Zamek
Ainay-le-Vieil. Październik 2014
Majka
siedziała na łóżku obracając w palcach mały liścik.
„Przywołaj mnie.
Czekam w godzinę po zachodzie słońca. O”
- Jaki jesteś
romantyczny, panie O – pogładziła opuszkami palców kremowy
papier.
Spędziła
pracowity dzień, wprowadzając Manuelę w swoje badania nad
pozostawioną przez Rosannę dokumentacją. Lekcja z Margaret nie
była może trudna, ale wymagała żmudnych i monotonnych ćwiczeń,
które Majka od razu szczerze znienawidziła. Na szczęście
wieczorem wszyscy gdzieś się spieszyli, więc po szybkiej kolacji
pobiegła do siebie z zamiarem sprawdzenia, czy Oskar już wrócił
i... znalazła bilecik. Sprawdziła godzinę. Minęła dwudziesta,
więc miała jakieś pięć minut. Ułożyła się wygodnie i
przymknęła powieki.
---
Śnię.
-
Oskar Lowrens – szepczę i skupiam się na własnych słowach –
Czekam na ciebie.
Czuję
jego obecność, zanim się pojawia. Och, uwielbiam, kiedy jest tak
blisko! Całe ciało przenika mi przyjemny dreszcz.
-
Stęskniłem się – słyszę tuż przy uchu. Ciepły oddech pieści
moją spragnioną skórę – Co robiłaś cały dzień?
-
Pracowałam z Manuelą i uczyłam się z twoją mamą... - mruczę,
pochylając głowę – A ty? Co robiłeś?
-
Pracowałem nad sprawą związaną z motoryzacją. Od miesięcy
dziadek próbuje przemówić do rozsądku szefom pewnego
koncernu samochodowego... Naprawdę chcesz o tym słuchać?
-
Lubię twój głos – szepczę – Jak coś cię interesuje,
to mówisz z taką pasją... – śmieję się.
-
Kpisz sobie ze mnie – w jego głosie brzmi groźba, ale ja się nie
boję.
Palce
Oskara zaciskają się na mojej piersi. Odchyla mi głowę i sięga
do ust.
-
Och! - czuję ten pocałunek zdecydowanie niżej. Zaciskam uda.
-
Już masz ochotę? - mówi wprost do moich ust i muska je
koniuszkiem języka – Lubię, jak jesteś taka niecierpliwa.
Coś
we mnie wstępuje. Mam ochotę się podrażnić.
-
Poczekam cierpliwie, jeśli będzie na co – staram się, żeby to
zabrzmiało, jak wyzwanie.
-
Ach tak! – słyszę w głosie Oskara niedowierzanie – Chcesz się
bawić?
-
A masz ładne zabawki?
-
Zamknij oczy, to się przekonasz... - przyciska mnie do siebie.
Oskar
gdzieś mnie zabiera, ale nie wiem gdzie. Czuję na twarzy powiew
ciepłego wilgotnego powietrza. Pachnie inaczej niż w jego
mieszkaniu... niż w jego ogrodzie... To chyba jakieś egzotyczne
kwiaty? Mech? Czuję zapach mchu?
-
Gdzie jesteśmy? - szepczę, bo nie wiem, czy mogę mówić
głośno. Mam wrażenie, że mój głos odbija się od ścian.
Echo?
-
To tajemnica – słyszę tuż przy uchu.
Czuję
pod stopami grunt. Oskar obejmuje mnie ramieniem i dokądś prowadzi.
Dziesięć kroków, liczę, piętnaście... Odgłos naszego
stąpania daje wrażenie echa.
-
Możesz otworzyć oczy – mówi nagle i zatrzymuje się.
-
O kurde! - staję jak wryta.
Stoimy
na czymś w rodzaju wewnętrznego dziedzińca. Jest wieczór,
ale słońce jeszcze świeci. Jego czerwonozłote promienie
oświetlają kamienne ściany wznoszące się w górę z
czterech stron. Wszystko pokryte jest płaskorzeźbami
przedstawiającymi ludzkie postaci. Nie widzę wyraźnie, bo po
ścianach pną się w górę poskręcane zdrewniałe łodygi,
pokryte ogromnymi liśćmi.
-
Co to jest? - patrzę to na Oskara, to na otaczające nas mury.
-
Stara świątynia, albo pałac – mówi, przyglądając mi się
intensywnie – Nie jestem pewien.
-
Dlaczego zabrałeś mnie właśnie tu? - Robię krok w stronę jednej
ze ścian i odchylam ogromny liść.
Moim oczom ukazuje się grupa
czterech postaci: trzy kobiece, a z tyłu chyba męska? Dwie kobiety
podtrzymują trzecią, która robi szpagat, a od dołu... - O
kurwa! - wyrywa mi się. To scena seksu! Dość śmiała.
-
Odkryłem to kilka lat temu – Oskar staje tuż za mną – Nikt tu
nie zagląda. Czasem małpy - Ociera się o moją pupę, a ja, jak na
zawołanie, czuję drżenie między nogami. Chyba wiem, co tu robił
przez te kilka lat.
-
Zabierałeś tu dziewczyny – szepczę. To nie jest pytanie.
-
Mhm – zastyga w bezruchu, jakby czekał na moją reakcję.
-
Dlaczego tu? - pytam cicho.
-
Bo tu są ładne zabawki – mówi moim ulubionym niskim głosem
z lekką chrypką. Głosem do seksu. Miękną mi kolana.
Bierze
mnie za rękę i prowadzi w bok na coś w rodzaju krużganka. Są tam
kamienne rzeźbione bloki.
-To
są te twoje zabawki? - przyglądam się krytycznie pokrytym
płaskorzeźbami sześcianom.
-
O nie! Moja zabaweczka jest tutaj – przyciąga mnie do siebie i
wciska dłoń między moje uda – Zrobisz szpagat? - szepcze mi do
ucha i chwyta zębami jego płatek.
-
Nigdy nie robiłam – jestem zszokowana – Nie umiem...
-
Śnisz – głos obniża mu się jeszcze bardziej – No dalej,
chciałaś się bawić!
-
A ty co wtedy zrobisz? - przełykam głośno ślinę.
-
Pobawię się.
Oskar
chwyta mnie w pasie i unosi w górę. Rozkładam szeroko nogi.
Och, to nie takie trudne, kiedy się śni. Opieram się na
kamieniach.
-
Ręce w górę!
Już
wiem, co zrobi. Niewidzialna lina przytrzymuje moje nadgarstki. Oskar
sięga w dół i gładzi moje uda, zbliżając się do ich
złączenia. Drżę z emocji i podniecenia.
-
Jakie ładne zabawki... jakie gładkie – szepcze.
Moje
uda drżą coraz mocniej. Oskar osuwa się na kolana. Gładzi palcem
moje majtki w miejscu, które nasiąka wilgocią. Puls mi
przyspiesza. Jakie to dziwne uczucie, kiedy jestem taka otwarta na
jego dotyk. Czuję mrowienie w sutkach. Twardnieją.
-
Zapomniałem zdjąć ci majtki – mówi i nagle czuję
szarpnięcie. Materiał pęka.
-Och!
Patrzę
w dół i widzę głowę Oskara zbliżającą się do kępki
moich włosków łonowych. Czuję ciepły oddech na skórze.
Spinam się. Liźnięcie. Nie potrafię powstrzymać jęku. Oskar
śmieje się cicho. Liźnięcie. Jęczę... Liźniecie! Następne i
jeszcze... Wpija się w mój wrażliwy punkt i ssie.
-
Ach! - spinam się i szarpię, ale niewidzialny sznur mocno trzyma –
Oooo!
Przeszywa
mnie coś tak silnego, że graniczy z bólem, ale to nie ból!
Przeszywa mnie tam na dole i promieniuje... Czuję to wszędzie. Moje
ciało chciałoby od tego uciec,
ale umysł pragnie tej rozkosznej tortury. Głośne jęki odbijają
się echem od kamiennych ścian. To ja? Nagle Oskar przerywa, a ja
zwisam bezwładnie. Dyszę...
-
Jesteś taka piękna... - chrypi.
Sunie
ustami po moim brzuchu, a ja drżę z pożądania. Moja skóra
iskrzy, kiedy jej dotyka. Chce mi się krzyczeć i nie mogę, brak mi
tchu... Moje sutki mrowią aż do bólu, w oczekiwaniu na
pieszczoty. Oskar chwyta jeden i ssie, a ja szarpię więzy. Nie
panuję nad tym. Chcę go objąć nogami, ale mi nie pozwala. Sięga
ręką w dół. Spinam się, spinam! Palce drażnią wejście...
-
Oskar, błagam... - jęczę – Potrzebuję cię.
