Lek

Lek

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Meteory. Przed świtem 31

Manzanares el real. Październik 2014


- Zadowolona? - szepnął Oskar do Majki, odsuwając drzwi do osobowego wana i pokazując jej trzy wypełnione papierami pudła z grubej tektury. Rzeczy Rosanny wracały na swoje miejsce.
- Tak – w jej głosie rzeczywiście słychać było zadowolenie.
Właśnie pożegnali się z Raulem i naburmuszoną Abigail, z którymi zjedli późny obiad. Juan towarzyszył im w drodze do samochodu.
- Mam nadzieję, że mimo wszystko, będziesz dobrze wspominać pobyt w Manzanares – zwrócił się do Majki.
- Były i dobre strony – spróbowała przywołać na twarz uśmiech – Możesz uspokoić ojca, dotrzymam słowa – wyciągnęła do niego rękę.
- Dziękuję – ujął jej dłoń w swoje i przytrzymał ją przez chwilę – Szczęśliwej podróży – zwrócił się tym razem także do pozostałych.
Akos i Manuela podziękowali i zajęli miejsca na tylnym rzędzie siedzeń, Greg, pełniący rolę szofera usadowił się za kierownicą. Wsiadając do samochodu, Majka obserwowała, jak Oskar zamienia jeszcze z Juanem kilka zdań, po czym ściska jego dłoń.
- Ufasz mu? - spytała cicho, kiedy samochód ruszył.
- W pewnym stopniu – Oskar popatrzył na nią przenikliwie – Nie będzie moim przyjacielem, ale mógłbym z nim pracować. Jest przewidywalny.
- Ciekawe podejście – westchnęła – To co, powiemy im? - uśmiechnęła się, zerkając za siebie.
- Chyba najwyższa pora – Oskar wyraźnie się odprężył – Macie trzy dni wolnego, na przygotowanie się do ślubu, więc nie lecicie z nami, tylko jedziecie do rodziców Manueli. Przybędziemy tam razem z Mistrzem i rodzicami Akosa.
- Naprawdę...? - głos uwiązł Manueli w gardle.
- Mam specyficzne poczucie humoru, ale z takich spraw, nie żartuję – Oskar wydawał się bardzo z siebie zadowolony – Akos, nadal nie poprosiłeś mnie oficjalnie o zostanie twoim świadkiem – mrugnął do Majki, z trudem powstrzymującej chichot.
- Zechciałbyś? - Akos nawet nie próbował ukryć zdumienia.
- Byłoby mi miło – Oskar wyszczerzył zęby do wyraźnie zmieszanego chłopaka.
- W takim razie, proszę cię, abyś mi uczynił ten zaszczyt i został moim świadkiem.
- To będzie prawdziwa przyjemność – Oskar wyciągnął do niego dłoń.
Podróż na lotnisko w Madrycie minęła im wyjątkowo szybko. Greg załadował do niewielkiego odrzutowca rzeczy Majki, pozostawiając samochód Akosowi i Manueli.
- Ale są szczęśliwi! - Majka z rozmarzeniem patrzyła za odjeżdżającym samochodem.
Oskar nic nie powiedział, ale objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Otulił ją swoim ciepłem i zapachem, i poczuła się wreszcie bezpieczna i... szczęśliwa. Wszystkie nieprzyjemne zdarzenia ostatnich dni, na chwilę wyparowały z jej umysłu, a ich miejsce zajęła dziwna błogość. Zapragnęła dla siebie tego uczucia przynależności i bliskości, które miały się wkrótce stać udziałem odjeżdżającej pary.
- Chciałbym się zobaczyć z mamą i babcią – rzuciła przed siebie – Chcę im powiedzieć, że odzyskałam rzeczy babci Rosanny.
- Zaczęłaś o niej mówić babcia Rosanna – zauważył Oskar – To dobrze, że czujesz łączącą was więź.
- Im dłużej obcuję z jej notatkami, tym bardziej ją podziwiam i chyba... kocham – podniosła na niego wzrok – To zadziwiające, że ja widzę w niej tyle dobra i miłości, a babcia Helena tego nie dostrzegła. Moja mama chyba też to czuła. Lubiła ją... Muszę z nimi porozmawiać – wypuściła głośno powietrze z płuc.
- Wsiadajmy, bo robi się chłodno – Oskar poprowadził ją do rozkładanych schodków – Możemy się tam udać razem, jeśli chcesz. Nawet tej nocy – dodał, kiedy znaleźli się wewnątrz samolotu.
- Ty i ja? - upewniła się z niedowierzaniem, ale i radością.
- Wolę mieć cię na oku – zażartował, ale zaraz potem spoważniał – Dostałaś informacje, na których ci zależało? - spytał.
- O tak – pokiwała głową – Wydawało mi się, że to skomplikowana sprawa. Teraz widzę, że to węzeł gordyjski! - załamała ręce – A najgorsze jest to, że muszę się z tym zmierzyć sama.
- Niekoniecznie – Oskar poprawił jej pas, a potem uniósł głowę i zbliżył twarz do jej twarzy tak, że ich oddechy się zmieszały – Poradzisz sobie. Nie możesz mi niczego powtórzyć, ale możesz poprosić o pomoc. Jeśli mam ci coś wyjaśnić, to mnie zapytaj. Odpowiem ci, albo poszukam człowieka, który ci odpowie. Powiedz, gdzie mam cię zabrać, a ja to zrobię. Powiedz, co mam ci przynieść, a ja to zdobędę.
Pierścionek, najlepiej z diamentem, przemknęło jej przez myśl, ale zaraz zganiła się za swój egoizm. Oskar miał rację! Mogła go pytać i prosić o pomoc, nie wyjawiając, dlaczego to robi. Silniki zawyły głośniej, a samolot przyspieszył, kierując się na pas startowy. Majka wyciągnęła szyję i dotknęła ust Oskara. Miała nadzieję przekazać mu tym sposobem cały swój podziw, i wdzięczność, i... miłość. Nawet gdyby nie był taki wspaniały i mądry, kochałaby go, jak nikogo na świecie! Oderwali się od ziemi dosłownie i w przenośni. Każde z nich spragnione było drugiego, jak życiodajnej wody. Ich języki splątały się, smakując i poznając na nowo. Głębokie westchnienia wyrywały się to z jednej, to z drugiej piersi. Wreszcie oderwali się od siebie, dysząc ciężko, jak po biegu.
- Och, Oskar... – jęknęła - Przy tobie wszystko wydaje mi się możliwe, ale kiedy zostaję sama, dopadają mnie wątpliwości. Błądzę po omacku!
- Nieprawda – uniósł jej brodę w górę i zajrzał w oczy – Może nie wszystko rozumiesz, ale radzisz sobie świetnie. Przejęłaś kontrolę nad swoim Darem, nauczyłaś się współpracować z ludźmi i dążysz do celu, który sobie wyznaczyłaś. Jestem z ciebie dumny.
- A to, że ciągle musisz mnie ratować? - spytała z powątpiewaniem.
- Nie ciągle, tylko czasami – roześmiał się – A poza tym, tak powinno być. Gdybym ja potrzebował pomocy, ty na pewno byś mi jej nie odmówiła. Zgadza się?
- Jak możesz pytać? - prychnęła – Jasne, że tak! Tyle, że ty nigdy jej nie potrzebujesz.
- I niech tak zostanie jak najdłużej – złożył na jej ustach mokry pocałunek – Jak chcesz mi pomóc, to spróbuj przekonać do mnie Helenę.
Przewróciła oczami, wyczuwając w jego głosie rozbawienie. Musiała jednak przyznać, że trafił w sedno. Zastanowiła się nad jego słowami.
- Słuchaj... - zaczęła ostrożnie – Jesteście z Anastazją bardzo zżyci.
- Mhm...
- Myślisz, że mogłabym porozmawiać z nią o kamieniu? - starała się oddzielić w myślach to, co Juan ujawnił jej pod przysięgą, od tego, co uzyskała wcześniej – Może ona zetknęła się z czymś takim? Juan powiedział, że kluczy jest więcej... Jeden z nich ma Raul, ja drugi, ale ktoś ma trzeci...
- Myślisz, że ona może wiedzieć? - spoważniał.
Majka spuściła głowę. O ile łatwiej byłoby, gdyby wiedział to, co ona.
- Rozumiem – pokiwał głową – Możesz ją spytać o co chcesz. Ufam jej całkowicie.
- A jej mąż? Jaki on jest? - starała się opanować drżenie głosu.
- Timothy? - Oskar spojrzał na Majkę z uwagą, a po chwili kącik jego ust zaczął drgać – Wiem, co myślisz, ale to pozory. Jest naprawdę w porządku. Może trochę przesadza z tą ochroną, ale to przyjaciel, nie wróg. Ufam mu... - zawahał się – Był czas, kiedy zastępował mi ojca.
- Dzięki – westchnęła z ulgą – W takim razie najpierw spotkamy się z mamą i babcią, a potem z Anastazją i Timothy'm. Myślę, że powinien wiedzieć, że Swen szuka klucza i w ogóle, że o nim wie.
---
Zjawiamy się z Oskarem w salonie poznańskiego domu babci Heleny, a ja, choć robiłam to tyle razy, znów czuję się zdumiona, że to możliwe.
- Majka! - Mama wyciąga do mnie ręce i po chwili tuli mnie do siebie – Witaj Oskarze – uśmiecha się do niego i uwolniwszy się ode mnie, do niego też wyciąga ręce.
Jakie to cudowne, widzieć, jak się obejmują. Zerkam na babcię Helenę. Stoi zaskoczona, więc rzucam się na nią i całuję w policzek.
- Jaka jesteś opalona – przygląda mi się – Byłaś na wakacjach?
- Można to tak nazwać – zerkam na Oskara.
- Witaj, Heleno – kłania jej się, a ja patrzę na nią błagalnie.
- Och! No, dobrze! - babcia rzuca mi spojrzenie pt. „jesteś niemożliwa” i wyciąga do niego ręce – Witaj.
Może ich powitanie nie jest serdeczne, jak z mamą, ale zrobili postępy. Szczerzę się do nich.
- Odzyskaliśmy rzeczy babci Rosanny! Mam je w zamku. Są fantastyczne! - emocjonuję się – Powinnaś przeczytać jej notatki – mówię do babci – Może zmieniłabyś choć trochę zdanie o Zgromadzeniu? Wiedziałyście, że napisała kilka książek?
Mama uśmiecha się do mnie tajemniczo. Wiedziała. Widzę to w jej oczach.
- Wsiąkłaś w ten świat – babcia przygląda mi się z dziwnym wyrazem twarzy – Chwilami mi ją przypominasz...
- Naprawdę? - To porównanie sprawia mi przyjemność.
Kiwa głową.
- Może chciałabyś odwiedzić jej grób? Myślisz, że to bezpieczne? - zwraca się do Oskara.
Zaskakuje mnie to. Myślałam, że nie liczy się z jego zdaniem. Oskar namyśla się przez chwilę.
- Jeśli udamy się tam razem... - zawiesza głos – Tak, myślę, że to bezpieczne.
Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! Byłam na grobie Judith, a nie zajrzałam do babci Rosanny, choć tyle razy mi pomogła. Jak mogłam? Może dlatego, że miałam możliwość ją przywołać, a Judith nie? Sama nie wiem...
- Możemy teraz? - pytam szybko, próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia.
- Powinnaś mieć coś cieplejszego – Oskar krytycznie przygląda się mojej koszuli i dżinsom – Panie nie zmarzną, ale ty, owszem.
- Zupełnie o tym nie pomyślałam – mama zdejmuje z wieszaka swoją kurtkę i mi ją podaje – Zapominam, że wy nawet teraz podlegacie niektórym prawom fizyki.
- A ty? - pytam, taksując wzrokiem strój Oskara.
- Proszę – babcia podaje mu męską kurtkę – Powinna pasować.
Ja chyba śnię? Ale nie mam czasu na dalsze rozważania, bo bierzemy się za ręce i nagle wszystko wokół nas się rozmywa. Materializujemy się w miejscu mrocznym, zimnym i przesyconym wilgocią. Jesień w Polsce to nie południe Francji, czy Hiszpanii. Otulam się kurtką. Nie odczuwam zimna równie mocno, jak w realnym świecie, ale jednak.
- To tutaj – szepcze babcia Helena.
Wystarcza nam chwila, by przyzwyczaić oczy do ciemności. Poza tym, śniąc, możemy przecież więcej. Podchodzę do sporego grobowca, na którym widnieje tylko jeden napis: Rosanna Littenstein.
- A dziadek? - nic nie rozumiem.
Babcia wzdycha i zerka na mamę.
- Kiedy wróciła do domu, pozwoliła pierwszej żonie dziadka na ekshumację. Jest pochowany razem z nią – mówi mama – Powiedziała, że powinien leżeć obok tej, która go kochała...
- Choć on nie kochał żadnej z nich – kończy babcia, a mnie opada szczęka.
Czuję, jak Oskar ujmuje mnie za rękę i ściska ją mocno. Jak to dobrze, że jest przy mnie.
- Co tu jest napisane? - przyglądam się prostej płycie.
- Często to powtarzała, więc pomyślałam, że chciałby mieć to na grobie – mama odsuwa wypalone znicze – Wiosna, lato i jesień dają nadzieję, a zima ją odbiera – czyta – Nigdy nie lubiła zimy. Myślę, że sprawiłaś jej przyjemność, rodząc się, zanim nadeszła.
- Wiosna, lato i jesień dają nadzieję, a zima ją odbiera – powtarzam – To brzmi znajomo.
- Mnie też się to z czymś kojarzy – mówi nagle Oskar – tylko nie wiem, z czym.
- Dzięki babciu – kładę dłonie na płycie i przymykam oczy. Widziałam, jak Oskar tak robił na grobie swojego taty – Dzięki, że oddałaś mi swój Dar, i że tyle razy mi pomogłaś. Mam twoje rzeczy. Czytam je i staram się zrozumieć. Przyrzekam, że nie przyniosę ci wstydu – dodaję szeptem. Nie wiem, co powinno się mówić przy grobie Obdarowanego. Nagle czuję, że moje palce robią się ciepłe. Patrzę na nie, ale nie widzę niczego nadzwyczajnego. Zerkam na pozostałych, ale oni stoją spokojnie, czekając, aż skończę. Ciepło powoli rozlewa się po moim ciele. Jest przyjemne... - Rosanna – poruszam ustami, prawie nie wydając dźwięku. Teraz czuję, że to ona. Jest przy mnie jej duch, albo energia, jak to nazwała Judith – Kocham cię, babciu Rosanno – szepczę – Możemy wracać, jeśli chcecie – dodaję głośniej.
Rozważam, czy to odpowiedni moment na rozmowę o moim przyrzeczeniu złożonym babci, ale dochodzę do wniosku, że jeszcze nie. Jednak coś się zmieniło między nią, a Oskarem. Na dobre! Może to fakt, że dał całej rodzinie dodatkową ochronę? To przecież oznacza troskę. A może to dlatego, że się kochamy i będziemy razem? Przecież nie mogą toczyć ze sobą wojny! Mama go lubi. Cholera, powinnam go przedstawić moim przybranym rodzicom. Tak się zajęłam sprawami Zgromadzenia, że kompletnie o tym zapomniałam. Kurde, studia!

8 komentarzy:

  1. Witaj Witku! Już się za Tobą stęskniłam. Myślałam, że o mnie zapomniałeś, ale Ty jak zwykle czujny! Coś w tym jest, muszę przyznać. Ciekawe, jakie teraz wyciągniesz wnioski? Pozdrawiam, ucieszona Roksana

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Roksano!!!. Ja też się steskniłem. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
    Roksano mi się to kojarzy z życiem ludzkim. Wiosna- jak się rodzi lub jest dzieckiem, Lato- jak jest w sile wieku, jesień jak jest stary, Zima- to śmierć. Można też tak powiedzieć. Wiosną chodzi na czterech, latem na dwóch,a jesienią na trzech nogach. Przecież to my ludzie. może każdy klucz odpowiada etapowi życia człowieka.
    Dziewczyny trzymajcie się. Kasiu fajnie, że znowu z nami tu jesteś. Trzymam kciuki za uczących się. Pozdrawiam Was wszystkich Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj chyba kusi Majkę, żeby prosić babcię Helenę o zmianę decyzji dot. ślubu z Oskarem. Trochę to denerwujące, że Oskar potrafił załagodzić relacje Akosa z rodziną, a własnego problemu nie może rozwiązać... bo wszystko zależy od Heleny. Niestety takie bywa życie - irracjonalne.
    Rozdział bardzo mi się podoba :) jestem ciekawa jak będzie wyglądał ślub Akosa i Manueli. Coś czuję, że nie jedna łezka poleci...

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu bardzo czesto jest tak że pomagamy innym a sami nie potrafimy rozwiazac własnych problemów. Mam tylko nadzieje że Helena nie będzie utrudniała wszystkiego jak już Majka uzyska pełnoletność a i relacje pomiędzy nią a Oscarem też się jakoś ułożą. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co Natalio, wydaje mi się, że Majka nie będzie musiała czekać do 18. urodzin, a jeśli nawet to Helena nie będzie protestować (wg mnie)

      Kasia xxx

      Usuń
    2. Witaj Kasiu. Mogę sprostować?. Do 21 urodzin. Kasiu no może masz rację. Powolutku coś z Helena się zmienia. Oby na lepsze. Kasiu, ale ta część Roksanie wyszła świetnie. Czytałem kilka razy. A Anastazja jest wspaniała. Pozdrawiam Was Wiktor

      Usuń
  5. Dziękuję Ci Wiktorze - rzeczywiście 21.
    Bardzo mi się podoba nowa część. Generalnie, ostatnio rozdziały są coraz lepsze. Roksano, nie wiem jak Ty to robisz, ale tak jest.
    Osobiście przeczytałam najnowszy wpis kilka razy bo myślami wracałam do opowiadania ...
    Kasia xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie Kochani! Dzięki za komplementy. Staram się, jak mogę. Chyba jesteśmy w momencie, gdy pisanie idzie najlepiej, bo wszystko zaczyna się zazębiać i wyjaśniać. Poza tym, lubię pisać dialogi, a tu jest ich sporo i osoby są dość wyraziste. Jutro następna część. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, bo znów coś odsłania. Pozdrawiam, Roksana

    OdpowiedzUsuń