w ich wnętrzu.
Majka dołączyła do niego, również wysuwając język.
Jednak po chwili cofnęła głowę.
- Ale przecież
wcześniej miałeś zamiar ogłosić, że jestem twoja, że się
kochaliśmy po przysiędze. To by ich nie zniechęciło? - spytała.
- Tylko Mistrz i
moja rodzina wiedzieliby, jakim sposobem... Ewentualnie Rada, ale
mógłbym zażądać milczenia. Nie miałem zamiaru ogłaszać
wszystkiego publicznie – przyznał.
- Aha... - zamyśliła
się - Ale nie łamiemy zadnych zasad?
- Nie.
- No, to musimy
uważać. Nie ma innej rady! - wzruszyła ramionami – A teraz? Nikt
nas nie może zobaczyć? Jest po zmierzchu.
- To azyl.
- No, jasne! -
klepnęła się dłonią w czoło – A kierowca?
- Jean.
Majka pokiwała
głową ze zrozumieniem.
- Na zamku
oficjalnie będziesz gościem mojej matki, a ona jest ostatnią
osobą, która chciałaby mnie skompromitować. Problemem
będzie twoja wizyta u Gonzagów – stwierdził z wyraźną
niechęcią w głosie.
- Oskar, będę tam
kilka dni. Wytrzymasz – roześmiała się.
- Ja tak, ale ty? -
przesunął kciukiem po jej dolnej wardze, wpatrując się w nią jak
w smakowity kąsek.
- No, nie wiem... -
odchyliła głowę, przymykając filuternie oczy – Przy takim blond
herosie w pobliżu...? - zawiesiła głos.
- Nie drażnij mnie!
- Z piersi Oskara dobył się niski pomruk, a oczy zalśniły
złowrogo.
- Głuptasie! -
prychnęła.
- Głuptasie? -
powtórzył z niedowierzaniem – Powiedziałaś „głuptasie”?
- A powinnam
„głupku”! - ofuknęła go – Nie dla niego przystałam do
Zgromadzenia i nie z nim odbywam teraz najbardziej podniecającą
podroż w życiu! Kocham cię i jesteś głupkiem, jeśli tego nie
widzisz!
Jej słowa
podziałały na niego lepiej niż szampan. Nie mogła sprawić mu
większej przyjemności! No, może mogła, ale i tak był zachwycony.
- Nie możesz jechać
sama! - powiedział udobruchany.
- Zabiorę Akosa.
- Powinnaś mieć
przy sobie także kobietę... dziewczynę. Tak jest przyjęte.
- Zabiorę Manuelę.
Jeśli się zgodzi, oczywiście? - zaznaczyła - I tak chciałam jej
zaproponować pracę dla mnie – zastanawiała się głośno.
- Dobrze. Ufasz jej?
- Jej rodzice mi
pomogli.
- W takim razie, w
porządku – Oskar uniósł się na łokciu i sięgnął w
dół.
- Ałła! -
skrzywiła się, Majka – Nie lubię tego momentu.
- Ja też nie –
zgodził się z nią Oskar – Szampana?
- I owoców –
uśmiechnęła się, próbując niezdarnie doprowadzić do
porządku swoją garderobę – Oddaj mi spodnie. I majtki!
- Najchętniej bym
je zatrzymał – schylił się i podniósł z podłogi skrawek
koronki – Co to za odkrycia, o których mi chciałaś
powiedzieć? - Oskar ustawił siedzenie w pozycji prawie pionowej.
- Ach, nie
uwierzysz! - wykrzyknęła – Znalazłam szkic kamienia w notatkach
Rosanny! Ona go musiała widzieć! Zresztą, Raul powiedział, że
pracowała z matką Judith, więc to chyba oczywiste! Może go
zapytam...? - spojrzała na Oskara, żeby się upewnić, czy to dobry
pomysł.
- No, nie wiem... -
zawahał się.
- Jeszcze to
przemyślę – stwierdziła szybko – Mam też trochę jej notatek
do wstępu, który napisała do Kodeksu... – urwała nagle.
Nie powiedziała przecież Oskarowi, że widziała u niego zakazane
wydanie – Niektóre fragmenty brzmią znajomo.
- Mam egzemplarz
tego wydania – przyznał – Jeden z niewielu, jakie są w obiegu.
- Twoje
przemówienie...
- Mhm – podał jej
kieliszek – Rosanna miała niesamowity umysł. Zawsze to
wiedziałem, ale odkąd poznałem ciebie, zaczynam ją lepiej
rozumieć.
- Więc nie tylko ja
zyskałam – roześmiała się i pociagnęła łyk lekko już
odgazowanego płynu – W tych notatkach brakuje kilku kartek.
Podejrzewan też, że było tego o wiele więcej.
