Warszawa.
Wrzesień 2014
W
mieszkaniu panowała cisza, tylko gdzieś z oddali dobiegały dźwięki
śmieciarki. Musiała dochodzić piąta. Majka dotknęła medalionu
spoczywającego bezpiecznie między jej piersiami. Już miała
ściągnąć przez głowę przemoczoną koszulkę, kiedy dotarł do
niej jęk Akosa. Zamarła. Jęk się powtórzył, ale tym razem
był głośniejszy i pełen bólu. Bez namysłu rzuciła się
do drzwi sypialni. Akos oddychał ciężko, ale śnił. Stanęła nad
nim, nie wiedząc, co robić. Jego gałki oczne poruszały się
szybko. Wpatrywała się w jego twarz z napięciem. Był niespokojny,
ale się nie budził. Nagle znów jęknął, chwytając się
przez sen za lewe przedramię. Tym razem jękowi towarzyszył grymas
bólu.
-
Akos – Majka wciąż stała koło łóżka, niezdecydowana,
czy może go dotknąć – Akos – powtórzyła z niepokojem.
Co
ja mam robić, myślała gorączkowo? Podbiegła do blatu, na którym
wciąż leżały jej notatki. Szybko przekartkowała zeszyt.
Niestety, pamięć jej nie myliła. Nie mogła go obudzić, póki
spał głęboko. Zawróciła i uklękła obok kanapy, wpatrując
się z uwagą we wciąż poruszające się pod powiekami gałki oczne
Akosa.
-
Wróć do mnie, proszę – szeptała, czekając, aż przejdzie
w fazę płytszego snu. Coś lub ktoś sprawiał mu ból, nad
którym nie panował. Dlaczego więc się nie budził, dlaczego
nie umykał?
Nagle
dotarła do niej straszna prawda: On nie był w stanie! Spojrzała
jeszcze raz na jego udręczoną twarz.
-
Wiem, że nie będziesz zachwycony - szepnęła - ale i tak to
zrobię.
Pobiegła
do sypialni i położywszy się na łóżku, zamknęła oczy. Z
pokoju dobiegł ją chrapliwy, przytłumiony krzyk Akosa.
-
Prędzej – błagała w myślach, naciągając na siebie koc –
Prędzej!
---
Chyba
już śnię? Jestem tak zdenerwowana, że trudno mi nad sobą
zapanować. Wiem jednak, że nie wolno mi stracić głowy, jeśli mam
pomóc. Raz się udało, więc teraz też dam radę. To nic, że
wtedy miałam Oskara i innych, przekonuję samą siebie. Biorę głęboki
wdech i skupiam się na Akosu. Przywołuję go... Idę do pokoju, w
którym śpi, ale skupiam się na jego Darze.
-
Wracaj do mnie! - szepczę.
Ku
mojemu zdumieniu czuję, że on mnie odpycha. Dlaczego? Nie rozumiem!
Nagle jego prawa ręka, do tej pory zaciśnięta na przedramieniu,
zwisa bezwładnie. Jęczy z bólu!
-
Kto ci to robi? - zaciskam zęby, żeby opanować ich szczękanie -
No dobrze, skoro ty nie możesz przyjść do mnie, to ja pójdę
do ciebie. Odpowiadam za ciebie!
W
ostatniej chwili łapię jeszcze komórkę, żeby mieć
kontrolę nad czasem, którego nie zostało nam wiele. Otacza
mnie mgła, a po chwili materializuję się w jakimś ciemnym,
odludnym miejscu. Na tle rozwalonego częściowo wiejskiego domu,
widzę trzy osoby. Jedna leży na ziemi, zwinięta w kłębek. To
Akos! Nad nim stoi potężny chłop, depcząc mu ciężkim butem
dłoń. Chryste! Akos ma potworne złamanie ręki! Słabo mi na widok
sterczącej spod rozerwanej skóry kości. Bez zastanowienia
uderzam draba w pierś falą energii. Pada na ziemię, ale wtedy coś
uderza mnie. Akos krzyczy. Zrywam się na równe nogi. Wyciągam
przed siebie dłonie i blokuję kolejne uderzenie. Teraz go widzę.
Niewysoki blondyn! Około pięćdziesiątki? Mocna budowa, ale
najgorsze są oczy, jasne, puste, złe!
