Lek

Lek

środa, 30 marca 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 2

Warszawa. Listopad 2014.


- Tato! - na widok ojca, Majka zapomniała o manierach i rzuciła mu się na szyję.
- Moja mała dziewczynka! – pan Nowakowski odsunął od siebie przybraną córkę i przyjrzał jej się uważnie – Ale wypiękniałaś!
- To w dużej mierze jego zasługa – pocałowała ojca w policzek, po czym cofnęła się i stanęła obok Oskara – Tato, poznaj Oskara Lowrensa. Oskar, meet my Dad.
- Janusz Nowakowski – ojciec Majki wyciągnął do Oskara dłoń, którą ten uściskał bez wahania Please – szerokim gestem zaprosił oboje do mieszkania.
W przedpokoju czekała na nich pani domu.
- Mamo, to jest Oskar, mój narzeczony – Majka pocałowała matkę w policzek – Oskar, my Mother.
Oskar uścisnął delikatnie podaną mu dłoń, po czym wręczył pani Nowakowskiej ogromny bukiet różnokolorowych kwiatów, ułożonych w wymyślny bukiet.
- Jaki piękny! Och, sorry, it is beautiful! - matka Majki wydawała się nieco oszołomiona.
- This is for you – Oskar podał gospodarzowi butelkę doskonałego Burbona. Wybrał ją spośród wielu podobnych, spoczywających w głębokich piwnicach zamku.
- Musimy niestety rozmawiać po angielsku – wtrąciła Majka – Ale się nie stresujcie, jak czegoś nie rozumiecie, albo nie wiecie, jak powiedzieć, to mówcie po polsku. Ja to przetłumaczę – uśmiechnęła się do rodziców.
Pan Nowakowski poprowadził Oskara do salonu.
- Naprawdę narzeczony? - matka chwyciła Majkę za łokieć, zatrzymując ją na moment w przedpokoju.
- Naprawdę. Właściwie, to chcemy was zaprosić na ślub. Bardzo mi na tym zależy – położyła matce dłonie na ramionach.
- Zaraz! Już się pobieracie? Tak szybko? Musicie? - Nowakowska spojrzała wymownie na talię Majki.
- Nie musimy – przewróciła oczami - Myślisz, że tylko z takiego powodu ludziom się spieszy? - zbyt późno ugryzła się w język – Po prostu się kochamy i chcemy być razem – dodała ugodowo.
- Dziewczyny? - z salonu dobiegł głos Nowakowskiego i Majka postanowiła na razie zakończyć tę rozmowę.
Stół zastawiony był do kolacji, a Oskar pogrążony był w rozmowie z przyszłym teściem, więc Majka usiadła spokojnie obok. Po chwili dołączyła do nich jej matka, ustawiając wpierw na stole półmisek z przyrumienionym kawałem pieczonej szynki. Po pokoju rozszedł się smakowity zapach. Przez kilka minut delektowali się doskonałym mięsem, wymieniając tylko krótkie uwagi na temat jedzenia.
- Czy ty też potrafisz tak wspaniale gotować? - spytał Oskar po angielsku, spoglądając na Majkę, po czym odkroił mały kawałek szynki i obejrzał go ze wszystkich stron. Różowe mięso było miękkie i soczyste, ale nie surowe, dopieczone idealnie – Chociaż, prawda, jajecznicę robisz najlepszą na świecie.
- Och, it's nothing special – pani Nowakowska aż się zaróżowiła z zadowolenia. Nagle skrzywiła się i ściągnęła brwi, jakby coś ją ugryzło – Do you live together?
- Mamo! - Majka przewróciła oczami – Jestem dorosła.
- Owszem, ale jeszcze studiujesz. No, w każdym razie mam taką nadzieję, bo przecież zniknęłaś z domu i nawet nie wiemy, czy cię nie wyrzucili – załamała ręce – Co ja mam powiedzieć babci i znajomym?
- In English, please – Majka przetłumaczyła Oskarowi słowa matki, pomijając ostatnie zdanie.
Widząc jego lekkie zdziwienie, ojciec Majki położył dłoń na przedramieniu żony. Westchnął ciężko.
- Wybacz – zwrócił się do Oskara po angielsku – Wiem, że i tak nie mamy wpływu na decyzje naszej córki, ale... - zawiesił głos, szukając odpowiednich słów – My nic o tobie nie wiemy. Znacie się tak krótko, a tu od razu ślub. Martwimy się. Maja jest taka młoda, nie zna życia...
- Tato! - Majka nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.
- Spokojnie – teraz Oskar położył dłoń na jej dłoni – Twój ojciec ma rację. Powinienem od tego zacząć. Pochodzę ze starej rodziny – zwrócił się do jej rodziców - Mamy herb i zamek, i trochę winnic. Oczywiście nie utrzymuję się tylko z odziedziczonego majątku. Jestem prezesem międzynarodowego holdingu, zajmującego się szeroko pojętą ochroną środowiska. Prowadzimy także działalność na rzecz innych firm, co przynosi nam spore dochody. Poza tym jestem Mistrzem świeckiego zakonu, zwanego Zgromadzeniem, zrzeszającego ludzi o podobnych przekonaniach, jak nasze – tu spojrzał na Majkę.
Odpowiedziała mu zaskoczonym spojrzeniem. Była pod wrażeniem, jak gruntownie się przygotował do spotkania z jej przybranymi rodzicami.
- Chcemy się pobrać między innymi po to, żeby państwa uspokoić. Zgadzamy się z tradycyjnym podejściem do rodziny, ale oczywiście Majka skończy studia, jeśli sobie tego życzy. Może również pracować tak, jak ma ochotę, choć jestem w stanie utrzymać rodzinę – głos Oskara brzmiał spokojnie, ale było w nim coś władczego, coś, co czyniło jego wypowiedź wiarygodną.
- No dobrze... - państwo Nowakowscy spojrzeli na siebie, odrobinę zbici z tropu. Owszem, zdawali sobie sprawę, że Oskar nie może być byle kim, ale trochę ich zaskoczył tym zamkiem. Nie mogli wiedzieć, że ujawnił im zaledwie ułamek tego, co posiadał i... potrafił.
- Zaprosiliśmy również moich biologicznych rodziców i dziadków – dodała po chwili Majka.
- To zrozumiałe – przyznali zgodnie.
