Zamek
Ainay-le-Vieil. Grudzień 2014
Przyjęcie weselne,
podobnie jak przysięga, nawiązywało do tradycji antycznej Grecji.
Zamiast tradycyjnego stołu, goście wchodzący do jadalni ujrzeli
niskie stoliki, a wokół nich szezlongi i pufy. Na środku
zainstalowano płytką sadzawkę. Jednak zamiast fontanny, na
kamiennym cokole stała lodowa figura Demeter, bogini plonów i
płodności. Na wodzie unosiły się płaskodenne łódki
wypełnione kawałkami owoców i kostkami lodu.
Dla młodej pary
przygotowano specjalne miejsce pod lekkim baldachimem. Na wpół
siedząc, wpół leżąc, Majka oglądała to wszystko, jak
piękny, prawie nierealny sen. A jednak nie śniła. Naprawdę
odbywało się jej wesele, a obok siebie miała mężczyznę, który
w realnym świecie okazał się jeszcze bardziej fascynujący, niż
we śnie. Spojrzała na męża. Napotkawszy jej spojrzenie,
uśmiechnął się z nieukrywaną radością. Majka opadła na
oparcie i przymknęła oczy, chłonąc szmer rozmów pomieszany
z sączącą się z niewidocznych głośników muzyką.
- Jestem taka
szczęśliwa – westchnęła, czując, że zapach wody kolońskiej
Oskara, przybiera na sile. Musiał się zbliżyć, bo po chwili
poczuła na
policzku jego ciepły oddech – I taka
podniecona.
- Oooo? To dobrze –
aksamitnie głęboki tembr głosu pieszczotliwie musnął jej ucho –
Niestety, musimy jeszcze trochę poczekać. Tak szybko nas nie
wypuszczą.
- Nie mówię
o tym – roześmiała się, otwierając oczy. Miała twarz Oskara
tuż obok swojej – No, o tym też, ale... jestem podniecona naszym
odkryciem – szepnęła konspiracyjnie – Może moglibyśmy tam
polecieć zaraz po przyjęciu? - oczy jej zalśniły.
Oskar nie
odpowiedział od razu. Ujął za to jej brodę i sięgnął do ust.
Przez chwilę smakował je, jak dojrzały owoc.
- Musimy zaczekać –
westchnął - Ale tylko jeden dzień – dodał, widząc w oczach
Majki zawód.
- Coś się stało?
- przyjrzała mu się uważnie.
- Nic takiego –
skrzywił się lekko – Nie zawracaj sobie tym głowy – dodał
lekceważąco.
- Oskar! –
spoważniała – Czym mam sobie nie zawracać głowy?
- Naprawdę nie
warto...
- Pozwól mi
samej ocenić – przerwała mu.
- Skarbie, to nasze
przyjęcie...
- No właśnie –
nadała swemu głosowi przymilne brzmienie – Przed chwilą
obiecałam ci, że będę twoją bratnią duszą, zresztą,
usłyszałam wcześniej, że bardzo byś tego chciał – teraz ona
położyła mu dłoń na policzku i odwróciła do siebie jego
twarz, zmuszając do spojrzenia jej w oczy – Skoro mój mąż
musi odłożyć nasz wyjazd w podróż poślubną, to
chciałabym wiedzieć, dlaczego.
Oskar przez chwilę
mierzył ją wzrokiem. Początkowo jego spojrzenie było pełne oporu
i jakby
twarde, stopniowo jednak złagodniało.
Wreszcie do Majki dotarło, że samodzielny do tej pory Oskar, nie
przywykł do dzielenia się ciężarem obowiązków. Czekała
cierpliwie.
- Chodzi o tę
dziewczynę – powiedział w końcu – Jej mąż poprosił o
rozwiązanie ich małżeństwa.
- Mhm... -
spróbowała nie okazać, jak nią to wstrząsnęło.
