Warszawa. Wrzesień
2014
Majka
kręciła się po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Co
chwila zerkała na zegarek, podchodziła do okna, szukając
podświadomie samochodu, którego przecież już tu nie było,
albo kartkowała nerwowo zeszyty. Minęła druga godzina od chwili,
gdy Akos zasnął. Zaglądała co jakiś czas za parawan, ale tym
razem spał spokojnie. Wróciła myślami do chwili, gdy
ujrzała go na ziemi, połamanego i cierpiącego. Co czuła? W
pierwszej chwili na pewno współczucie, ale zaraz potem
wściekłość... nie lęk. On pojawił się później, kiedy
ochłonęła. Swen miał trochę racji z tymi emocjami, ale nie mogła
się z nim zgodzić tak do końca. Może on czerpał siłę z
negatywnych odczuć, ale ona potrafiła wydobyć równie wiele
z pozytywnych. A co by się stało, gdyby udało się połączyć
siłę dwóch Darów? Gdyby wtedy z Oskarem... Nie! Na
samo wspomnienie oblała się gorącym rumieńcem.
Akos odetchnął
głęboko.
- Nareszcie –
westchnęła – Rusz czymś, jeśli mogę śnić – rzuciła w jego
kierunku, choć zdawała sobie sprawę, że mógł być
wszędzie.
Jej zeszyty
podskoczyły i ułożyły się w zgrabny stosik.
- Weź piwo z
lodówki – rzuciła i pobiegła do sypialni.
Muszę to kiedyś
pokazać rodzicom, pomyślała, układając się na łóżku.
-
Och, jesteście oboje!
Na
mój widok Akos i Manuela odskakują od siebie, a ja chichoczę.
-
To gdzie to piwo? - śmieję się do nich.
-
Najpierw powinniśmy załatwić do końca sprawę samochodu – mówi
Akos – Zaczekajcie tu, a ja odnajdę umowę, którą
wypełniałem i wrócę po ciebie, dobrze? - zwraca się w moją
stronę.
-
Przywołaj mnie.
-
Wolę wrócić – mówi, patrząc mi w oczy.
-
Dobrze – zgadzam się szybko. Wiem, że nie chce ryzykować.
-
Strasznie się zrobił ostrożny – mówi Manuela, kiedy Akos
znika – Zawsze był, ale teraz to już przesada! I jeszcze ci się
sprzeciwia – kręci głową z dezaprobatą.
-
Ma rację – wzdycham – Ma mnie chronić, to chroni. Sama
prosiłam, żeby mi mówił, kiedy robię coś nie tak. To dla
bezpieczeństwa nas wszystkich...
-
Coś się stało? - w głosie Manueli słyszę niepokój.
-
Nie, ale może się stać – omijam gładko prawdę – Swen nie
próżnuje. Zmiana Mistrza to wymarzony czas na atak –
przewracam oczami.
Mam
nadzieję, że nie będzie drążyć tematu. Na szczęście ona jest
dobrze wychowana i wie, kiedy się ugryźć z język. Przygląda mi
się tylko tymi wielkimi, rozmarzonymi oczami i wzdycha ciężko.
-
O co chodzi? - pytam, ale ona tylko potrząsa głową – No mów!
Między nami dziewczynami... – zachęcam ją.
-
Kiedy nie mam śmiałości...
-
Akosa tu nie ma – kuszę.
-
Nie chodzi o Akosa, tylko o ciebie... - spuszcza głowę.
-
O mnie? No, teraz to już musisz mi powiedzieć! - proszę, składając
dłonie.
-
Nie gniewaj się, ale pomyślałam, że ty jedyna ze wszystkich
Obdarowanych nie chcesz Oskara, a to takie niesprawiedliwe, że on
wybrał właśnie ciebie...
-
Och! - jej słowa mnie zaskakują – Niesprawiedliwe? Dlaczego?
-
Przepraszam, nie powinnam – kręci na palcu kosmyk włosów,
jak mała dziewczynka.
-
Dlaczego niesprawiedliwe? - drążę.