Majka odetchnęła głęboko i spojrzała na Oskara, a potem odwróciła się na moment do okna. Słońce zaszło i niebo przybrało granatowy odcień.
- Nasz ślub odbędzie się za dwa tygodnie w Zamku Ainay-le-Vieil, ale zanim to nastąpi, muszę wam coś pokazać – zaczęła – Coś, o czym nie będziecie mogli nikomu powiedzieć – zaznaczyła.
- Nawet babci? - wyrwało się matce Majki, ale pod wymownym spojrzeniem męża, zakryła usta dłonią.
- Zwłaszcza jej – Majka zniżyła głos – Musicie dać mi słowo, że dotrzymacie tajemnicy.
- Słowo – zabrzmiały zgodne, choć nieco drżące głosy.
Spojrzała Oskarowi w oczy. Kiwnął jej głową i wtedy przeszła na polski.
- Helena powiedziała wam, że mam pewne zdolności, które zmusiły moich rodziców do oddania mnie. Do ukrycia – poprawiła się, a kiedy kiwnęli z przejęciem głowami, ciągnęła dalej – Teraz pokażę wam, na czym one polegają. Nie jest to niebezpieczne, pod warunkiem, że przestrzega się pewnych zasad. Po pierwsze, nie wolno mnie dotykać, póki Oskar wam nie pozwoli. Najlepiej, jeśli pozwolicie mi zasnąć i obudzić się samej, dobrze?
Znowu kiwnęli głowami. Ojciec Majki ujął mocniej dłoń żony.
- Oskar odpowie wam, jeśli będziecie mieć pytania – dodała, po czym wstała zza stołu, pocałowała Oskara w policzek i podeszła do ustawionej pod ścianą sofy.
Zaśnięcie nie zajęło jej więcej, niż pięć minut.
---
Śnię. No, moi drodzy, czas na przedstawienie, myślę i powoli wstaję.
- Och! - rodzice witają moją postać ze złocistej poświaty, okrzykiem zdumienia.
Podchodzę do stołu i unoszę dzbanek z herbatą, nalewam złotawego chłodnego już płynu do filiżanki i wypijam kilka łyków.
- Co ona...? What is she doing? - tato patrzy to na mnie, to na Oskara.
- Drinking – Oskar się uśmiecha.
Rozpościeram ręce i unoszę się w górę, prawie pod sufit.
- Mój pokój – szepczę i znikam im z oczu. Z półki biorę pierwszą z brzegu książkę i wracam do salonu.
- Och! - rodzice znów reagują okrzykiem.
Oskar wyjaśnia im, że mogę się przenieść także w odległe miejsca i prosi, żeby mi powiedzieli,co mam przynieść i skąd.
- Tato zapomniał okularów do czytania z pracy... - mówi nieśmiało mama. Biedna, nie wie, czy mówić do mnie śpiącej, czy do mojej złotej poświaty.
Skupiam się na biurze taty i po chwili zjawiam się w salonie z jego okularami. Kładę je na stole.
- Enough – mówi w końcu Oskar.
I tak jestem mu wdzięczna, że wyraził na to zgodę. Gdyby nie on został Mistrzem, nie byłoby to możliwe. Podchodzę jeszcze do rodziców i delikatnie dotykam ich dłoni. Czują moją energię jako przyjemne ciepło. Wracam do mojego śpiącego ciała.
---
- Teraz wiecie – powiedziała, siadając – Te zdolności ujawniły się w czasie wakacji, ale się z nimi urodziłam. Oskar ma tak samo.
- Więc jest więcej takich ludzi? - szepnął ojciec i spojrzał na Majkę ogromnymi oczami.
- Tak. Tworzą Zgromadzenie, któremu przewodzi Oskar. Został wybrany Mistrzem dwa tygodnie temu. Wcześniej Mistrzem był jego dziadek, Maksymilian Lowrens.
- To się dziedziczy? - odzyskał głos.
- To się nazywa Dar. Tak, nasze dzieci mają dużą szansę na posiadanie takiego samego Daru, jak my. Można też mieć niepełny Dar, a wtedy nie da się przenosić przedmiotów. Są jeszcze inne różnice, ale nie mają dla was znaczenia – ominęła gładko kwestie mocy, azylu itp.
- O Boże! - matka zakryła usta dłońmi. Wyglądała na zagubioną.
- To jest możliwe tylko po zachodzie słońca – wyjaśniła Majka – Zadaniem Zakonu jest wykorzystywanie Daru do szlachetnych celów. Nie wolno krzywdzić niewinnych, nieświadomych ludzi – zaznaczyła – Jest cały system zasad i surowych kar za ich łamanie.
- Wszyscy ich przestrzegają? - ojciec przyjrzał jej się badawczo.
- Prawie. Jest kilku niesubordynowanych, ale trzymamy ich w ryzach – uśmiechnęła się, pokrywając zdenerwowanie. Nie miała zamiaru ich straszyć.
- Nie podglądasz nas, kiedy śpimy? - matka zmrużyła podejrzliwie oczy.
- Dwa razy byłam w domu, kiedy spaliście. Ale to było dawno. Nie znałam wszystkich zasad i nie zrobiłam tego ze złych zamiarów – przyznała – Po prostu tęskniłam. Teraz tego nie robię. No, ale skoro już wiecie, to czasem mogę wpaść. Oczywiście, za waszą zgodą i kiedy nie śpicie.
- Wow! - ojciec potarł twarz dłońmi – Nie miałem pojęcia, że coś takiego istnieje!
- Ja też nie miałam – zauważyła zgryźliwie – Wiesz, jakie to głupie uczucie, odkryć coś takiego u siebie?
- Wyobrażam sobie – pokręcił w odpowiedzi głową – To dlatego byłaś taka rozkojarzona. A ta kobieta? Judith? Ona też ma taki dar?
- Miała – przyznała – Niestety nie żyje. Miała wypadek. Nie mówmy o tym – uprzedziła dalsze pytania - Bardzo to przeżyłam.
- I co teraz? - pani Nowakowska spoglądała to na córkę, to na męża.
- A co ma być? Nasza córka wychodzi za mąż – ojciec przyglądał się Majce – Przecież zawsze wiedzieliśmy, że to nastąpi. Może liczyliśmy, że to będzie trochę później i trochę bliżej domu, ale tak widocznie miało być.
- Więc przyjedziecie? - położyła dłonie na ich dłoniach.
- Jesteś naszym dzieckiem, chociaż musimy się tobą dzielić z inną rodziną – ojciec zamrugał szybko – Za nic na świecie nie opuszczę takiej uroczystości.
- No! - odetchnęła z ulgą – To teraz wam opowiem, jak będzie wyglądał ślub.