- Uważam, że
powinienem to zrobić jak najszybciej... - powiedział powoli – Ale
chciałbym ich poddać próbie. Obojgu chodzi tylko o dziecko.
Jeśli nie mogą go mieć, to będę wiedział, że postępuję
właściwie.
- Czyli chcesz ich
zabrać do skały – upewniła się.
- Tak.
- Chcę tam być.
- Nie jestem
pewien... - zawahał się – Z drugiej strony, Rada tam będzie...
- Powinnam tam być
– nie ustępowała – Oskar, wiem, że chcesz mi oszczędzić
patrzenia na cierpienie tych dwojga, ale to bez sensu.
- Dopiero co
złożyliśmy przysięgę! - przerwał jej gwałtownie - To powinno
być dla nas radosne święto. Nie chcę, żebyś patrzyła jak się
rozpada ich małżeństwo – czoło Oskara przeorała poprzeczna
zmarszczka.
- Skoro ty możesz,
to ja także – odparła ze spokojem – Kocham cię i nic tego nie
zmieni. Codziennie rozpadają się jakieś małżeństwa – wydęła
usta - Nie wzrusza mnie to – skłamała.
- I co ja mam z tobą
zrobić? - spytał z rezygnacją w głosie.
- Hmmm... - już
wiedziała, że dopięła swego – To się chyba nazywa partnerstwo?
Nie mógł
powstrzymać uśmiechu. Po chwili jednak spoważniał.
- Jutrzejszej nocy –
rzucił cicho – My, Clair i Steve, i Rada.
- Clair? Ta Clair? -
Majka nie kryła zaskoczenia. Natychmiast przypomniała sobie, o co,
a właściwie, o kogo Oskar pobił
się z Johanem.
Oskar pokiwał
głową.
- Powiem im –
wskazał głową Timothy'ego, pogrążonego w rozmowie z Laurą i
Juanem.
- W porządku –
Majka spojrzała w przeciwnym kierunku.
W bok od baldachimu
nowożeńców rozlokowano rodziców Majki. Julia,
napotkawszy wzrok córki, wstała i podeszła do niej.
- Muszę przyznać,
że Margaret przeszła samą siebie – stwierdziła, przysiadając
obok na puffie.
- To prawda –
Majka rozpromieniła się – Tym bardziej się cieszę, że Oskar
pozwolił na jej zaręczyny. Zasłużyła na szczęście.
Julia spojrzała
córce w oczy.
- Jesteś bardziej
dojrzała, niż sądziłam – w jej głosie słychać było nutkę
podziwu.
- Chyba tylko w
zestawieniu z moją siostrą – roześmiała się Majka – A
właśnie! Gdzie ona jest?
- Chyba przeżywa
swój pierwszy zawód miłosny – Julia westchnęła,
przewracając oczami.
- Och! Nic wczoraj
nie mówiła – Majka usiadła prosto – Kim jest ten dupek?
- Zdaje się, że
twoim ochroniarzem – kącik ust Julii drgnął lekko.
- Żartujesz! Chodzi
o Grega? - Majka odszukała wzrokiem Agnieszkę, pogrążoną w
rozmowie z Konstancją. Greg stał w lekkim oddaleniu, ale wprost
pożerał ją wzrokiem. Jego muskularne ciało przybrane w tunikę
przywodziło na myśl gladiatorów. Naprawdę robił wrażenie.
Wyglądało jednak na to, że na wszystkich, poza Agnieszką.
- Chyba wyobrażała
sobie więcej, niż powinna – westchnęła Julia – Przejdzie jej.
Poza tym, ma czas. Niech się skupi na nauce.
- Masz rację... -
przyznała z roztargnieniem Majka – Przepraszam cię na chwilę.
Musnęła policzek
Julii i ruszyła do Agnieszki.
- Jak się bawisz? -
mrugnęła do niej – Na takiej imprezie chyba jeszcze nie byłaś?
- O tak! - Agnieszka
zachichotała – Muszę przyznać, że to przeszło moje
wyobrażenia. W ogóle, ten zamek i park... Trafiłaś do raju!
- Trochę tak –
Majka roześmiała się odrobinę zażenowana – Niestety, jutro
zobaczysz też ciemną stronę. Ceną tego luksusu jest brak
prywatności. Serio, będziesz musiała przywyknąć do ochrony –
dodała poważnie.
- Jeśli
przydzielisz mi dotychczasowego ochroniarza, to zgoda – Agnieszka
przygryzła pełną dolną wargę – Całkiem dobrze się bawię w
jego towarzystwie. Zwłaszcza nocą – dodała szeptem.
- Zobaczę, co się
da zrobić, ale Greg należy do najbliższej ochrony Oskara i to on
zadecyduje – Majka przyjrzała się przyjaciółce z uwagą –
No, ale skoro jesteś nim poważnie zainteresowana? - zawiesiła głos
- W każdym razie nie odrywa od ciebie wzroku.
- Naprawdę? Miałam
taką nadzieję – Agnieszka znów zachichotała - Poważnie,
nie poważnie. Za dużo się z nim nie pogada, ale przecież nie o to
chodzi – dodała, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Chcesz powiedzieć,
że dla ciebie to tylko... - szukała właściwego słowa - Taka
zabawa?
- Daj spokój!
– Agnieszka przewróciła oczami – Nie każdy zakochuje się
„do końca życia” w pierwszym napotkanym facecie. Oczywiście,
nic nie ujmując Oskarowi – zaznaczyła – Zresztą, ty też
wodziłaś na pokuszenie naszego uczelnianego idola. Może nie? -
przekrzywiła filuternie głowę – Greg to mięśniak. Jest dobry w
tych sprawach, ale przecież za chwilę się rozjedziemy i każdy
pójdzie swoją drogą. Zresztą, i tak nie widziałabym nas
razem. Żyjemy jakby w światach równoległych. Ty i Oskar to
co innego. Jesteście z jednej gliny.
- Ale on się
zaangażował – Nagle Majka poczuła się odpowiedzialna za
„swojego” człowieka.
- Nie sądzę –
Agnieszka zmarszczyła zabawnie zgrabny nos – To duży chłopiec.
„He knows the name of the game”
- parafrazowała słowa znanej piosenki.
- Aga, ty nic nie
rozumiesz – Majka zajrzała przyjaciółce w oczy –
Obdarowani traktują sprawy damsko-męskie bardzo poważnie. Chyba
jednak powinnaś to z nim obgadać.
- Ale co? - spytała
ze szczerym zdziwieniem – Naprawdę przesadzasz! Fajnie nam w
łóżku, ale nic poza tym. O czym niby mam z nim gadać?
- Myślę, że on
uważa, że go kochasz.
- No chyba kpisz?!
Po dwóch nocach?
- Ale poszliście do
łóżka!
- No to co? Majka,
nie komplikuj prostych spraw – Agnieszka położyła jej dłonie na
ramionach.
Majka nie
odpowiedziała, ale uśmiech spełzł z jej ust. Może rzeczywiście
była z tej samej gliny, co Oskar?
- Jesteście dorośli
– powiedziała powoli – Ale jednak będę nalegać, żebyś mu
uświadomiła tymczasowość waszego związku, zanim postanowi ci się
oświadczyć. Chyba, że zmieniłabyś wtedy zdanie.
Agnieszka patrzyła
na Majkę z niedowierzaniem.
- Wiem, co mówię
– mrugnęła do niej Majka i zakręciła się w miejscu, po czym
ruszyła na poszukiwania Moniki.
Znalazła ją w
holu, prawie przyklejoną do szyby ogromnych dwuskrzydłowych drzwi,
prowadzących na balkon. Na dźwięk kroków, odwróciła
powoli głowę i Majka ujrzała dwoje błyszczących smutnych oczu.
- Hej, mała, chcesz
się przeziębić? - stanęła za siostrą i objęła ją ramionami,
jakby chciała ogrzać.
Za szybą
rozpościerał się widok na oświetlony ogród i przylegający
do niego park. W ciepłym blasku ogrodowych latarni
widać było pojedyncze ogromne płatki śniegu, łagodnie opadające
na żwirowe alejki i zimozielone krzewy.
- Przepraszam –
Monika spróbowała się oswobodzić z uścisku – To twój
ślub, a ja stroję fochy.
- Naprawdę? Nie
zauważyłam – Majka musnęła policzek siostry – Ten zamek
wygląda jak z bajki, prawda? Zwłaszcza nocą – uśmiechnęła
się.
- Mhm.
- Ale życie tutaj
wcale nie jest takie bajeczne – ciągnęła ostrożnie – Kiedy
poznałam rodziców i ciebie, miałam taki moment, że poczułam
żal do mamy i babci. Wydawało mi się, że coś mi odebrały –
umilkła na chwilę, czując, że Monika się spina – Ale im dłużej
tu jestem, im lepiej poznaję Zgromadzenie, tym bardziej czuję
wdzięczność, że dały mi zwykłe dzieciństwo i dorastanie bez
tego całego „bagażu”. Możesz mi wierzyć, lub nie, ale zanim
odkryłam swój Dar, moje życie było prostsze.
- A jednak chętnie
bym się z tobą zamieniła – w głosie Moniki dosłyszała gniew –
Pochodzę z takiej samej rodziny jak ty, a nie mam nawet cienia Daru.
Nikt tutaj nawet na mnie nie spojrzy!
Majka uśmiechnęła
się do siebie.
- Nikt, czy ktoś
konkretny? - spytała cicho.
Monika wypuściła
z głośnym świstem powietrze i zaplotła przed sobą ręce.
- Masz siedemnaście
lat i wszystko jeszcze przed tobą – Majka zaczęła się
nieznacznie kołysać na boki – Jestem od ciebie sporo starsza, a
Oskar był właściwie moim pierwszym poważnym chłopakiem.
- Żartujesz? -
Monika odkręciła głowę i spojrzała Majce w oczy.
- Wcale nie.
Monika zastygła w
bezruchu na dłuższą chwilę.
- Ale to nie zmienia
faktu, że nie mogę się z tobą spotykać tak, jak mama czy babcia.
Dlaczego ja nie dostałam Daru? - tym razem w jej głosie słychać
było żal.
- Bo jesteś jak
tato i dziadek. Ja dostałam Dar przy urodzeniu, nie odziedziczyłam
go po rodzicach... - nagle Majka poczuła się tak, jakby o czymś
zapomniała. O czymś bardzo ważnym. Ściągnęła brwi – Zaraz...
skoro Kaliope była jedyną kobietą z pełnym Darem, to musiała
mieć mnóstwo córek, bo inaczej, skąd się wzięło
tylu ludzi z Darem? No, i musiałyby wyjść za wujów...
- Co? O czym ty
mówisz? - Monika przyglądała się Majce podejrzliwie.
- Nic, nic... -
Majka potrząsnęła głową, jakby odganiała natrętną muchę –
To tylko mój Dar. On mi daje coś więcej niż przemieszczanie
się we śnie. Nie umiem nim jeszcze odpowiednio sterować, ale się
uczę i czasami odkrywam, że w moim umyśle drzemią całe pokłady
jakichś informacji, skojarzeń... Czasem wyskakują, jak diabeł z
pudełka... - roześmiała się – Wiem, że gadam jak wariatka, ale
dla mnie to też jest zaskakujące. No, wracajmy na salę, bo zdaje
się, że nadchodzi pora na tort! - pociągnęła za sobą zdumioną
Monikę. W głowie wciąż kołatała jej myśl, że coś przeoczyła
w swoich poszukiwaniach.
---
Tort, który
został upieczony specjalnie na tę okazję w zamkowej kuchni składał
się z trzech ustawionych na sobie krążków różnej
wielkości. Jasny biszkopt, nasączany wyśmienitym koniakiem,
przełożono domowej roboty konfiturami z wiśni i płatków
róży oraz kremem śmietankowym z drobinami prawdziwej
wanilii. Na koniec wszystko oblano czekoladą i ozdobiono kwiatami z
ręcznie formowanego marcepanu. Na szczycie umieszczono miniaturkę
ruin świątyni, w której odbyła się przysięga. Ona
również wykonana była z masy marcepanowej.
- Aż żal go było
kroić – westchnęła Majka, patrząc na zwinne ruchy zamkowego
cukiernika, nakładającego kolejne kawałki na podstawiane mu przez
kelnerów talerzyki.
- Mistrzu, Maryann –
Laura i Timothy odwołali młodą parę na bok – Chcielibyśmy
ofiarować wam prezent ślubny.
- Jeszcze jeden? -
Majka nie kryła zaskoczenia.
- Dość wyjątkowy
– Timothy spojrzał dyskretnie na boki – To zaproszenie.
Postanowiliśmy oboje, że udostępnimy wam zawartość zwojów
zamkniętych w naszych komnatach. Raul nie wyraził chęci
przyłączenia się, ale możemy udostępnić nasze dokumenty bez
jego zgody – sprecyzował.
- Twoje odkrycia
mogą zrobić wiele dobrego dla Zgromadzenia – włączyła się
Laura – Dlatego uważamy, że skoro Mistrz wspiera cię z całych
sił, to my też powinniśmy. Jeśli mieliśmy jakiekolwiek
wątpliwości, to teraz ich nie mamy – zakończyła uroczyście.
-
Och! Dziękuję – Majka nawet nie
starała się ukryć radości – Przysięgam, że wykorzystam je
dobrze!
- Doceniam wasz gest
– Oskar ujął dłonie Laury i Timothy,ego i uścisnął je
serdecznie – Nawet nie wiecie, jakie to dla nas ważne - spojrzał
Majce w oczy – Zwłaszcza w tej chwili.
Witajcie Kochani! Wybaczcie długą przerwę, ale byłam w głuszy, gdzie znalezienie przyzwoitego internetu graniczyło z cudem, a pisanie też jakoś mi nie szło ;))) No, ale teraz się poprawiam! Dzięki za Wasze komentarze. Są dla mnie naprawdę inspirujące, ale jesteście na tyle "wciągnięci", że nie bardzo mogę na nie konkretnie odpowiadać, żeby nie popsuć zabawy. Myślę, że ten rozdział troszkę wyjaśni. W następnym będzie raczej gorąco, jak to po ślubie ;))) A potem... zobaczycie! Pozdrawiam, Roksana. PS. Meska, fajnie, że znów widzę Twój podpis w komentarzach. Grafoman, podoba mi się, jak kombinujesz:)
OdpowiedzUsuńDzieki, ale mi milo chociaz nie ukrywam narobilas mi strasznej ochoty jeszcze wiekszej niz zawsze na kolejna czesc,ale lepiej nie bede sie rozpisywac,bo nauki mase przed sesja, a do tego ta obrona. Czesc jak zawsze super.
UsuńPs. Tez uwazam ze szpiegiem jest Marcus, jakos tak najbardziej mi pasuje
Właśnie to kończę ;P No, chyba nieźle wychodzi... Pozdrawiam, Roksana.
UsuńWitaj Roksano. Roksano fajnie że świetnie się bawisz pisząc, a my odpoczywamy czytając. Fajnie że coraz więcej osób komentuje.
OdpowiedzUsuńGrafoman ciekawe czy masz rację z tym jakby powiedzieć pierścieniem władzy, a w naszym przypadku skałą.
Ja jednak uważam że szpiegiem jest Marcus. Swen miał podstawionych ochroniarzy ale w Warszawie, w zamku nie ma takich wejść. Pozdrawiam Wiktor
Witku, Ty też stawiasz na Marcusa? Och! No cóż, nie mogę niczego zdradzić. Pozdrawiam, Roksana
UsuńWitaj. Roksano właśnie Grafomanowi miałem odpisać to co odpisałaś o Swenie i Rossanie. Nie wyrobiłem się bo musiałem lecieć do pracy.
UsuńCiekawe co robi 3 skała. Może można przekazać dar przez osobę starszą. Pozdrawiam z pracy Wiktor
Witam.
OdpowiedzUsuńTroszkę rozczarowała postawa Agnieszki względem Grega. Co do Moniki, to bym się nie przejmował - widziała Grega w stroju "maskującym". Nie rozmawiała z nim, bo nie było czasu, tak że wielka miłość od 1 wejrzenia to bujda. Uczucie rodzi się dopiero jak się ludzie poznają, tworzą więzy przez wspólne przerzycia - tutaj tak nie ma.
Wiktorze a może jednak ma wejścia do zamku. Swen posiada notatki wyrwane od Roxany a wiadomo gdzie wszystko było przechowywane - u mistrza w zamkowej bibliotece i u Raula.
Nie za bardzo zrozumiałem tylko czemu Oscar chce zabrać małżeństwo do meteorów. Jeśli interesuje go siła związku (meteoryt nr1), to poniesie porażkę bo Clair ma dar 2 stopnia.
W przypadku 2 opcji też będzie fail bo jak by Clair była w ciąży to by "detektor" może zadziałał pod dodatkowym warunkiem uczucia (nie wierzę w to bo by mąż nie oddalił kochanej żony). W przypadku meteoru nr 3 to określił bym to metodą "slepego gwałciciela" co też dobrze nie rokuje.
Jedno mnie zastanawia: Swen chce znaleść sposób na dziecko, oraz kamień by podporządkować sobie dary innych. Czy Majka mogła by obdarować siostrę choć cząstką daru ?
Pozdrawiam
Grafoman, zaskakujesz mnie! Niezłą analiza i niezły pomysł na koniec, ale... ja już wiem, co się stanie z Moniką, choć Twoje podejście tez mi się podoba. Drobna sugestia: co z tego, że Clair ma dar 2 stopnia? Może skała wykrywa miłość niezależnie od siły daru? A trzecia skała musi na razie zostać niewyjaśniona. Sorry! Aha, Swen znał Rosannę, chciał z nią pracować. Mógł wtedy coś "podciągnąć". Pozdrawiam, Roksana.
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńCo do Clair to masz rację - zasugerowałem się tym że 1 kamień działał na wpełni obdarowanych a drugi na tych z "levelem" drugim. Moja wina.
