Lek

Lek

poniedziałek, 30 maja 2016

Meteory. W blasku dnia. Rozdział 16

Zamek Ainay-le-Vieil. Grudzień 2014
 
Przyjęcie weselne, podobnie jak przysięga, nawiązywało do tradycji antycznej Grecji. Zamiast tradycyjnego stołu, goście wchodzący do jadalni ujrzeli niskie stoliki, a wokół nich szezlongi i pufy. Na środku zainstalowano płytką sadzawkę. Jednak zamiast fontanny, na kamiennym cokole stała lodowa figura Demeter, bogini plonów i płodności. Na wodzie unosiły się płaskodenne łódki wypełnione kawałkami owoców i kostkami lodu.
Dla młodej pary przygotowano specjalne miejsce pod lekkim baldachimem. Na wpół siedząc, wpół leżąc, Majka oglądała to wszystko, jak piękny, prawie nierealny sen. A jednak nie śniła. Naprawdę odbywało się jej wesele, a obok siebie miała mężczyznę, który w realnym świecie okazał się jeszcze bardziej fascynujący, niż we śnie. Spojrzała na męża. Napotkawszy jej spojrzenie, uśmiechnął się z nieukrywaną radością. Majka opadła na oparcie i przymknęła oczy, chłonąc szmer rozmów pomieszany z sączącą się z niewidocznych głośników muzyką.
- Jestem taka szczęśliwa – westchnęła, czując, że zapach wody kolońskiej Oskara, przybiera na sile. Musiał się zbliżyć, bo po chwili poczuła na policzku jego ciepły oddech – I taka podniecona.
- Oooo? To dobrze – aksamitnie głęboki tembr głosu pieszczotliwie musnął jej ucho – Niestety, musimy jeszcze trochę poczekać. Tak szybko nas nie wypuszczą.
- Nie mówię o tym – roześmiała się, otwierając oczy. Miała twarz Oskara tuż obok swojej – No, o tym też, ale... jestem podniecona naszym odkryciem – szepnęła konspiracyjnie – Może moglibyśmy tam polecieć zaraz po przyjęciu? - oczy jej zalśniły.
Oskar nie odpowiedział od razu. Ujął za to jej brodę i sięgnął do ust. Przez chwilę smakował je, jak dojrzały owoc.
- Musimy zaczekać – westchnął - Ale tylko jeden dzień – dodał, widząc w oczach Majki zawód.
- Coś się stało? - przyjrzała mu się uważnie.
- Nic takiego – skrzywił się lekko – Nie zawracaj sobie tym głowy – dodał lekceważąco.
- Oskar! – spoważniała – Czym mam sobie nie zawracać głowy?
- Naprawdę nie warto...
- Pozwól mi samej ocenić – przerwała mu.
- Skarbie, to nasze przyjęcie...
- No właśnie – nadała swemu głosowi przymilne brzmienie – Przed chwilą obiecałam ci, że będę twoją bratnią duszą, zresztą, usłyszałam wcześniej, że bardzo byś tego chciał – teraz ona położyła mu dłoń na policzku i odwróciła do siebie jego twarz, zmuszając do spojrzenia jej w oczy – Skoro mój mąż musi odłożyć nasz wyjazd w podróż poślubną, to chciałabym wiedzieć, dlaczego.
Oskar przez chwilę mierzył ją wzrokiem. Początkowo jego spojrzenie było pełne oporu i jakby twarde, stopniowo jednak złagodniało. Wreszcie do Majki dotarło, że samodzielny do tej pory Oskar, nie przywykł do dzielenia się ciężarem obowiązków. Czekała cierpliwie.
- Chodzi o tę dziewczynę – powiedział w końcu – Jej mąż poprosił o rozwiązanie ich małżeństwa.
- Mhm... - spróbowała nie okazać, jak nią to wstrząsnęło.
- Uważam, że powinienem to zrobić jak najszybciej... - powiedział powoli – Ale chciałbym ich poddać próbie. Obojgu chodzi tylko o dziecko. Jeśli nie mogą go mieć, to będę wiedział, że postępuję właściwie.
- Czyli chcesz ich zabrać do skały – upewniła się.
- Tak.
- Chcę tam być.
- Nie jestem pewien... - zawahał się – Z drugiej strony, Rada tam będzie...
