Zamek
Ainay-le-Vieil. Październik 2014
Majka
ze zdumieniem obserwowała, jak Mistrz nakłada sobie kolejną porcję
przepiórczych jajeczek z sosem majonezowym i kawiorem. Ona nie
przełknęłaby już ani kęsa!
- Może po wizycie w
banku, chciałabyś się rozejrzeć w bibliotece? - spytał,
uchwyciwszy jej zaciekawione spojrzenie – Oddam ci do dyspozycji
kustosza.
- Nie chciałbym
sprawiać kłopotu. Mogłabym spróbować sama...
- Nawet nie próbuj
– wtrącił się do rozmowy Oskar – To, co widziałaś, to część
reprezentacyjna. Mamy jeszcze dwa pomieszczenia pełne
skatalogowanych zbiorów.
- W takim razie,
kustosz się przyda – zgodziła się – Może uda mi się odnaleźć
dokumenty należące do babci Rosanny?
- Część na pewno
– Mistrz pokiwał głową w zamyśleniu – Jest tu wszystko, nad
czym pracowała przed wyjazdem do Grecji.
- Mieszkała w
Grecji? - Majka nie potrafiła ukryć zdumienia.
- Kilka lat...
Przenikliwe
spojrzenie jasnych oczu Mistrza sprawiło, że Majka poczuła się
nieswojo.
- Niewiele wiem o
życiu osoby, która przekazała mi Dar – zauważyła – Mam
wrażenie, że każdy z członków Zgromadzenia wie więcej ode
mnie – nawet nie starała się ukryć frustracji.
- Kustosz jest
wielbicielem twojej prababki – w głosie Mistrza zabrzmiało coś w
rodzaju rozbawienia, wprawiając Majkę w osłupienie – Spytaj go,
a masz zapewnioną rozrywkę na cały dzień.
- Na pewno to zrobię
– nie dała się zbić z tropu – Skoro tu jest część notatek,
to gdzie szukać reszty?
- A jak myślisz? -
odchylił się do tyłu, przywierając plecami do oparcia i spojrzał
na nią spod przymrużonych powiek.
- W bibliotece
Gonzagów – bardziej stwierdziła, niż spytała –
Wiedziałam, że tak będzie! - posłała Oskarowi posępne
spojrzenie.
- Nie chcę, żebyś
tam teraz jechała – powiedział powoli.
- Oskar, to nie
będzie dobrze wyglądało – Mistrz zdawał się nie podzielać
obaw wnuka – Poza tym, Raul jest członkiem mojej Rady. Co może
jej grozić?
- Jest moim
przeciwnikiem!
- Jest lojalny i
honorowy!
- Czy mogę odmówić?
- Majka zignorowała spór mężczyzn.
- Nie powinnaś –
uciął Mistrz – To będzie wyglądało na lekceważenie.
- Oficjalnie nie
jesteśmy zaręczeni – Oskar nie ustępował – To nie pójdzie
na moje konto...
- Nikt nie jest
ślepy ani głuchy – zauważyła Margaret, siedząca do tej pory
cicho – Wystarczy kilka dni – wzruszyła ramionami.
- I tak będę cały
czas pracować w bibliotece – Majka spojrzeniem spróbowała
uspokoić nachmurzonego Oskara.
- A zatem,
postanowione – Mistrz sięgnął po filiżankę z delikatnej
porcelany – Louis dostał odpowiednie dyspozycje. Załatwisz to? –
zwrócił się do Margaret, a kiedy ta kiwnęła głową,
spojrzał na Majkę - W banku czeka konto dla ciebie i twoich
pracowników. Margaret wszystko ci wytłumaczy.
---
Zamkowa biblioteka
w świetle dnia wyglądała zupełnie inaczej niż w nocy, kiedy
Majka przystąpiła do Zgromadzenia. W jasnym świetle mogła w pełni
ocenić piękno mebli z ciemnego lśniącego drewna, misternych
żyrandoli i lamp, oraz wyściełanych skórą krzeseł i
foteli. Z przyjemnością wdychała zapach starych ksiąg i farby
drukarskiej z nowych wydań. Przeszła się wolno wzdłuż
ustawionego pośrodku regału z książkami. To miejsce ją
fascynowało. Postanowiła niezwłocznie odszukać kustosza. Znalazła
go przy ciężkim biurku wspartym na lwich łapach.
