Zamek
Ainay-le-Vieil . Listopad 2014
Za oknem rozległy
się śmiechy i wesołe piski. Oskar drgnął, jakby się obudził i
uniósł głowę. Jego wrażliwy słuch wyłowił krzyki dwóch
dziewcząt. Podniósł się z krzesła i zaintrygowany, wyjrzał
przez okno. Na żwirowej ścieżce, na szeroko rozstawionych nogach,
stała Konstancja. Jakieś dziesięć kroków od niej, z
rozczapierzonymi palcami ustawiła się Majka. Nagle wykonała
gwałtowny ruch w przód. Konstancja pisnęła, ale żadna z
dziewczat nie ruszyła się z miejsca. Dopiero po chwili, jakby w
zwolnionym tempie Majka zrobiła pierwszy krok. Konstancja obróciła
się i z krzykiem zaczęła uciekać w kierunku grupy ogromnych
platanów. Majka goniła ją, pokrzykując wesoło. Dystans
między dziewczynami malał, aż wpadły z impetem między drzewa.
Wtem Konstancja potknęła się i runęła jak długa na stertę
świeżo zagrabionych liści. Majka poszła w jej ślady i obie
poturlały się dalej, zaśmiewając się i piszcząc.
Oskar
obserwował całą scenę, jak zauroczony. Wrócił pamięcią
do dzieciństwa, kiedy ojciec ganiał go po tych samych ścieżkach,
a on z piskiem przewracał się na liście lub dopiero co skoszoną
trawę. Odszukał wzrokiem dziewczęce postaci. Wstały już i
otrzepawszy ubrania, oparły się plecami o dwa sąsiednie drzewa.
Nad ich głowami unosiły się obłoczki pary. Wyobraził sobie jak
zdyszane, łapią powietrze przez otwarte usta, próbując
uspokoić mocno bijące serca. Majka miała pewnie zaróżowione
policzki i lśniące rozbawieniem oczy. Uśmiechnął się do siebie.
Czy to ta sama dziewczyna, która dwa tygodnie wcześniej
kroczyła dystyngowanie obok niego i witała się z wdziękiem z
głowami rodów? Wielu z nich nawiązywało do jej sukni,
identycznej z tą, jaką kiedyś miała na sobie Rosanna, a ona
przyjmowała komplementy z naturalnością, o jaką jej nie
podejrzewał. A teraz, ta sama Majka ganiała się wokół
drzew z jego kuzynką, jak nastolatka. Prawdopodobnie, w którymś
z sąsiednich okien stał Maksymilian Lowrens i również
obserwował całą scenę. Anastazja umyślnie podesłała mu
Konstancję, wiedząc, że ukochana wnuczka potrafi zająć jego
myśli i wypełnić wolny czas, którego nagle mu przybyło.
-
Mistrzu – cichy głos Johana, wyrwał Oskara z zadumy.
-
Daj spokój! - odwrócił się do przyjaciela - Jesteśmy
sami.
-
Wybacz, ale tak mi łatwiej, bo ciągle się mylę – Johan
wyszczerzył do niego zęby - Samolot będzie gotowy za dwie godziny,
więc powinniśmy ruszać.
-
W porządku. Zawiadom pozostałych – Oskar podszedł do okna i
otworzył je szeroko.
-
Już to zrobiłem. Bagaże są w samochodzie – Johan skinął
Oskarowi głową i ruszył do drzwi.
Oskar
odprowadził go wzrokiem. Nie przypuszczał, że Johan zgodzi się
przyjąć funkcję jego osobistego sekretarza. A jednak przyjaciel go
zaskoczył. Greg w naturalny sposób został przy nim. Jean i
Kamil mieli stworzyć własną grupę, na podobieństwo tej, której
do niedawna przewodził Oskar. Akos i Manuela od jakiegoś czasu byli
„przyboczną strażą” Majki. Wyjrzał przez okno. Dziewczyny
niespiesznie wracały do zamku, rozmawiając i chichocząc. Patrząc
na nie, poczuł ulgę. Nie chciał, by jego przyszła żona była
skazana na samotność. Miał cichą nadzieję, że nowe znajomości
choć w części zastąpią jej dotychczasowe życie.
-
Oskar! - pomachały do niego, zadzierając głowy.
-
Jeśli nadal chcesz odwiedzić rodziców, to musimy jechać –
zawołał do Majki – A ty, zdaje się, miałaś pilne zajęcia w
bibliotece? – zwrócił się do młodszej kuzynki, naśladując
sposób mówienia dziadka.
-
Widzisz? Mówiłam ci, że tak będzie! - głos Konstancji
zabrzmiał płaczliwie – Biedna ty!
-
Nie martw się, jakoś sobie poradzę z tym despotą – Majka
zachichotała i ucałowawszy Konstancję w policzek, ruszyła do
zamku prawie biegiem.
Dotarcie
do apartamentu Oskara zajęło jej kilka chwil. Teraz już oficjalnie
z niego korzystała. Zresztą, Oskar prawie w nim nie bywał.
Pierwsze dwa tygodnie były dla niego prawdziwym maratonem. Jakby
mało było obowiązków do przejęcia, ze wszystkich stron
posypały się nowe. Największym wyzwaniem okazała się nowa
inwestycja w puszczy amazońskiej. Proces niszczenia lasów
nagle przybrał na sile, a opinia publiczna zdawała się tak zajęta
problemami w Europie i na bliskim wschodzie, że kompletnie
zignorowała próby zwrócenia uwagi na niekontrolowany
wyręb drzew.
-
A gdyby Laura zadbała o rozprzestrzenienie informacji o zarazie? -
Majka starała się podrzucić Oskarowi jakieś rozwiązanie –
Ludzie strasznie się tego boją, a wszyscy wiedzą, że w tych
lasach jest pełno nieznanych szczepów bakterii i wirusów.
Andriej mógłby zrobić w internecie trochę szumu. Jak nie
znajdą chętnych do pracy, to zwolnią tempo.
-
Możemy spróbować – Oskar popatrzył na nią z uznaniem –
Pomysłowa jesteś.
-
Po prostu lepiej znam mentalność zwykłych ludzi.
Majka
szybko zrzuciła ubranie i po błyskawicznym prysznicu, przygotowała
się do podróży. Rodzice nie mogli się już doczekać jej i
tajemniczego Oskara. Ona też już za nimi tęskniła. Może nie byli
idealni, wielu rzeczy nie rozumieli, ale w końcu ją wychowali. Poza
tym, kiedy emocje związane z wyborami opadły, jej umysł upomniał
się o choćby krótkie wakacje. Nie byłaby jednak sobą,
gdyby pozwoliła mu próżnować. Zadzwoniła na uczelnię i
umówiła się na zaliczenia. Pozostało jeszcze skontaktować
się z Agnieszką i tygodniowy pobyt w Warszawie miałaby
zorganizowany. Wychodząc z apartamentu, odszukała w komórce
numer przyjaciółki.
-
No nareszcie! - usłyszała tuż przy uchu zrzędliwy ton - Jak
miło, że żyjesz.
-
Przepraszam cię, ale tyle się działo – Majka starała się
nadać swojemu głosowi przymilne brzmienie. Miała wyrzuty sumienia,
że przez dwa tygodnie, które upłynęły od wyborów
nie znalazła czasu na rozmowę – Chciałam ci zrobić
niespodziankę, ale wiesz, że nie potrafię wyprowadzić cię w pole
– uciekła się do małego oszustwa.
-
Niespodziankę?
-
Wybieram się do Warszawy i pomyślałam...
-
Kiedy? Dlaczego ja nic nie wiem? - wpadła jej w słowo Agnieszka,
natychmiast zapominając o urazach.
-
Właściwie, to zaraz – roześmiała się – Tyle, że muszę dziś
pomieszkać z rodzicami. Też ich ostatnio zaniedbałam. Ale jutro
jestem do dyspozycji i... poznasz Oskara.
-
Wow! Przywozisz go do rodziców? To poważna sprawa, co? - z
głosu Agnieszki aż kipiało ciekawością – Jak poważna?
-
Bardzo... - zawiesiła głos – Jeśli dochowasz tajemnicy...
-
Tak, tak! No mów!
-
Zaręczyliśmy się.
-
O kurde! Majka! - w telefonie słychać było przez chwilę
przyspieszony oddech – Tylko cię z oka spuścić, a ty rozrabiasz!
