Zamek
Ainay-le-Vieil . Grudzień 2014
Pierwszy grudniowy
dzień zastał Majkę w bibliotece. Choć od spotkania ze Swenem
minął prawie tydzień, wciąż nie mogła się pozbyć złych
emocji, jakie w niej wyzwolił. Zupełnie, jakby kontakt z nim, nawet
przez telefon, nawet przez grube drzwi, uwalniały zło drzemiące
gdzieś w zakamarkach jej duszy. Powoli dochodziła do wniosku, że
Oskar miał rację, mówiąc, że zarówno dobre, jak i
złe emocje potrafią być źródłem siły. O ile on potrafił
jednak wykorzystać jedne i drugie, o tyle ona zupełnie sobie nie
radziła ze złem i nienawiścią. Potrzebowała spokoju, by móc
przygotować się do dalszych poszukiwań, a tymczasem nic jej nie
wychodziło. Nie pomagał również fakt, że śniąc nie mogła
się prawie nigdzie ruszyć sama. Nie chodziło już tylko o troskę
Oskara, ale sama odczuwała lęk. Świadomość, że może być
obserwowana przez szpiega donoszącego Swenowi o każdym jej kroku,
doprowadzała ją do szału i pogłębiała frustrację. Tymczasem
Oskar stał się dziwnie drażliwy. Składała to na karb wyrzutów
sumienia, obciążenia pracą i zbliżającego się ślubu. Chciała
to tak odczytywać. Od chwili powrotu do zamku nie zbliżyli się do
siebie i właściwie ich kontakty ograniczyły się do wymiany
informacji na spotkaniach i kilku wspólnych posiłków.
Siedząc przed
ekranem komputera, który wyświetlał jej mapy, zdjęcia
klasztorów i zgromadzonych w nich artefaktów,
zastanawiała się, jak długo ich życie będzie tak wyglądało.
- Dość! - odsunęła
gwałtownie krzesło i wstała – Mam dość. Manuela! - rzuciła w
kierunku pochylonej nad stołem dziewczyny – Zostaw to. Idziemy
przymierzać kiecki.
Twarz
Manueli rozjaśnił szeroki uśmiech. Stroje dostarczono poprzedniego
dnia wieczorem, ale jeszcze nie miały czasu ich obejrzeć. Zajmowały
dwa pokaźne wieszaki i choć były stylizowane na to, co noszono w
czasach antycznych, to zarówno projektant, jak i wykonawca
popuścili nieco wodze fantazji. Lejące jedwabie, haftowane złotą
i srebrną nicią, stanowiły zaledwie początek. Misternie plecione
paski, brosze, zapinki i siatki na włosy przyprawiały o zawrót
głowy. Wszystko utrzymane było w pastelowych odcieniach, ale i tak
mieniło się wszystkimi barwami tęczy. Jednak największe wrażenie
zrobiły na nich sandałki. To były właściwie dzieła sztuki same
w sobie. Cieniutkie paseczki przepleciono i powiązano misternie,
umieszczając gdzieniegdzie maleńkie kamyki, połyskujące przy
każdym poruszeniu.
- Ooo, czy to moja
ślubna sukienka?! - Manuela przyjrzała się podejrzliwie jednemu ze
strojów.
- Wiem, że
zamierzałaś ją założyć, więc Margaret zabrała ją od twojej
mamy i dobrała do niej szal – Majka odszukała właściwe pudełko
– Mam nadzieję, że ci się spodoba?
Szeroki pas
jedwabiu mienił się ciepłymi barwami i połyskiwał złotą nicią.
Kiedy Manuela z przejęciem wzięła go w ręce, na jej twarzy
odmalowało się zdumienie.
- Nic nie waży –
szepnęła, unosząc w górę materiał.
- Pochodzi z jakiejś
ekskluzywnej wytwórni w Chinach – Majka przewróciła
oczami – Margaret zorganizowała to wszystko dla mnie. Nie miałam
pojęcia, że istnieją takie materiały!
- A twoja sukienka?
- No nie, sukienkę
wybierałam ja. Właściwie, to przejrzałam projekty i razem z
projektantem ustalaliśmy szczegóły – przyznała - Margaret
i Julia tylko mi doradzały.
-
Mogę ją zobaczyć? - Manuela złożyła razem dłonie – Please...
- Dobra, ale nikomu
nie zdradzisz, jak wyglądam – Majka wyszczerzyła do niej zęby.
Kiedy z wypiekami
na twarzy opuszczały apartament, obie z większym entuzjazmem i
pogodą patrzyły na świat. Chichotały i przekomarzały się, jak
nastolatki. Były tak rozszczebiotane, że Majka ledwie dosłyszała
brzęczenie telefonu.
- Oskar? - wesołość
mieszała się w jej głosie ze zdziwieniem.
- Słyszę, że się
dobrze bawisz – jego głos brzmiał poważnie, ale bez wyrzutu -
Właśnie skończyłem rozmawiać z Raulem. Czeka na nas w zamku el
real zaraz po zachodzie słońca.
Natychmiast
spoważniała. A więc miała ujrzeć trzecią skałę. Do czego
mogła służyć? Miała nadzieję, że to również odkryje.
---
Śnię.
Dzięki temu, że mamy się poruszać razem, Oskar leży obok mnie,
zamiast na kanapie w swoim gabinecie. Czuję jego ciepło i ogarnia
mnie tęsknota. Mam ochotę mu powiedzieć, jak bardzo mi go brak.
Nie lubię, kiedy sypialnia jest pusta.
- Ruszajmy -
całuje mnie w czoło – Mamy dużo pracy i ograniczony czas.
Manuela i Akos
już na nas czekają. Razem zjawiamy się na dziedzińcu zamku
Manzanares. Raul i Juan witają nas skinieniami głów.
Odpowiadamy tym samym.
- Moje gratulacje
– Juan zwraca się do Manueli i Akosa.
No tak, zupełnie
zapomniałam, że śniąc, wyczuwa się nowy Dar w łonie matki.
Oboje natychmiast mu dziękują. Raul tylko kiwa im głową z
delikatnym uśmiechem, ale i tak są zachwyceni. Zdumiewa mnie, jak
Raul potrafi ukryć uczucia. Na pewno nie jest zadowolony z tego, co
ma zrobić, ale nie daje niczego po sobie poznać. Oskar idzie tuż
obok niego. Rozmawiają półgłosem.
- Widziałam
ostatnio Athinę – zagaduję cicho Juana – Margaret nie może się
jej nachwalić.
- Bardzo się
angażuje w to, co robi – stwierdza, nie patrząc na mnie –
Prawie się ostatnio nie widujemy.
- Ty też jesteś
bardzo zajęty – szepczę.
Posyła mi
dziwne spojrzenie. Jakby szukał w moich słowach ukrytego znaczenia.
Nie rozumiem. Nie mamy jednak czasu na dalszą rozmowę. Raul otwiera
komnatę. Oglądam trzecią część skały. Teraz jestem już pewna,
że one kiedyś stanowiły całość, albo część całości. Ktoś
lub coś rozłupało ją na trzy fragmenty. Dotykamy jej po kolei:
ja, Oskar, Manuela i Akos, Juan i Raul. Nic.
- Co teraz? -
Raul wygląda na sceptyka.
- Skała w domu
Laury reaguje na parę połączoną miłością – mówię
spokojnie – Ta w domu Timothy'ego na parę spodziewającą się
dziecka. Musimy znaleźć wspólny mianownik i dopasować go do
twojej – wyjaśniam.
- Zaraz – Juan
wygląda na poruszonego – Skała wykrywa, czy kogoś kochasz, czy
nie?
- Daje wrażenie
ciepła i staje się miękka, jeśli dotykają jej osoby zakochane –
przytakuję – Tak się stało w naszym przypadku – spoglądam
ciepło na Oskara.
- Tak było –
potwierdza z powagą.
- Powiedzcie
Juanowi, co czuliście – zwracam się do Manueli i Akosa.
Starają się
rzeczowo opisać stan w jakim się znaleźli. Słucham tego kolejny
raz, ale znów się wzruszam. Przeżyli to chyba jeszcze
mocniej, niż my z Oskarem. Juan marszczy czoło, jakby się nad
czymś mocno zastanawiał, ale nic nie mówi.
- Wydaje mi się,
że skała sama z siebie nie przekazuje Daru, ale jedynie odsłania
przed nami to, co jest niewiadome... - zastanawiam się głośno –
Dar może się połączyć, jeśli ludzi łączy uczucie... –
szukam potwierdzenia u Oskara – dziecko, które powstało z
takiego związku ma Dar, ale my nie od razu to wiemy... - odwracam
się w stronę Akosa i Manueli – Chyba potrzebujemy dziecka, które
się urodziło z Darem, ale nie wiemy, czy jest pełny, czy nie...
Albo... - mój wzrok pada na Raula i Juana – Spokrewnionych,
którzy potencjalnie mogą przekazać swój Dar.
Juan pierwszy
pojmuje moje intencje. Podchodzi do skały i kładzie dłonie na jej
powierzchni.
- Ojcze? - zwraca
się do Raula.
- Jest ciepła? -
trudno mi opanować emocje.
Juan kręci
głową. Raul kładzie dłonie na skale, ale nic się nie dzieje.
- Z dzieckiem
będzie problem, bo nie może śnić – spoglądam na Oskara –
Musielibyśmy tu przyjechać.
- Do komnaty nie
wchodzi się poza śnieniem! – Raul patrzy na mnie, jakbym
dopuściła się świętokradztwa.
- To zabronione?
- kurde, nie wiedziałam.
- Nie, ale... -
Raul jest skonsternowany.
- Wskaż
odpowiednią osobę, a my to sprawdzimy – Juan nieoczekiwanie
oferuje nam pomoc, nie zważając na opory ojca.
- Myślisz, że
chodzi właśnie o to? - Oskar gładzi skałę, jakby starał się ją
skłonić do ujawnienia tajemnicy.
- To jedna z
opcji... - zastanawiam się – A może to nie chodzi o przekazanie
Daru kolejnemu pokoleniu, tylko konkretnemu dziecku? - wpada mi nagle
do głowy – Manuela, czy możemy jeszcze raz poprosić cię o
pomoc? Wasze dziecko jest spokrewnione z Michaelem...
Manuela kiwa
głową na zgodę.
- Akos, czy
mógłbyś zaprosić tu twego dziadka? - pytam – Wyjaśnij mu
wcześniej, o co chodzi, dobrze? Jeśli się nie zgodzi, zrozumiemy.
Po wyjściu
Akosa, korzystamy z tego, że Raul jest pogrążony w rozmowie z
Oskarem i oglądamy uważnie puszkę z brązu. Takie same leżą w
pozostałych komnatach. Ta pewnie też zawiera zwój zapisany
greką. Jaka szkoda, że nie możemy się do nich dobrać. Na razie!
- Jesteś pewna
tego, co powiedziałaś? - głos Juana jest cichy, ale i tak
podskakuję z wrażenia.
- Absolutnie –
prostuję się – Zresztą... - waham się – Czułam coś
podobnego już wcześniej. Dlatego wiedziałam, co skała mi pokazuje
– czuję, że się czerwienię.
- Ach tak? - Juan
przygląda mi się uważnie. Jest w jego głosie coś dziwnego. Sama
nie wiem...
- Słuchaj –
nagle wpada mi do głowy pewna myśl – Ty masz Dar pamięci, a ja
potrzebuję z niego skorzystać... - zawieszam głos, a on kiwa
przyzwalająco
głową – Czy spotkałeś się gdzieś ze
stwierdzeniem „przeklęty” albo „klątwa”?
- Nie wiem... -
zastanawia się – Musiałbym to sprawdzić, na spokojnie.
- Mógłbyś?
- ściszam głos – oczywiście bez rozgłosu.
- Oczywiście.
- Witajcie –
Michael zjawia się nadspodziewanie szybko. Rozgląda się zaskoczony
– A więc to prawda.
- Jak widzisz –
Oskar zapraszającym gestem wskazuje skałę – To tylko próba.
Oczywiście nie muszę ci mówić, że wszystko, co się tu
dzieje, musi pozostać tajemnicą.
- Jak sobie
życzysz, Mistrzu – Michael zwraca się do Oskara z takim samym
szacunkiem, jak do jego dziadka.
To dla mnie
takie dziwne doświadczenie. Dla mnie Oskar to Oskar. Po wyborze nic
się nie zmieniło. A może jednak...?
- Połóżcie
dłonie na skale – zwracam się do Manueli i Michaela, a Akosowi
posyłam uspokajające spojrzenie. Serce chyba zaraz wyskoczy mi z
piersi.
- No, nie wiem...
– Manuela gładzi skałę – Na pewno nie tak, jak z nami –
patrzy na męża – Jeśli się ogrzała, to tylko od naszych dłoni.
A ja miałam
nadzieję, że mi się uda. Jestem zawiedziona.
---
- Nie udało się
– wciąż nie mogę w to uwierzyć – A tak dobrze nam szło.
- To nic. I tak
mamy te dwie pierwsze skały – Oskar zagląda mi w oczy – Może
to rzeczywiście chodzi o ujawnienie się daru u dziecka?
- Nie jestem
pewna – krzywię się.
- Trudno...
Czuję, że ma
zamiar się obudzić.
- Zaczekaj –
przytulam się do niego.
- Odpocznij
trochę – gładzi mnie po włosach.
- Nie chcę
odpoczywać! - wczepiam palce w jego włosy i przyciągam do siebie
głowę – Skoro znów gdzieś znikniesz na całą noc, to
chociaż zostań w sypialni. Poleżę sobie koło ciebie – czuję,
że zaraz broda zacznie mi drżeć.
- Hej! Majka! - w
oczach Oskara pojawia się czujność – Co się stało?
- Nic. Po prostu
mi przykro – teraz już broda naprawdę mi drży – Prawie się
nie widzimy. Za trzy dni przysięga, a ty się właściwie stąd
wyniosłeś... - głupio mi prosić go o seks.
- Skarbie, jestem
po prostu bardzo zajęty. Tyle się wydarzyło i ciągle pojawiają
się nowe problemy... Ze wszystkich stron – zagląda mi w twarz -
Myślisz, że lubię kanapę w gabinecie? Że wolę ją od łóżka
i ciebie? - unosi w górę moją brodę – Chciałem się
trzymać z daleka, żeby ci nie przeszkadzać...
- Nie
przeszkadzasz – szepczę – Myślałam, że... - odwracam wzrok.
- Spójrz
mi w oczy. Co myślałaś? - zniża głos, a ja czuję przyjemne
wibracje. Specjalnie to robi.
- Zrobiłeś się
taki nerwowy... - zagryzam wargi.
- A ty nie wiesz,
dlaczego? – w jego głosie pojawia się nutka rozbawienia.
- Najpierw
myślałam, że to przez Patrica i tamtą akcję, ale jest coraz
gorzej! - wypalam - Ty ciągle gdzieś znikasz, a ja tu tkwię! Po
co mi Dar, skoro nigdzie nie mogę się ruszyć? Wiem, że się o
mnie boisz... Ja też się boję! Boję się o rodziców i
Monikę, i Agę... - łzy napływają mi do oczu – Przepraszam, ale
nie mam nawet komu tego powiedzieć, bo ciebie nie ma, a jak jesteś,
to zawsze są inni...
- Kochanie! –
przygarnia mnie do siebie – Dlaczego mnie nie wezwiesz, albo nie
powiesz „wynocha, muszę porozmawiać z Oskarem na osobności”?
Jesteś zawsze na pierwszym miejscu!
Wbijam wzrok w
podłogę. Chciałam tylko powiedzieć mu, że czuję się
zaniedbywana, a wyszło, że mam pretensje do całego świata! Co się
ze mną dzieje? A może ja też jestem rozczarowana niepowodzeniami?
- Wiesz co? -
zerka na zegarek – Obojgu nam się przyda chwila wytchnienia. Chodź
– pociąga mnie za sobą – Weźmy tylko kurtki.
Myślałam, że
będziemy się kochać, a nie spacerować, ale nie grymaszę.
Przecież jeszcze przed chwilą sądziłam, że go rozczarowuję...
-
Zamknij oczy i odpręż się – Oskar przytula mnie mocno i nagle
tracę grunt pod nogami. Kiedy go odzyskuję,
czuję na twarzy powiew zimnego wiatru – Otwórz oczy –
szepcze mi do ucha.
Witaj Roksano!!!. Część oczywiście czytałem w pracy na przerwie. Przepraszam, że nie odpowiedziałem od razu, ale chciałem troszkę się rozpisać. Oj będzie trudno po 2 dniach zmian 12 godzinnych. Po prostu wybacz jak jakoś bez sensu będę pisać.
OdpowiedzUsuńRoksano i Ty jesteś przewidywalna?. W żadnym wypadku. Myślałem, że odkryją już tajemnice trzeciej skały, a tu nici. Juan poczuł ciepło, może on musi z matką dotknąć tej skały lub z ojcem Raulem. Dlaczego był taki zamyślony?. A może Raul nie jest jego ojcem. Z tą Abigail nigdy nie wiadomo. Przecież ma dar uroku.
Roksano A Manuela jest wspaniała. Jak do niej( i oczywiście Akosa) się odnosi Majka czy Oskar. Chyba nie czuje się już gorsza i Akos też. Mają teraz takich pracodawców/przyjaciół. Wspaniała scena jak przymierzały dziewczyny suknie na ślub.
Roksano idę spać, ale nie mogłem sobie odmówić by nie dodać komentarza. Ściskam mocno i pozdrawiam Wiktor
Witaj Witku! Dzięki za komentarz. No, niestety nic Ci nie podpowiem, ale fajnie kombinujesz. A z tą skałą nie może być tak łatwo, bo byłoby nudno! Jutro coś dodam:)Buziaki dla Wszystkich czytających, Roksana
OdpowiedzUsuń