- Witam Lady Maryann
– ukłonił jej się nisko – jestem do pani dyspozycji.
- Proszę mi mówić
po imieniu – poprosiła – Mistrz był tak dobry i pozwolił mi
poszukać dokumentów należących do mojej rodziny – dodała
niepewnym głosem.
- Zostałem
uprzedzony – znów się ukłonił – Proszę powiedzieć,
czego pa... czego szukasz, Maryann?
- Chciałabym
zobaczyć wszystko, co należało do Rosanny Littenstein –
wypaliła.
- Obawiam się, że
nie mamy tego wiele. Najwyżej dwadzieścia pozycji. Proszę za mną
- dosunął szufladę biurka, przy którym pracował i ruszył
w głąb biblioteki.
Majka ruszyła w
ślad za nim.
- Dwadzieścia
pozycji to mało? - zdziwiła się.
- Biorąc pod uwagę,
że spędziła w tej bibliotece kilka lat, to zostawiła nam niezbyt
dużo – pokiwał głową ze smutkiem – To były piękne lata –
westchnął – Przychodziła co dzień, a czasem i nocą. Była
wspaniałą kobietą. Nieprzeciętną.
- To dzięki Darowi?
- dopytywała się, zrównując krok z kustoszem.
- O nie, nie tylko
Dar miał znaczenie...
- Ja dostałam od
niej Dar – Majka chyba po raz pierwszy poczuła dumę z tego powodu
– Powiedz mi, jaka była moja prababka?
- Byłem niewiele
starszy od ciebie, kiedy ją poznałem. Ja, stażysta, a ona, członek
Rady, najbliższa przyjaciółka i zaufana Mistrza! A przy tym
taka piękna! - w głosie kustosza słychać było niekłamany
zachwyt – Ale nigdy nie dała mi odczuć, że jestem nikim –
dodał nagle z błyskiem w oczach.
Majka przyjrzała
się kustoszowi uważnie. Nie był już młody, ale też nie wiekowy.
- Ile mogła mieć
wtedy lat? - zastanowiła się głośno.
- Była dojrzała –
kustosz odpowiedział na to pytanie z wyraźną niechęcią – Ale
to nie miało wpływu! Mam na myśli, że jej dojrzałość była
zaletą.
- Mówiłeś,
że była przyjaciółką Mistrza. Mieszkała tu?
- O tak, odwiedzała
często zamek! Kiedy przyjeżdżała, wszystko kręciło się wokół
niej. Mistrz oddał jej do dyspozycji apartament, który teraz
zajmuje Lady Margaret. To były piękne czasy – westchnął z
rozmarzeniem – Jesteśmy na miejscu – wskazał Majce półkę,
na której ułożono równo teczki i notatniki. Wszystkie
przypominały tę, którą dostała od Heleny.
- Mogę je
przejrzeć? - sięgnęła nieśmiało po pierwszą pozycję.
- Oczywiście! -
kustosz znów się ukłonił – Na stole jest przycisk. Gdybym
był potrzebny, proszę z niego skorzystać.
Kiedy została
sama, Majka drżącymi rękoma odsupłała tasiemkę i zajrzała do
wnętrza obwoluty. Pożółkłe, ale mocne kartki zapisano
pięknym pismem, które już znała. W znacznej przewadze
notatki były po francusku i po polsku, ale trafiały się także
całe linijki greki. Przekładała kartki jedna po drugiej, starając
się zrozumieć tekst. Były to komentarze, albo krótkie
streszczenia odnoszące się do przeróżnych książek. Po
jakichś trzech godzinach wytężonej pracy, Majka zrozumiała, że
Rosanna czytała wszystko, co mogło mieć choćby wątle powiązanie
z Darem. Notatki dotyczyły snu, hipnozy, telepatii, procesu
myślenia, chorób, i wszelkich wzmianek na temat
nadprzyrodzonych zdolności, ale także historii starożytnej Grecji,
zachowanych zabytków z tamtego okresu... To wszystko znalazła
w trzech pierwszych teczkach z tłoczonej skóry. Potem
sięgnęła po notes. Tam znalazła z kolei uwagi na temat różnych
zjawisk naturalnych. Niektóre wydały się Majce dość
naiwne, a nawet nie pozbawione błędów, ale wszystko stało
się jasne, kiedy odnalazła datę zapisaną na marginesie i
uświadomiła sobie, że pochodziły z wczesnych lat
siedemdziesiątych. Stan wiedzy zasadniczo się zmienił od tamtej
pory, pomyślała, odkładając notatnik na miejsce. Pominęła kilka
teczek i sięgnęła po coś, co wydało jej się cienkim zeszytem.
- Bingo! - miała w
rękach coś znajomego, jakby pierwszą część notatnika, który
dała jej Helena.
Przekartkowała go
uważnie. Znów napotkała uwagi na temat praw natury i sensu
życia w zgodzie z nimi. Godziny mijały, a ona czytała, czytała,
czytała...
- Tutaj jesteś! -
głos Oskara zabrzmiał całkiem blisko.
Majka, jak wyrwana
z letargu spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem. Dopiero po
chwili zdała sobie sprawę, że jest już ciemno, a ona siedzi przy
biurku całkiem zdrętwiała.
- Tak mnie to
wciągnęło... - zamrugała gwałtownie – Och, Oskar, ona była
niesamowita! Nie wyobrażasz sobie, jaką miała wiedzę. Była
prawdziwym człowiekiem renesansu, interesowała się tyloma
rzeczami.
Oskar przyglądał
jej się z zagadkowym uśmiechem. W końcu westchnął głęboko i
sięgnął po jeden z notesów leżących na stole.
- Każ jutro
kustoszowi pokazać sobie książki, które napisała, i te,
które opatrzyła komentarzem.
- Pisała książki?
- zdumiała się – Nie miałam pojęcia! Babcia nic mi o tym nie
mówiła.
- Pewnie nie
wiedziała. Helena nie należała już wtedy do Zgromadzenia –
Oskar odłożył notes – Może coś zjesz i odpoczniesz? To może
tak zostać. Potem do tego wrócisz.
Dopiero po tych
słowach, Majka zdała sobie sprawę, jak strasznie jest zmęczona.
Bolały ją mięśnie, a powieki same się zamykały.
- Chyba powinnam...
- ziewnęła i potarła twarz dłońmi.
- Chodź, położę
cię spać – Oskar podniósł ją z krzesła jak piórko
– Muszę cię zagonić do siłowni albo do parku, bo jak widzę,
nauka zaczyna cię wciągać i niedługo całkiem tu zmarniejesz.
Przewróciła
oczami, ale nic nie odpowiedziała. Za to pozwoliła się poprowadzić
do swojego pokoju. Margaret nigdzie nie było, więc nie
zatrzymywani, szybko znaleźli się w sypialni.
- Daj mi chwilę –
powlokła się do łazienki i w ekspresowym tempie umyła twarz i
zęby. Na nic innego nie starczyło jej energii – Nie rozumiem –
gderała – Padam ze zmęczenia, a przecież nic takiego nie
robiłam.
- Zamknij oczy i
przypomnij sobie jakąś frazę, którą przeczytałaś –
polecił Oskar, pomagając jej ściągnąć bluzkę.
Majka przymknęła
oczy. Przywołała z pamięci słowa zacytowane przez Oskara w
przemówieniu. Nagle jej umysł zaczął jej podsuwać
wszystkie z przeczytanych fragmentów, które odnosiły
się do tematu.
- Och! - otworzyła
gwałtownie oczy – To niesamowite...
- Ale pochłania
siły – uśmiechnął się, ściągając z niej kolejne części
garderoby – Musisz teraz zasnąć. Nie śnij, tylko śpij! -
Pogroził jej palcem, popchnął łagodnie w kierunku łóżka
i klepnął lekko w pupę – Zawsze chciałem to zrobić –
roześmiał się z dziecinną radością.
- A może...? -
odgięła się zalotnie – Oj! - obolałe mięśnie zareagowały
buntem.
- Nic z tego –
Oskar wskazał jej łóżko – Kładź się, a ja cię
poprzytulam i zaśniesz.
- Tak mamo –
prychnęła, ale grzecznie położyła głowę na poduszce.