-
Rosanna, Rosanna, ratuj mnie! Pomóż! - krzyczę w myślach
opierając się z całych sił jego mocy. Wiem, kim jest! To Swen!
Może gdybym nie była taka wściekła, umarłabym ze strachu. Teraz
jednak chcę tylko odebrać mu Akosa! Czuję łzy złości.
-
Oddaj mojego człowieka – syczę przez zaciśnięte zęby.
-
Witaj, piękna nieznajoma – odpowiada zaskakująco niskim głosem.
-
Uciekaj – Akos czołga się do mnie niezdarnie, ciągnąc za sobą
nogę – Powiedz Manu...
-
Milcz! - warczę. Kurwa! Ale go pokiereszowali!
-
Swen Ulreich – przedstawia się, przyglądając mi się uważnie –
A ty jak się nazywasz?
-
Piękna Nieznajoma – odpowiadam z powagą. Cała się trzęsę, ale
nie dam się sukinsynowi podpuścić!
-
Proszę, proszę – mówi Swen z zawodem w głosie – A gdzie
twój rycerz na białym koniu? - rozgląda
się ostentacyjnie.
Dociera
do mnie, że on nic nie wie! Myśli, że nadal Oskar mnie chroni.
-
Może go przywołamy?- silę się na uśmiech. Babciu, pomóż
mi, pomóż! Przecież wiesz, że on się nie zjawi.
-
Nie podpuszczaj mnie, cwaniaro! - Swen nagle wpada w złość, a może
po prostu postanawia mnie przestraszyć? Czuję, jak jego Dar
przybiera na sile.
„Niech
moja krew stanie za mną, wspomóżcie mnie ci, którzy
nosiliście w sobie mój Dar!” Recytuję w myślach tekst,
który znalazłam w Kodeksie Rosanny. Podkreśliła go, więc
musi być ważny. Czuję jej obecność i jej energię, która
spływa na mnie. No, nareszcie!
-
Nie sądziłaś chyba, że zaryzykuję spotkanie z nim? – obnaża
kły w złym uśmiechu – To azyl. On tu nie trafi. Wpadłaś w
pułapkę, ptaszyno... Tak, jak myślałem, jesteś tak samo
sentymentalna jak on. Przyleciałaś, żeby ratować to ścierwo –
patrzy z pogardą na Akosa – Judith miała więcej rozumu. Zabiła
się, zanim zdążyliśmy się do niej dobrać.
Czuję,
że krew się we mnie gotuje. Wszystkie mięśnie zaczynają mi
drżeć.
-
Ty sukinsynu – cedzę przez zęby.
-
Mała lekcja. Czujesz, jak Dar w tobie kipi? Zawsze wiedziałem, że
negatywne emocje są silniejsze, niż pozytywne – mówi
prawie uprzejmie – Pomyśl tylko, ile mogłabyś się nauczyć od
kogoś takiego jak ja?
-
Proponujesz mi układ? - jestem zdumiona jego bezczelnością – Po
tym, co zrobiłeś Akosowi i Judith?
-
Och, daj spokój! Chyba się nimi nie przejmujesz? - spogląda
na strzęp człowieka. Mojego człowieka! - Proponuję ci władzę!
Ty i ja przeciwko Zgromadzeniu. Masz pełen Dar, ale cię nie znam.
Nie jesteś jedną z nich... Gdybyś była, nigdy bym się do ciebie
nie dostał – stwierdza z wyższością i powoli opuszcza ręce w
dół.
Ja
robię podobnie. Rozluźniam mięśnie... Słabnę! Dlaczego?
Rosanna, nie odchodź! Och, już wiem, rozproszył mnie. Kiedy
przestaję być skupiona, on zyskuje przewagę. Cwany drań! Kurwa,
Oskar, co ja mam robić? Jestem zdana tylko na siebie. Zerkam na
Akosa. Drab się pozbierał i idzie do niego. Słabnę...
„Niech
moja krew stanie za mną, wspomóżcie mnie ci, którzy
nosiliście w sobie mój Dar!”.
-
Nie dotykaj go! - warczę do niego – Akos, weź się w garść!
-
Uciekaj – błaga – Kończy nam się czas...- szepcze bezgłośnie.
-
Och, jakie to piękne i szlachetne! - Swen wykonuje krótki
ruch głową i drab kopie Akosa w złamaną nogę. Powietrze
przeszywa rozdzierający krzyk bólu. Moje serce pęka z
rozpaczy. Sama muszę wziąć się w garść.
-
Zastanów się – mówi nagle Swen – Przystań do
mnie, a pozwolę mu odejść. Jest nikim, śmieciem, który
pozwolił mi cię tu zwabić, ale ty chcesz go ratować... O, tak!
Ty, to co innego. Masz w sobie Dar, wielki Dar! Czuję go nawet
teraz... - wciąga głośno powietrze przez nos, jak węszący pies.
Akurat!
Nie wierzę temu kłamcy. Całą siłą woli powstrzymuję się od
spojrzenia w dół, gdzie pod bluzką mam medalion. Zamiast
tego sięgam do kieszeni i wyciągam komórkę. Akos ma rację,
do wschodu słońca zostało nam dwadzieścia minut. Gdybym mogła
się do niego zbliżyć i pochwycić. Ucieklibyśmy oboje... Robię
krok w bok.
-
Nawet o tym nie myśl – Swen znów robi ten ruch głową i
znów słyszę krzyk Akosa – Czas płynie...
-
Przyznaję, że przewyższasz mnie wiedzą i doświadczeniem. Chylę
głowę przed siwymi włosami – mówię z udawanym podziwem –
Ale młodość też ma swoje prawa – Śmieję się trochę zbyt
głośno, próbując
wyprowadzić Swena z równowagi.
Powieka
drga mu nerwowo. Udało się! Nad tikami nie da się zapanować.
Stukam kciukiem w ekran smartfona, unosząc jedną dłoń na wysokość
twarzy Swena i nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego.
-
O nic nie pytaj – mówię w pośpiechu do telefonu –
Zabierz nas do samolotu i uciekaj przed świtem! Natychmiast! -
rozłączam się – Załatwione – uśmiecham się do Swena
czarująco – A ile ty masz czasu?
Kątem
oka widzę, że jego drab kręci się nerwowo, zerkając na zegarek.
A więc nie wszystko stracone. O naszym życiu zadecydują kilometry
dzielące nasze uśpione ciała. Kto jest bliżej słońca? Powieka
Swena drga. Ja umieram z przerażenia, ale czuję, że siła Swena
słabnie. Może dam radę pochwycić Akosa? Rosanno, jestem krwią z
twojej krwi, nie daj mi tu zginąć! Nagle uświadamiam sobie, że
mogę naprawdę już nigdy nie zobaczyć Oskara. Ani jego, ani mamy,
ani babci... Ogarnia mnie żal.
-
Ty głupia dziewczyno! - ryczy Swen, a ja zamieram. Naprawdę się go
boję.
-
Oddaj mojego człowieka – mówię cicho i rozczapierzam palce
– Mój ród i moja krew stoją za mną – dodaję
głośniej.
Swen
się waha. Widzę to w jego twarzy. Teraz, albo nigdy! Sprężam się
do skoku.
-
A więc, dobrze... – cedzi powoli słowa, a ja tężeję – Skoro
wybrałaś, on nie jest mi już potrzebny – Zwraca się w stronę
Akosa.
-
Zaczekaj – z największym trudem opanowuję drżenie głosu – Mam
coś, co cię zainteresuje.
-
Nie... - jęczy Akos.
Nie
zwracam na niego uwagi. Nie mogę nawet na sekundę stracić
panowania nad sobą. Czas nas goni. Nie wiem, komu skończy się
najwcześniej... Nagle drab chwyta się za serce i zaczyna charczeć.
-
Won! - ryczy Swen i drab umyka. Zostaliśmy tylko my.
-
Uciekaj – syczę do Akosa.
Patrzy
na mnie z żalem i spuszcza głowę. O kurwa, zapomniałam, że nie
ucieknie sam z azylu! Chyba, że Swen mu pozwoli, albo ja go chwycę.
Wyjmuję spod ubrania medalion. Lodowe oczy
Swena lśnią blaskiem pożądania. A więc życie Akosa ma swoją
cenę.
-
Oddaj mi to.
-
Oddaj mi Akosa.
Czuję
w
piersi dziwny ciężar. Oczy Swena wwiercają
się w kołyszący się medalion. Owijam go wokół dłoni i
wykonuję zamach, ale nie rzucam. Swen nie odrywa od niego wzroku.
