Lek

Lek

sobota, 2 kwietnia 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 3

Warszawa. Listopad 2014.
Oskar stał przy oknie i obserwował wchodzących do budynku studentów. Kulili się smagani zimnym wiatrem i zacinającym deszczem. Kiedy dwie godziny wcześniej on, Majka i Greg szli tą samą drogą, jeszcze nie padało, ale wiatr przewiewał ich zbyt delikatne, jak na tę pogodę płaszcze. Miał ochotę wysłać Grega do jakiegoś sklepu po cieplejsze okrycia, ale po oględzinach tego ostatniego, doszedł do wniosku, że jego styl ubierania nie przypadłby do gustu ani Majce, ani jemu. Z drugiej strony, zawsze mógł kazać Gregowi podjechać pod same drzwi uczelni. Były marines nic sobie nie robił z deszczu i zimna. Stał teraz nieruchomo wpatrując się w drzwi, za którymi Majka zdawała swoje kolokwia. On w tym czasie odbył chyba z dziesięć rozmów w trzech różnych językach, wypił kupioną w studenckim barze lurę, nazwaną przez bufetową kawą i odwiedził dwa razy toaletę. Choć bardzo się starał nie zwracać na siebie uwagi, szybko zauważył, że większość mijających go studentów posyłała mu zaciekawione spojrzenia. Zorientował się również, że znacznie częściej dotyczyło to studentek.
- Chcesz kawy? - spytał podchodząc do Grega – Piją tu coś podobnego do tej waszej amerykańskiej.
- Wystarczy mi pięć minut na toaletę, Mistrzu – odparł cicho Greg.
- Możesz iść. Nie ruszymy się stąd sami – Oskar zauważył, że jego kompani odnajdują przyjemność w tytułowaniu go Mistrzem, więc przestał ich poprawiać. O ile u innych nie robiło to na nim wrażenia, o tyle u najbliższych współpracowników próbował przeforsować mówienie po imieniu. Ostatecznie udało mu się to tylko u Johana, i tylko kiedy byli sami.
Greg ruszył sprężystym krokiem w kierunku wskazanym przez Oskara, a on sam zajął miejsce naprzeciw drzwi. Spojrzał na zegarek. Dwie i pół godziny bez przerwy. Dopiero teraz uświadomił sobie, że jego ukochana nie miała zbyt wiele czasu na przygotowanie się do zaliczeń. Wciąż ślęczała w bibliotece, albo pracowała razem z Manuelą. Dopiero wizyta Konstancji zmusiła ją do oderwania się od pracy, ale z drugiej strony, zabrała czas potrzebny do nauki. Spojrzał w dół, fiksując wzrok na lśniącej skórze na pozór niedbale zasznurowanych półbutów. Miał świadomość, że zgotował Majce nielekki los. Nagle dotarł do niego dźwięk poruszającej się klamki i w drzwiach ukazała się rozpromieniona twarz, okolona niesfornymi czarnymi kosmykami.
- Jak poszło? - na widok roześmianych dwubarwnych oczu, niewesołe myśli Oskara gdzieś się ulotniły.
- Rzuciłam ich na kolana – Majka uniosła zalotnie jedną brew i obnażyła w uśmiechu zęby.
Podeszła do Oskara i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Zaliczyłaś wszystko, co chciałaś? - spytał z niedowierzaniem.
- A miałeś wątpliwości? - oparła mu głowę na ramieniu – Padam ze zmęczenia. Zabierz mnie na dobrą kawę. Najlepiej z ciastkiem.
- Co tylko zechcesz... - Nagle jego wzrok przykuła znajoma postać – Mam ochotę na mokrego buziaka – szepnął Majce do ucha i nie czekając, uniósł jej brodę i odszukał usta.
Przechodząc obok całującej się pary, Marek otworzył szeroko oczy i wykręcił nienaturalnie szyję. Poznał Majkę! Idące obok niego dziewczyny zachichotały. Nagle zahamował gwałtownie, jakby się zderzył ze ścianą. Podniósł wzrok i odskoczył w tył, tracąc równowagę i padając na podłogę z głośnym plaśnięciem.
- Be careful Greg schylił się i wyciągnął do gramolącego się z podłogi chłopaka rękę. Na dźwięk jego głosu Marek pobladł.
- Sorry, I'm sorry – bąkał bez sensu. Znał ten głos i nie kojarzył go z niczym dobrym. Miał świadomość, ze olbrzym również go poznał.
- Marek? - słysząc zamieszanie, Majka oderwała się od ust Oskara i teraz przyglądała się zaskoczona całej scenie.
Oskar posłał mu obojętne spojrzenie.
- Majka! - piskliwy głos dobiegał z przeciwnego końca holu.
- Aga! - na widok przyjaciółki, Majka natychmiast zapomniała o Marku.
Po chwili ściskały się jak wariatki, nie zważając na gromadzących się wokół nich studentów. Niespodziewane pojawienie się Majki, nie tylko dla Agnieszki było atrakcją. Razem z nią zaliczenie pisała cała grupa „archeologów” z Rodos. Dopiero po długich minutach Majce udało się oswobodzić z uścisków.
- Aga, to jest Oskar – Majka poprowadziła przyjaciółkę do czekających spokojnie Oskara i Grega – Oskar, poznaj Agnieszkę, żeńskie wydanie Indiany Jones.
- Nie przesadzaj – Agnieszka zarumieniła się lekko – Miło mi – wyciągnęła do Oskara dłoń.
