Lek

Lek

piątek, 18 grudnia 2015

Meteory. Przed świtem 24

Zamek Ainay-le-Vieil. Październik 2014
Majka siedziała na łóżku obracając w palcach mały liścik.
„Przywołaj mnie. Czekam w godzinę po zachodzie słońca. O”
- Jaki jesteś romantyczny, panie O – pogładziła opuszkami palców kremowy papier.
Spędziła pracowity dzień, wprowadzając Manuelę w swoje badania nad pozostawioną przez Rosannę dokumentacją. Lekcja z Margaret nie była może trudna, ale wymagała żmudnych i monotonnych ćwiczeń, które Majka od razu szczerze znienawidziła. Na szczęście wieczorem wszyscy gdzieś się spieszyli, więc po szybkiej kolacji pobiegła do siebie z zamiarem sprawdzenia, czy Oskar już wrócił i... znalazła bilecik. Sprawdziła godzinę. Minęła dwudziesta, więc miała jakieś pięć minut. Ułożyła się wygodnie i przymknęła powieki.
---
Śnię.
- Oskar Lowrens – szepczę i skupiam się na własnych słowach – Czekam na ciebie.
Czuję jego obecność, zanim się pojawia. Och, uwielbiam, kiedy jest tak blisko! Całe ciało przenika mi przyjemny dreszcz.
- Stęskniłem się – słyszę tuż przy uchu. Ciepły oddech pieści moją spragnioną skórę – Co robiłaś cały dzień?
- Pracowałam z Manuelą i uczyłam się z twoją mamą... - mruczę, pochylając głowę – A ty? Co robiłeś?
- Pracowałem nad sprawą związaną z motoryzacją. Od miesięcy dziadek próbuje przemówić do rozsądku szefom pewnego koncernu samochodowego... Naprawdę chcesz o tym słuchać?
- Lubię twój głos – szepczę – Jak coś cię interesuje, to mówisz z taką pasją... – śmieję się.
- Kpisz sobie ze mnie – w jego głosie brzmi groźba, ale ja się nie boję.
Palce Oskara zaciskają się na mojej piersi. Odchyla mi głowę i sięga do ust.
- Och! - czuję ten pocałunek zdecydowanie niżej. Zaciskam uda.
- Już masz ochotę? - mówi wprost do moich ust i muska je koniuszkiem języka – Lubię, jak jesteś taka niecierpliwa.
Coś we mnie wstępuje. Mam ochotę się podrażnić.
- Poczekam cierpliwie, jeśli będzie na co – staram się, żeby to zabrzmiało, jak wyzwanie.
- Ach tak! – słyszę w głosie Oskara niedowierzanie – Chcesz się bawić?
- A masz ładne zabawki?
- Zamknij oczy, to się przekonasz... - przyciska mnie do siebie.
Oskar gdzieś mnie zabiera, ale nie wiem gdzie. Czuję na twarzy powiew ciepłego wilgotnego powietrza. Pachnie inaczej niż w jego mieszkaniu... niż w jego ogrodzie... To chyba jakieś egzotyczne kwiaty? Mech? Czuję zapach mchu?
- Gdzie jesteśmy? - szepczę, bo nie wiem, czy mogę mówić głośno. Mam wrażenie, że mój głos odbija się od ścian. Echo?
- To tajemnica – słyszę tuż przy uchu.
Czuję pod stopami grunt. Oskar obejmuje mnie ramieniem i dokądś prowadzi. Dziesięć kroków, liczę, piętnaście... Odgłos naszego stąpania daje wrażenie echa.
- Możesz otworzyć oczy – mówi nagle i zatrzymuje się.
- O kurde! - staję jak wryta.
Stoimy na czymś w rodzaju wewnętrznego dziedzińca. Jest wieczór, ale słońce jeszcze świeci. Jego czerwonozłote promienie oświetlają kamienne ściany wznoszące się w górę z czterech stron. Wszystko pokryte jest płaskorzeźbami przedstawiającymi ludzkie postaci. Nie widzę wyraźnie, bo po ścianach pną się w górę poskręcane zdrewniałe łodygi, pokryte ogromnymi liśćmi.
- Co to jest? - patrzę to na Oskara, to na otaczające nas mury.
- Stara świątynia, albo pałac – mówi, przyglądając mi się intensywnie – Nie jestem pewien.
- Dlaczego zabrałeś mnie właśnie tu? - Robię krok w stronę jednej ze ścian i odchylam ogromny liść.
Moim oczom ukazuje się grupa czterech postaci: trzy kobiece, a z tyłu chyba męska? Dwie kobiety podtrzymują trzecią, która robi szpagat, a od dołu... - O kurwa! - wyrywa mi się. To scena seksu! Dość śmiała.
- Odkryłem to kilka lat temu – Oskar staje tuż za mną – Nikt tu nie zagląda. Czasem małpy - Ociera się o moją pupę, a ja, jak na zawołanie, czuję drżenie między nogami. Chyba wiem, co tu robił przez te kilka lat.
- Zabierałeś tu dziewczyny – szepczę. To nie jest pytanie.
- Mhm – zastyga w bezruchu, jakby czekał na moją reakcję.
- Dlaczego tu? - pytam cicho.
- Bo tu są ładne zabawki – mówi moim ulubionym niskim głosem z lekką chrypką. Głosem do seksu. Miękną mi kolana.
Bierze mnie za rękę i prowadzi w bok na coś w rodzaju krużganka. Są tam kamienne rzeźbione bloki.
-To są te twoje zabawki? - przyglądam się krytycznie pokrytym płaskorzeźbami sześcianom.
- O nie! Moja zabaweczka jest tutaj – przyciąga mnie do siebie i wciska dłoń między moje uda – Zrobisz szpagat? - szepcze mi do ucha i chwyta zębami jego płatek.
- Nigdy nie robiłam – jestem zszokowana – Nie umiem...
- Śnisz – głos obniża mu się jeszcze bardziej – No dalej, chciałaś się bawić!
- A ty co wtedy zrobisz? - przełykam głośno ślinę.
- Pobawię się.
Oskar chwyta mnie w pasie i unosi w górę. Rozkładam szeroko nogi. Och, to nie takie trudne, kiedy się śni. Opieram się na kamieniach.
- Ręce w górę!
Już wiem, co zrobi. Niewidzialna lina przytrzymuje moje nadgarstki. Oskar sięga w dół i gładzi moje uda, zbliżając się do ich złączenia. Drżę z emocji i podniecenia.
- Jakie ładne zabawki... jakie gładkie – szepcze.
Moje uda drżą coraz mocniej. Oskar osuwa się na kolana. Gładzi palcem moje majtki w miejscu, które nasiąka wilgocią. Puls mi przyspiesza. Jakie to dziwne uczucie, kiedy jestem taka otwarta na jego dotyk. Czuję mrowienie w sutkach. Twardnieją.
- Zapomniałem zdjąć ci majtki – mówi i nagle czuję szarpnięcie. Materiał pęka.
-Och!
Patrzę w dół i widzę głowę Oskara zbliżającą się do kępki moich włosków łonowych. Czuję ciepły oddech na skórze. Spinam się. Liźnięcie. Nie potrafię powstrzymać jęku. Oskar śmieje się cicho. Liźnięcie. Jęczę... Liźniecie! Następne i jeszcze... Wpija się w mój wrażliwy punkt i ssie.
- Ach! - spinam się i szarpię, ale niewidzialny sznur mocno trzyma – Oooo!
Przeszywa mnie coś tak silnego, że graniczy z bólem, ale to nie ból! Przeszywa mnie tam na dole i promieniuje... Czuję to wszędzie. Moje ciało chciałoby od tego uciec, ale umysł pragnie tej rozkosznej tortury. Głośne jęki odbijają się echem od kamiennych ścian. To ja? Nagle Oskar przerywa, a ja zwisam bezwładnie. Dyszę...
- Jesteś taka piękna... - chrypi.
Sunie ustami po moim brzuchu, a ja drżę z pożądania. Moja skóra iskrzy, kiedy jej dotyka. Chce mi się krzyczeć i nie mogę, brak mi tchu... Moje sutki mrowią aż do bólu, w oczekiwaniu na pieszczoty. Oskar chwyta jeden i ssie, a ja szarpię więzy. Nie panuję nad tym. Chcę go objąć nogami, ale mi nie pozwala. Sięga ręką w dół. Spinam się, spinam! Palce drażnią wejście...
- Oskar, błagam... - jęczę – Potrzebuję cię.
Czuję, że się uśmiecha, ale nie przestaje ssać. Krzyczę z frustracji i niezaspokojonej żądzy. Oskar wciąż mnie dręczy. Jak długo jeszcze mam czekać? Och, rób to, rób to jeszcze! Nie wytrzymam... Jeszcze! Jeszcze! Drugi sutek. Krzyczę znowu. Mój głos wraca do mnie zwielokrotniony. Ja chyba oszaleję?
Nagle wszystko ustaje.
- Co robisz? - chrypię.
Oskar ociera usta wierzchem dłoni. Okrąża mnie jak zdobycz. Patrzy na moje najintymniejsze miejsce głodnym wzrokiem. Czuję, że twarz mi płonie. Jego spojrzenie dotyka... pieści. Odpina spodnie, nie spieszy się. Och, przeleć mnie wreszcie, błagam w myślach. Ale on odwleka tę chwilę. Wie, że go pragnę. Nasze spojrzenia krzyżują się na moment. Ma takie szerokie źrenice, takie czarne...
- Zabijesz mnie... - szepczę, czując, że dłużej tego nie zniosę.
Podchodzi do mnie od tyłu, jak na tej płaskorzeźbie. Wstrzymuję oddech. No wejdź we mnie, skamlę w duchu. Twardy członek trąca moją pupę. Wyginam się.
- Podobają ci się zabawki? - niski aksamitny głos dochodzi z bliska.
- Ty draniu! - szarpię się.
Słyszę niski gardłowy śmiech.
- To chyba znaczy, że tak?
Chwyta mnie mocno za uda i już go czuję u wejścia.
- Powiedz, że tego chcesz...
- Zerżnij mnie wreszcie!
No i dostaję, czego chciałam! Pieprzy mnie ostro, mocno, bez wytchnienia. Nie mam siły krzyczeć. Łapię powietrze otwartymi ustami... Kiedy uderza o mój tyłek, rozlegają się głośne plaśnięcia. Krew dudni mi w skroniach, rozpala żyły. Zapadam się. Gęsta ciecz pulsuje w moim mózgu, rozsadza mnie...
- Oooskar!
Wszystko wiruje. Już nic nie wiem...
Oskar przytrzymuje mnie w pasie. Chwytam go za przedramiona. Och, uwolnił mi ręce. Kiedy? Wciąż czuję go w sobie. Powoli zsuwam jedną nogę, potem drugą. Plecami przylegam do jego piersi. Wysuwa się... Buuu! Po chwili okręca mnie wokół swojej osi i przytula mocno.
- Chyba mnie poniosło – szepczę zmieszana – Ale lubię, jak robisz mi takie nieprzyzwoite rzeczy.
- Seks chyba w ogóle jest nieprzyzwoity? - jaki ma przyjemnie niski tembr głosu.
- E tam! Taki w łóżku pod kołdrą to nie – prycham – Wiesz, co znalazłam w notatkach Rosanny? - mruczę – Ona uważała, że seks jest czymś naturalnym i pięknym, przyjemnością, którą ludzie dostali od Natury tak, jak my Dar. A ja się z nią zgadzam!
- To ty mnie prowokujesz do takich rzeczy – Pochyla się. Czuję jego ciepły oddech tuż koło ucha – Można powiedzieć, że jesteś moim natchnieniem, moją muzą.
- No nie wiem, czy to właściwe określenie? Muza kojarzy mi się bardziej z kimś pokroju twojej mamy – gładzę delikatnie jego kark i kawałek pleców między łopatkami – Chciałabym być taka dystyngowana i elegancka jak ona. Jest prawdziwą damą, a ja... - śmieję się sama do siebie. Ależ jestem głupia! Nigdy taka nie będę.
- Nie chcę, żebyś się zmieniała. Kocham cię taką, jaka jesteś – Oskar odchyla nagle głowę i zagląda mi w oczy – Właśnie dlatego tak mnie wabisz, że jesteś nieprzewidywalna i trochę... dzika – przygląda mi się uważnie – Ale potrafisz być też bardzo kobieca i delikatna. Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, miałaś na sobie taką białą sukienkę... i rozwiane włosy.
- Pamiętasz, jak wyglądałam i co miałam na sobie? - jestem zdumiona.
- No pewnie, że tak – na jego pięknej twarzy pojawia się słodki uśmiech. Zlizałabym go jak karmel – Mogłabyś mieć na sobie podobną na ślubie.
- Oskar! - jestem w szoku - Akos ci powiedział?
- Co? Co miał mi powiedzieć? - marszczy brwi.
- O kurde! Nie rozmawiał z tobą. W takim razie nic – wycofuję się szybko – Sam ci powie.
- Majka!
- Nie powinnam...
- Co się dzieje?
- Och, no dobrze! W sumie, nie prosili o milczenie – kapituluję – Akos i Manuela się zaręczyli. To znaczy, zrobili to, co my. Złożyli przysięgę i... skonsumowali związek - Przewracam oczami. Co za głupie określenie, ale inne nie przychodzi mi do głowy.
- Kiedy? - z jego głosu nic się nie da wyczytać, ale nie wróży to dobrze.
- Spokojnie. Nie w zamku twojego dziadka – czuję się, jak na lekcji w szkole - Dałam im wczoraj wolne. Myślę, że teraz rozmawiają z rodzicami. Oczywiście, każde ze swoimi.
Oskar nic nie mówi, ale nie wygląda na zachwyconego. Nie rozumiem! My mogliśmy, a oni nie? No, w sumie, to z tego nie skorzystaliśmy...
- Wiesz co? - nagle wpada mi do głowy genialna myśl – Powiem Mistrzowi, że to zrobiliśmy. To nie będzie złamanie przysięgi, bo to było wcześniej. Zażądam zaręczyn! To ci pomoże?
- Nie! Jeśli mam zostać wybrany, to dlatego, że na to zasługuję. Nie twoim kosztem.
- Ale ja się zgadzam. Nie zmuszasz mnie... - Nie rozumiem. Przecież wcześniej chciał.
- Już o tym rozmawialiśmy, ale zapamiętam to sobie – całuje mnie w czubek nosa – Powinniśmy wracać.
- Już? - wietrzę jakiś podstęp.
- Raul jest na spotkaniu u Mistrza. Pewnie chciałby z tobą porozmawiać... - Oskar doskonale panuje nad głosem, ale mnie nie oszuka. Ja słyszę jego niechęć, a może tylko mi się wydaje?
- Wiesz... - zawieszam głos – Właściwie, to ja chcę pojechać – wzdycham – Te zdania po grecku są w rzeczywistości fragmentami Kodeksu. Manueli udało się przetłumaczyć fragmenty...
- Nie zachował się oryginał – wpada mi w słowo Oskar.
- Wiem, cały nie, ale może pojedyncze kartki? - mówię z nadzieją.
- Z tego, co wiem, to nie.
- Mimo to, chcę poszperać w ich bibliotece – szepczę, nie patrząc mu w oczy – Oni mają masę notatek Rosanny.
Oskar wzdycha ciężko. Schyla się i podnosi coś z posadzki.
- Wracamy – mruczy mi do ucha.

22 komentarze:

  1. Witajcie. Może nie powinnam tak na forum ale musze się wygadać. Kilka godzin temu mój ukochany powiedzial mi ze to koniec ze ms inną. Jestem kompletnie załamana . Cały czas się zastanawiam co jest ze mną nie tak. Jutro a właściwie już dzisiaj wracam do domu do rodziców i nie wiem co mam im powiedzieć. Najchętniej zasnęłabym i obudzila kiedy to przestanie boleć. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio Inez ma rację. Wygadaj się, wykrzycz się. Możesz i na mnie!!!. Natalio długo myślałem co by napisać , by Ciebie w jakiś sposób na urazić. Wiktor

      Usuń
  2. Oh Natalia.... to boli wiem jak bardzo. Jak chcesz sie wygadać poszukaj mnie na Google. Uporać sie z tym możesz tylko Ty sama ale wiem ze czasami trzeba wylać z siebie caly ten żal, zlosc, gniew. Potem można iść do przodu. Inez

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam ochoty krzyczeć , nie czuję złości tylko ból , i za cholerę nie wiem jak mam wszystko wytłumaczyć rodzicom , nie wiem też jak mam zacząć od nowa. Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalio rodzicami się nie przejmuj. Powiedz prawdę, pomogą, zrozumieją. Natalio to na pewno nie jest Twoja wina. Facet chciał tylko wygody i seksu. Natalio napisz do Inez, pogadaj. Natalio ja córki nie mam, ale na pewno nie zostawiłbym jej samej sobie. Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem ze zrozumieją ale tak mi głupio. Wiem ze będę musiała poprosić ich o pomoc nie wyobrażam sobie dalej mieszkać z nim pod jednym dachem. Niby wiem że to nie moja wina ale jednak cały czas pojawia się myśl co zrobiłam nie tak.Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Natalio, kurcze, sama nie wiem, co napisać, żeby Cię podnieść na duchu? Może to, że ja przeżyłam odejście chłopaka po czterech latach związku i żyję? Spotkałam potem mojego obecnego męża i choć było mi trudno zaczynać od nowa, to teraz dziękuję bogu, że tak się stało. Natalio, nie wiem, co się dzieje z tymi facetami? Tak po prostu ma inną, będąc w stałym związku? Nie zasługuje na Twój ból po starcie i na Twoje łzy! Wracaj do rodziców. Zrozumieją. Uciekaj od człowieka, który nie dorósł do związku. Niczego nie zrobiłaś źle! Może zbyt ufałaś, ale to nie jest Twoja wina! Jeśli masz ochotę pisać do nas wszystkich na tym blogu, to pisz. Masz moje wsparcie! Ściskam, Rokasana

    OdpowiedzUsuń
  7. Roksano Witku Inez. Mówią że kiedy zamykają sie jedne drzwi to otwierają sie drugie. Ktos mi kiedys powiedzial ze trening na silowni jest dobry na wszystko. Nadal boli ale wylany pot i walenie w worek treningowy pomogło plus trener który zawsze wysłucha dało mi trochę odpoczynku i sile do walki bo przecież to nie koniec świata . Mam rodziców którzy mnie kochają i studia do skończenia . Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio przepraszam, że dopiero teraz piszę, lecz pospałem sobie. Myślałem, że jeszcze dzisiaj będę musiał jechać na lotnisko, a na rano do pracy. Natalio martwiłem się o Ciebie byś sobie czegoś nie zrobiła. Natalio może powtórzę słowa Roksany i wsparcie masz też i moje. Ściskam po ojcowsku Wiktor

      Usuń
  8. Natalio z treningiem masz rację :-) wysiłek fizyczny jest najlepszy na wszystko. Powiem Ci to samo co mojej przyjaciółce, gdy ja facet rzucił po 5 latach związku. Będzie bolało i od razu o nim nie zapomnisz, ale z czasem ból będzie mniejszy i w końcu ustanie. Teraz nie wyobrażasz sobie życia bez niego, ale to tylko chwilowe :-) za jakiś czas będzie Ci lżej i otworzysz się na innych :-) tak samo jak moja przyjaciółka po jakimś czasie się otworzyła i teraz jest w jeszcze lepszym zwiazku, z facetem który zasługuje na nią :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Natalio, bardzo mi przykro z powodu tego co się stało. Nie śmiem dawać rad, bo ja sama w podobnej sytuacji kompletnie się pogubiłam. Mam tylko nadzieję, że szybko odnajdziesz szczęście w innych drobnych rzeczach lub przypadkowych ludziach. Osobiście wierzę, że możemy determinować własne szczęście ale jednak kilka lat mi zajęło aby dotrzeć do takiego stanu umysłu. Jedynie co jest pewne, to że nie jesteśmy w stanie radzić sobie z takimi rzeczami z dnia na dzień. Dlatego pozwól, że będę Ci życzyć aby nadchodzące dni pozwoliły Ci na odkrycie siebie na nowo i ukoiły odczuwany ból.
    Całuję i ściskam bardzo mocno. Kieruję swoje najlepsze myśli ku Tobie.
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu!!!. A cóż tam u Ciebie w jakimś tam odległym kraju. Kasiu trzymamy kciuki za Ciebie i niech Ci się tam ułoży. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    2. Wiktorze, dziękuję za życzenia. Na razie funkcjonuję pomiędzy dwoma krajami. Najważniejsze formalności już załatwione ale właśnie wróciłam do Polski na Święta. Po Nowym Roku z powrotem do pracy i pewnie będę za granicą do Wielkanocy. Cieszę się bardzo =) Cóż ... nic mnie tu nie trzyma. Pewnie za 3-4 lata będę mieszkać w zupełnie innym kraju. To tak podnosi mi poziom adrenaliny, że pewnie się uzależnię hehehe
      Kasia xxx

      Usuń
    3. Kasiu a nie tęsknisz?. Ja swojego czasu zaraz po podstawówce ciągle byłem po za domem. Takim "łazikiem" byłem, aż się tym zmęczyłem. Teraz najlepiej odpoczywam w domu i nie ciągną mnie jakieś wyjazdy. Fajnie, że teraz jest internet i jednak możesz na bieżąco śledzić co w Polsce, czy nawet na blogu. Czasami technika jest dobra ja często rozmawiam z bratem przez internet i z bratanicą ma teraz ponad rok. Taaka duża jest kobietka, ale kochana hihihi. I może przez te rozmowy jak pojadę to się mnie tak nie boi. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
    4. Wiktorze, oczywiście, że są dni kiedy tęsknię (za dwoma osobami) ale ja nigdy nie czułam się częścią tego kraju. Moje nawyki i zasady, traktowane w Polsce jako "fanaberie", są czymś normalnym w krajach zachodnich. Cudownie jest nie musieć się tłumaczyć za to jakim się jest człowiekiem i po prostu żyć.
      Pozdrawiam Kasia xxx

      Usuń
  10. Natalio posluchaj siebie co ci mowi serce. Sama dojdziesz do tego co masz zrobic. A rodzice kochaja i pomoga. I nie szukaj winy w sobie Pomysl ze mise to stalo sie teraz zebys kiedys nie cierpiala bardziej. A moze to jest po to aby kiedys spotkalo Cie cos innego wspanialszego. Na pewno za jakis czas bedziesz znala odpowiedz.
    Przesylam tylko pozytwne fluidy zebys poznala ja jak najszybciej. Usciski, Inez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo tak... Inez masz rację!
      Natalio, rodzicami się nie przejmuj, bo z pewnością wysłuchają Cię i pomogą.
      Pamiętaj: "what goes around comes back around" ;-)
      Kasia xxx

      Usuń
  11. Dziękuję wam i przepraszam ze dopiero teraz ale wcześniej nie miałam jak. Mam nadzieje że jeszcze kiedys będę w stanie komuś zaufać a jak na razie będę próbowała odbudować swoje życie. Natalia

    OdpowiedzUsuń
  12. Natalio! Popatrz tylko, ilu masz wokół siebie życzliwych ludzi, a przecież prawie się nie znamy. No, troszkę, ale tylko z tego bloga ;))) Na pewno masz koło siebie więcej takich jak my. Może niektórych dopiero teraz zauważysz? Zobacz, jak nas poruszył Twój wpis! Zdominował całkowicie tę część, ale to nie szkodzi. Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki! Ja trzymam z całych sił! Roksana

    OdpowiedzUsuń
  13. Natalio, daj znać czy wszystko u Ciebie ok (o ile można tak to nazwać). Myślę cały czas o Twojej sytuacji. Przesyłam uściski :)
    Roksano, korzystając z okazji powiem tylko tyle, że zauważyłam w tekście kilka ważnych informacji ale najbardziej ciekawi mnie czy Majka będzie miała zakwasy po szpagacie :P
    Dziękuję za super pomysł z nowym miejscem. Trochę byłam zniesmaczona kiedy przeczytałam, że Oskar zabierał tam wcześniej inne dziewczyny...
    Pozdrawiam Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteście niezastąpieni i naprawdę jestem wam wdzięczna za wszystko. Kasiu odpowiadając na twoje pytanie nie wiem czy jest ok jak na razie staram sie i tym nie myśleć dużo czasu spędzam na silowni . Można powiedziec ze zrobiłam z tego miejsca taki swój azyl, sporo rozmawiam z rodzicami, pomagam w przygotowaniu do świąt. Czasami zdarza jeszcze mi się uronić łzę. Ale jestem dobrej myśli i mam nadzieje że z czasem będzie tylko lepiej . Ściskam Natalia;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Natalio! super, że uczęszczasz na siłownię. Naprodukujesz trochę endorfin :)
    Mi szło dużo gorzej dlatego bardzo się cieszę z Twoich postępów i mam nadzieję, że już niedługo naprawdę wszystko będzie ok. Pozdrawiam serdecznie, Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń