Lek

Lek

piątek, 8 stycznia 2016

Meteory. Przed świtem 30

Manzanares el real. Październik 2014
 
Manuela wśliznęła się do sypialni Majki i upewniwszy się, że ta właściwie już nie śpi, rozsunęła ciężkie zasłony.
- Wypoczęłaś? - uśmiechnęła się promiennie.
- Tak. Oskar mnie obudził. Właśnie odbyliśmy długą rozmowę przez telefon – Majka westchnęła ciężko – Będę musiała porozmawiać z Juanem, choć wcale nie mam na to ochoty.
- A mogłabyś jeszcze raz opowiedzieć mi, jak lady Anastazja rozmawiała z don Raulem w nocy? - Manuela złożyła ręce jak do modlitwy.
- Przecież już ci mówiłam i Akos pewnie dołożył swoje – Majka usiadła, opierając się plecami o wezgłowie łóżka.
- Proszę... - Manuela zrobiła „maślane” oczy – Proszę, proszę, proszę.
- No dobra! - Majka nie potrafiła utrzymać powagi – Raul czekał na nas przed domem. Ja wyglądałam okropnie, a Anastazja... jak bogini wojny Atena. Kiedy tylko mogła przekazać mnie Akosowi, natychmiast ruszyła do domu z podniesioną głową.
- „Co się dzieje w twoim domu, Raul?” Spytała takim tonem, że zmroziło chyba nawet palmy przed domem – Majka spróbowała odtworzyć ten ton – Na to Raul: „Co masz na myśli?”
Manuela zachichotała. Była w niebo wzięta.
- „Maryann zjawia się u mnie, żeby omówić kwestie swojego udziału w ślubie Akosa i Manueli i co się dzieje? Traci zmysły!” - Majka wzniosła ręce w teatralnym geście – „A na dodatek okazuje się, że ktoś podał jej walerianę!” Szkoda, że nie potrafię zrobić takiej miny, jak Raul – dodała z udawanym żalem.
Manuela aż klasnęła w dłonie.
- Potem były pytania i tłumaczenia – ciągnęła Majka – A na koniec Anastazja zażądała, żeby Raul zaprosił do salonu Abigail, a Akos przyprowadził ciebie. No, i wtedy się zaczęło!
- Och, uwielbiam ten moment, jak don Raul zaczyna rwać włosy z głowy i błagać lady Anastazję o dyskrecję – Manuela wyszczerzyła do Majki zęby w szerokim uśmiechu – Mam nadzieję, że porządnie ją ukarze! I tego bezczelnego narcyza też!
- Manuela! - Majka wytrzeszczyła na nią oczy – Obraziłaś w pełni Obdarowanego!
- Och, przepraszam! - szepnęła wystraszona dziewczyna.
- No, coś ty?! - zachichotała – To i tak za mało, za to co zrobił! Głupi dupek! Nie rozumiem, dlaczego Oskar w ogóle z nim rozmawiał? Chociaż... - zastanowiła się – Pewnie doszedł do wniosku, że teraz uda mi się uzyskać od niego więcej informacji.
- Maryann, Oskar jest bardzo mądry – Manuela spoważniała - Jeśli poprosił, żebyś porozmawiała z Juanem, to powinnaś to zrobić.
- Wiem – westchnęła – Powiedział, że prawdopodobnie będę musiała złożyć przysięgę milczenia.
Manuela wcale nie wydawała się zaskoczona jej słowami. Już miała coś odpowiedzieć, ale z sąsiedniego pokoju dobiegło głośne pukanie.
- To pewnie Akos wrócił ze swojego biegania – rzuciła, wychodząc szybko z sypialni.
Majka wstała i naciągnęła na piżamę miękki luźny sweter. Po chwili do sypialni wróciła Manuela. Minę miała nietęgą.
- Juan pyta, czy zjesz z nim śniadanie? - powiedziała cicho, nie patrząc na Majkę.
- No, chyba oszalał? - odparła tak głośno, żeby Juan na pewno dosłyszał – Nie wezmę do ust niczego z tego domu!
- To co mam odpowiedzieć? - Manuela była wyraźnie zestresowana rolą, która jej przypadła.
- Powiedz... albo nie! Sama mu powiem – Majka ruszyła do przylegającego do sypialni pokoju.
Juan czekał spokojnie w drzwiach. Jego postawa nie była tak butna, jak dotychczas, ale też nie wyrażała zbytniej skruchy.
- Masz tupet – Majka zatrzymała się jakieś dwa metry od niego.
- Wiem, że jesteś na mnie zła i masz do tego pełne prawo... - zaczął ostrożnie.
- Zła? - przerwała mu – Jestem wściekła!
- Rozumiem – Juan spuścił głowę – Myślałem, że porozmawiamy, zanim odjedziesz. Wyciągam rękę na zgodę – dodał – Możemy gdzieś pojechać. Nawet byłoby lepiej...
- W porządku, ale Akos i Manuela jadą z nami – odparła natychmiast – Inaczej nie wsiądę z tobą do samochodu.
- Zgoda – pokiwał głową z rezygnacją.
Jakieś pół godziny później jechali w czwórkę sportowym samochodem, prowadzonym przez Juana. Nie odzywali się do siebie, aż do chwili, gdy samochód zwolnił i zatrzymał się przed niewielkim, ale przyzwoicie wyglądającym barem, położonym na przedmieściach Madrytu.
- Mają doskonałą kawę – odezwał się Juan i wyłączył silnik.
Majka przyjrzała się krytycznie otyłemu barmanowi i wyglądającej, jak jego młodsza kopia dziewczynie, krzątającej się przy szklanej witrynie z ciastkami.
- Może być – burknęła i wysiadła z samochodu.
Pozostali poszli w jej ślady. Juan zamówił dla wszystkich kawę z mlekiem i dwie tace różnych ciastek, tak, by mogli spróbować wszystkiego. Usiedli parami przy sąsiednich stolikach. Początkowo rozmowa się nie kleiła. Majka zerkała podejrzliwie na barmana i jego córkę, ale w końcu odpuściła.
- Chciałeś rozmawiać – zaczęła, odstawiając kubek z kawą i spojrzała wyczekująco na Juana.
- Proponuję ci układ – powiedział powoli – Zadałaś mi w nocy pytania na temat pewnego przedmiotu. Chyba bardzo ci na tym zależy? - zawiesił głos.
- Mów dalej – spróbowała nie zdradzić, jak bardzo jest podniecona.
- Mam więcej do powiedzenia w tej kwestii, ale nie za darmo. Popełniłem okropny błąd, którego konsekwencje poniesie mój ojciec, a on o niczym nie wiedział...
Majka odchyliła się na krześle i skrzyżowała przed sobą ręce. Tak, jak powiedziała Anastazja, mózgiem wszystkiego była Abigail, a wykonawcą Juan. Mimo wszystko, nie potrafiła wzbudzić w sobie współczucia dla Raula. Była święcie przekonana, że gdyby plan tej dwójki się powiódł, nie miałby skrupułów i użyłby uzyskanych informacji przeciwko Oskarowi. Pokusa złożenia skargi u Mistrza była silna, ale Oskar pozostawił jej wolny wybór. Dlaczego? Zmrużyła oczy.
- Powiesz wszystko, co wiesz, w zamian za moje milczenie? - spytała.
- A złożysz przysięgę i wyjawisz mi powód swojego zainteresowania? - Juan ściszył głos do szeptu.
Majka zastanowiła się. Po złożeniu przysięgi nie wolno kłamać, przypomniała sobie.
- To nie jest tajemnica – odparła spokojnie – W notatkach babci Rosanny był rysunek, pasujący do zagłębienia w kamiennej ścianie i słowo „klucz”. Reszty domyśliłam się sama.
Juan wydawał się zaskoczony, ale szybko się opanował.
- A przysięga? - spytał cicho.
- Złożę ją, ale ty też. Nie chcę bajek, tylko prawdę – odparła twardo.
- Nauczyłaś się negocjować od Oskara? - spojrzał jej w oczy.
Dojrzała w jego spojrzeniu coś, co ją zaskoczyło i czego z pewnością nie chciał jej pokazać.
- Podziwiasz go, co? - postanowiła wykorzystać zdobyty atut – Nie wiem, dlaczego obdarzył cię zaufaniem – pokręciła głową z dezaprobatą.
- Tak powiedział? - Na twarzy Juana pojawiło się zakłopotanie.
- Nie tymi słowami, ale prosił, żebym dała ci szansę – westchnęła i sięgnęła po kubek z kawą.
Juan siedział przez chwilę w milczeniu.
- Tu niedaleko jest park – powiedział nagle – Tam nikt nie będzie nas słyszał.
Wyszli, zabierając ze sobą resztę ciastek i ruszyli do wskazanego przez Juana miejsca. Wyglądali, jak grupka studentów, ciesząca się dniem wolnym od zajęć. Akos objął Manuelę ramieniem i szeptał jej do ucha, wywołując na jej twarzy rumieniec. Majka wsunęła dłonie do kieszeni obcisłych dżinsów i szła z nachmurzoną miną obok pogrążonego w myślach Juana. W parku, zamiast ławek, zajęli niewysoki murek.
- Przysięgam na Dar, że wyjawię ci wszystko, co wiem o kluczu i drzwiach, które otwiera – zaczął Juan.
- A ja przysięgam na Dar, że nie złożę skargi na ciebie i twoją rodzinę za podanie mi ziół z walerianą i narażenie mnie na śmierć – wyrecytowała spokojnym głosem Majka.
- Skoro mamy to już za sobą... - westchnął Juan – Ściana z kamienia to drzwi do komnaty. Nie wiem, co tam jest, bo nigdy tam nie byłem. Mój ojciec to chyba wie. On jest strażnikiem klucza.
- Strażnikiem klucza? - Majka otworzyła szeroko oczy.
- Tak. Zamek został wybudowany na ziemi, która należała zawsze do mojej rodziny. Myślę, że komnata była tam wcześniej... - Juan zawahał się – Klucz ma dziwną nazwę „tinopor”. Nie wiem, co ona oznacza, ani czy jest potrzebna do otworzenia drzwi.
- A jak się je otwiera? Wiesz to? - zmarszczyła brwi.
- Umieszcza się klucz na właściwym miejscu.
- To wystarczy? Ty mógłbyś to zrobić?
- Gdybym miał klucz, to pewnie tak, ale go nie mam – Juan wbił w Majkę ponure spojrzenie – Strażnicy kluczy utrzymują to w wielkiej tajemnicy. Tylko oni i Mistrz o tym wiedzą. Inni nie są dopuszczani do tajemnicy. Ja wiem cokolwiek, bo w przyszłości będę strażnikiem. Klucz jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, a zamek właściwie już do mnie należy.
- Dlatego chcesz tam zamieszkać?
- Dlatego też – przyznał.
- Złamałeś jakieś zasady, mówiąc mi o tym? - zaniepokoiła się.
- Te tajemnice nie są objęte zasadami. W Kodeksie nie ma słowa na ten temat. Oficjalnie strażnicy nie istnieją.
- Powiedziałeś „strażnicy”. Ilu ich jest? - spytała. Umyślnie zataiła, że także posiada klucz. Nie miała najmniejszego zamiaru dzielić się tą informacją z Juanem. Oskar mógł sobie wierzyć w nawrócenie czarnej owcy, ona nie!
- Trzech. Znam tylko imiona i nazwiska. Nigdy z nimi nie rozmawiałem i oni nie wiedzą, że ja wiem – zaznaczył. Wstał, jakby miał zamiar odejść. Nachylił się jednak nad Majką i wyszeptał - Mój ojciec, Laura Spera i... Timothy Covendish.
- Och!

9 komentarzy:

  1. Skoro Don Juan zna wszystkich trzech strażników , to czyj klucz ma Majka? Czyżby istniał 4 ? A może Judith weszła w posiadanie któregoś z tych 3 kluczy , a poprzedni właściciel nie ujawnił że "zgubił" klucz. Dobrze że Majka nie powiedziała mu wszystkiego , ja również nie wierze w takie nagłe przemiany ;) Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Natalio! Super, że się odzywasz. Trzymam kciuki za sesję :))) Ciepło, ciepło... ale nie do końca ;) Cierpliwości. W następnej części będzie podpowiedź. Pozdrawiam ciepło, Roksana.

      Usuń
  2. Timothy jest wujkiem Oskara, to dlaczego Oskar nic nie wiem na temat klucza, który posiada Timothy? No niby Timothy walczy z terroryzmem ale ... jednak to dziwne

    Ja bym obstawiała mimo wszystko Raula jako tego, który zgubił klucz. Swen się jakoś o tym dowiedział i go szuka. Może przez to zaatakował Oskara, bo myślał że ten go ukradł. Przez co musiał go bronić własny ojciec. Może zabrała klucz Roksana z koleżanką i później odłączyły się od Zgromadzenia - takie moje domysły =P

    Roksano, bardzo mi się podoba klimat opowiadania. Zawsze wyczekuję na kolejną część =)
    U mnie na razie rewelacyjnie - wszyscy mili i pomocni. Super atmosfera! Aż chce się chodzić do pracy =)

    Witku, Wesołych Świąt!! (o ile jeszcze trwają)
    Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, fajnie, że się odezwałaś, i że wszystko układa Ci się dobrze. Nieźle kombinujesz, ale i tak niczego nie zdradzę, a Timothy jest wujkiem, ale Oskar nie będzie jego spadkobiercą, więc nic dziwnego, że nic nie wie. Zwłaszcza, że to tajemnica tak stara, jak Kodeks;))) Pozdrawiam serdecznie, Roksana. PS. To gdzie Ty teraz mieszkasz, jeśli wolno spytać?

      Usuń
    2. Przepraszam Cię Roksano ale wolałabym nie ujawniać takiej informacji publicznie =/
      Kasia xxx

      Usuń
    3. Roksano, po przeczytaniu Twojej odpowiedzi mam nieodparte wrażenie, że za drzwiami znajduje się Kodeks - ten pierwszy, niezmieniony
      Pozdrawiam serdecznie, Kasia xxx

      Usuń
    4. Może komuś nie była na rękę treść Kodeksu więc go wziął i schował. Dlatego od tamtej pory Mistrzowie mogą zmieniać prawo wg własnego uznania...(tylko domysły :p)
      Kasia xxx

      Usuń
    5. Witaj Kasiu! Nie ma sprawy. Pytałam z czystej ciekawości. Na pewno jest na liście krajów, które wyświetlają się w komentarzach. To mi wystarczy ;))) Co do Kodeksu... Może tak, a może nie. Piszę dalszy ciąg, ale musisz się uzbroić w cierpliwość. Nie lubię fuszerki, a ciężko mi się skupić na szczegółach. Pozdrawiam, Roksana

      Usuń
  3. Witajcie kochane Roksano i dziewczyny. Kasiu już się skończyły. Dzisiaj już byłem w pracy. Kasiu fajnie że się podoba w nowym miejscu.
    Natalio powodzenia na egzaminach. Trzymam kciuki!!!.
    Dziewczyny, a może muszą być wszystkie klucze by się coś wydarzyło. Jakąś magiczna siła czy coś by panować nad darem, który przecież zanika. Pozdrawiam Was Wiktor.

    OdpowiedzUsuń