Oskar okrył ją
kołdrą i nie zdejmując ubrania, położył się obok. Odgarnął
jej z twarzy ciemne kosmyki włosów i zaczął wodzić opuszką
palca po czole, policzkach i ustach. Obserwował, jak Majka walczy ze
snem i w końcu przegrywa nierówną walkę. Jej ciężkie
powieki opadły, a oddech stał się głęboki i spokojny. Uniósł
się ostrożnie i zgasił lampkę przy łóżku. Majka spała
jak kamień. Wstał i przez chwilę nasłuchiwał. Najchętniej
zostałby tu i zasypiał, ukołysany jej oddechem i ciepłem, otulony
zapachem... Wkrótce tak miało być, ale tymczasem wstał i
cicho opuścił apartament matki.
---
Słońce było już
wysoko, kiedy Majka otworzyła oczy. Czuła się wypoczęta i pełna
energii. Przypomniała sobie poprzedni dzień. Świt witany nad
grobem sir Nicolasa, ojca Oskara, potem uroczyste śniadanie u
Mistrza, spotkanie z dyrektorem banku i wreszcie... biblioteka.
Przymknęła oczy, próbując sobie przypomnieć, o czym
czytała. Ku swemu zadowoleniu stwierdziła, że doskonale wszystko
pamięta. Skąd wiedział, zastanowiła się? Przecież jego Dar był
inny. Przyłożyła głowę do poduszki w miejscu, gdzie powinna
pachnieć Oskarem, ale nie doszukała się znajomej woni. Opuszkami
palców dotknęła ust i policzka.
- Widocznie mi się
przyśniło – mruknęła do siebie.
Wzięła szybki
prysznic i umyślnie hałasując, przemaszerowała do kuchni.
Margaret nie było, za to w lodówce znalazła jogurt, a na
blacie talerz z pachnącymi drożdżowymi bułeczkami. Zrobienie
cappuccino, przy pomocy ekspresu do kawy, przypominającego sterownik
pojazdu kosmicznego, też nie stanowiło problemu. Kiedy zaspokoiła
głód, pobiegła do biblioteki. Kustosz już na nią czekał.
Przy jego pomocy zgromadziła na biurku pokaźny stos książek.
Potwierdził również, że Rosanna jako bardzo młoda osoba
pracowała z matką Judith Banch. Jednak czym dokładnie się
zajmowały, tego nie wiedział. Mijały kolejne godziny, a ona
pochłonięta czytaniem, nie zauważyła nawet, że minęła pora
obiadu.
- Maryann?! - głos
Grega zabrzmiał tubalnie w wysoko sklepionym wnętrzu.
- Greg? Stało się
coś? - podniosła głowę znad panierów zaściełających
całe biurko.
- Nie, jeszcze
nie... - zawahał się.
- Oskar! Oskar cię
przysłał? – zerwała się, odsuwając krzesło z głośnym
szuraniem.
- Nie, nie –
uniósł dłonie w uspokajającym geście – Ja sam... -
odetchnął głębiej – Akos z tobą rozmawiał?
- Akos? Nie –
zastanowiła się – Właściwie, to nawet dziwne. Wczorajszej nocy
miał się spotkać z rodzicami i powiedzieć im o Manueli.
- No właśnie –
Greg wyglądał na mocno zakłopotanego – Dziś go o to zaczepiłem.
Był w kiepskim nastroju.
- Gdzie on jest? -
Majka spojrzała na zegarek – Chyba jeszcze nie pojechał na
dworzec?
- Chyba nie...
Zostawiła wszystko
tak, jak leżało i ruszyła do wyjścia.
- Proszę niczego
nie ruszać. Niedługo wrócę – rzuciła do kustosza, siląc
się na uśmiech.
Przemierzyła
szybkim krokiem hol i korytarz, i prawie biegiem ruszyła do garaży,
sprytnie ukrytych w bocznej części zamku.
- Nie idź za mną!
– rzuciła przez ramię, kiedy usłyszała za sobą chrzęst żwiru
pod butami Grega.
Znalazła
Akosa na dziedzińcu. Szedł nachmurzony w stronę garaży.
- Masz mi coś do
powiedzenia? - wypaliła, nie tracąc czasu na wstępy.
Stanął
w miejscu, zaskoczony jej widokiem. Dopiero po dłuższej chwili
odzyskał mowę.
- Nie odpowiedzieli
mi – wycedził przez zęby.
- Może potrzebują
czasu... - zaczęła, czując, że sama nie wierzy we własne słowa.
- Siostra mi
powiedziała, że rozmawiali z Vincenzo Lacettim. On ma
dziewiętnastoletnią córkę z niepełnym Darem.
- To nic nie
znaczy...
- Jego ojciec ma
pełen Dar, jak mój dziadek. Jeśli się zwrócą o jej
rękę w moim imieniu... - urwał w połowie zdania.
Zaległa grobowa
cisza.
- Co zamierzasz? -
Majka odezwała się pierwsza.
- Wiesz co –
odparł cicho – Tyle, że nie mógłbym pod dachem Mistrza...
- zwiesił smętnie głowę.
Majka wsunęła
ręce do kieszeni dżinsów i zaczęła się kołysać w przód
i w tył na podeszwach butów. Ogarnęła ją złość.
- Nikt nie powinien
się wtrącać do uczuć dwojga dorosłych ludzi – powiedziała
powoli – Macie oboje wolne do jutra rana. Chcę was widzieć o
jedenastej.
- Maryann... – pod
Akosem ugięły się kolana.
- Nie rób
cyrku! - ofuknęła go – I jedź już, bo się spóźnisz.
- Nie wiem, jak ci
dziękować?!
- Coś wymyślę –
roześmiała się. Już miała zawrócić, ale nagle się
zatrzymała – Akos! - przywołała go bliżej – Tylko nie zróbcie
od razu dziecka. Chyba wiesz, jak się zabezpieczyć?
- Oczywiście –
chwycił ją za ręce – Wszystko, czego zażądasz! - zapewnił ją
gorąco.
– Nie chodzi o to,
że wam tego nie życzę, ale Manuela chciała pracować... - poczuła
się trochę głupio.
- Chcę, żeby
została moją żoną. Niczego więcej! - zacisnął dłonie i
przycisnął je do piersi.
- To jedź! I
wracajcie jako narzeczeni – mrugnęła do niego.
Piękne :-)
OdpowiedzUsuńCześć!:)
OdpowiedzUsuńJak dawno mnie tu nie było...przepraszam Cię Roksano za nieobecność...
Po prostu cudownie,miód dla oczu w sobotę z rana gdy jest się w pracy!:)
Pozdrawiam J.
Uwielbiam ten wątek, gdy Majka zasypia przy Oskarze :-) biedny Akos, jak czytam o jego i Manueli historii to od razu przed oczami mam czasy gdy to rodzice wybierają małżonka/e
OdpowiedzUsuńWitaj Klaudio!!!. Klaudio, ale dzisiaj też tak jest. Pisałem bodajże na tym blogu jak nie to jeszcze raz przypomnę. Koleżanka z pracy ma córkę( dopiero w gimnazjum ), mają tam jakiś znajomych i ci znajomi mają syna. Powiedziała, że nie chciała by takiego zięcia, bo jest za biedny. Na starość ktoś musi ją wspomóc. Klaudio to czy teraz tak nie ma?. Pozdrawiam Wiktor
UsuńW jakimś stopniu pewnie tak, zawsze znajdą się jakieś wyjątki :-) Jednak nie jest to już w tak dużym stopniu
UsuńKlaudia, zgadzam się z Tobą - opis zasypiania genialny!
OdpowiedzUsuńMyślę ciepło o Akosie i Manueli - oby im się udało =)
Fajnie, że Majka zaczęła pracę w bibliotece. Byłam w szoku jakie możliwości wiążą się z jej Darem. Roksano, bardzo fajnie to ujęłaś.
Przepraszam ale dziś muszę poprzestać na tak krótkim wpisie =(
Pozdrawiam, Kasia xxx
PS. trzymajcie za mnie kciuki - wielkie zmiany nadchodzą, aż się boję
Witaj Roksano!!!. Witajcie wszystkie blogowiczki!!!. Roksano ja komentarz już napisałem wczoraj z rana, ale jak skończyłem pisać i wysłałem zauważyłem, że brak jest sieci. No i klops. Piszę jeszcze raz dzisiaj.
OdpowiedzUsuńRoksano Akos to ma życiu przerąbane. Myślałem jak zatrudni Majka Manuelę to rodzice nie będą przeciwni by oni byli razem. Podoba mi się postawa Akosa, że będzie walczył o Manuelę. Piękne słowa wypowiedział - "Chcę, żeby została moją żoną. Niczego więcej! - zacisnął dłonie i przycisnął je do piersi".
Kasiu trzymamy za ciebie kciuki i uważaj na siebie. Pozdrawiam Wiktor