Boli mnie za mostkiem. Uśmiecham się do Akosa, dodając mu otuchy.
Jego też boli, ale jest dzielny.
-
Chcesz? - odwracam się do Swena – Puść go, a przysięgam na Dar,
że ci to oddam. Dała mi go Judith, zanim twoi ludzie się zjawili –
mówię, siląc się na spokój. Kręci mi się w głowie.
Tlenu!
-
Odejdź! - Swen macha ręką do Akosa – Mój klucz! –
charczy.
-
Uciekaj – nakazuję chłopakowi. Kręci odmownie głową, próbując
czepiać się moich butów – To rozkaz!- warczę.
Dematerializuje
się natychmiast, a kiedy znika, rzucam Swenowi medalion i umykam.
Nie
wiem, gdzie jestem. Widzę mój Dar, pulsujący miarowo i
granatowe oczy, pełne zachwytu... Dłoń Oskara sunie po moim ciele,
jestem taka szczęśliwa... Babcia Helena zagląda do mnie we śnie...
Rektor wręcza mi indeks, dostałam się bez egzaminów, jestem
z siebie dumna... Tato się do mnie uśmiecha... Chodzę w ubraniu
dokoła fontanny, moje pantofle stoją na murku... Założyłam się
z Agą, że to zrobię, jeśli wygram olimpiadę z geografii...
Biegnę do mamy z rysunkiem, mam cztery lata, namalowałam naszą
rodzinę: mama, tato i ja, a nad nami dwa anioły, jeden ma czarne
włosy, a drugi siwe, zapomniałam o tym... Mama płacze... Jestem
taka zmęczona...Widzę nad sobą twarz okoloną długimi siwymi
włosami... oczy... jedno niebieskie, jedno brązowe... mówi
coś i rozmywa się... zamienia w złoty pył... czuję, jak we mnie
wnika... Ogarnia mnie ciemność.
Roksano super część , jestem pod wrażeniem ;) Wiktorze pozwól że się do ciebie zwrócę , nadal uważasz że Swen jest dobry ? Uważasz ze jego zachowanie można jakoś wytłumaczyć ? Nie wiem czy czytałeś mój ostatni komentarz pod poprzednim postem wiec napisze jeszcze raz , okrucieństwo to okrucieństwo i niczym nie można jego usprawiedliwiać , jakimi byśmy byli ludźmi gdybyśmy każdego morderce czy gwałciciela usprawiedliwiali , każdy z nas przeżył jakieś trudne chwilę ale nie każdy krzywdzi innych z tego powodu. Natalia
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem, ta część jest nieziemska i czyta się ją na bezdechu. Jestem ciekawa, co teraz się stanie, gdy Swen ma medalion, bo Majka pewnie nie miała czasu by wyciągnąć jego zawartość. Czy teraz Majka i Oskar się spotkają żeby uleczyć Akosa? Już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji :-)
OdpowiedzUsuńKlaudia, a mi się wydaje, że Majka wymieniła zawartość medalionu. Nie oddałaby go tak pewnie gdyby w środku nadal znajdował się kamień-klucz. Bardziej ciekawi mnie do kogo był ten telefon. Rozpatruje dwie opcje, Oskar albo Helena - skłaniam się raczej ku babci. Ona chyba szybciej mogłaby coś zdziałać, ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńPoza tym - ostatnia scena - kalejdoskop jakby Majka umierała !! Zakładam, że będą kolejne rozdziały i jednak nie zginie (przynajmniej już teraz). No ale tak to wyglądało.
Roksano, cudowny rozdział. Strasznie mi żal biednego Akosa =(
Pozdrawiam, Kasia xxx
Kasiu a mi się wydaje że to jednak był Oskar ;) Natalia
UsuńTylko, że Majka nie wie gdzie jest Oskar. Z tego co rozumiem, to ktoś musi fizycznie przetransportować Akosa i Majkę.
UsuńJa bym na jej miejscu zadzwoniła do kogoś, kto jest w pobliżu.
~Kasia xxx
Roksano, Akos jest Obdarowanym II stopnia (czy tak?) - więc w realnym życiu nic mu nie będzie kiedy się obudzi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia xxx
Witajcie, witajcie! Wczoraj siedziałam do późna, więc musiałam odespać. No, jak zwykle niezawodne! Choć nie mogę odpowiedzieć wprost, bo następny rozdział zrobiłby się nudny, to... wiele trafiłyście, dziewczyny! Dalszy ciąg mam w głowie, wiec tylko go napisać. Będzie we wtorek. Cierpliwości ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Roksana.
Witaj Roksano i witajcie dziewczyny!!!. Przepraszam, że mnie trochę nie było. Pracowało się troszkę.A cóż ja mogę do tej części dopisać. O kurcze!!!. Część rewelacyjna i tak wciągająca. Przeczytało się jednym tchem.Dzięki Ci Roksano za taką fajną chwilkę relaksu po pracy.
OdpowiedzUsuńNatalio o tak czytałem, ale nie odpowiedziałem, bo już nie miałem sił. Eeech kobiety. Byłem wczoraj z żoną na zakupach i tak mnie one wykończyły, że wcześnie się położyłem. Natalio dzisiaj Roksana pokazała, że Swen jest zły. Chociaż?. No dobra poddaje sie. Natalio dziękuję za taki fajny komentarz ( chodzi o tego adwokata diabła). Rozbawił mnie na 2 dni. Natalio jesteś niesamowita.Oczywiście nie obraź się tylko na mnie.
Pozdrawiam Was wszystkich Wiktor
Nie mam powodu by się na ciebie obrażać Wiktorze ;) Natalia
OdpowiedzUsuńRoksana, mam nadzieje ze Swen nie skrzywdzil Akosa tak w realu, chociaż czuje ze to nie koniec jego kłopotów. Jest przeciez szpiegiem Mistrza, tak mi się wynika z poprzednich rozdziałów. Akos jest mi osobiście bliski:) wiec trzymam za niego kciuki aby sie dobrze skonczylo.
OdpowiedzUsuńBardzo tu jest fajnie i zapewniam ze jestem z Wami caly czas. Pozdrawiam Inez
Inez, spokojnie! Lubię Akosa i nie dam mu zginąć nędznie. Co do szpiegowania, to on biedak, nie ma wyjścia. Majka jednak o tym wie i nie ma pretensji. Powoli zaczyna się uczyć, jak sobie radzić z takimi sprawami. Nic się nie martw, w następnej części zwrot akcji, taki zwrocik raczej. Pozdrawiam, Roksana
UsuńAkos cały czas obrywa. Chłopak ma trochę pod górkę. Ale jak myślę o Majce to chcę aby osobą do ktorej dzwoniła byl Oskar. Hehe nic na to nie poradzę ☺
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lady Margaret jeszcze się gdzieś pojawi bo naprawdę ją polubiłam. Pozdrawiam, Kasia xxx
Kasiu, nie dramatyzuj! Przecież ma swoją śliczną ukochaną, którą Majka namawia na związanie się z nim "za wszelką cenę".
UsuńDo kogo dzwoniła? Oczywiście, że do Oskara, tylko, czy mogła? Okaże się w następnej części. Pozdrawiam, Roksana
Witaj!!!. Roksano to jak Majka uratowała Akosa, to on teraz ma dług wdzięczności, ale jednocześnie na nią donosi do mistrza. Normalnie jest między młotem a kowadłem.
UsuńPozdrawiam Wiktor
Roksano, przepraszam, że trochę za dużo wspominam o Akosie. Już milknę na temat jego zmagań.
UsuńDzięki, że uchyliłaś trochę rąbka tajemnicy odnośnie połączenia telefonicznego. Nie rozumiem tego "czy mogła" - w sensie, czy mogła zadzwonić we śnie? czy to coś zabronionego, czy niewykonywalnego?
Już nie mogę się doczekać następnej części. Pozdrawiam, Kasia xxx
Pewnie udawala ze dzwoni. Chciala pokazac Swenowi ze jest tak latwo sie nie podda i nieprzyjmie jego warunkow.Dobra z niej negocjatorka :) Chyle jej czola za to ze nie zostawila Akosa.Jutro sie wszystko wyjasni.Nie moge sie doczekac :) Pozdrawiam Michalina
OdpowiedzUsuńWitaj Michalino!!!. A wiesz, że ten telefon to był "blef". Też tak pomyślałem. Pozdrawiam Wiktor
UsuńMichalino, genialne - wiesz, że nawet na to nie wpadłam!! Szacunek dla Twojej spostrzegawczości i intuicji. =) Kasia xxx
OdpowiedzUsuń