- Na pewno. Zgodnie
z naszym prawem, kiedy Obdarowany umiera bezpotomnie, zapisuje
wszystko Zgromadzeniu. Rosanna tego nie zrobiła, bo miała Helenę,
ale z tego, co wiem, oddała wcześniej znaczną część swoich
osobistych rzeczy. Powinny być w zamku. Biblioteka jest naprawdę
duża.
- Wspaniale! -
klasnęła w dłonie - Zanim pojadę w odwiedziny do Gonzagów,
muszę się z nią zapoznać – uśmiechnęła się chytrze – Może
mi nie starczyć czasu do ogłoszenia wyników...
Witajcie. Od razu mówię, że możecie tu dyskutować na wszystkie tematy, jakie Wam przychodzą go głów. Wcale się nie gniewam, a wręcz przeciwnie. Sama czytam i czasem wtrącam nawet jakieś słówko. Zresztą, widzicie, że niczego nie usuwam. Co do zaręczyn. Niechcący odpowiedziałam w tej części na Wasze pytania, choć słowo daję, że komentarze przeczytałam przed chwilą, czyli po opublikowaniu rozdziału. Gratulacje dla Natalii i Kasi za spostrzegawczość. Zaręczyny są traktowane prawie jak małżeństwo i oba podporządkowują niepełnoletnią osobę. Tyle, że Majka już powoli zaczyna odkrywać, że zasady są dość luźno traktowane w sprawach damsko-męskich, pod warunkiem, że ludzie się kochają i nie wtrąca się Mistrz i Rada. (Przykład? Anastazja i Timothy. On starszy i z Darem siły, a ona młodsza i z Darem strategii. Kto kogo wodzi za nos? :)))) Pozdrawiam, Roksana.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem waszych wrażeń po przeczytaniu tego rozdziału ;)))
Ale nawet gdyby się zgodziła to nie złamała by obietnicy takie jest przynajmniej moje zdanie. Pewnie się powtórzę ale kocham Oskara , i myślę że będzie naprawdę świetnym mistrzem ;) Natalia
OdpowiedzUsuńRoksano jak Ty to robisz? Za każdym razem myślę, że już lepiej się nie da opisać scen seksu, a Ty po prostu pokonujesz samą siebie. Podobała mi się rozmowa prowadzona w czasie zbliżenia. Zdecydowanie podniosłaś poprzeczkę.
OdpowiedzUsuńBrawo!!! Dzięki bardzo, że poświęciłaś czas na znalezienie świetnie pasującego gif'u. Wygląda to na prawdę dobrze.
Fajnie, że Oskar przyznał się do posiadania Kodeksu - przynajmniej już nie ukrywa nic przed Majką. Najbardziej spodobało mi się: "- Głuptasie? - powtórzył z niedowierzaniem – Powiedziałaś „głuptasie”?
- A powinnam „głupku”!"
Jestem ciekawa kiedy Oskar powie "kocham cię" bo jeszcze tego nie zrobił (o ile mnie pamięć nie myli). Może podczas zaręczyn?
Tak sobie teraz myślę, co gdyby Juan oświadczył się Majce i ta wiadomość jakoś by dotarła do zamku, a Oskar czekał nie wiedząc dokładnie jak cała sytuacja dokładnie wyglądała. To by się chłopak wściekł.
Pozdrawiam, Kasia xxx
Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny Wszystkie!!!. Roksano część wspaniała, a opisy scen seksu takie zmysłowe. " Głupku"- jakbym słyszał żonę jak jej troszkę dokuczam w żartach hihihihi. Roksano Majka się uczy od Oskara ale Oskar od niej też. Są dla siebie stworzeni. Dzięki Za takie piękne części.
OdpowiedzUsuńRoksano jak widzisz my dyskutujemy na różne tematy. Wspaniale jest tak czytać Twoje opowiadania i dzielić się wrażeniami z opowiadań. razem fajniej się czyta.
Kasiu dzięki za informację co lubią kobiety. Kasiu ja Was czyli kobiety obserwuję i zauważyłem, że Wam się to podoba. Tak swoją drogą to uwielbiacie zakupy. jak można na zakupach spędzić z pół dnia. Zawszę jak pojadę z żoną to wracam "wypluty". No cóż takie jesteście.
Natalio zauważyłem, że spać nie możesz i jak wstajesz to zaraz wchodzisz na bloga Roksany. Sorki, że nie odpisałem, lecz komentarz czytałem w pracy.
Michalino zawsze możesz wypowiedzieć się na tematy co Ciebie denerwują ,zastanawiają. Zawsze możesz tu się wypowiedzieć i nawet wykrzyczeć. ja jak jestem wściekły to rzucam narzędziami też pomaga.
Roksano my tu rozmawiamy na różne tematy. Uwielbiam czytanie, rozmowy o opowiadaniach, ale też o szarym życiu. fajnie jest jak można z kimś podzielić się obserwacjami. Natalio ja też jak tylko wstaję to robię sobie kawę i wchodzę na bloga by poczytać nowe komentarze.
Natalio, a chłopak nie powinien czuć się zazdrosnym o Oskara?
Pozdrawiam Was wszystkie. Wiktor
Mysle ze nie ma powodu :p w końcu Oskar jest zakochany w Majce wiec mój może sie czuć bezpiecznie :) Natalia
UsuńCzesc dziewczyny, czesc Witek. Roksana pisze piekne opowiadania a Wy pieknie komentujecie. Nie moge zasnac bez tego bloga, jak nie ma nawet wpisu to czytam Wasze komentarze. Moze kiedys otworzycie jakas grupe dyskusyjna na forum. Nie zapomnijcie mnie zaprosic. Pozdrawiam, Inez
OdpowiedzUsuńPs. Witek, Dzieki za !!! :) wywolales mnie:)
Wiktorze, zakupy są czasem jak podróż, jak psychoterapia i jak flirtowanie z nowo poznanym facetem. O ile wszystkie przymierzone ubrania będą pasowały ^^ to można naładować baterie pozytywną energią i poprawić samopoczucie. Ważne, żeby to nie była reguła i metoda rozwiązywania każdego problemu ;-)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że warto czasem pocierpieć dla takich efektów aczkolwiek żal mi tych wszystkich panów, którzy grzecznie stoją przed sklepami.
Kasia xxx
Kasiu zapomniałem jeszcze dodać. Nie wiem jak to jest flirtowanie z nowo poznanym facetem. Kasiu no wiesz faceci nie są w moim typie hihihi
UsuńWitaj Kasiu!!!. Kasiu ja wiem o tym. Zgoda ciuchy. Sam nawet doradzam, ale spożywka i czytanie każdej etykiety?. To chyba przesada. Kasiu ja znam się troszkę na damskiej modzie i w czym żona chodzi i w czym jej jest dobrze. Kiedyś żonie sam kupowałem np. na prezent ciuchy i bieliznę dobrą jakościowo i firmowo też. Zona zawsze chciała bym to ja kupował jej ciuchy. Mówiła zawsze, że sobie sama takich by nie kupiła bo szkoda było by jej kasy. Muszę Wam powiedzieć, że nosiła ubrania kupione przeze mnie. Teraz tego nie robię bo tu jest problem, by kupić coś ładnego i z naturalnego materiału to trzeba przelecieć wszystkie sklepy i niejednokrotnie ściągać jakiś produkt na zamówienie. Teraz bardziej z lenistwa kupuję biżuterię. Też troszkę się znam co nosi, jaki ma rozmiar palca ( czyli zimą 15, latem 16). Ze srebra nie może nosić srebra z domieszką cynku( to jest srebro takie błyszczące i tańsze), nosi z domieszką cyny. Dziewczyny, ale biżuterię też jak wy np. ciuchy staram się kupować w promocji. Mam wtedy dobry produkt za 1/2 ceny. Perfumy też wiem jakich używa czyli " Cacharel Eden". Kasiu z pójściem do apteki i kupnem np. podpasek też nie mam problemu. Jak trzeba to to robię, tylko żona mówi jakie bo są coraz gorszej jakości
OdpowiedzUsuńKasiu może to wynika z tego, że taki jestem, że jestem przyjezdny i po ślubie mieszkaliśmy sami. Musieliśmy się dotrzeć i na wzajem się wspierać. Kasiu może pomyślisz o mnie, że jestem jakiś zniewieściały. Powiem ci, że nic z tych rzeczy muruję, znam się na drzewie i potrafię go obrobić, samochody sam naprawiam z remontem silnika włącznie, spawam, elektroniki się troszkę liznęło z " Młodego elektronika"( taka gazetka kiedyś była). zapomniałem dodać, że potrafię szyć, tylko wykroić nie umiem. za kawalerki samemu spodnie się zwężało nogawki i podkładało samemu. Takie były czasy!!!.
Natalio zaimponowałaś mi, że mieszkałaś w bursie. Myślałem o Tobie, że jesteś z tych bardziej rozpieszczonych dziewczyn z dobrego domu. Natalio też nic nie załatwiamy synowi po znajomości, radzi sobie sam, lepiej gorzej, ale radzi. Uczy się samodzielności.
Dziewczyny dziękuje Wam, że mnie tu na blogu przyjęłyście. Lubię czytać, a jeszcze podzielić się z kimś swoimi wrażeniami, super. Ale się rozpisałem!!!. Pozdrawiam Wiktor
Witaj Wiktorze!! uważam, że niewielu mężczyzn byłoby w stanie zrobić to wszystko co opisałeś powyżej. Widać, że żona może na Ciebie liczyć i to jest cudowne. Po przeczytaniu tego komentarza mogę jedynie życzyć każdej kobiecie aby jej facet był przynajmniej w połowie tak pomocny jak Ty. Gratuluje Twojej żonie dobrego wyboru =) Teraz takich mężczyzn to się szuka ze świecą.
UsuńMam nadzieję, że podniosę Cię trochę na duchu: ja sama nie umiem szyć =P więc chylę głowę przed Twoimi umiejętnościami
Witku, nie wiem czy chciałabym, żeby mój ewentualny partner kupował za mnie ubrania- po prostu czuję, że byłoby to odbieraniem mi przyjemności ale jeśli Tobie i żonie to odpowiada to najważniejsze. Tak samo nie wyobrażam sobie tego, że miałabym oddać partnerowi fotel kierowcy w samochodzie. Każdy człowiek ma takie rzeczy, w których nie pójdzie na ustępstwo albo byłoby mu strasznie trudno. Super, że Wy razem znacie się aż tak dobrze i możecie polegać na sobie nawzajem.
Pozdrawiam Kasia xxx
PS. nie używam określenia "zniewieściały" w stosunku do KOGOKOLWIEK
Kasiu, ale mam też wady. bałaganie ubrania rozrzucam, skarpetki kładę przy łóżku (pod poduszkę ich nie chowam) hahaha. Kasiu ja ubrania kupowałem tylko na prezent. Pytałem się tylko co chce dostać. Fotel kierowcy z miłą chęcią bym oddał, może dla tego, że dużo jeżdżę. Kasiu masz rację polegamy na sobie nawzajem i się staramy uzupełniać. Kasiu syn nam chorował i jakoś musieliśmy radzić wspólnie, a mieszkaliśmy sami.
UsuńWiktor
Powiem ci Witku ze bardzo milo wspominam czasy kiedy mieszkałam w bursie poznałam wtedy naprawdę fajnych ludzi i szczerze każdemu doradzam burse albo akademik (gdyby nie to ze chłopak wolal wynająć pokój to pewnie wybrałabym akademik) można się dzieki temu sporo nauczyć . Miedzy innymi respektowania zasad bo to nie akademik i trzeba przestrzegać godziny policyjnej odwiedziny też są w wyznaczonych godzinach. Ale chyba najważniejsze jest to ze człowiek uczy sie zycia w grupie i musi sie nauczyć iść na kompromis. Powiem ci ze cieszę sie ze zmieniłeś o mnie zdanie . Nie ukrywam że moi rodzice maja pieniadze ale wychowali mnie w szacunku do niego i pokazali ze na sukces trzeba ciężko pracować. Natalia
OdpowiedzUsuńO tak akademiki!!!!. Super są!!!. Życia w grupie i samodzielności. A wiesz Natalio, że w akademikach nawet dzieci wychowywały się w szufladach. Nie miały jakichś wymyślnych łóżeczek, wózeczków bo w życiu chyba nie o to chodzi. Najważniejsza jest miłość między partnerami i poszanowanie wzajemne i sobie poradzą w życiu. Natalio zadedykuję Ci piosenkę, słów posłuchaj: https://www.youtube.com/watch?v=4x84dEPL1Bw i jeszcze tę: https://www.youtube.com/watch?v=iUDiWfo3DNM
UsuńNatalio syna też uczymy poszanowania pieniądza. Dzisiaj najlepiej wszystko wymienić na nowe, chociaż jest jeszcze dobre. Tylko już nie jest cool bo np. telefon ma już rok. Ja się przywiązuję do rzeczy i lubię coś trwałego. Wiktor
Ja też ma dla ciebie dwie piosenki, może są trochę w innym stylu niż twoje ale wydaje mi się że ta pierwsza jest wyjątkowo na czasie biorąc pod uwagę sytuacje na świecie , https://www.youtube.com/watch?v=SwT5LXAnfTo i druga https://www.youtube.com/watch?v=37AzmG-wGgI.
UsuńNiestety takich piosenek jakie ty mi zadedykowałeś już nie robią ale na pewno znajda się w mojej playliście . Natalia
Teraz kompletnie nie na temat ;) Ale mały Jaś potrzebuje pomocy , może nie jest nas tu dużo ale mimo to możemy pomóc ;) oto link : http://www.siepomaga.pl/serce-jasia2 większość z was pewnie już słyszała a jak nie to zapoznajcie się , naprawdę warto pomagać ;) Natalia
OdpowiedzUsuńWitajcie :) To mi się najbardziej podoba na tym blogu, że można pisać na każdy temat :) Część opowiadania oczywiście ekstra :) Pozdrawiam Michalina ps. Witku taki facet jak Ty to skarb :) Mój mąż nie cierpi łazić po sklepach :)
OdpowiedzUsuń