Czuję,
że się uśmiecha, ale nie przestaje ssać. Krzyczę z frustracji i
niezaspokojonej żądzy. Oskar wciąż mnie dręczy. Jak długo
jeszcze mam czekać? Och, rób to, rób to jeszcze! Nie
wytrzymam... Jeszcze! Jeszcze! Drugi sutek. Krzyczę znowu. Mój
głos wraca do mnie zwielokrotniony. Ja chyba oszaleję?
Nagle
wszystko ustaje.
-
Co robisz? - chrypię.
Oskar
ociera usta wierzchem dłoni. Okrąża mnie jak zdobycz. Patrzy na
moje najintymniejsze miejsce głodnym wzrokiem. Czuję, że twarz mi
płonie. Jego spojrzenie dotyka... pieści. Odpina spodnie, nie
spieszy się. Och, przeleć mnie wreszcie, błagam w myślach. Ale on
odwleka tę chwilę. Wie, że go pragnę. Nasze spojrzenia krzyżują
się na moment. Ma takie szerokie źrenice, takie czarne...
-
Zabijesz mnie... - szepczę, czując, że dłużej tego nie zniosę.
Podchodzi
do mnie od tyłu, jak na tej płaskorzeźbie. Wstrzymuję oddech. No
wejdź we mnie, skamlę w duchu. Twardy członek trąca moją pupę.
Wyginam się.
-
Podobają ci się zabawki? - niski aksamitny głos dochodzi z bliska.
-
Ty draniu! - szarpię się.
Słyszę
niski gardłowy śmiech.
-
To chyba znaczy, że tak?
Chwyta
mnie mocno za uda i już go czuję u wejścia.
-
Powiedz, że tego chcesz...
-
Zerżnij mnie wreszcie!
No
i dostaję, czego chciałam! Pieprzy mnie ostro, mocno, bez
wytchnienia. Nie mam siły krzyczeć. Łapię powietrze otwartymi
ustami... Kiedy uderza o mój tyłek, rozlegają się głośne
plaśnięcia. Krew dudni mi w skroniach, rozpala żyły. Zapadam się.
Gęsta ciecz pulsuje w moim mózgu, rozsadza mnie...
-
Oooskar!
Wszystko
wiruje. Już nic nie wiem...
Oskar
przytrzymuje mnie w pasie. Chwytam go za przedramiona. Och, uwolnił
mi ręce. Kiedy? Wciąż czuję go w sobie. Powoli zsuwam jedną
nogę, potem drugą. Plecami przylegam do jego piersi. Wysuwa się...
Buuu! Po chwili okręca mnie wokół swojej osi i przytula
mocno.
-
Chyba mnie poniosło – szepczę zmieszana – Ale lubię, jak
robisz mi takie nieprzyzwoite rzeczy.
-
Seks chyba w ogóle jest nieprzyzwoity? - jaki ma przyjemnie
niski tembr głosu.
-
E tam! Taki w łóżku pod kołdrą to nie – prycham –
Wiesz, co znalazłam w notatkach Rosanny? - mruczę – Ona uważała,
że seks jest czymś naturalnym i pięknym, przyjemnością, którą
ludzie dostali od Natury tak, jak my Dar. A ja się z nią zgadzam!
-
To ty mnie prowokujesz do takich rzeczy – Pochyla się. Czuję jego
ciepły oddech tuż koło ucha – Można powiedzieć, że jesteś
moim natchnieniem, moją muzą.
-
No nie wiem, czy to właściwe określenie? Muza kojarzy mi się
bardziej z kimś pokroju twojej mamy – gładzę delikatnie jego
kark i kawałek pleców między łopatkami – Chciałabym być
taka dystyngowana i elegancka jak ona. Jest prawdziwą damą, a ja...
- śmieję się sama do siebie. Ależ jestem głupia! Nigdy taka nie
będę.
-
Nie chcę, żebyś się zmieniała. Kocham cię taką, jaka jesteś –
Oskar odchyla nagle głowę i zagląda mi w oczy – Właśnie
dlatego tak mnie wabisz, że jesteś nieprzewidywalna i trochę...
dzika – przygląda mi się uważnie – Ale potrafisz być też
bardzo kobieca i delikatna. Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem,
miałaś na sobie taką białą sukienkę... i rozwiane włosy.
-
Pamiętasz, jak wyglądałam i co miałam na sobie? - jestem
zdumiona.
-
No pewnie, że tak – na jego pięknej twarzy pojawia się słodki
uśmiech. Zlizałabym go jak karmel – Mogłabyś mieć na sobie
podobną na ślubie.
-
Oskar! - jestem w szoku - Akos ci powiedział?
-
Co? Co miał mi powiedzieć? - marszczy brwi.
-
O kurde! Nie rozmawiał z tobą. W takim razie nic – wycofuję się
szybko – Sam ci powie.
-
Majka!
-
Nie powinnam...
-
Co się dzieje?
-
Och, no dobrze! W sumie, nie prosili o milczenie – kapituluję –
Akos i Manuela się zaręczyli. To znaczy, zrobili to, co my. Złożyli
przysięgę i... skonsumowali związek - Przewracam oczami. Co za
głupie określenie, ale inne nie przychodzi mi do głowy.
-
Kiedy? - z jego głosu nic się nie da wyczytać, ale nie wróży
to dobrze.
-
Spokojnie. Nie w zamku twojego dziadka – czuję się, jak na lekcji
w szkole - Dałam im wczoraj wolne. Myślę, że teraz rozmawiają z
rodzicami. Oczywiście, każde ze swoimi.
Oskar
nic nie mówi, ale nie wygląda na zachwyconego. Nie rozumiem!
My mogliśmy, a oni nie? No, w sumie, to z tego nie skorzystaliśmy...
-
Wiesz co? - nagle wpada mi do głowy genialna myśl – Powiem
Mistrzowi, że to zrobiliśmy. To nie będzie złamanie przysięgi,
bo to było wcześniej. Zażądam zaręczyn! To ci pomoże?
-
Nie! Jeśli mam zostać wybrany, to dlatego, że na to zasługuję.
Nie twoim kosztem.
-
Ale ja się zgadzam. Nie zmuszasz mnie... - Nie rozumiem. Przecież
wcześniej chciał.
-
Już o tym rozmawialiśmy, ale zapamiętam to sobie – całuje mnie
w czubek nosa – Powinniśmy wracać.
-
Już? - wietrzę jakiś podstęp.
-
Raul jest na spotkaniu u Mistrza. Pewnie chciałby z tobą
porozmawiać... - Oskar doskonale panuje nad głosem, ale mnie nie
oszuka. Ja słyszę jego niechęć, a może tylko mi się wydaje?
-
Wiesz... - zawieszam głos – Właściwie, to ja chcę pojechać –
wzdycham – Te zdania po grecku są w rzeczywistości fragmentami
Kodeksu. Manueli udało się przetłumaczyć fragmenty...
-
Nie zachował się oryginał – wpada mi w słowo Oskar.
-
Wiem, cały nie, ale może pojedyncze kartki? - mówię z
nadzieją.
-
Z tego, co wiem, to nie.
-
Mimo to, chcę poszperać w ich bibliotece – szepczę, nie patrząc
mu w oczy – Oni mają masę notatek Rosanny.
Oskar
wzdycha ciężko. Schyla się i podnosi coś z posadzki.
-
Wracamy – mruczy mi do ucha.
Witajcie. Może nie powinnam tak na forum ale musze się wygadać. Kilka godzin temu mój ukochany powiedzial mi ze to koniec ze ms inną. Jestem kompletnie załamana . Cały czas się zastanawiam co jest ze mną nie tak. Jutro a właściwie już dzisiaj wracam do domu do rodziców i nie wiem co mam im powiedzieć. Najchętniej zasnęłabym i obudzila kiedy to przestanie boleć. Natalia
OdpowiedzUsuńNatalio Inez ma rację. Wygadaj się, wykrzycz się. Możesz i na mnie!!!. Natalio długo myślałem co by napisać , by Ciebie w jakiś sposób na urazić. Wiktor
UsuńOh Natalia.... to boli wiem jak bardzo. Jak chcesz sie wygadać poszukaj mnie na Google. Uporać sie z tym możesz tylko Ty sama ale wiem ze czasami trzeba wylać z siebie caly ten żal, zlosc, gniew. Potem można iść do przodu. Inez
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty krzyczeć , nie czuję złości tylko ból , i za cholerę nie wiem jak mam wszystko wytłumaczyć rodzicom , nie wiem też jak mam zacząć od nowa. Natalia
OdpowiedzUsuńNatalio rodzicami się nie przejmuj. Powiedz prawdę, pomogą, zrozumieją. Natalio to na pewno nie jest Twoja wina. Facet chciał tylko wygody i seksu. Natalio napisz do Inez, pogadaj. Natalio ja córki nie mam, ale na pewno nie zostawiłbym jej samej sobie. Wiktor
OdpowiedzUsuńWiem ze zrozumieją ale tak mi głupio. Wiem ze będę musiała poprosić ich o pomoc nie wyobrażam sobie dalej mieszkać z nim pod jednym dachem. Niby wiem że to nie moja wina ale jednak cały czas pojawia się myśl co zrobiłam nie tak.Natalia
OdpowiedzUsuńNatalio, kurcze, sama nie wiem, co napisać, żeby Cię podnieść na duchu? Może to, że ja przeżyłam odejście chłopaka po czterech latach związku i żyję? Spotkałam potem mojego obecnego męża i choć było mi trudno zaczynać od nowa, to teraz dziękuję bogu, że tak się stało. Natalio, nie wiem, co się dzieje z tymi facetami? Tak po prostu ma inną, będąc w stałym związku? Nie zasługuje na Twój ból po starcie i na Twoje łzy! Wracaj do rodziców. Zrozumieją. Uciekaj od człowieka, który nie dorósł do związku. Niczego nie zrobiłaś źle! Może zbyt ufałaś, ale to nie jest Twoja wina! Jeśli masz ochotę pisać do nas wszystkich na tym blogu, to pisz. Masz moje wsparcie! Ściskam, Rokasana
OdpowiedzUsuńRoksano Witku Inez. Mówią że kiedy zamykają sie jedne drzwi to otwierają sie drugie. Ktos mi kiedys powiedzial ze trening na silowni jest dobry na wszystko. Nadal boli ale wylany pot i walenie w worek treningowy pomogło plus trener który zawsze wysłucha dało mi trochę odpoczynku i sile do walki bo przecież to nie koniec świata . Mam rodziców którzy mnie kochają i studia do skończenia . Natalia
OdpowiedzUsuńNatalio przepraszam, że dopiero teraz piszę, lecz pospałem sobie. Myślałem, że jeszcze dzisiaj będę musiał jechać na lotnisko, a na rano do pracy. Natalio martwiłem się o Ciebie byś sobie czegoś nie zrobiła. Natalio może powtórzę słowa Roksany i wsparcie masz też i moje. Ściskam po ojcowsku Wiktor
UsuńNatalio z treningiem masz rację :-) wysiłek fizyczny jest najlepszy na wszystko. Powiem Ci to samo co mojej przyjaciółce, gdy ja facet rzucił po 5 latach związku. Będzie bolało i od razu o nim nie zapomnisz, ale z czasem ból będzie mniejszy i w końcu ustanie. Teraz nie wyobrażasz sobie życia bez niego, ale to tylko chwilowe :-) za jakiś czas będzie Ci lżej i otworzysz się na innych :-) tak samo jak moja przyjaciółka po jakimś czasie się otworzyła i teraz jest w jeszcze lepszym zwiazku, z facetem który zasługuje na nią :-)
OdpowiedzUsuńNatalio, bardzo mi przykro z powodu tego co się stało. Nie śmiem dawać rad, bo ja sama w podobnej sytuacji kompletnie się pogubiłam. Mam tylko nadzieję, że szybko odnajdziesz szczęście w innych drobnych rzeczach lub przypadkowych ludziach. Osobiście wierzę, że możemy determinować własne szczęście ale jednak kilka lat mi zajęło aby dotrzeć do takiego stanu umysłu. Jedynie co jest pewne, to że nie jesteśmy w stanie radzić sobie z takimi rzeczami z dnia na dzień. Dlatego pozwól, że będę Ci życzyć aby nadchodzące dni pozwoliły Ci na odkrycie siebie na nowo i ukoiły odczuwany ból.
OdpowiedzUsuńCałuję i ściskam bardzo mocno. Kieruję swoje najlepsze myśli ku Tobie.
Kasia xxx
Witaj Kasiu!!!. A cóż tam u Ciebie w jakimś tam odległym kraju. Kasiu trzymamy kciuki za Ciebie i niech Ci się tam ułoży. Pozdrawiam Wiktor
UsuńWiktorze, dziękuję za życzenia. Na razie funkcjonuję pomiędzy dwoma krajami. Najważniejsze formalności już załatwione ale właśnie wróciłam do Polski na Święta. Po Nowym Roku z powrotem do pracy i pewnie będę za granicą do Wielkanocy. Cieszę się bardzo =) Cóż ... nic mnie tu nie trzyma. Pewnie za 3-4 lata będę mieszkać w zupełnie innym kraju. To tak podnosi mi poziom adrenaliny, że pewnie się uzależnię hehehe
UsuńKasia xxx
Kasiu a nie tęsknisz?. Ja swojego czasu zaraz po podstawówce ciągle byłem po za domem. Takim "łazikiem" byłem, aż się tym zmęczyłem. Teraz najlepiej odpoczywam w domu i nie ciągną mnie jakieś wyjazdy. Fajnie, że teraz jest internet i jednak możesz na bieżąco śledzić co w Polsce, czy nawet na blogu. Czasami technika jest dobra ja często rozmawiam z bratem przez internet i z bratanicą ma teraz ponad rok. Taaka duża jest kobietka, ale kochana hihihi. I może przez te rozmowy jak pojadę to się mnie tak nie boi. Pozdrawiam Wiktor
UsuńWiktorze, oczywiście, że są dni kiedy tęsknię (za dwoma osobami) ale ja nigdy nie czułam się częścią tego kraju. Moje nawyki i zasady, traktowane w Polsce jako "fanaberie", są czymś normalnym w krajach zachodnich. Cudownie jest nie musieć się tłumaczyć za to jakim się jest człowiekiem i po prostu żyć.
UsuńPozdrawiam Kasia xxx
Natalio posluchaj siebie co ci mowi serce. Sama dojdziesz do tego co masz zrobic. A rodzice kochaja i pomoga. I nie szukaj winy w sobie Pomysl ze mise to stalo sie teraz zebys kiedys nie cierpiala bardziej. A moze to jest po to aby kiedys spotkalo Cie cos innego wspanialszego. Na pewno za jakis czas bedziesz znala odpowiedz.
OdpowiedzUsuńPrzesylam tylko pozytwne fluidy zebys poznala ja jak najszybciej. Usciski, Inez
Oooo tak... Inez masz rację!
UsuńNatalio, rodzicami się nie przejmuj, bo z pewnością wysłuchają Cię i pomogą.
Pamiętaj: "what goes around comes back around" ;-)
Kasia xxx
Dziękuję wam i przepraszam ze dopiero teraz ale wcześniej nie miałam jak. Mam nadzieje że jeszcze kiedys będę w stanie komuś zaufać a jak na razie będę próbowała odbudować swoje życie. Natalia
OdpowiedzUsuńNatalio! Popatrz tylko, ilu masz wokół siebie życzliwych ludzi, a przecież prawie się nie znamy. No, troszkę, ale tylko z tego bloga ;))) Na pewno masz koło siebie więcej takich jak my. Może niektórych dopiero teraz zauważysz? Zobacz, jak nas poruszył Twój wpis! Zdominował całkowicie tę część, ale to nie szkodzi. Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki! Ja trzymam z całych sił! Roksana
OdpowiedzUsuńNatalio, daj znać czy wszystko u Ciebie ok (o ile można tak to nazwać). Myślę cały czas o Twojej sytuacji. Przesyłam uściski :)
OdpowiedzUsuńRoksano, korzystając z okazji powiem tylko tyle, że zauważyłam w tekście kilka ważnych informacji ale najbardziej ciekawi mnie czy Majka będzie miała zakwasy po szpagacie :P
Dziękuję za super pomysł z nowym miejscem. Trochę byłam zniesmaczona kiedy przeczytałam, że Oskar zabierał tam wcześniej inne dziewczyny...
Pozdrawiam Kasia xxx
Jesteście niezastąpieni i naprawdę jestem wam wdzięczna za wszystko. Kasiu odpowiadając na twoje pytanie nie wiem czy jest ok jak na razie staram sie i tym nie myśleć dużo czasu spędzam na silowni . Można powiedziec ze zrobiłam z tego miejsca taki swój azyl, sporo rozmawiam z rodzicami, pomagam w przygotowaniu do świąt. Czasami zdarza jeszcze mi się uronić łzę. Ale jestem dobrej myśli i mam nadzieje że z czasem będzie tylko lepiej . Ściskam Natalia;)
OdpowiedzUsuńNatalio! super, że uczęszczasz na siłownię. Naprodukujesz trochę endorfin :)
OdpowiedzUsuńMi szło dużo gorzej dlatego bardzo się cieszę z Twoich postępów i mam nadzieję, że już niedługo naprawdę wszystko będzie ok. Pozdrawiam serdecznie, Kasia xxx