-
Bo gdyby się związał z jakąś znaczącą rodziną, to zostałby
Mistrzem, a tak, to raczej marne szanse... - urywa nagle, jakby się
przestraszyła własnych słów.
-
Skąd ci to przyszło do głowy? - pytam. Naprawdę mnie
zaintrygowała, choc przyznam, ze jej słowa nie są przyjemne.
-
To nie mnie... - bąka onieśmielona – Tak mówią moi
rodzice.
-
Oni woleliby Oskara?
-
Wszyscy nie w pełni Obdarowani woleliby Oskara – przyznaje – Ale
my nie mamy nic do powiedzenia. Oczywiście przyjmiemy z radością
wybór nowego Mistrza, ktokolwiek nim zostanie – dodaje
natychmiast.
-
Przy mnie nie musisz się bać. Mów, co myślisz – patrzę
na nią i widzę siebie sprzed lat. Ile zajęło mi nauczenie się,
że mam własne zdanie? Czy jej kiedykolwiek będzie wolno je mieć?
-
Akos go uwielbia i pozostali też... - szepcze – Ale nie dlatego,
że jest ich przełożonym, tylko dlatego, że on jest dobrym
człowiekiem...dobrym dla nas. Nie traktuje nas z góry.
-
Skąd wiesz, że ma małe szanse? - czuję się, jakby ktoś
przyłapał mnie na kłamstwie, albo na kradzieży. Policzki
zaczynają mnie piec.
-
Mówiłam ci, moi rodzice tak uważają. Oni są dobrze
zorientowani, bo są prawnikami. Bywa u nich wielu Obdarowanych.
Przybywa im pracy, odkąd Mistrz dołożył nowych zasad, a teraz
pewnie przybędą następne... - dodaje cicho.
-
Czym dokładnie się zajmują? - próbuję zmienić temat,
czując, że za chwilę dopadną mnie wyrzuty sumienia.
-
Obdarowani obłożeni karą mają prawo do obrony, jeśli uważają,
że kara jest zbyt surowa...
-
Albo niesłuszna – wpadam jej w słowo.
-
No, nie! - zaprzecza gwałtownie – Kary się nie podważa, ale
jeśli się udowodni, że były okoliczności łagodzące, to może
być mniejsza.
-
A jak Mistrz albo Rada się pomyli? - pytam.
Manuela
przygląda mi się, jakby nie rozumiała pytania. Już mam jej
wyjaśnić, jak u nas działa system sądowniczy, ale zjawia się
Akos. Jest zdyszany. Ja oddycham z ulgą.
-
Gotowe. Położyłem umowę na szafie. Nikt jej tam nie znajdzie... -
bierze głęboki wdech – Jest tylko jeden problem. Ten oddział
jest otwarty 24 godziny na dobę. Jest dwoje ludzi. Dziewczyna chyba
położy się spać, ale facet siedzi twardo przy biurku.
-
Dam radę – uspokajam go.
-
Co wy kombinujecie? - Manuela przygląda nam się podejrzliwie.
-
Zabieram tylko umowę – wzruszam ramionami.
-
Ale tego nie wolno robić – mówi.
-
Tylko czasowo ją przemieścimy, potem ją oddamy – mówi
szybko Akos.
-
Akos! - Manuela marszczy czoło.
-
Jaka jest za to kara? - pytam z westchnieniem.
-
Jakaś lekka, ale jest – przyznaje Akos niechętnie – Mógłbym
poinformować Oskara, że musieliśmy to zrobić ze względów
bezpieczeństwa...
-
Potem zdecydujemy – mówię szybko – Dawaj adres i czekaj
tu.
Skupiam
się i po chwili jestem w niewielkim pomieszczeniu z szafą i
biurkiem, przy którym rzeczywiście siedzi jakiś facet.
Słyszę przejeżdżający gdzieś blisko pociąg. Szklana ściana
oddziela nas od ulicy. O cholera, widzę w niej swoje odbicie. Czy on
mnie widzi, zastanawiam się gorączkowo, kuląc się i przykucając.
Nie powinien... Zerkam na szafę. Wystarczy się unieść i...
-
Wojtek, nie widziałeś mojego kubka? - kobiecy głos dochodzi z
zaplecza.
Unoszę
się wyżej, widzę umowę, ale wolę nią nie szeleścić w tej
chwili. Jeśli mnie zauważą, to gotowi zrobić zamieszanie. A jak
to się wyda? Tym razem nie będę mogła zasłonić się niewiedzą.
Wiszę pod sufitem i czekam.
-
Zobacz w szafce koło zlewu – odpowiada facet i pociera twarz
dłońmi.
Łapię
umowę i znikam. Mam gdzieś, czy narobiłam hałasu. Gdyby spojrzał
w szybę i zobaczył migotliwy zarys postaci, narobiłby mi kłopotów.
A więc, zostałam przestępcą!
-
Pięknie, pani magister in spe. Dziekan byłby z pani dumny - syczę
do siebie z sarkazmem.
-
I jak? - Akos wita mnie z niepokojem.
-
W porządku – sapię i wyciągam przed siebie umowę – Zniszcz
ją.
Kątem
oka widzę przerażenie w oczach Manueli. Cholera, niepotrzebnie ją
w to wciągamy. Mam taką ochotę wypytać Akosa o jego wizytę w
zamku, a przy Manueli nie mogę. A może powinniśmy jej powiedzieć?
Sama nie wiem...
-
Manuela, opowiedz mi o sobie – próbuję odwrócić jej
uwagę od tego, co robi Akos. - Podobno byłaś bardzo dobrą
uczennicą?
-
To prawda – uśmiecha się – Lady Margaret zawsze mnie chwaliła.
To ona podpowiedziała mi, żebym się uczyła języków.
Potrafi wspaniale doradzać.
-
Taak – przytakuję – Dar, który ma, daje jej tyle
możliwości...
-
Poznałaś ją? Pewnie, że tak! – spuszcza wzrok – Och, Maryann,
przepraszam za to, co powiedziałam. Ja naprawdę nie chciałam. Nie
powinnam się wtrącać – załamuje ręce.
-
Nie przepraszaj – kładę dłoń na jej zaciśniętych rękach –
Cenię ludzi, którzy otwarcie mówią to, co myślą.
-
Mogę się przysiąść? - Akos podchodzi do nas ze szklankami i
piwem.
-
Za naszą umowę – stukam szklanką o jego szklankę – I
przyjaźń? - stukam jeszcze raz, a potem stukam w szklankę Manueli.
-
I przyjaźń – uśmiecha się do mnie szeroko.
Ona
jest taka delikatna i wrażliwa. Nic dziwnego, że Akos się w niej
zakochał. Tak strasznie bym chciała, żeby byli szczęśliwi. Jak
to dobrze, że nic mu się nie stało! Nie wiem, jak bym jej to
powiedziała... Skóra mi cierpnie na samą myśl.
Siedzimy
długo, Manuela opowiada mi o dorastaniu w Zgromadzeniu.
Zadziwiające, ale niewiele się różni od mojego dorastania.
No, może tylko ja nie czekałam na ujawnienie się Daru, ale poza
tym, naprawdę podobnie. Potem ja opowiadam o sobie. Akos
przysłuchuje się temu z zaciekawieniem.
-
Wiecie co? - mówi do nas, kiedy się żegnam z Manuelą – To
niesamowite, że potraficie godzinami gadać o rzeczach, o których
ja nie mam pojęcia, a przecież pochodzicie z dwóch różnych
światów.
Wybuchamy
śmiechem. Czuję się tak swobodnie w ich towarzystwie. Na chwilę
zapomniałam o smutku i nierozwiązanych problemach. Manuela zanika,
a my czekamy w napięciu. Po jakichś dwóch minutach telefon
Akosa wydaje krótki sygnał. SMS od Manueli. Jest bezpieczna w
domu rodziców.
-
Miałam przez chwilę ochotę zdradzić jej naszą tajemnicę –
wzdycham, ale ona jest taka krucha i delikatna...
-
Przepraszam, że to powiem, ale chyba się mylisz co do niej – Akos
patrzy na mnie dziwnym wzrokiem – Jest twardsza, niż się może
wydawać.
Posyłam
mu pytające spojrzenie.
-
Jej życie to pasmo upokorzeń i stresów. Najpierw nielubiana
wnuczka, potem utrata pozycji rodziny po nieprzekazaniu Daru... Ale
ona się nie skarży. Sam nie wiem, skąd czerpie siłę? - głos
Akosa drży – Tylko dzięki jej potulnym i łagodnym prośbom
zawdzięczamy to, że rodzice nie wydali jej jeszcze za mąż. Dla
nich to ogromny stres, a ja nie mogę uzyskać zgody ojca. Nie wiem,
jak długo pozwolą nam czekać? Dlatego ją namawiałem...
-
I co? Zgodziła się? - wpadam mu w słowo.
-
Ze względu na przysięgę złożoną Mistrzowi, musieliśmy
zaczekać, ale się zgodzi. Przekonałaś ją, chociaż... - wzdycha
ciężko – Nie będzie nam lekko i ona się strasznie boi, że ja
tego nie wytrzymam. Mój ród się ode mnie odwróci,
a ona wie, co to oznacza.
Jego
słowa sprawiają, że po policzkach zaczynają płynąc mi łzy.
Pociągam nosem.
-
Nie martw się... - chlipię. Sama nie wiem, co powiedzieć? Akos
mruga szybko i odwraca się na moment. Nie chce żebym widziała jego
łzy. Spuszczam głowę.
-
Spotkałem się z Johanem – zmienia nagle temat – Oskarowi wolno
już śnić.
-
Och! Spotkałeś go?
-
Nie, nie chciał mnie widzieć, ale... - waha się – Myślę, że
to dlatego, żebym nie przekazał niczego Mistrzowi.
-
Johan tak powiedział? - cała drżę z emocji.
-
Nie, Johan też uważa przy mnie na każde słowo. Póki im nie
powiem o naszej umowie, niczego mi nie zdradzą – patrzy na mnie
wyczekująco.
Biję
się z myślami. A jeśli to jedna wielka podpucha, żeby mnie
zwabić? Nie, ja chyba zwariowałam?!
-
Powinniśmy się budzić – przypomina mi łagodnie Akos.
-
Budźmy się – wzdycham. Muszę to wszystko przemyśleć. Och,
Oskar, dlaczego to musi być takie skomplikowane?
---
Helena
stała we własnym w salonie, czekając na sekretarza Mistrza. Jego
pojawienie się przywitała z niepokojem, ale starała się zachować
twarz. Tak długo czekała na reakcję Zgromadzenia, że powoli
zaczęła w niej kiełkować nadzieja na uniknięcie kary. Ta wizyta
oznaczała, że nadzieje były płonne.
-
Witaj Heleno – wysoki, chudy mężczyzna przywitał ją chłodno
ale uprzejmie.
-
Witaj – skinęła mu lekko głową – Czym mogę ci służyć?
-
Mam ci przekazać wolę Mistrza – doprał z namaszczeniem, jakby
miał odczytać co najmniej bullę papieską – Heleno Littenstein-
Kraft, Mistrz zakazuje ci śnienia, aż do odwołania. Taki sam zakaz
obowiązuję również twoją córkę Julię. Mam
nadzieję, że jako głowa rodu, przekażesz jej tę informację
niezwłocznie?
-
Oczywiście... – Helena przełknęła głośno ślinę – Co z
moją wnuczką, Marianną?
-
Na jej temat Mistrz się nie wypowiadał. Z tego, co mi wiadomo nie
popełniła na razie żadnego wykroczenia przeciwko naszym zasadom.
-
Miałam na myśli, czy jest jakaś decyzja w jej sprawie? - starała
się opanować drżenie łydek.
-
Już ci mówiłem, że na jej temat... - zaczął.
-
Och, przecież wiem, że jesteś najbliżej Mistrza – przywołała
na twarz uśmiech – Nikt nie wie tyle, co ty. Zlituj się nade mną.
Na pewno coś wiesz – złożyła błagalnie ręce.
Sekretarz
zawahał się. Komplement mile go połechtał, ale nie miał zamiaru
niczego zdradzać. Co to, to nie! Spojrzał na Helenę z wyższością.
Ona jednak miała w oczach tyle nadziei...
-
Nie ma podstaw do przyjęcia jej w tej chwili do Zgromadzenia bez
twojej zgody – powiedział cicho – Przypominam ci jednak, że
wasze przewinienia są bardzo duże. Są podstawy do pozbawienia was
obu Daru.
-
Wiem... - spuściła głowę, by ukryć oznaki zadowolenia – Czy
wiadomo, kiedy ogłosi karę?
-
Decyzję podejmie Mistrz i Rada. Na razie są ważniejsze sprawy,
więc możliwe, że będzie wymierzona już przez nowego Mistrza i
jego Radę. To wszystko – Sekretarz zdematerializował się,
pozostawiając osłupiałą Helenę samą.
Nogi
miała jak z waty, ale nie była w stanie się poruszyć. Co to miało
znaczyć? Straszył ją? Bała się jego wyroku, ale wiedziała, że
będzie przynajmniej miała szansę osłonić Julię. Raula Gonzagi
nie znała, ale z tego, co słyszała, nie było się z czego
cieszyć.
Kochani, nawet nie wiecie jak się cieszę, ze nie czekacie CICHUTKO na kolejne części. Uwielbiam zaglądać tu ukradkiem i odkrywać nowe wpisy. Wczoraj tak mnie poniosło przy tej muzyce, Kasiu, że wymyśliłam nowe niespodzianki, ale teraz już będzie więcej Oskara, a nie sama Majka i jej problemy. No i kto tam czekał na Margaret? Nie pamiętam, ale się doczeka. Potrzebuję jakiegoś nowego tajemnego miejsca. Natalia, może Ty coś podrzucisz? Pozdrawiam Wszystkich, Roksana. PS. Wiktor, czy chciałbyś uwiecznić jakieś żeńskie imię w moim opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńWitaj Roksano!!!. Roksano no pewnie taki zaszczyt. Najchętniej to Wasze wszystkie imiona dziewczyny bym podał, ale to niemożliwe przecież. Dzisiaj mi żadne nie przychodzi na myśl. Zastanowię się i coś wymyślę. Roksano co do cichości to już pisałem, że cichy nie jestem. Raczej jestem typem gaduły, a jak mam jeszcze z kim dyskutować.
OdpowiedzUsuńRoksano cały dzień czekałem na tę część i podglądałem Twojego bloga. I się doczekałem. Dzięki Ci Roksano. Pozdrawiam Wiktor
Tajemne miejsce , to zależy czy chcę się coś schować czy potajemne miejsce spotkań. jeżeli chodzi o spotkania to ja kocham biblioteki , można się schować wśród książek i niestety w tych czasach coraz mniej tam ludzi. Ja to czekam z niecierpliwością na spotkanie majki i Oskara ,Nie rozumiem czemu Majka nie widzi tak oczywistej rzeczy , wszyscy kochają Oskara i uważają go za dobrego człowieka tylko ona ma wątpliwości a przecież Akos zna go lepiej. Natalia
OdpowiedzUsuńRoksano, bardzo się cieszę, że muzyka Cię poniosła i być może trochę zainspirowała. Chyba wszyscy na tym skorzystamy =)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł pt . "więcej Oskara".
Tak, to ja się dopytywałam o Margaret. Uważam, że to jest jedna z najlepszych postaci w tym opowiadaniu - to tak moim skromnym zdaniem =P
Roksano życzę Ci dalszych inspirujących doznań. Jak mi się nasunie jeszcze coś wartego uwagi (muzyka) to załączę adnotacje w komentarzu. Pozdrawiam, Kasia xxx
witam, mam wątpliwości czy ta propozycja wszystkim się spodoba ale mnie wciągnęło GEMS- Soak
OdpowiedzUsuńCóż, w opowiadaniu pojawią się silne emocje, to i muzyka musi być trochę odmienna.
Gdyby jednak to było za mocne to pani Susie Suh ma cudowną piosenkę Everywhere - bardzo mi pasuje do poprzedniego rozdziału
Pozdrawiam, Kasia xxx