Lek

Lek

piątek, 8 kwietnia 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 4

Warszawa. Listopad 2014
 
W pomieszczeniu panował mrok, rozpraszany tylko ciepłym blaskiem bijącym od żarzących się polan, ułożonych w kominku z ciemnozielonego kamienia. Na skórach ułożonych wprost na podłodze spoczywały dwa nagie ciała, splecione w luźnym uścisku. Wyglądały w tym świetle, jak wykute z brązu. Większe, męskie i silne, górowało nad drobniejszym, kobiecym. W powietrzu unosił się zapach drewna, pomieszany z wonią perfum, wody kolońskiej i rozgrzanej skóry.
- Jaka jesteś piękna – niski męski głos przesycony był pożądaniem – Uwielbiam te chwile, kiedy jesteśmy całkiem sami i mogę się tobą rozkoszować do woli.
- Do woli? - aksamitnie miękki kobiecy głos pobrzmiewał przekorą – Nie sądzę, żebym była w stanie aż tyle ci zaoferować.
- Przekonajmy się – silne ramię Oskara drgnęło i opuszki palców zaczęły się przesuwać po kobiecych kształtach od dołka u podstawy szyi, między piersiami, w dół, aż do brzucha, a potem jeszcze niżej, do kępki czarnych kręconych włosków.
Rozległo się głębokie przeciągłe westchnienie. Palce na chwilę zanurzyły się we włoski i pogładziły je z czułością, po czym powędrowały wzdłuż gładkiego uda w dół, a potem w górę, jakby się zachwycały miękkością i delikatnością skóry. Cienka linia widoczna między złączonymi nogami rozszerzyła się nieco, pozwalając zagłębić się palcom, które natychmiast skorzystały z zaproszenia. Tym razem westchnienie było głośniejsze i przeszło na końcu w ciche stęknięcie. Oskar uniósł się na łokciach, a po chwili jego głowa przesłoniła czarną kępkę włosków. Majka jęknęła przeciągle. Nagle jej uda rozszerzyły się gwałtownie, ukazując to, co jeszcze przed chwilą zazdrośnie skrywały.
- Oskar! - w głosie Majki pożądanie walczyło ze sprzeciwem.
- Chcę cię – niski gardłowy pomruk pasował doskonale, do tego co zamierzał zrobić – Chcę, żebyś sięgnęła gwiazd – schylił się i przywarł ustami do jej drżącego ciała.
Wydała nieartykułowany krzyk i wczepiła palce w jego włosy, zmierzwiła je. On, zupełnie się tym nie przejmując ssał jej wrażliwy punkt, omiatał go językiem i ssał znowu. Jej ciało się spięło i zaczęło drżeć.
- Oskar... cholera... - próbowała zapanować nad sobą, ale mięśnie odmówiły jej współpracy. Opadła na posłanie, pozwalając by robił z nią to, na co miał ochotę.
Cała krew spłynęła w dół do źródła rozkoszy, a po chwili ciepło rozlało się po jej ciele. Odchyliła głowę i przymknęła oczy. Tymczasem Oskar, nasyciwszy się jej słodkim pączkiem, ruszył powoli w górę, pokrywając delikatną skórę pocałunkami. Ich ciała ocierały się o siebie, wyzwalając w odurzonych umysłach snopy iskier.
- Gumka – wyjęczała cicho, kiedy poczuła jak napiera na jej spragnione, ociekające wilgocią wnętrze.
- Nie mam – wychrypiał, nie przerywając pocałunków.
- Nie żartuj – chwyciła jego głowę i przyciągnęła ją do siebie, zlizując z jego ust smak swojego podniecenia.
Oskar naparł na nią mocniej, wślizgując się powoli do ciasnych, obrzmiałych czeluści. Westchnęła głęboko, z ulgą, ale po chwili porzuciła jego usta i spojrzała mu w oczy.
- Trzy ruchy i zakładasz gumkę – jęknęła.
- Nie – poruszał się płynnie, wywołując w niej nowe fale ciepła – Kochajmy się bez. Proszę.
- A jak zajdę w ciążę? - ledwie panowała nad głosem. Jego odurzający zapach i pieszczoty odbierały jej zmysły.
- To prawie niemożliwe... przecież wiesz... - głos Oskara stał się seksownie chrapliwy, niski, przesycony pożądaniem – Mogą minąć lata...
- Wszystko jest możliwe - oparła dłonie na jego piersi – Nie chcę ryzykować.
- Za chwilę będziesz moją żoną – łagodnie pokonał jej opór.
- Oskar, to niczego nie zmienia – tym razem głos Majki zabrzmiał stanowczo – Przestań, albo załóż prezerwatywę.
- Mówisz poważnie? - znieruchomiał.
- Jak najbardziej - Majka wpatrywała się w Oskara ogromnymi oczami o rozszerzonych źrenicach.
Wycofał się powoli i padł na wznak obok niej. Cały nastrój diabli wzięli. Patrzyła, jak unosi ręce i zakrywa dłońmi twarz. Jego potężny wzwód sterczał nad umięśnionym brzuchem, jak samotny maszt, który pozbawiono żagli.
- Oskar... - zaczęła szeptem.
- Wiem, nie jesteś gotowa – przerwał jej. Patrzył gdzieś przed siebie.
- Skoro wiesz, to dlaczego to robisz? - spytała z wyrzutem.
Nie odpowiedział, ale ona przecież nie oczekiwała, że to zrobi.
- Przepraszam – nagle odwrócił się na bok i wsparł głowę na łokciu – Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło.
- Nie popędzaj mnie. Kocham cię, ale dopiero się poznaliśmy. Musimy najpierw nauczyć się siebie – ciągnęła łagodnym tonem – Dziecko to poważna sprawa. A poza tym, ja mam przed sobą tyle pracy.
- Masz rację – westchnął z rezygnacją.
- To nie znaczy, że go nie chcę – dotknęła opuszkami palców jego ust – Po prostu na razie ty mi wystarczasz. Chcę spędzać z tobą tyle czasu, ile tylko się da...
W oczach Oskara widziała odbicie jego myśli. Nie ukrywał ich. Wzburzenie i zawód stopniowo ustępowały, a ich miejsce zajmowały rezygnacja i zrozumienie.
- A przyjaciele? Ich nie potrzebujesz? - podjął ostatnią wątłą próbę.
- Tak naprawdę, zależy mi tylko na Agnieszce – przyznała – Nigdy nie byłam „duszą towarzystwa”.
- Ja odniosłem inne wrażenie – Oskar wrócił myślami do przedpołudniowej wizyty na uczelni – Nie mogłaś się opędzić.
- To tylko znajomi. Dawno mnie nie widzieli i byli ciekawi, co słychać – przesunęła palcami po jego twarzy i szyi, po czym zatrzymała się na wyraźnie zarysowanym mięśniu piersiowym – Mogę bez nich żyć.
- Wiem, że ci na niej zależy, ale to nie takie proste... - zawiesił głos.
- Przecież jesteś Mistrzem – zajrzała mu w oczy – Ty ustalasz co wolno, a czego nie.
- Właśnie dlatego, to nie takie proste – wpadł jej w słowo – Ja muszę dbać o przestrzeganie zasad bardziej niż inni. Kiedy ktoś decyduje za ciebie, jest łatwiej.
- Więc, nie mogę jej zaprosić? - broda Majki zaczęła delikatnie drżeć.
- Tego nie powiedziałem – wypuścił głośno powietrze z płuc – Jesteście bardzo zżyte...
- Zastępowała mi zawsze rodzeństwo, którego nie miałam – szepnęła – Moi kuzyni ze strony mamy są... - zawahała się – Nie przepadamy za sobą – stwierdziła wymijająco – Aga akceptowała mnie taką, jaka jestem.
- Zastanawiałem się, czy nie przydałby nam się zaufany archeolog. O ile się orientuję, to nie ma wśród Obdarowanych ani jednej osoby tej profesji... - Oskar zawiesił głos.
- Mnie na pewno by się przydał – zapewniła gorliwie – Wszystkie tropy prowadzą do tych greckich klasztorów. Jestem już prawie pewna, że to właśnie tam powinnam szukać rozwiązania. Babcia Rosanna spędziła tam całe lata! – gorączkowała się.
- Fundacja może zaproponować jej stypendium. Nie byłaby jedną z nas, ale uzasadniałoby to konieczność przekazania jej pewnych informacji.
- Chcesz ją wysłać na ten staż do Montpellier? - Majka przyjrzała się Oskarowi podejrzliwie – Marek zajął jej miejsce. Czy to jest powód?
Oskar za nic na świecie nie chciał się przyznać, że tak właśnie było.
- Masz rację. To takie prymitywne... - poczuł się przyłapany – Nie powinienem...
Majka prawie rzuciła się na niego, przewracając go na plecy i przywarła ustami do jego ust. Zaskoczony odpowiedział nieśmiało na pocałunek.
- Kocham cię – jej głos był miękki, pełen pasji – Kocham cię za to, że czasem jesteś taki niedoskonały i taki dobry, i zazdrosny – znów go pocałowała – Chociaż wcale nie masz powodów, żeby być. To była tylko chwila słabości... zagubienia... nic znaczącego – szeptała, zaglądając mu w oczy – To było mniej, niż twoje przygody we śnie...
Obraz jej się rozmywał. Oskar przyciągnął ją do siebie i zamknął w ramionach.
- Co ja mam z tobą zrobić? - jęknął.
- Nie wiem, ale ja zrobię coś z tobą – ugryzła delikatnie jego dolna wargę, po czym powoli zaczęła sunąc w dół, pokrywając pocałunkami jego szyję i tors.
Oskar odetchnął głęboko, czując, że jego gorąca krew podąża za dotykiem Majki w dół, a mięśnie spinają się w radosnym oczekiwaniu. Miękkie, ciepłe usta otoczyły jego męskość, wyrywając mu z gardła niski pomruk. Kto pierwszy sięgnie gwiazd, dowiedział się jednak dopiero w chwili, gdy Majka wzięła głęboki wdech i jednym posuwistym ruchem głowy przyjęła go całego. Tym razem to nie był cichy pomruk, ale gardłowy jęk rozkoszy.

2 komentarze:

  1. Jak dobrze, że udało im się znaleźć wyjście jak "wprowadzić" Agę w ich życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Roksano. Wiem, wiem Roksano że jesteś gościnna. Dzięki.
    Roksano akcja powoli się rozkręca. Wiesz Oskar mnie zaskoczył. Dobrze wykombinował by Koleżanki były razem i Agnieszka była na ślubie. Widać, że dla kochanej kobiety znajdzie sposób by ją uszczęśliwić. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń