Manzanares
el real. Październik 2014
Manuela
wśliznęła się do sypialni Majki i upewniwszy się, że ta
właściwie już nie śpi, rozsunęła ciężkie zasłony.
- Wypoczęłaś? -
uśmiechnęła się promiennie.
- Tak. Oskar mnie
obudził. Właśnie odbyliśmy długą rozmowę przez telefon –
Majka westchnęła ciężko – Będę musiała porozmawiać z
Juanem, choć wcale nie mam na to ochoty.
- A mogłabyś
jeszcze raz opowiedzieć mi, jak lady Anastazja rozmawiała z don
Raulem w nocy? - Manuela złożyła ręce jak do modlitwy.
- Przecież już ci
mówiłam i Akos pewnie dołożył swoje – Majka usiadła,
opierając się plecami o wezgłowie łóżka.
- Proszę... -
Manuela zrobiła „maślane” oczy – Proszę, proszę, proszę.
- No dobra! - Majka
nie potrafiła utrzymać powagi – Raul czekał na nas przed domem.
Ja wyglądałam okropnie, a Anastazja... jak bogini wojny Atena.
Kiedy tylko mogła przekazać mnie Akosowi, natychmiast ruszyła do
domu z podniesioną głową.
- „Co się dzieje
w twoim domu, Raul?” Spytała takim tonem, że zmroziło chyba
nawet palmy przed domem – Majka spróbowała odtworzyć ten
ton – Na to Raul: „Co masz na myśli?”
Manuela
zachichotała. Była w niebo wzięta.
- „Maryann zjawia
się u mnie, żeby omówić kwestie swojego udziału w ślubie
Akosa i Manueli i co się dzieje? Traci zmysły!” - Majka wzniosła
ręce w teatralnym geście – „A na dodatek okazuje się, że ktoś
podał jej walerianę!” Szkoda, że nie potrafię zrobić takiej
miny, jak Raul – dodała z udawanym żalem.
Manuela aż
klasnęła w dłonie.
- Potem były
pytania i tłumaczenia – ciągnęła Majka – A na koniec
Anastazja zażądała, żeby Raul zaprosił do salonu Abigail, a Akos
przyprowadził ciebie. No, i wtedy się zaczęło!
- Och, uwielbiam ten
moment, jak don Raul zaczyna rwać włosy z głowy i błagać lady
Anastazję o dyskrecję – Manuela wyszczerzyła do Majki zęby w
szerokim uśmiechu – Mam nadzieję, że porządnie ją ukarze! I
tego bezczelnego narcyza też!
- Manuela! - Majka
wytrzeszczyła na nią oczy – Obraziłaś w pełni Obdarowanego!
- Och, przepraszam!
- szepnęła wystraszona dziewczyna.
- No, coś ty?! -
zachichotała – To i tak za mało, za to co zrobił! Głupi dupek!
Nie rozumiem, dlaczego Oskar w ogóle z nim rozmawiał?
Chociaż... - zastanowiła się – Pewnie doszedł do wniosku, że
teraz uda mi się uzyskać od niego więcej informacji.
- Maryann, Oskar
jest bardzo mądry – Manuela spoważniała - Jeśli poprosił,
żebyś porozmawiała z Juanem, to powinnaś to zrobić.
- Wiem –
westchnęła – Powiedział, że prawdopodobnie będę musiała
złożyć przysięgę milczenia.
Manuela
wcale nie wydawała się zaskoczona jej słowami. Już miała coś
odpowiedzieć, ale z sąsiedniego pokoju
dobiegło głośne pukanie.
- To pewnie Akos
wrócił ze swojego biegania – rzuciła, wychodząc szybko z
sypialni.
Majka wstała i
naciągnęła na piżamę miękki luźny sweter. Po chwili do
sypialni wróciła Manuela. Minę miała nietęgą.
- Juan pyta, czy
zjesz z nim śniadanie? - powiedziała cicho, nie patrząc na Majkę.
- No, chyba oszalał?
- odparła tak głośno, żeby Juan na pewno dosłyszał – Nie
wezmę do ust niczego z tego domu!
- To co mam
odpowiedzieć? - Manuela była wyraźnie zestresowana rolą, która
jej przypadła.
- Powiedz... albo
nie! Sama mu powiem – Majka ruszyła do przylegającego do sypialni
pokoju.
Juan czekał
spokojnie w drzwiach. Jego postawa nie była tak butna, jak
dotychczas, ale też nie wyrażała zbytniej skruchy.
- Masz tupet –
Majka zatrzymała się jakieś dwa metry od niego.
- Wiem, że jesteś
na mnie zła i masz do tego pełne prawo... - zaczął ostrożnie.
- Zła? - przerwała
mu – Jestem wściekła!
- Rozumiem – Juan
spuścił głowę – Myślałem, że porozmawiamy, zanim odjedziesz.
Wyciągam rękę na zgodę – dodał – Możemy gdzieś pojechać.
Nawet byłoby lepiej...
- W porządku, ale
Akos i Manuela jadą z nami – odparła natychmiast – Inaczej nie
wsiądę z tobą do samochodu.
- Zgoda – pokiwał
głową z rezygnacją.
Jakieś pół
godziny później jechali w czwórkę sportowym
samochodem, prowadzonym przez Juana. Nie odzywali się do siebie, aż
do chwili, gdy samochód zwolnił i zatrzymał się przed
niewielkim, ale przyzwoicie wyglądającym barem, położonym na
przedmieściach Madrytu.
- Mają doskonałą
kawę – odezwał się Juan i wyłączył silnik.
Majka przyjrzała
się krytycznie otyłemu barmanowi i wyglądającej, jak jego młodsza
kopia dziewczynie, krzątającej się przy szklanej witrynie z
ciastkami.
- Może być –
burknęła i wysiadła z samochodu.
Pozostali poszli w
jej ślady. Juan zamówił dla wszystkich kawę z mlekiem i
dwie tace różnych ciastek, tak, by mogli spróbować
wszystkiego. Usiedli parami przy sąsiednich stolikach. Początkowo
rozmowa się nie kleiła. Majka zerkała podejrzliwie na barmana i
jego córkę, ale w końcu odpuściła.
- Chciałeś
rozmawiać – zaczęła, odstawiając kubek z kawą i spojrzała
wyczekująco na Juana.
- Proponuję ci
układ – powiedział powoli – Zadałaś mi w nocy pytania na
temat pewnego przedmiotu. Chyba bardzo ci na tym zależy? - zawiesił
głos.
- Mów dalej –
spróbowała nie zdradzić, jak bardzo jest podniecona.
- Mam więcej do
powiedzenia w tej kwestii, ale nie za darmo. Popełniłem okropny
błąd, którego konsekwencje poniesie mój ojciec, a on
o niczym nie wiedział...
Majka odchyliła
się na krześle i skrzyżowała przed sobą ręce. Tak, jak
powiedziała Anastazja, mózgiem wszystkiego była Abigail, a
wykonawcą Juan. Mimo wszystko, nie potrafiła wzbudzić w sobie
współczucia dla Raula. Była święcie przekonana, że gdyby
plan tej dwójki się powiódł, nie miałby skrupułów
i użyłby uzyskanych informacji przeciwko Oskarowi. Pokusa złożenia
skargi u Mistrza była silna, ale Oskar pozostawił jej wolny wybór.
Dlaczego? Zmrużyła oczy.
- Powiesz wszystko,
co wiesz, w zamian za moje milczenie? - spytała.
- A złożysz
przysięgę i wyjawisz mi powód swojego zainteresowania? -
Juan ściszył głos do szeptu.
Majka zastanowiła
się. Po złożeniu przysięgi nie wolno kłamać, przypomniała
sobie.
- To nie jest
tajemnica – odparła spokojnie – W notatkach babci Rosanny był
rysunek, pasujący do zagłębienia w kamiennej ścianie i słowo
„klucz”. Reszty domyśliłam się sama.