- To mnie jest miło – jego głos zabrzmiał ciepło i przyjaźnie – Nie sądzę, żeby przesadzała – dodał tajemniczo.
- A to jest Greg, nasza ochrona i człowiek niezastąpiony – Majka wyszczerzyła do Agnieszki zęby. Z przyjemnością zauważyła, że przyjaciółka zrobiła na nim piorunujące wrażenie.
- Czy mogę panie zaprosić na kawę i ciastko? Albo nawet cały tort? - Oskar bezceremonialnie podał ramię obu dziewczynom. Ubawione, ruszyły razem z nim do schodów.
- Co zrobiłeś z Markiem? - Majka nagle przypomniała sobie scenę sprzed spotkania z Agą.
- Mam nadzieję, że twój Rambo skręcił mu kark – syknęła nienawistnie Agnieszka.
- O, la, la! Aż tak źle? - skrzywiła się Majka.
- Nawet nie pytaj! Wepchnął się przede mnie na liście do stypendium. Wyjazd do Montpellier diabli wzięli! - rzuciła ze złością.
- Muszę zajrzeć na chwilę do Stanka – Majka zatrzymała się nagle na szczycie schodów – Poczekajcie na mnie. To nie potrwa dłużej niż kwadrans.
- Na pewno nie chcesz, żebym z tobą poszedł? - Oskar posłał jej badawcze spojrzenie.
- Nie. Nawarzyłam piwa, to muszę je wypić. To takie powiedzonko – machnęła ręką, widząc jego zdziwienie – Nawiążcie nic porozumienia – mrugnęła w kierunku Agnieszki.
Zostawiła całą trójkę przed drzwiami zakładu Geologii, a sama weszła do środka. Odszukanie właściwych drzwi zajęło jej chwilę.
- Och, jesteś! - dr Stanek zerwał się z krzesła na jej widok – Już straciłem nadzieję, że się pokażesz.
- Agnieszka mi wszystko przekazała, tylko nie bardzo mogłam wcześniej... - poczuła się zakłopotana jego radością.
- To nic – machnął lekceważąco ręką – Słuchaj, dziwna sprawa z tym kamieniem. Wyobraź sobie, że zaginęły wszystkie moje notatki. Chciałbym go jeszcze raz zobaczyć.
- To niemożliwe – pokręciła głową – Już go nie mam.
- Jak to? Co się stało? Chyba go nie sprzedałaś? - Stanek wyglądał na zdruzgotanego.
- Nie. Oddałam go człowiekowi, który go bada – skłamała.
- W takim razie, skontaktuj mnie z nim. Ten kamień jest fascynujący! Ma właściwości, o których dotychczas nikt nie słyszał... - urwał, widząc, że Majka kręci głową.
- On sobie nie życzy rozgłosu – powiedziała z naciskiem – Najlepiej zapomnij o całej sprawie.
- Żartujesz? Teraz, kiedy znalazłem kogoś, kto może coś o tym wiedzieć? - zrobił krok w stronę Majki, podnosząc nieco głos.
- Mówiłam ci, żebyś zatrzymał te informacje dla siebie – poczuła, jak serce jej przyspiesza – Kogo znalazłeś? Jak się nazywa?
- Nie wiem. Ma się odezwać... - jej słowa zbiły geologa z tropu – Wrzuciłem tylko parę haseł na Facebooka. Facet odpowiedział. Podobno już się z czymś takim spotkał...
- Z czym „takim”? - wycedziła przez zęby – Co za hasła wrzuciłeś do sieci?
- No... kamień o właściwościach meteorytu, ale nie meteoryt i magnetyczne właściwości skał pochodzenia niekosmicznego...
- Kurwa! - nie mogła uwierzyć, że to zrobił – Kiedy ma się skontaktować i jak?
- O co chodzi? - zaniepokoił się.
- Znam dwie osoby, które miały styczność z tym kamieniem – powiedziała powoli – I obie nie żyją.
- O, kurwa! - Stanek cofnął się i oparł o biurko, jakby nagle stracił władzę w nogach.
- No właśnie – zaplotła ręce na piersiach – Teraz wiesz, dlaczego trzeba było trzymać język za zębami.
- Co teraz? - wyglądał na nieźle przestraszonego.
- Nic... - myślała gorączkowo – Jeśli się odezwie, zadzwonisz do mnie – zapisała mu na karteczce numer bezpiecznej komórki – Nie wolno ci podawać mu żadnych informacji na mój temat... albo nie... - jeśli to był Swen, pomyślała, to nie wolno go spłoszyć – Nie mów mu, dopóki sam o mnie nie spyta, ale się nie wypieraj. I nie pokazuj po sobie, że się boisz. Miałeś kamień do ekspertyzy, a potem go zabrałam i koniec! Nic więcej nie wiesz, nie masz danych. Tyle! Prawda i tylko prawda, a tej rozmowy nie było.
Stanek patrzył na nią z przerażeniem.
- Aha, nick tego gościa i dostęp do konta na Facebooku – wycelowała palec w stosik samoprzylepnych karteczek – I doradzam zwracać większą uwagę na to, co się pisze. Nigdy nie wiadomo, kto to czyta.
- W co ty mnie wpakowałaś? - Stanek drżąca ręką zapisywał ciąg znaków.
- Ja? Sam się wpakowałeś! Nie trzęś się jak galareta, nic ci nie będzie – przewróciła oczami - Może facet nigdy się nie odezwie? - dodała bez przekonania.
Widok dorosłego mężczyzny sparaliżowanego przez strach przypomniał jej, o co toczy się gra. Westchnęła ciężko. To miały być wakacje!
- Muszę iść – rzuciła – Przyjaciele czekają na mnie pod drzwiami.

4 komentarze:

  1. Witaj Roksano. Ta część to jest takim wstępem do tego co teraz będzie się działo. Oj a chyba będzie się działo. Stanek szukał informacji w sieci o kamieniu. Aż jestem ciekawy co się wydarzy. O i pojawił się nasz dobry znajomy, czyli Marek. Jak widzę jest bardzo popularny i lubiany hihihi. Dzięki za część. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc Roksana, bardzo mnie zaciekawiło co z tego bedzie. Na razie nie próbuję przewidzieć i tak nas pewnie zaskoczysz:)
    No i jeszcze Mareczek, jego to nikt nie lubi. Ale moze dasz mu szansę się zrehabilitować, w koncu nawet dobrzy ludzie robią złe rzeczy... Taka refleksja z prywtnego podwórka:(
    Pozdrawiam, Inez

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie!!!. Roksano przepraszam, że piszę w innej sprawie, ale potrzebuję prawnika. Natalio, Natalio proszę pomóż bo się nie znam. Poproszono mnie na pewnej stronie z opowiadaniami do wyjaśnienia takiej sprawy. Ja się nie znam na tym. Pod moim komentarzem napisała autorka. A o to i ta strona i to zapytanie: http://lol24.com/opowiadania/milosne/to-na-ciebie-czekalem-cz35-17333
    Przepraszam Roksano, że w takiej sprawie nie związanej z Twoimi opowiadaniami, ale nie mam innych namiarów na Natalię. Natalio z góry dziękuję. Pozdrawiam Was dziewczyny. Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  4. Daj spokój, Witku! Przecież wiesz, że jestem gościnna ;))) Poza tym, akcja na razie rozkręca się powoli, więc przydadzą się inne mocje ;) A tak na serio, mam nadzieję, że Natalia się odezwie. Pozdrawiam, Roksana

    OdpowiedzUsuń