Lek

Lek

sobota, 21 maja 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 14

Zamek Ainay-le-Vieil. Grudzień 2014

 
Słońce dawno już wzeszło, ale nie sposób było dojrzeć jego promieni przez gęstą warstwę ołowianych chmur. Choć dochodziła dziewiąta, wydawało się, że dzień dopiero się budzi. Oskar spał spokojnie jak dziecko, z szeroko rozrzuconymi rękami. Majka stała w drzwiach łazienki i przyglądała mu się z uśmiechem. Zmęczenie w końcu wzięło górę i nad nim. Chociaż od kilku dni skutecznie się opierał, wydarzenie w monastyrze i seks przepełniły czarę.
Nagle z sąsiedniego pokoju dobiegł przytłumiony sygnał komórki. Majka zwinnie wymknęła się z sypialni. Zdążyła odebrać połączenie, nim telefon odezwał się ponownie.
- Cześć, dobra wróżko! - wesoły głos Agnieszki sprawił, że twarz Majki rozjaśnił uśmiech.
- Dobra wróżko?
- Przysłałaś mi fajnego posłańca – tym razem głos Agi zabrzmiał niżej i bardziej zmysłowo.
- Taaak? - Majka zmarszczyła brwi, zastanawiając się, co przyjaciółka ma na myśli.
- Po cichu liczyłam, że przyjedzie po mnie ten twój gladiator - zawiesiła głos – Dzięki, że mnie nie zawiodłaś.
- Zawsze do usług – roześmiała się – Zdaje się, że nie miałam w tym udziału, ale dowiem się, komu jesteś winna podziękowania i chętnie je przekażę. Tylko się nie spóźnij na ślub!
- Nie ma obaw – prychnęła – Nie opuściłabym takiej imprezy. Wyjedziemy jutro z samego rana.
- A nie miałabyś ochoty dzisiaj? - Majka postanowiła się trochę podroczyć.
- Och, jesteś na pewno bardzo zajęta – usłyszała w odpowiedzi – Słuchaj, muszę kończyć. Jeszcze raz dzięki!
- Baw się dobrze!
Agnieszka rozłączyła się na widok Grega, który ukazał się w drzwiach łazienki. Miał na sobie tylko dżinsy, w dodatku nie do końca zapięte. Prześledziła jego sylwetkę od dołu do góry, oceniając muskularne uda, brzuch i klatkę piersiową. Na koniec złowiła głodne spojrzenie bursztynowych oczu. Spędzili razem całą noc, ale on najwyraźniej nie miał dość. Przeciągnęła się lubieżnie, posyłając mu pełen zachęty uśmiech. Ten facet był dla niej zagadką. Znał się na rzeczy, i to jak! Na pewno zaliczył nie jedną dziewczynę. A mimo to, cieszył się seksem, jakby kochał się pierwszy raz. Wprost kipiał entuzjazmem, kiedy po pierwszym zbliżeniu wyszeptała mu na ucho, że ma ochotę na jeszcze. Nie odsłaniając kołdry, rozsunęła uda, obserwując, jak spodnie Grega zaczynają się opinać na jego twardniejącym członku. Nawet jeśli mieli ze sobą spędzić tylko kilka dni, na pewno nie zamierzała ich marnować.
- I should take a shower – westchnęła, leniwie odchylając głowę.
- Later – Greg rozpiął spodnie, ukazując Agnieszce, że nie ma pod nimi bielizny.
Uniosła ramiona i skrzyżowała je za głową. Greg podszedł do łóżka i jednym ruchem ściagnął z niej kołdrę. Pisnęła zaskoczona jego gwałtownością, ale nie dał jej czasu na reakcję. Zwinnie chwycił ją za kostki i przyciągnął do siebie, opadając na kolana. Jękneła głośno, kiedy krótko ostrzyżona głowa zanurzyła się między jej uda. Greg roześmiał się chrapliwie.
---
Ostrava. Grudzień 2014
Elegancki pokój hotelowy dosłownie zarzucony był papierami. Wyglądało to tak, jakby ktoś w furii opróżnił kilka biurowych szuflad.
- Panie? – ładna szatynka około trzydziestki nieśmiało wysunęła się z przylegającej do salonu sypialni.
- Czego chcesz? Jeśli nie masz dla mnie dobrych wieści, to nie chcę cię widzieć – Swen rozparty w fotelu, z nogami na stoliku, nawet nie odwrócił do niej głowy. Zimny ton jego głosu sprawił, że kobieta zatrzymała się w miejscu niezdecydowana.
- Nie mam dobrych wieści – wyszeptała, spuszczając głowę.
- O dziewczynie wiem – burknął – Co jeszcze?
- Ja też nie – przełknęła głośno ślinę.
Swen ścisnął palcami nasadę nosa i pochylił nieco głowę. Poprzedniego wieczoru dostał wiadomość z pobliskiej kliniki. Trzy kobiety, które miały dać mu potomstwo, okazały się bezużyteczne. Zostały jeszcze dwie. Zaletą było to, że obie należały do jego świty. Usłyszał za plecami szelest zbieranych papierów. Tej nocy jeszcze raz przejrzał wszystko, co udało mu się zgromadzić na temat Meteorów i kamienia. Wykradzione pojedyncze kartki notatek Nicolasa i Rosanny nie zdały się jednak na nic. Monastyry zazdrośnie strzegły swych tajemnic. Odwiedził wszystkie, zarówno śniąc, jak i na jawie. Prawie w każdym napotkał azyl, którego nie dało się sforsować. Pofatygował się więc osobiście, lecz tylko po to, by odkryć, że nie wie, czego szuka. Oczywiście wiedział, że musi to być przedmiot dający władzę nad Darem, ale czym był i gdzie go ukryto? Rosanna zabrała tajemnicę do grobu. Staruch też niczego nie wyjawił, pomyślał ze złością. Na myśl, że był tak blisko Majki, i nie dosięgnął jej, szczęki zacisnęły mu się z głośnym zgrzytem zębów. I jeszcze to przekleństwo! Potwierdziły się jego najgorsze przypuszczenia.
- Skąd ty wiesz, kurwo? - wydyszał.
- Co mówiłeś? - cichy głos dobiegł gdzieś z rogu pokoju.
- Nie do ciebie – odburknął opryskliwie.
Kiedy z samego rana zadzwonił jego informator z zamku, miał nadzieję dowiedzieć się wreszcie czegoś nowego. Na próżno! Chociaż nie... planowali badania w Monastyrze Varlaam. Był jednym z najstarszych, więc mógł to być trafny wybór. Wiedzieli, czy szukali po omacku, jak on? To było pytanie za milion! W każdym razie informator tego nie wiedział. Wiedział za to, że ani Majka, ani Oskar na razie się tam nie wybierali.
- Cwany lis – Swen wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby. Widocznie Oskar wiedział więcej, niż mu się wydawało. Musiał wiedzieć! Obaj z Nicolasem czuli jego obecność. Słyszał ich rozmowę, a Nicolas na pewno rozmawiał wcześniej z synem, a może Rosanna też? Kto wie? Na pewno mu powiedziała o kamieniu. Czy to, że zabijając, podejmuje się życiową decyzję, też? On tego nie wiedział, kiedy odebrał życie pierwszy raz. Zastanowił się, czy taka informacja coś by zmieniła? Czy Nicolas by żył? Gdyby zdradził, kto ma kamień... kto wie? Teraz nie miało to już znaczenia. Tak naprawdę, przekazanie Daru też było dla Swena sprawą drugorzędną. Miał przed sobą jeszcze wiele lat życia. Zamierzał zdobyć klucz do władzy nad Darem. Musiał tylko pozbyć się Oskara. On był przeszkodą, z którą trzeba się było liczyć. Czysty Dar woli i do tego wsparcie potężnych przodków.
Swen przymknął oczy i wyobraził sobie jak zgniata Oskara, jak zadaje mu ból nie do zniesienia. A gdyby tak zacisnął dłoń na białej szyi Majki? Odmawiając mu dostępu do swojej wiedzy, Rosanna podpisała wyrok. Co prawda wtedy jeszcze nie mógł jej zagrozić, ale Nicolas i Judith dostali za swoje. Majki się nie bał, za to ogarniała go wściekłość na myśl, jak go okpiła. Kątem oka obserwował, jak jego kobieta zbiera systematycznie porozrzucane kartki papieru, pochylając się nad stołem. Podniósł się z fotela i podszedł do niej od tyłu. Jedną rękę położył jej między łopatkami, przyciskając ją do blatu, a drugą podciągnął w górę spódnicę.
