Warszawa. Listopad
2014
W
pomieszczeniu panował mrok, rozpraszany tylko ciepłym blaskiem
bijącym od żarzących się
polan, ułożonych w kominku z ciemnozielonego kamienia. Na skórach
ułożonych wprost na podłodze spoczywały dwa nagie ciała,
splecione w luźnym uścisku. Wyglądały w tym świetle, jak wykute
z brązu. Większe, męskie i silne, górowało nad
drobniejszym, kobiecym. W powietrzu unosił się zapach drewna,
pomieszany z wonią perfum, wody kolońskiej i rozgrzanej skóry.
-
Jaka jesteś piękna – niski męski głos przesycony był
pożądaniem – Uwielbiam te chwile, kiedy jesteśmy całkiem sami i
mogę się tobą rozkoszować do woli.
-
Do woli? - aksamitnie miękki kobiecy głos pobrzmiewał przekorą –
Nie sądzę, żebym była w stanie aż tyle ci zaoferować.
-
Przekonajmy się – silne ramię Oskara drgnęło i opuszki palców
zaczęły się przesuwać po kobiecych kształtach od dołka u
podstawy szyi, między piersiami, w dół, aż do brzucha, a
potem jeszcze niżej, do kępki czarnych kręconych włosków.
Rozległo
się głębokie przeciągłe westchnienie. Palce na chwilę zanurzyły
się we włoski i pogładziły je z czułością, po czym powędrowały
wzdłuż gładkiego uda w dół, a potem w górę, jakby
się zachwycały miękkością i delikatnością skóry. Cienka
linia widoczna między złączonymi nogami rozszerzyła się nieco,
pozwalając zagłębić się palcom, które natychmiast
skorzystały z zaproszenia. Tym razem westchnienie było głośniejsze
i przeszło na końcu w ciche stęknięcie. Oskar uniósł się
na łokciach, a po chwili jego głowa przesłoniła czarną kępkę
włosków. Majka jęknęła przeciągle. Nagle jej uda
rozszerzyły się gwałtownie, ukazując to, co jeszcze przed chwilą
zazdrośnie skrywały.
-
Oskar! - w głosie Majki pożądanie walczyło ze sprzeciwem.
-
Chcę cię – niski gardłowy pomruk pasował doskonale, do tego co
zamierzał zrobić – Chcę, żebyś sięgnęła gwiazd – schylił
się i przywarł ustami do jej drżącego ciała.
Wydała
nieartykułowany krzyk i wczepiła palce w jego włosy, zmierzwiła
je. On, zupełnie się tym nie przejmując ssał jej wrażliwy punkt,
omiatał go językiem i ssał znowu. Jej ciało się spięło i
zaczęło drżeć.
-
Oskar... cholera... - próbowała zapanować nad sobą, ale
mięśnie odmówiły jej współpracy. Opadła na
posłanie, pozwalając by robił z nią to, na co miał ochotę.
Cała
krew spłynęła w dół do źródła rozkoszy, a po
chwili ciepło rozlało się po jej ciele. Odchyliła głowę i
przymknęła oczy. Tymczasem Oskar, nasyciwszy się jej słodkim
pączkiem, ruszył powoli w górę, pokrywając delikatną
skórę pocałunkami. Ich ciała ocierały się o siebie,
wyzwalając w odurzonych umysłach snopy iskier.
-
Gumka – wyjęczała cicho, kiedy poczuła jak napiera na jej
spragnione, ociekające wilgocią wnętrze.
-
Nie mam – wychrypiał, nie przerywając pocałunków.
-
Nie żartuj – chwyciła jego głowę i przyciągnęła ją do
siebie, zlizując z jego ust smak swojego podniecenia.
Oskar
naparł na nią mocniej, wślizgując się powoli do ciasnych,
obrzmiałych czeluści. Westchnęła głęboko, z ulgą, ale po
chwili porzuciła jego usta i spojrzała mu w oczy.
-
Trzy ruchy i zakładasz gumkę – jęknęła.
-
Nie – poruszał się płynnie, wywołując w niej nowe fale ciepła
– Kochajmy się bez. Proszę.
-
A jak zajdę w ciążę? - ledwie panowała nad głosem. Jego
odurzający zapach i pieszczoty odbierały jej zmysły.
-
To prawie niemożliwe... przecież wiesz... - głos Oskara stał się
seksownie chrapliwy, niski, przesycony pożądaniem – Mogą minąć
lata...
-
Wszystko jest możliwe - oparła dłonie na jego piersi – Nie chcę
ryzykować.
-
Za chwilę będziesz moją żoną – łagodnie pokonał jej opór.
-
Oskar, to niczego nie zmienia – tym razem głos Majki zabrzmiał
stanowczo – Przestań, albo załóż prezerwatywę.
-
Mówisz poważnie? - znieruchomiał.
-
Jak najbardziej - Majka wpatrywała się w Oskara ogromnymi oczami o
rozszerzonych źrenicach.
Wycofał
się powoli i padł na wznak obok niej. Cały nastrój diabli
wzięli. Patrzyła, jak unosi ręce i zakrywa dłońmi twarz. Jego
potężny wzwód sterczał nad umięśnionym brzuchem, jak
samotny maszt, który pozbawiono żagli.
-
Oskar... - zaczęła szeptem.
-
Wiem, nie jesteś gotowa – przerwał jej. Patrzył gdzieś przed
siebie.
-
Skoro wiesz, to dlaczego to robisz? - spytała z wyrzutem.
Nie
odpowiedział, ale ona przecież nie oczekiwała, że to zrobi.
-
Przepraszam – nagle odwrócił się na bok i wsparł głowę
na łokciu – Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło.
-
Nie popędzaj mnie. Kocham cię, ale dopiero się poznaliśmy. Musimy
najpierw nauczyć się siebie – ciągnęła łagodnym tonem –
Dziecko to poważna sprawa. A poza tym, ja mam przed sobą tyle
pracy.
-
Masz rację – westchnął z rezygnacją.
-
To nie znaczy, że go nie chcę – dotknęła opuszkami palców
jego ust – Po prostu na razie ty mi wystarczasz. Chcę spędzać z
tobą tyle czasu, ile tylko się da...
W
oczach Oskara widziała odbicie jego myśli. Nie ukrywał ich.
Wzburzenie i zawód stopniowo ustępowały, a ich miejsce
zajmowały rezygnacja i zrozumienie.
-
A przyjaciele? Ich nie potrzebujesz? - podjął ostatnią wątłą
próbę.
-
Tak naprawdę, zależy mi tylko na Agnieszce – przyznała – Nigdy
nie byłam „duszą towarzystwa”.
-
Ja odniosłem inne wrażenie – Oskar wrócił myślami do
przedpołudniowej wizyty na uczelni – Nie mogłaś się opędzić.
-
To tylko znajomi. Dawno mnie nie widzieli i byli ciekawi, co słychać
– przesunęła palcami po jego twarzy i szyi, po czym zatrzymała
się na wyraźnie zarysowanym mięśniu piersiowym – Mogę bez nich
żyć.
-
Wiem, że ci na niej zależy, ale to nie takie proste... - zawiesił
głos.
-
Przecież jesteś Mistrzem – zajrzała mu w oczy – Ty ustalasz co
wolno, a czego nie.
-
Właśnie dlatego, to nie takie proste – wpadł jej w słowo – Ja
muszę dbać o przestrzeganie zasad bardziej niż inni. Kiedy ktoś
decyduje za ciebie, jest łatwiej.
-
Więc, nie mogę jej zaprosić? - broda Majki zaczęła delikatnie
drżeć.
-
Tego nie powiedziałem – wypuścił głośno powietrze z płuc –
Jesteście bardzo zżyte...
-
Zastępowała mi zawsze rodzeństwo, którego nie miałam –
szepnęła – Moi kuzyni ze strony mamy są... - zawahała się –
Nie przepadamy za sobą – stwierdziła wymijająco – Aga
akceptowała mnie taką, jaka jestem.
-
Zastanawiałem się, czy nie przydałby nam się zaufany archeolog. O
ile się orientuję, to nie ma wśród Obdarowanych ani jednej
osoby tej profesji... - Oskar zawiesił głos.
-
Mnie na pewno by się przydał – zapewniła gorliwie – Wszystkie
tropy prowadzą do tych greckich klasztorów. Jestem już
prawie pewna, że to właśnie tam powinnam szukać rozwiązania.
Babcia Rosanna spędziła tam całe lata! – gorączkowała się.
-
Fundacja może zaproponować jej stypendium. Nie byłaby jedną z
nas, ale uzasadniałoby to konieczność przekazania jej pewnych
informacji.
-
Chcesz ją wysłać na ten staż do Montpellier? - Majka przyjrzała
się Oskarowi podejrzliwie – Marek zajął jej miejsce. Czy to jest
powód?
Oskar
za nic na świecie nie chciał się przyznać, że tak właśnie
było.
-
Masz rację. To takie prymitywne... - poczuł się przyłapany –
Nie powinienem...
Majka
prawie rzuciła się na niego, przewracając go na plecy i przywarła
ustami do jego ust. Zaskoczony odpowiedział nieśmiało na
pocałunek.
-
Kocham cię – jej głos był miękki, pełen pasji – Kocham cię
za to, że czasem jesteś taki niedoskonały i taki dobry, i
zazdrosny – znów go pocałowała – Chociaż wcale nie masz
powodów, żeby być. To była tylko chwila słabości...
zagubienia... nic znaczącego – szeptała, zaglądając mu w oczy –
To było mniej, niż twoje przygody we śnie...
Obraz
jej się rozmywał. Oskar przyciągnął ją do siebie i zamknął w
ramionach.
-
Co ja mam z tobą zrobić? - jęknął.
-
Nie wiem, ale ja zrobię coś z tobą – ugryzła delikatnie jego
dolna wargę, po czym powoli zaczęła sunąc w dół,
pokrywając pocałunkami jego szyję i tors.
Oskar
odetchnął głęboko, czując, że jego gorąca krew podąża za
dotykiem Majki w dół, a mięśnie spinają się w radosnym
oczekiwaniu. Miękkie, ciepłe usta otoczyły jego męskość,
wyrywając mu z gardła niski pomruk. Kto pierwszy sięgnie gwiazd,
dowiedział się jednak dopiero w chwili, gdy Majka wzięła głęboki
wdech i jednym posuwistym ruchem głowy przyjęła go całego. Tym
razem to nie był cichy pomruk, ale gardłowy jęk rozkoszy.
Jak dobrze, że udało im się znaleźć wyjście jak "wprowadzić" Agę w ich życie :)
OdpowiedzUsuńWitaj Roksano. Wiem, wiem Roksano że jesteś gościnna. Dzięki.
OdpowiedzUsuńRoksano akcja powoli się rozkręca. Wiesz Oskar mnie zaskoczył. Dobrze wykombinował by Koleżanki były razem i Agnieszka była na ślubie. Widać, że dla kochanej kobiety znajdzie sposób by ją uszczęśliwić. Pozdrawiam Wiktor