Juan wydawał się
zaskoczony, ale szybko się opanował.
- A przysięga? -
spytał cicho.
- Złożę ją, ale
ty też. Nie chcę bajek, tylko prawdę – odparła twardo.
- Nauczyłaś się
negocjować od Oskara? - spojrzał jej w oczy.
Dojrzała w jego
spojrzeniu coś, co ją zaskoczyło i czego z pewnością nie chciał
jej pokazać.
- Podziwiasz go, co?
- postanowiła wykorzystać zdobyty atut – Nie wiem, dlaczego
obdarzył cię zaufaniem – pokręciła głową z dezaprobatą.
- Tak powiedział? -
Na twarzy Juana pojawiło się zakłopotanie.
- Nie tymi słowami,
ale prosił, żebym dała ci szansę – westchnęła i sięgnęła
po kubek z kawą.
Juan siedział
przez chwilę w milczeniu.
- Tu niedaleko jest
park – powiedział nagle – Tam nikt nie będzie nas słyszał.
Wyszli, zabierając
ze sobą resztę ciastek i ruszyli do wskazanego przez Juana miejsca.
Wyglądali, jak grupka studentów, ciesząca się dniem wolnym
od zajęć. Akos objął Manuelę ramieniem i szeptał jej do ucha,
wywołując na jej twarzy rumieniec. Majka wsunęła dłonie do
kieszeni obcisłych dżinsów i szła z nachmurzoną miną obok
pogrążonego w myślach Juana. W parku, zamiast ławek, zajęli
niewysoki murek.
- Przysięgam na
Dar, że wyjawię ci wszystko, co wiem o kluczu i drzwiach, które
otwiera – zaczął Juan.
- A ja przysięgam
na Dar, że nie złożę skargi na ciebie i twoją rodzinę za
podanie mi ziół z walerianą i narażenie mnie na śmierć –
wyrecytowała spokojnym głosem Majka.
- Skoro mamy to już
za sobą... - westchnął
Juan – Ściana z kamienia to drzwi do
komnaty. Nie wiem, co tam jest, bo nigdy tam nie byłem. Mój
ojciec to chyba wie. On jest strażnikiem klucza.
- Strażnikiem
klucza? - Majka otworzyła szeroko oczy.
- Tak. Zamek został
wybudowany na ziemi, która należała zawsze do mojej rodziny.
Myślę, że komnata była tam wcześniej... - Juan zawahał się –
Klucz ma dziwną nazwę „tinopor”. Nie wiem, co ona oznacza, ani
czy jest potrzebna do otworzenia drzwi.
- A jak się je
otwiera? Wiesz to? - zmarszczyła brwi.
- Umieszcza się
klucz na właściwym miejscu.
- To wystarczy? Ty
mógłbyś to zrobić?
- Gdybym miał
klucz, to pewnie tak, ale go nie mam – Juan wbił w Majkę ponure
spojrzenie – Strażnicy kluczy utrzymują to w wielkiej tajemnicy.
Tylko oni i Mistrz o tym wiedzą. Inni nie są dopuszczani do
tajemnicy. Ja wiem cokolwiek, bo w przyszłości będę strażnikiem.
Klucz jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, a zamek właściwie
już do mnie należy.
- Dlatego chcesz tam
zamieszkać?
- Dlatego też –
przyznał.
- Złamałeś jakieś
zasady, mówiąc mi o tym? - zaniepokoiła się.
- Te tajemnice nie
są objęte zasadami. W Kodeksie nie ma słowa na ten temat.
Oficjalnie strażnicy nie istnieją.
- Powiedziałeś
„strażnicy”. Ilu ich jest? - spytała. Umyślnie zataiła, że
także posiada klucz. Nie miała najmniejszego zamiaru dzielić się
tą informacją z Juanem. Oskar mógł sobie wierzyć w
nawrócenie czarnej owcy, ona nie!
- Trzech. Znam tylko
imiona i nazwiska. Nigdy z nimi nie rozmawiałem i oni nie wiedzą,
że ja wiem – zaznaczył. Wstał, jakby miał zamiar odejść.
Nachylił się jednak nad Majką i wyszeptał - Mój ojciec,
Laura Spera i... Timothy Covendish.
- Och!
Skoro Don Juan zna wszystkich trzech strażników , to czyj klucz ma Majka? Czyżby istniał 4 ? A może Judith weszła w posiadanie któregoś z tych 3 kluczy , a poprzedni właściciel nie ujawnił że "zgubił" klucz. Dobrze że Majka nie powiedziała mu wszystkiego , ja również nie wierze w takie nagłe przemiany ;) Natalia
OdpowiedzUsuńWitaj, Natalio! Super, że się odzywasz. Trzymam kciuki za sesję :))) Ciepło, ciepło... ale nie do końca ;) Cierpliwości. W następnej części będzie podpowiedź. Pozdrawiam ciepło, Roksana.
UsuńTimothy jest wujkiem Oskara, to dlaczego Oskar nic nie wiem na temat klucza, który posiada Timothy? No niby Timothy walczy z terroryzmem ale ... jednak to dziwne
OdpowiedzUsuńJa bym obstawiała mimo wszystko Raula jako tego, który zgubił klucz. Swen się jakoś o tym dowiedział i go szuka. Może przez to zaatakował Oskara, bo myślał że ten go ukradł. Przez co musiał go bronić własny ojciec. Może zabrała klucz Roksana z koleżanką i później odłączyły się od Zgromadzenia - takie moje domysły =P
Roksano, bardzo mi się podoba klimat opowiadania. Zawsze wyczekuję na kolejną część =)
U mnie na razie rewelacyjnie - wszyscy mili i pomocni. Super atmosfera! Aż chce się chodzić do pracy =)
Witku, Wesołych Świąt!! (o ile jeszcze trwają)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Kasia xxx
Witaj, fajnie, że się odezwałaś, i że wszystko układa Ci się dobrze. Nieźle kombinujesz, ale i tak niczego nie zdradzę, a Timothy jest wujkiem, ale Oskar nie będzie jego spadkobiercą, więc nic dziwnego, że nic nie wie. Zwłaszcza, że to tajemnica tak stara, jak Kodeks;))) Pozdrawiam serdecznie, Roksana. PS. To gdzie Ty teraz mieszkasz, jeśli wolno spytać?
UsuńPrzepraszam Cię Roksano ale wolałabym nie ujawniać takiej informacji publicznie =/
UsuńKasia xxx
Roksano, po przeczytaniu Twojej odpowiedzi mam nieodparte wrażenie, że za drzwiami znajduje się Kodeks - ten pierwszy, niezmieniony
UsuńPozdrawiam serdecznie, Kasia xxx
Może komuś nie była na rękę treść Kodeksu więc go wziął i schował. Dlatego od tamtej pory Mistrzowie mogą zmieniać prawo wg własnego uznania...(tylko domysły :p)
UsuńKasia xxx
Witaj Kasiu! Nie ma sprawy. Pytałam z czystej ciekawości. Na pewno jest na liście krajów, które wyświetlają się w komentarzach. To mi wystarczy ;))) Co do Kodeksu... Może tak, a może nie. Piszę dalszy ciąg, ale musisz się uzbroić w cierpliwość. Nie lubię fuszerki, a ciężko mi się skupić na szczegółach. Pozdrawiam, Roksana
UsuńWitajcie kochane Roksano i dziewczyny. Kasiu już się skończyły. Dzisiaj już byłem w pracy. Kasiu fajnie że się podoba w nowym miejscu.
OdpowiedzUsuńNatalio powodzenia na egzaminach. Trzymam kciuki!!!.
Dziewczyny, a może muszą być wszystkie klucze by się coś wydarzyło. Jakąś magiczna siła czy coś by panować nad darem, który przecież zanika. Pozdrawiam Was Wiktor.