- Powinnam tam być – nie ustępowała – Oskar, wiem, że chcesz mi oszczędzić patrzenia na cierpienie tych dwojga, ale to bez sensu.
- Dopiero co złożyliśmy przysięgę! - przerwał jej gwałtownie - To powinno być dla nas radosne święto. Nie chcę, żebyś patrzyła jak się rozpada ich małżeństwo – czoło Oskara przeorała poprzeczna zmarszczka.
- Skoro ty możesz, to ja także – odparła ze spokojem – Kocham cię i nic tego nie zmieni. Codziennie rozpadają się jakieś małżeństwa – wydęła usta - Nie wzrusza mnie to – skłamała.
- I co ja mam z tobą zrobić? - spytał z rezygnacją w głosie.
- Hmmm... - już wiedziała, że dopięła swego – To się chyba nazywa partnerstwo?
Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Po chwili jednak spoważniał.
- Jutrzejszej nocy – rzucił cicho – My, Clair i Steve, i Rada.
- Clair? Ta Clair? - Majka nie kryła zaskoczenia. Natychmiast przypomniała sobie, o co, a właściwie, o kogo Oskar pobił się z Johanem.
Oskar pokiwał głową.
- Powiem im – wskazał głową Timothy'ego, pogrążonego w rozmowie z Laurą i Juanem.
- W porządku – Majka spojrzała w przeciwnym kierunku.
W bok od baldachimu nowożeńców rozlokowano rodziców Majki. Julia, napotkawszy wzrok córki, wstała i podeszła do niej.
- Muszę przyznać, że Margaret przeszła samą siebie – stwierdziła, przysiadając obok na puffie.
- To prawda – Majka rozpromieniła się – Tym bardziej się cieszę, że Oskar pozwolił na jej zaręczyny. Zasłużyła na szczęście.
Julia spojrzała córce w oczy.
- Jesteś bardziej dojrzała, niż sądziłam – w jej głosie słychać było nutkę podziwu.
- Chyba tylko w zestawieniu z moją siostrą – roześmiała się Majka – A właśnie! Gdzie ona jest?
- Chyba przeżywa swój pierwszy zawód miłosny – Julia westchnęła, przewracając oczami.
- Och! Nic wczoraj nie mówiła – Majka usiadła prosto – Kim jest ten dupek?
- Zdaje się, że twoim ochroniarzem – kącik ust Julii drgnął lekko.
- Żartujesz! Chodzi o Grega? - Majka odszukała wzrokiem Agnieszkę, pogrążoną w rozmowie z Konstancją. Greg stał w lekkim oddaleniu, ale wprost pożerał ją wzrokiem. Jego muskularne ciało przybrane w tunikę przywodziło na myśl gladiatorów. Naprawdę robił wrażenie. Wyglądało jednak na to, że na wszystkich, poza Agnieszką.
- Chyba wyobrażała sobie więcej, niż powinna – westchnęła Julia – Przejdzie jej. Poza tym, ma czas. Niech się skupi na nauce.
- Masz rację... - przyznała z roztargnieniem Majka – Przepraszam cię na chwilę.
Musnęła policzek Julii i ruszyła do Agnieszki.
- Jak się bawisz? - mrugnęła do niej – Na takiej imprezie chyba jeszcze nie byłaś?
- O tak! - Agnieszka zachichotała – Muszę przyznać, że to przeszło moje wyobrażenia. W ogóle, ten zamek i park... Trafiłaś do raju!
- Trochę tak – Majka roześmiała się odrobinę zażenowana – Niestety, jutro zobaczysz też ciemną stronę. Ceną tego luksusu jest brak prywatności. Serio, będziesz musiała przywyknąć do ochrony – dodała poważnie.
- Jeśli przydzielisz mi dotychczasowego ochroniarza, to zgoda – Agnieszka przygryzła pełną dolną wargę – Całkiem dobrze się bawię w jego towarzystwie. Zwłaszcza nocą – dodała szeptem.
- Zobaczę, co się da zrobić, ale Greg należy do najbliższej ochrony Oskara i to on zadecyduje – Majka przyjrzała się przyjaciółce z uwagą – No, ale skoro jesteś nim poważnie zainteresowana? - zawiesiła głos - W każdym razie nie odrywa od ciebie wzroku.
- Naprawdę? Miałam taką nadzieję – Agnieszka znów zachichotała - Poważnie, nie poważnie. Za dużo się z nim nie pogada, ale przecież nie o to chodzi – dodała, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Chcesz powiedzieć, że dla ciebie to tylko... - szukała właściwego słowa - Taka zabawa?
- Daj spokój! – Agnieszka przewróciła oczami – Nie każdy zakochuje się „do końca życia” w pierwszym napotkanym facecie. Oczywiście, nic nie ujmując Oskarowi – zaznaczyła – Zresztą, ty też wodziłaś na pokuszenie naszego uczelnianego idola. Może nie? - przekrzywiła filuternie głowę – Greg to mięśniak. Jest dobry w tych sprawach, ale przecież za chwilę się rozjedziemy i każdy pójdzie swoją drogą. Zresztą, i tak nie widziałabym nas razem. Żyjemy jakby w światach równoległych. Ty i Oskar to co innego. Jesteście z jednej gliny.
- Ale on się zaangażował – Nagle Majka poczuła się odpowiedzialna za „swojego” człowieka.
- Nie sądzę – Agnieszka zmarszczyła zabawnie zgrabny nos – To duży chłopiec. „He knows the name of the game” - parafrazowała słowa znanej piosenki.
- Aga, ty nic nie rozumiesz – Majka zajrzała przyjaciółce w oczy – Obdarowani traktują sprawy damsko-męskie bardzo poważnie. Chyba jednak powinnaś to z nim obgadać.
- Ale co? - spytała ze szczerym zdziwieniem – Naprawdę przesadzasz! Fajnie nam w łóżku, ale nic poza tym. O czym niby mam z nim gadać?
- Myślę, że on uważa, że go kochasz.
- No chyba kpisz?! Po dwóch nocach?
- Ale poszliście do łóżka!
- No to co? Majka, nie komplikuj prostych spraw – Agnieszka położyła jej dłonie na ramionach.
Majka nie odpowiedziała, ale uśmiech spełzł z jej ust. Może rzeczywiście była z tej samej gliny, co Oskar?
- Jesteście dorośli – powiedziała powoli – Ale jednak będę nalegać, żebyś mu uświadomiła tymczasowość waszego związku, zanim postanowi ci się oświadczyć. Chyba, że zmieniłabyś wtedy zdanie.
Agnieszka patrzyła na Majkę z niedowierzaniem.
- Wiem, co mówię – mrugnęła do niej Majka i zakręciła się w miejscu, po czym ruszyła na poszukiwania Moniki.
Znalazła ją w holu, prawie przyklejoną do szyby ogromnych dwuskrzydłowych drzwi, prowadzących na balkon. Na dźwięk kroków, odwróciła powoli głowę i Majka ujrzała dwoje błyszczących smutnych oczu.
- Hej, mała, chcesz się przeziębić? - stanęła za siostrą i objęła ją ramionami, jakby chciała ogrzać.
Za szybą rozpościerał się widok na oświetlony ogród i przylegający do niego park. W ciepłym blasku ogrodowych latarni widać było pojedyncze ogromne płatki śniegu, łagodnie opadające na żwirowe alejki i zimozielone krzewy.
- Przepraszam – Monika spróbowała się oswobodzić z uścisku – To twój ślub, a ja stroję fochy.
- Naprawdę? Nie zauważyłam – Majka musnęła policzek siostry – Ten zamek wygląda jak z bajki, prawda? Zwłaszcza nocą – uśmiechnęła się.
- Mhm.
- Ale życie tutaj wcale nie jest takie bajeczne – ciągnęła ostrożnie – Kiedy poznałam rodziców i ciebie, miałam taki moment, że poczułam żal do mamy i babci. Wydawało mi się, że coś mi odebrały – umilkła na chwilę, czując, że Monika się spina – Ale im dłużej tu jestem, im lepiej poznaję Zgromadzenie, tym bardziej czuję wdzięczność, że dały mi zwykłe dzieciństwo i dorastanie bez tego całego „bagażu”. Możesz mi wierzyć, lub nie, ale zanim odkryłam swój Dar, moje życie było prostsze.
- A jednak chętnie bym się z tobą zamieniła – w głosie Moniki dosłyszała gniew – Pochodzę z takiej samej rodziny jak ty, a nie mam nawet cienia Daru. Nikt tutaj nawet na mnie nie spojrzy!