4 komentarze:

  1. Witaj Roksano. Część wspaniała. Fajnie zachował się Oskar. Pozwolił Majce pokazać przybranym rodzicom Majki jak działa dar. I odpowiadał na ich pytania i o sobie.
    Roksano brakowało mi Twoich opowiadań. Wspaniale piszesz. Oczywiście czekam na następną część. Roksano jeden komentarz mi gdzieś "wcięło"więc piszę następny. Może się okazać że będą dwa, więc jak możesz usuń jeden. Weny życzę. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę doczekać się ich ślubu :)

    PS. w tym zdaniu " Do you leave together?" chyba chodziło o live - jako mieszkać ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie Kochani!
    Witku, a mnie brakowało "spotkań" z Wami i komentarzy. Chyba się uzależniłam ;))) Klaudio, jak zwykle niezawodna. Oczywiście, że masz rację. Już poprawiłam. Nie używam tłumacza, a lepiej się czuję z włoskim. takie są skutki. No, ale mam przecież czujnych pomocników ;))) Dzięki i pozdrawiam, Roksana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już od dłuższego czasu chce nauczyć się włoskiego, ale studia zajmują większość mojego czasu, więc musi jeszcze trochę poczekać :) ale kiedyś na pewno się za niego wezmę :D

      Usuń