Lek

Lek

sobota, 16 kwietnia 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 6

Warszawa, Listopad 2014
Majka poczekała na wiadomość, że Agnieszka bezpiecznie dotarła do mieszkania, po czym Greg sprawnie wydostał się z wąskiej uliczki i wciąż zerkając w lusterko, włączył się do ruchu. W miarę, jak zbliżali się do domu, jego szczęka się rozluźniała. Nagle sięgnął do piersi i po chwili Majka usłyszała , jak szybko mamrocze coś po francusku. Ściągnęła brwi. Dopiero teraz zauważyła, że w lewym uchu ma maleńką słuchawkę. Rozmawiał z kimś przez telefon, domyśliła się. Kiedy podjeżdżali przed niewielką, otoczona wysokim parkanem willę, która chwilowo była ich domem, Majka zauważyła w pobliżu bramy SUV-a identycznego, jak ten, którym jechali. Wysiadło z niego dwóch ludzi, postury Grega.
- Co to za jedni? - zaniepokoiła się.
- Nasi – Greg uchylił okno – W porządku, nikogo za nami nie ma – zameldował.
Mężczyzna skinął Majce głową. Teraz go poznała, należał do ochrony Maksymiliana Lowrensa. Zacisnęła usta. Wjechali na podjazd. W holu już czekał na nią Oskar. Chciała rzucić mu się na szyję, ale jego mina i pochmurne spojrzenie sprawiły, że zmieniła zdanie. Pomógł jej zdjąć płaszcz.
- Majka! - Manuela nadbiegła od strony kuchni.
- Zrób jej gorącą herbatę z miodem i przynieś na górę – rzucił dość chłodno Oskar, po czym wziął Majkę za rękę i pociągnął na schody.
- Zaczekaj, zdejmę tylko buty – czuła, że lepiej mu się teraz nie sprzeciwiać. Ostatni raz widziała go w takim stanie w domu Heleny.
Manuela bez słowa czmychnęła do kuchni.
- Co ty sobie myślałaś? - rzucił Oskar, kiedy znaleźli się sami w sypialni. Jego głos był przeraźliwie cichy i spokojny.
- O co ci chodzi? Nic mi nie jest – zrobiła krok w jego stronę – Zawróciłam, jak się zorientowałam, że to może być niebezpieczne...
Oskar cofnął się, nie pozwalając się dotknąć.
- Miałaś czekać w pubie... - wycedził przez zęby.
- Słuchaj, to się stało nagle, a Greg poszedł po samochód – oparła ręce na biodrach – Chciałam się upewnić, czy to on. Pewnie szukał Stanka. Jak zobaczyłam, że się rozdzielają, to zawróciłam. Nie jestem dzieckiem! Wiem, jak o siebie zadbać.
- No właśnie widzę! - ryknął.
Majka skuliła się w sobie, ale nie spuściła wzroku. Oczy Oskara zapałały wściekłością.
- Czy ty sobie zdajesz sprawę, co by się stało, gdybyś trafiła w ręce tego gada?
- Ale nie trafiłam...
- Już lepiej by było, gdyby dostał w łapy mnie!
- Oskar, przestań. Co ty opowiadasz? - spróbowała zbagatelizować całą sprawę.
- Jak myślisz, co by się wtedy stało? - gniew Oskara nie ustępował – No, powiedz mi!
Majka spojrzała mu odważnie w oczy. Miała zamiar stawić mu opór, odpowiedzieć na jego przesadzone obawy, ale... wszystkie myśli nagle jej umknęły. Pod przykrywką gniewu, ujrzała skrywany głęboko lęk. Poczuła, jak jej własne oburzenie gdzieś ulatuje. Opuściła z rezygnacją ramiona.
- W zamian za ciebie mógłby zażądać ode mnie wszystkiego – słowa Oskara padały wolno i jakby ciężko – Wszystkiego! – podkreślił – Jedynym, co mógłbym zrobić, żeby ocalić i ciebie, i Zgromadzenie, to odebrać sobie życie, mając nadzieję, że nie pośle cię za mną.
- Oskar... - jęknęła.
- On nie ma nic do stracenia – ciągnął, siląc się na spokój – Byłabyś królewskim łupem!
- Nie odważyłby się... - zdała sobie sprawę, że sama nie jest pewna swoich słów.
- Po naszej wczorajszej rozmowie o tym doktorze ściągnąłem dodatkowych ludzi. Andriej pracuje nad tym, co mu przekazałaś. Uprzedziłem strażników kluczy... - głos Oskara nieco złagodniał – Byłoby mi łatwiej, gdybym nie musiał pilnować jeszcze ciebie.
Majka przełknęła głośno ślinę. Z tymi argumentami musiała się zgodzić.
- Przepraszam – wyszeptała – Nie pomyślałam... To był impuls.
- Wiem – tym razem Oskar do niej podszedł – Chciałaś pomóc i jestem ci za to wdzięczny, ale na przyszłość nie pomagaj mi w ten sposób. Po pierwsze chroń siebie. Kiedy wiem, że jesteś bezpieczna, mam siłę, przed którą Swen musi ustąpić.
Pokiwała głową, czując, że coś zaczyna ją ściskać w gardle.
- No chodź tu – otoczył ją ramionami – Jesteś przemoczona i zimna. Gdzie ta herbata?! - krzyknął w kierunku drzwi.
Manuela pojawiła się w sypialni z dzbankiem herbaty i dwoma filiżankami, jakby stała pod drzwiami i czekała na wezwanie. Zostawiła wszystko na blacie komody i szybko wysunęła się z pokoju.
Oskar przytulił do siebie Majkę, pozwalając jej łzami odreagować stres.
- Myślisz, że cię rozpoznali? - spytał w końcu.
- Nie mam pojęcia – przyznała.
Nalał wolną ręką parującego naparu do filiżanki i podał jej ostrożnie.
- Pij. Musisz się rozgrzać – w jego głosie dosłyszała troskę – Musiała go przywabić wiadomość o kamieniu. Spróbuj się skontaktować z tym asystentem. Powinniśmy go ostrzec, a może nawet...
Przerwało mu ciche brzęczenie. Majka sięgnęła szybko do torebki i wyłowiła z niej komórkę.
- O wilku mowa – mruknęła do Oskara i przesunęła palcem po ekranie - Tak?
Słuchała chwilę w skupieniu.
- Jesteś pewien, że mówi prawdę? - spytała w końcu – Twierdzi, że zgłosił się do niego amerykański profesor, który wie coś o właściwościach kamienia... - szepnęła do Oskara i znów skupiła się na tym, co mówił do niej dr Stanek.
- Niech go opisze – mruknął cicho Oskar. Nie miał wątpliwości, że Swen osobiście lub przez podstawionego człowieka, próbuje zdobyć kamień, albo chociaż informacje.
Majka słuchała, kiwając powoli głową. Wreszcie utkwiła w Oskarze wzrok. Zrozumiał, że trafił w sedno!
- Powiedz, że potrzebujesz dwóch dni na podjęcie decyzji, ale możliwe, że się zgodzisz – podpowiedział jej.
- Masz telefon, albo jakiś mail do tego gościa? - spytała, zanim zakończyła rozmowę, po czym zapisała szybko kilka słów na podsuniętej przez Oskara kartce.
- Jonatan Smith. Pennsylvania University, jonsmith5698@pu.us - przeczytał, kiedy Majka się rozłączyła – Co to za bzdury?
- Dokładnie – prychnęła – Co za dupek! Próbuje mi wcisnąć taki kit... - skrzywiła się.
- Wierzy w to, co mówi, czy go zastraszyli?
- Nie wiem - spojrzała na Oskara zaskoczona – No, tak... Nie pomyślałam o tym – dodała z nutką podziwu w głosie.
- Moja matka to sprawdzi, jak zapadnie zmrok – Oskar zmarszczył brwi – Powinniśmy wysłać gdzieś twoich rodziców. Może małe wakacje? Johan to zorganizuje.
- Kanary? - natychmiast podchwyciła jego tok rozumowania – A Agnieszka?
- Wyślemy ją do Montpellier wcześniej.
- Zgoda.
- W takim razie zadzwoń do nich wszystkich, a ja się spotkam z Johanem. Uprzedzę tylko, żeby nam nie przeszkadzali – ruszył do drzwi.
- Chciałabym się spotkać z Laurą – Majka odstawiła filiżankę – Muszę zobaczyć jej kamień i komnatę. Być może z pozostałymi też...
- Zaczekaj na mnie – przykazał jej kategorycznie.
- Zgoda – nawet nie próbowała się buntować.
---
Oskar zmaterializował się wprost w gabinecie. Nawet, jeśli miał zamiar utrzymać w mocy wprowadzony przez dziadka zakaz pojawiania się bezpośrednio w zamku, nie dotyczył on jego. Jemu wolno było wszystko! Westchnął ciężko, kiedy to sobie uświadomił. Nadmiar władzy potrafił ciążyć.
- Mistrzu! - Johan zerwał się z krzesła na jego widok – Oskar... - poprawił się – Czekałem na ciebie.
- Tak? - machnął ręką, wskazując przyjacielowi, by ten nie wstawał - Coś się stało?
- Clair tu była – Johan starał się, by zabrzmiało to obojętnie – Prosiła o spotkanie.
- Wiesz, o co chodzi? - Oskar nie musiał zaglądać Johanowi w oczy, by wiedzieć, co ten próbuje przed nim ukryć.
- Nie chciała mi zdradzić, ale przypuszczam, że to coś ważnego. Wyglądała dość... - szukał odpowiednich słów – mizernie.
Oskar spojrzał na jeden z trzech zegarów zawieszonych wysoko, nad rzędem rodzinnych portretów. Chciał poświęcić prawie całą noc Majce.
- Dobrze, spotkam się z nią jeszcze dziś, przed piątą – powiedział po chwili namysłu – Dam ci znać, ale zawiadom ją wcześniej, żeby tu przybyła. A teraz słuchaj – usiadł na miejscu, które przed chwilą zajmował Johan – Swen jest w Warszawie i być może uda nam się go tam zatrzymać przez jakieś dwa, trzy dni. W tym czasie ma tam być kilkudziesięciu naszych ludzi, ale tak, żeby on się nie zorientował. Najlepiej, wyślij ich natychmiast. Poza tym, potrzebny mi atrakcyjny wyjazd na Kanary dla przybranych rodziców Majki. Polecą moim samolotem i ma im towarzyszyć Kamil. Przywiezie ich stamtąd prosto do zamku na nasz ślub – Oskar położył przed Johanem kartkę z imionami i nazwiskami - Potrzebuję też sensownego powodu, by wysłać już teraz tę koleżankę Majki, tę dziewczynę-archeologa do Montpellier.
- Czy ona też będzie na ślubie? - spytał rzeczowo Johan.
- Tak. Kogoś się po nią pośle – rzucił – Na razie zajmijmy się Swenem. Nie wiadomo, kiedy trafi się druga taka okazja. Inne sprawy mogą zaczekać.
- Musi mu strasznie zależeć, skoro tak ryzykuje – Johan pokręcił głową.
- Dlatego weź się do roboty – utkwił w Johanie uważne spojrzenie – Zajmę się sprawą Clair – powiedział cicho, niby do siebie.
Johan kiwnął nieznacznie głową. Nie było potrzeby mówić więcej. Oskar znał go tak dobrze, jak on jego.

5 komentarzy:

  1. Witaj. Dzisiaj Roksano już się wyspałem i czytam Twojego bloga.
    Ciekawe czy uda im się osaczyć Swena?. Czy im nie zwieje. Ciekawe w jakiej sprawie Clair chce się spotkać. Pozdrawiam wszystkich Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że Swen coś planuje i nie da się tak łatwo złapać. Sprawa Clair też mnie ciekawi, bo nie mam pojęcia o czym dokładnie może być

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Klaudio!!!. Klaudio przepraszam jeszcze raz, że o Tobie zapomniałem. Czytałem jeszcze raz mój komentarz w pracy i mówię, a o Klaudii zapomniałem ( taki wstyd). Klaudio dzięki za udział w zabawie z imionami. Klaudio, a jak poślą tylu ludzi do Warszawy to czy coś innego nie będzie bez ochrony. Kim dla Johana była Clair?. Bo chyba była bardzo bliską osobą?. Klaudio co myślisz o moich rozważaniach. Zapomniałbym, czy czasami mężem Clair nie będzie facet dla którego Roksana szukała imienia. Co sądzicie!!!.
      Właśnie chce was wciągnąć troszkę do dyskusji. Pozdrawiam Wiktor

      Usuń
  3. Witajcie! Klaudio, właśnie miałam odpowiedzieć Witkowi, ale mnie uprzedziłaś. Masz sporo racji. Witku, chyba nie doceniasz czarnego charakteru ;). Clair... to o nią pobili się Johan i Oskar. No, ale to dawne dzieje. A tak z innej beczki: chyba przydadzą mi się dwa imiona z podpowiedzi. Pozdrawiam, pochłonięta pisaniem Roksana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Roksano!!!. Roksano przepraszam, że nie odpisałem wcześniej, lecz komentarz zacząłem do Klaudii pisać wcześniej od Ciebie. A że mi się zeszło to już inna przyczyna ( w między czasie paliłem w piecu i papierosa, kawusię zrobiłem ( jak się relaksować to na całego hihihi))
      Roksano mam nadzieję, że czarny charakter im jeszcze pokaże na co go stać. Mam nadzieję, że to będzie taka akcja, że nawet osoby nie komentujące, a tylko czytające, napiszą: " o cholera", " o rzesz w mordę" itp.
      Pozdrawiam was Wiktor

      Usuń