Majka uśmiechnęła się do siebie.
- Nikt, czy ktoś konkretny? - spytała cicho.
Monika wypuściła z głośnym świstem powietrze i zaplotła przed sobą ręce.
- Masz siedemnaście lat i wszystko jeszcze przed tobą – Majka zaczęła się nieznacznie kołysać na boki – Jestem od ciebie sporo starsza, a Oskar był właściwie moim pierwszym poważnym chłopakiem.
- Żartujesz? - Monika odkręciła głowę i spojrzała Majce w oczy.
- Wcale nie.
Monika zastygła w bezruchu na dłuższą chwilę.
- Ale to nie zmienia faktu, że nie mogę się z tobą spotykać tak, jak mama czy babcia. Dlaczego ja nie dostałam Daru? - tym razem w jej głosie słychać było żal.
- Bo jesteś jak tato i dziadek. Ja dostałam Dar przy urodzeniu, nie odziedziczyłam go po rodzicach... - nagle Majka poczuła się tak, jakby o czymś zapomniała. O czymś bardzo ważnym. Ściągnęła brwi – Zaraz... skoro Kaliope była jedyną kobietą z pełnym Darem, to musiała mieć mnóstwo córek, bo inaczej, skąd się wzięło tylu ludzi z Darem? No, i musiałyby wyjść za wujów...
- Co? O czym ty mówisz? - Monika przyglądała się Majce podejrzliwie.
- Nic, nic... - Majka potrząsnęła głową, jakby odganiała natrętną muchę – To tylko mój Dar. On mi daje coś więcej niż przemieszczanie się we śnie. Nie umiem nim jeszcze odpowiednio sterować, ale się uczę i czasami odkrywam, że w moim umyśle drzemią całe pokłady jakichś informacji, skojarzeń... Czasem wyskakują, jak diabeł z pudełka... - roześmiała się – Wiem, że gadam jak wariatka, ale dla mnie to też jest zaskakujące. No, wracajmy na salę, bo zdaje się, że nadchodzi pora na tort! - pociągnęła za sobą zdumioną Monikę. W głowie wciąż kołatała jej myśl, że coś przeoczyła w swoich poszukiwaniach.
---
Tort, który został upieczony specjalnie na tę okazję w zamkowej kuchni składał się z trzech ustawionych na sobie krążków różnej wielkości. Jasny biszkopt, nasączany wyśmienitym koniakiem, przełożono domowej roboty konfiturami z wiśni i płatków róży oraz kremem śmietankowym z drobinami prawdziwej wanilii. Na koniec wszystko oblano czekoladą i ozdobiono kwiatami z ręcznie formowanego marcepanu. Na szczycie umieszczono miniaturkę ruin świątyni, w której odbyła się przysięga. Ona również wykonana była z masy marcepanowej.
- Aż żal go było kroić – westchnęła Majka, patrząc na zwinne ruchy zamkowego cukiernika, nakładającego kolejne kawałki na podstawiane mu przez kelnerów talerzyki.
- Mistrzu, Maryann – Laura i Timothy odwołali młodą parę na bok – Chcielibyśmy ofiarować wam prezent ślubny.
- Jeszcze jeden? - Majka nie kryła zaskoczenia.
- Dość wyjątkowy – Timothy spojrzał dyskretnie na boki – To zaproszenie. Postanowiliśmy oboje, że udostępnimy wam zawartość zwojów zamkniętych w naszych komnatach. Raul nie wyraził chęci przyłączenia się, ale możemy udostępnić nasze dokumenty bez jego zgody – sprecyzował.
- Twoje odkrycia mogą zrobić wiele dobrego dla Zgromadzenia – włączyła się Laura – Dlatego uważamy, że skoro Mistrz wspiera cię z całych sił, to my też powinniśmy. Jeśli mieliśmy jakiekolwiek wątpliwości, to teraz ich nie mamy – zakończyła uroczyście.
- Och! Dziękuję – Majka nawet nie starała się ukryć radości – Przysięgam, że wykorzystam je dobrze!
- Doceniam wasz gest – Oskar ujął dłonie Laury i Timothy,ego i uścisnął je serdecznie – Nawet nie wiecie, jakie to dla nas ważne - spojrzał Majce w oczy – Zwłaszcza w tej chwili.

16 komentarzy:

  1. Witajcie Kochani! Wybaczcie długą przerwę, ale byłam w głuszy, gdzie znalezienie przyzwoitego internetu graniczyło z cudem, a pisanie też jakoś mi nie szło ;))) No, ale teraz się poprawiam! Dzięki za Wasze komentarze. Są dla mnie naprawdę inspirujące, ale jesteście na tyle "wciągnięci", że nie bardzo mogę na nie konkretnie odpowiadać, żeby nie popsuć zabawy. Myślę, że ten rozdział troszkę wyjaśni. W następnym będzie raczej gorąco, jak to po ślubie ;))) A potem... zobaczycie! Pozdrawiam, Roksana. PS. Meska, fajnie, że znów widzę Twój podpis w komentarzach. Grafoman, podoba mi się, jak kombinujesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, ale mi milo chociaz nie ukrywam narobilas mi strasznej ochoty jeszcze wiekszej niz zawsze na kolejna czesc,ale lepiej nie bede sie rozpisywac,bo nauki mase przed sesja, a do tego ta obrona. Czesc jak zawsze super.
      Ps. Tez uwazam ze szpiegiem jest Marcus, jakos tak najbardziej mi pasuje

      Usuń
    2. Właśnie to kończę ;P No, chyba nieźle wychodzi... Pozdrawiam, Roksana.

      Usuń
  2. Witaj Roksano. Roksano fajnie że świetnie się bawisz pisząc, a my odpoczywamy czytając. Fajnie że coraz więcej osób komentuje.
    Grafoman ciekawe czy masz rację z tym jakby powiedzieć pierścieniem władzy, a w naszym przypadku skałą.
    Ja jednak uważam że szpiegiem jest Marcus. Swen miał podstawionych ochroniarzy ale w Warszawie, w zamku nie ma takich wejść. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witku, Ty też stawiasz na Marcusa? Och! No cóż, nie mogę niczego zdradzić. Pozdrawiam, Roksana

      Usuń
    2. Witaj. Roksano właśnie Grafomanowi miałem odpisać to co odpisałaś o Swenie i Rossanie. Nie wyrobiłem się bo musiałem lecieć do pracy.
      Ciekawe co robi 3 skała. Może można przekazać dar przez osobę starszą. Pozdrawiam z pracy Wiktor

      Usuń
  3. Witam.
    Troszkę rozczarowała postawa Agnieszki względem Grega. Co do Moniki, to bym się nie przejmował - widziała Grega w stroju "maskującym". Nie rozmawiała z nim, bo nie było czasu, tak że wielka miłość od 1 wejrzenia to bujda. Uczucie rodzi się dopiero jak się ludzie poznają, tworzą więzy przez wspólne przerzycia - tutaj tak nie ma.
    Wiktorze a może jednak ma wejścia do zamku. Swen posiada notatki wyrwane od Roxany a wiadomo gdzie wszystko było przechowywane - u mistrza w zamkowej bibliotece i u Raula.
    Nie za bardzo zrozumiałem tylko czemu Oscar chce zabrać małżeństwo do meteorów. Jeśli interesuje go siła związku (meteoryt nr1), to poniesie porażkę bo Clair ma dar 2 stopnia.
    W przypadku 2 opcji też będzie fail bo jak by Clair była w ciąży to by "detektor" może zadziałał pod dodatkowym warunkiem uczucia (nie wierzę w to bo by mąż nie oddalił kochanej żony). W przypadku meteoru nr 3 to określił bym to metodą "slepego gwałciciela" co też dobrze nie rokuje.
    Jedno mnie zastanawia: Swen chce znaleść sposób na dziecko, oraz kamień by podporządkować sobie dary innych. Czy Majka mogła by obdarować siostrę choć cząstką daru ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grafoman, zaskakujesz mnie! Niezłą analiza i niezły pomysł na koniec, ale... ja już wiem, co się stanie z Moniką, choć Twoje podejście tez mi się podoba. Drobna sugestia: co z tego, że Clair ma dar 2 stopnia? Może skała wykrywa miłość niezależnie od siły daru? A trzecia skała musi na razie zostać niewyjaśniona. Sorry! Aha, Swen znał Rosannę, chciał z nią pracować. Mógł wtedy coś "podciągnąć". Pozdrawiam, Roksana.

      Usuń
  4. Witam
    Co do Clair to masz rację - zasugerowałem się tym że 1 kamień działał na wpełni obdarowanych a drugi na tych z "levelem" drugim. Moja wina.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mam rozmyślania trochę odległe od tematu głównego, otóż Roksana w każdym swoim opowiadaniu umieszcza parę z miłością doskonałą, chodzi mi o to że sam już widok drugiej osoby czy dotyk działa na nich jak narkotyk, czy w życiu też taka miłość się zdarza? Bo osobiście kocham swojego narzeczonego ale nie reaguje tak intensywnie na niego i się zastanawiam czy taka miłość istnieje czy to jednak tylko w opowiadaniach występuje... Przepraszam że tu pozwalam sobie na takie pytania ale nurtuje mnie to już długo i najlepiej u źródła się dowiedzieć :-) pozdrawiam Asia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo :-) i tez zaczelam sie nad tym zastanawiac, ale doszlam do wniosku ze kazdy inaczej na wszystko reaguje. To ze my tak intensywnie nie odczuwamy wszystkiego nie znaczy, ze nasza milosc nie jest prawdziwa... Nie wiem, jak w Twoim przypadku, ale tak mi sie wydaje przynajmniej :-)

      Usuń
    2. Wydaje mi się że prawdziwa choć właśnie się zastanawiam czy ta prawdziwa i jedyna nie powinna się tak przedstawiać, jako szaleńcza miłość za druga osoba... I może to jednak nie jest nasza druga połówka a nam się tylko tak wydaje bo to już np przyzwyczajenie jest? A może gdzieś na drodze jednak spotkamy druga osobę która będzie na nas tak działać? I co wtedy? :-P pzdr Asia :-)

      Usuń
    3. Tez o niejednokrotnie myslalam, ale z podejsciem, ze nasi narzeczeni to moze nie byc nasza druga polowka, zastanawiam sie czy jest sens tego wszystkiego. Trzeba zalozyc, ze jest a co ma byc to sie okaze:-)

      Roksano nie chcialabys kiedys napisac czegos o mniej "porywajacej" milosci? Bez tych dreszczy przy dotyku, co wg mnie wcale nie znaczy, ze mniej prawdziwej. (Glupie pytanie wiem, ale tez sie zaczelam zastanawiac nad taka miloscia:-))

      Usuń
  6. Witaj Asiu, witaj Meska! Zgadzam się, że miłość może wyglądać bardzo różnie. Wcale nie musi być taka porywająca,żeby być prawdziwa. Z drugiej strony, czy nie fajnie czyta się o takiej niesamowitej? Zwłaszcza, że ja opisuję zwykle początki miłości, kiedy ona jest taka szalona i świeża. Nieprawda, że nie opisuję też trudniejszych i mniej wspaniałych. A ta miedzy Kaśką i Arturem? A Mila i Stefano? Majka i Oskar dopiero się poznali, pobierają się, są na progu... Może ich miłość zmieni się w ciepłe dojrzałe uczucie, a może nie będzie im dane sprawdzić, czy tak będzie? Ja mogę tylko powiedzieć, że znam ten dreszcz emocji. Na początku towarzyszył nam prawie zawsze, a teraz, po latach jest inaczej, ciepło, spokojnie. Jednak, kiedy długo się nie widzimy i tęsknię, powroty dają mi ten dreszcz emocji. Chociaż zdarza się rzadko, dzięki niemu wiem, że także nasze codzienne przytulanie i buziak na powitanie mają sens. Meska, napisałam przecież o drugiej szansie. O miłości po przejściach ;) (patrz Caterina i Fabio). Kromka, nie mam pojęcia, dlaczego znikają komentarze. Ja niczego nie usuwałam ;)
    Pozdrawiam, Roksana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Roksana za odpowiedź! :) Fakt im więcej się myśli tym gorzej wychodzi bo przestaje się chyba myśleć o tym co się ma i że jest się szczęśliwym a rozmyśla się co by by było gdyby... Ale im więcej czytam takich opowiadań/książek gdzie ta miłość jest taka fascynująca tym bardziej człowiek dostrzega że nasza jest inna, ale chyba nie gorsza.. :) W każdym razie dobrze czasem przelać swe myśli i poddać dyskusji żeby nie zgłupieć :D Dzięki Meska za odpowiedzi :) Czuje się lepiej :) Pozdrawiam, Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Znowu sie usuneło.. pisałam wczesniej z kom teraz spróbuje z laptopa. A propo tematu Meska i Asia mnie spotkała taka miłośc w 2012 roku spotykałam sie z takim chłopakiem gdzie na jego widok miałam motylki w brzuchu na kazdy jego dotyk reagowalam gesia skórka było cudownie chemia była miedzy nami ze hoho ale niestety nam nie wyszło teraz jestem z kims innym nie ma miedzy nami takiej chemi jak ze wczesniejszym partnerem ale i tak go kocham :)

    OdpowiedzUsuń