No, no, no, a nie wyglądałaś na taką – cmoknęła z
niedowierzaniem przyjaciółka – To się niektórzy
zmartwią.
-
Jacy „niektórzy”? - spytała z irytacją.
-
Nie ci, co myślisz – Agnieszka zachichotała – Ten facet od
geologii o ciebie pytał. No wiesz, ten od kamieni.
-
Stanek?
-
Aha! Właściwie, to już od jakiegoś czasu prosi o twój
numer, ale powiedziałam, że stary nie działa, a nie mam nowego i
też czekam, aż się odezwiesz. Miałam ci powiedzieć, ale
pomyślałam, że masz ważniejsze sprawy na głowie – Majka
wyobraziła sobie, jak Aga wzrusza ramionami – No mów, jaki
on jest? Przystojny?
-
Przecież ci mówiłam – roześmiała się – Zresztą,
jutro go poznasz. Powiedz mi lepiej, co mówił Stanek. Chciał
czegoś konkretnego? - zmarszczyła brwi. Wiedziała doskonale, o co
chodziło. Jak tylko Akos doniósł jej, że dr Stanek szuka w
Internecie informacji o „dziwnych” kamieniach, natychmiast
przeszukała jego pracownię i usunęła wszystkie notatki na temat
jej kamienia. To samo zrobiła z zawartością komputera. Razem z
Andriejem usunęli wszystkie zdjęcia i wyniki badań. Teraz
żałowała, że w ogóle poszła z tym do Zakładu Geologii.
-
Mówił, że chodzi o jakieś badania, które robiliście
razem... - Agnieszka zniżyła głos – Wszyscy tak mówią,
ale wiadomo, o co im chodzi. To na którą się umówimy?
Mam rano zaliczenie, ale o dwunastej jestem wolna.
-
Ja też się umówiłam na zaliczenia z samego rana. Myślę,
że skończę podobnie. Możemy iść na obiad – zaproponowała
szybko.
-
Wow! Brzmi bajecznie. Dokąd pójdziemy? Mam założyć
szpilki? - Agnieszka nie potrafiła powstrzymać się od
uszczypliwości.
-
Nie kpij! Ubieram się normalnie, ale jak chcesz, to zarezerwuję
Sheratona – fuknęła, udając oburzenie.
-
Zarezerwuj, co chcesz. Najważniejsze, że cię zobaczę. Was –
poprawiła się – Tęsknię za tobą. Nie mam się z kim
przekomarzać! Musiałaś wyjechać tak daleko? Na wspólne
ferie pewnie też nie mam co liczyć?
-
Ja też cię kocham – Majka przewróciła oczami - I nie
jęcz! Coś wymyślę.
Rozłączyła
się i schowała telefon do torby. Mogła zrezygnować z wielu
rzeczy, ale z przyjaźni z Agą? Nigdy! Tę jedną rzecz Oskar będzie
musiał zaakceptować, postanowiła.
Wsiadając
do samochodu, Majka układała sobie w głowie listę argumentów,
jakie zamierzała przytoczyć.
-
Oskar, bardzo mi zależy na tym, żeby Aga była na ślubie... -
zaczęła ostrożnie.
Popatrzył
na nią poważnie. Jego oczy mówiły „nie”.
-
W porządku – powiedział ledwie dosłyszalnym matowym głosem i
odwrócił głowę, jakby nagle zainteresował go krajobraz za
oknem.
Majkę
na moment zamurowało.
-
Dlaczego to robisz? - spytała w nagłym przypływie irytacji.
-
Co?
-
Nie udawaj! - fuknęła gniewnie – Dlaczego się zgadzasz, choć
uważasz, że nie mam racji?
-
Bo cię kocham... bo nie chcę cię zranić... - nadal unikał jej
wzroku.
-
Ale tak nie można. Ja tak nie chcę!
-
To co mam robić? Mam ci powiedzieć, że nie, bo to zły pomysł? -
tym razem spojrzał jej prosto w oczy i poczuła się, jak na
przesłuchaniu.
-
Dlaczego zły? Ona nikomu nie powie. Jest moją przyjaciółką.
Zresztą, powinniśmy współpracować z ludźmi. Pośrednio
ich chronimy. Może byłoby łatwiej, gdyby wiedzieli...? - urwała,
widząc jego minę – No dobrze, a nie w pełni Obdarowani? Oni
mogliby pomóc. Są pomostem między naszymi światami. Wiedzą
o życiu więcej niż całe Zgromadzenie! Żyją normalnie! -
podniosła w górę ręce – Mam na myśli, w normalnym
świecie. Pracują w hotelach, bankach, szkołach... Powinieneś
czerpać z ich wiedzy, tak jak ja. Przecież sam mówiłeś, że
moje doświadczenie jest cenne.
-
Czerpię z ich wiedzy – wpadł jej w słowo.
-
Doprawdy? - przekrzywiła głowę.
-
Oczywiście, że tak. Rozmawiam codziennie z nie w pełni
Obdarowanymi – Oskar zdawał się zaskoczony jej argumentacją –
Pracuję z nimi...
-
Tak? A z kim? - uniosła brwi.
-
Z moimi ludźmi.
-
Oskar, masz na myśli Johana, który od dziecka rósł w
Zgromadzeniu? A może Grega, który jest tak w ciebie
wpatrzony, jakbyś był co najmniej gwiazdą rocka? A może Akosa,
który rzucił interesującą pracę i pognał za tobą? -
spytała.
Oskar
przyglądał jej się z rosnącym niepokojem, ale milczał.
-
Posłuchaj, nie chcę stawiać na swoim za wszelką cenę. Możemy
pójść na kompromis... - dodała ugodowo – Po prostu
uważam, że wszyscy by zyskali na współpracy. Nie musimy się
ujawniać publicznie, ale moglibyśmy wtajemniczyć niektórych,
powiedzmy, zaprzyjaźnionych „normalnych” ludzi. Przedyskutujmy
to. Skoro mamy spędzić ze sobą życie, skoro mamy być bratnimi
duszami...?
Oskar
przyglądał jej się z dziwnym wyrazem twarzy.
-
O co chodzi? Co powiedziałam? - zaniepokoiła się.
-
Ty masz być moją bratnią duszą – powiedział powoli.
-
Jak to? To nie działa w dwie strony? - zmarszczyła brwi – Nie –
odpowiedziała sama sobie.
Zaplotła
na piersiach ręce i zacisnęła usta.
-
Nie denerwuj się. Przepraszam – tym razem głos Oskara brzmiał o
wiele łagodniej – To tylko słowa. To nie ma nic wspólnego
z nami. Tak się utarło: mężczyzna szuka bratniej duszy, nie
kobieta. Ale to kwestia... - szukał odpowiedniego określenia –
...nazewnictwa. Jeśli my czujemy inaczej...
-
My? - spojrzała mu hardo w oczy.
-
Jesteś moją bratnią duszą. Wybrałem cię, pamiętasz? - Oskar
ujął jej drobną twarz w dłonie - Jeśli ty też chcesz mnie tak
nazywać, to proszę bardzo – wyczuła w jego głosie wahanie.
-
Ale nie przy innych, tak? - zbyt późno ugryzła się w język.
Oskar
westchnął.
-
W porządku – ściszyła głos do szeptu.
-
To tylko taka umowa. Coś między nami. Nie wszyscy muszą wiedzieć,
że nasz związek jest... - zastanawiał się przez chwilę – taki
postępowy.
Teraz
Majka westchnęła. Ich pojęcie „postępowości” zdawało się
jednak mocno od siebie różnić.
Nie wierze. Waszyscy swietuja i ja jestem pierwsza??:)
OdpowiedzUsuńNo, no Roksana, bedzie sie dzialo w tym zwiazku. Majka nie odpusci mam nadzieje. I dobrze. Bardzo lubie takie zwiazkowe perypetie w Twoich opowiadaniach.
Wesolego Swietowania. Pozdrawiam Inez
Witaj Roksano!!!. Witajcie dziewczyny!!!.
OdpowiedzUsuńRodzinnych, spokojnych, zdrowych Świąt Wielkiej Nocy.
Roksano Przepraszam, że nie odpisałem do prologu, ale pomagałem żonie w przygotowaniach do świąt. Bardzo ciekawa część. Co zrobi Stanek?. Czy Majka wpłynie na Oskara i zgromadzenie zmieni zasady co do kobiet?. Roksano nie mogę się już doczekać następnych części opowiadania.
Pozdrawiam Was Wiktor