A ja mam rozmyślania trochę odległe od tematu głównego, otóż Roksana w każdym swoim opowiadaniu umieszcza parę z miłością doskonałą, chodzi mi o to że sam już widok drugiej osoby czy dotyk działa na nich jak narkotyk, czy w życiu też taka miłość się zdarza? Bo osobiście kocham swojego narzeczonego ale nie reaguje tak intensywnie na niego i się zastanawiam czy taka miłość istnieje czy to jednak tylko w opowiadaniach występuje... Przepraszam że tu pozwalam sobie na takie pytania ale nurtuje mnie to już długo i najlepiej u źródła się dowiedzieć :-) pozdrawiam Asia :-)
OdpowiedzUsuńMam tak samo :-) i tez zaczelam sie nad tym zastanawiac, ale doszlam do wniosku ze kazdy inaczej na wszystko reaguje. To ze my tak intensywnie nie odczuwamy wszystkiego nie znaczy, ze nasza milosc nie jest prawdziwa... Nie wiem, jak w Twoim przypadku, ale tak mi sie wydaje przynajmniej :-)
UsuńWydaje mi się że prawdziwa choć właśnie się zastanawiam czy ta prawdziwa i jedyna nie powinna się tak przedstawiać, jako szaleńcza miłość za druga osoba... I może to jednak nie jest nasza druga połówka a nam się tylko tak wydaje bo to już np przyzwyczajenie jest? A może gdzieś na drodze jednak spotkamy druga osobę która będzie na nas tak działać? I co wtedy? :-P pzdr Asia :-)
UsuńTez o niejednokrotnie myslalam, ale z podejsciem, ze nasi narzeczeni to moze nie byc nasza druga polowka, zastanawiam sie czy jest sens tego wszystkiego. Trzeba zalozyc, ze jest a co ma byc to sie okaze:-)
UsuńRoksano nie chcialabys kiedys napisac czegos o mniej "porywajacej" milosci? Bez tych dreszczy przy dotyku, co wg mnie wcale nie znaczy, ze mniej prawdziwej. (Glupie pytanie wiem, ale tez sie zaczelam zastanawiac nad taka miloscia:-))
Witaj Asiu, witaj Meska! Zgadzam się, że miłość może wyglądać bardzo różnie. Wcale nie musi być taka porywająca,żeby być prawdziwa. Z drugiej strony, czy nie fajnie czyta się o takiej niesamowitej? Zwłaszcza, że ja opisuję zwykle początki miłości, kiedy ona jest taka szalona i świeża. Nieprawda, że nie opisuję też trudniejszych i mniej wspaniałych. A ta miedzy Kaśką i Arturem? A Mila i Stefano? Majka i Oskar dopiero się poznali, pobierają się, są na progu... Może ich miłość zmieni się w ciepłe dojrzałe uczucie, a może nie będzie im dane sprawdzić, czy tak będzie? Ja mogę tylko powiedzieć, że znam ten dreszcz emocji. Na początku towarzyszył nam prawie zawsze, a teraz, po latach jest inaczej, ciepło, spokojnie. Jednak, kiedy długo się nie widzimy i tęsknię, powroty dają mi ten dreszcz emocji. Chociaż zdarza się rzadko, dzięki niemu wiem, że także nasze codzienne przytulanie i buziak na powitanie mają sens. Meska, napisałam przecież o drugiej szansie. O miłości po przejściach ;) (patrz Caterina i Fabio). Kromka, nie mam pojęcia, dlaczego znikają komentarze. Ja niczego nie usuwałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Roksana.
Dzięki Roksana za odpowiedź! :) Fakt im więcej się myśli tym gorzej wychodzi bo przestaje się chyba myśleć o tym co się ma i że jest się szczęśliwym a rozmyśla się co by by było gdyby... Ale im więcej czytam takich opowiadań/książek gdzie ta miłość jest taka fascynująca tym bardziej człowiek dostrzega że nasza jest inna, ale chyba nie gorsza.. :) W każdym razie dobrze czasem przelać swe myśli i poddać dyskusji żeby nie zgłupieć :D Dzięki Meska za odpowiedzi :) Czuje się lepiej :) Pozdrawiam, Asia :)
OdpowiedzUsuńZnowu sie usuneło.. pisałam wczesniej z kom teraz spróbuje z laptopa. A propo tematu Meska i Asia mnie spotkała taka miłośc w 2012 roku spotykałam sie z takim chłopakiem gdzie na jego widok miałam motylki w brzuchu na kazdy jego dotyk reagowalam gesia skórka było cudownie chemia była miedzy nami ze hoho ale niestety nam nie wyszło teraz jestem z kims innym nie ma miedzy nami takiej chemi jak ze wczesniejszym partnerem ale i tak go kocham :)
OdpowiedzUsuń