- Swen, nie mogę dziś – jęknęła.
Nie zważając na nic, ściągnął jej majtki, rozrywając je z boku i wyszarpnął tampon. Jęknęła jeszcze raz, ale nie stawiała oporu. Rozpiął spodnie i bez jakiegokolwiek wstępu pchnął mocno, zagłębiając się prawie do połowy.
- Powoli... błagam... - zaskamlała dziewczyna, ale Swen miał to gdzieś.
- Zerżnę tę twoją bezczelną sukę, a ty będziesz patrzył – wymruczał do siebie, pracując mocno biodrami, jakby chciał sobie lepiej wyobrazić, jak to zrobi.
Dziewczyna zacisnęła zęby i przymknęła oczy. Na jej ładnej twarzy pojawił się grymas bólu. Jednak stopniowo jej rysy łagodniały, a mięśnie rozluźniały się. Swen spowolnił nieco tempo i przytrzymał jej tyłek. Obserwował z zainteresowaniem własny członek, z widocznymi smużkami krwi, raz po raz zagłębiający się w miękkie, uległe ciało. Wyraz zaciętości na jego twarzy odrobinę złagodniał, przechodząc w zadowolenie. Dziewczyna sapała cicho w rytm pchnięć.
- Dobrze ci? - głos Swena zabrzmiał zaskakująco nisko.
- O tak, Swen, tak... - jęknęła.
Zmrużył oczy i roześmiał się chrapliwie.
- Dobra suka – klepnął ją w pośladek – wierna i potulna... I z tyłkiem, jak marzenie. Mógłbym cię rżnąć bez końca – znów ją klepnął - A teraz dojdź.
Jęki dziewczyny stały się głośniejsze i bardziej chrapliwe. Wreszcie stęknęła z wysiłkiem i wyprężyła się. Swen wykonał jeszcze kilka pchnięć biodrami i znieruchomiał.
- Swen, wybacz mi, wybacz mi proszę! - załkała nagle dziewczyna – Zawiodłam cię, ale przysięgam, że pragnę ci dać...
- Cicho! - warknął, przerywając jej gwałtownie – Wiem. Może dasz mi to nawet szybciej niż myślisz – dodał po chwili. Wycofał się i zrobił krok w tył. Spojrzał w dół – Kurwa! – zaklął pod nosem i ruszył do łazienki, pozostawiając swoją kochankę samą.
Dziewczyna wyprostowała się powoli. Stała przez chwilę, wpatrując się tępo w drzwi do toalety, po czym zebrała z podłogi strzępy majtek i tampon, i powlokła się do sypialni.
---
Zamek Ainay-le-Vieil. Grudzień 2014
Maksymilian Lowrens stał przy oknie, wpatrując się w grupkę drobnych dziewczęcych postaci, idących w stronę zamku główną ogrodową aleją. Majka w towarzystwie Manueli i Konstancji pokazywała otoczenie zamku swojej młodszej siostrze, Monice.
- Dawno nie było tu tak radośnie – westchnął stary mistrz, odwracając się do Oskara, opartego o biurko – Oby to trwało jak najdłużej. Może lato będzie jeszcze radośniejsze?
- Może... - Oskar doskonale wiedział, o czym myśli jego dziadek, ale nie dał się sprowokować .
- Jestem zmęczony – nie odpuszczał – Nie każcie mi czekać zbyt długo.
Oskar podążył spojrzeniem za okno. Wśród przepychających się i chichoczących dziewcząt szybko wyłowił sylwetkę Majki.
- Musimy najpierw coś załatwić. Ja muszę... – westchnął – A wracając do naszej rozmowy... nie masz nic przeciwko temu, że na jakiś czas zostaniesz bez sekretarza?
- Jesteś Mistrzem – Maks wzruszył kościstymi ramionami – Bierzesz to, czego ci potrzeba. Ale doceniam, że zapytałeś.
- Dziękuję ci dziadku – Oskar wyprostował się – Wiedziałem, że zrozumiesz.

2 komentarze:

  1. Kochani, wiem, że ten rozdział, to trochę zawód dla czekających na ślub, ale uwaga, uwaga! dziś wieczorem dodam kolejną część i już was nie zawiodę ;))) Musze ją jeszcze sprawdzić, a w tej chwili grill mi się pali, więc... No, sami rozumiecie. Pozdrawiam, Roksana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. Jaki zawód?. Z pracy piszę. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń