Grecja. Grudzień
2014
- Chciałaś
wskazówki – Oskar ostrożnie wyłuskał karteczkę i równie
ostrożnie ją rozłożył - „Mo-ję -slo... slo-łe” -
spróbował przeczytać – To pismo Rosanny i chyba twój
język – podał skrawek papieru Majce.
- „Moje słowa cię
poprowadzą” - przeczytała z trudem panując nad drżeniem głosu
– Słowa? - spojrzała na Oskara, jakby widziała go pierwszy raz
w życiu – Ale jakie słowa? Moje... moje... - zastanawiała się
głośno – Moje, czyli jej... babci Rosanny... No jasne! -
krzyknęła nagle i klepnęła się w czoło – Że też wcześniej
tego nie skojarzyłam! Aristoteles powiedział, że tajemnicę
zabrała ze sobą do grobu!
- Taaak... - Oskar
przyglądał jej się w skupieniu.
- Nie rozumiesz? Ona
ma na grobie napisane słowa! A przecież Obdarowani mają proste
groby bez żadnych napisów! Widziałam grób Nicolasa i
twoich pradziadków i Judith! Nic na nich nie ma, a na grobie
Rosanny są słowa! Babcia Helena mówiła, że wciąż je
powtarzała - przymknęła powieki w skupieniu i wyrecytowała -
„Wiosna, lato i jesień dają nadzieję. Zima ją odbiera”.
- Może masz rację,
ale... - Oskar wziął od niej karteczkę i obejrzał dokładnie ze
wszystkich stron – Co te słowa znaczą? Jak mają pomóc
odnaleźć drzwi?
- Muszę porozmawiać
z Agnieszką. Niech szuka w Meteorach czegoś o porach roku. Jakiegoś
związku!
- Byle dyskretnie –
przypomniał jej Oskar – Każę Johanowi wyłączyć sprzęt.
- Nie! Zaczekaj... -
Majka zastanawiała się przez chwilę – Muszę się zobaczyć z
Manuelą, Akosem i Gregiem.
- To nie jest
najlepszy pomysł.
- Trudno –
wzruszyła ramionami – Mówiłeś, że Timothy'ego nikt nie
zaczepi. W jego zamku powinno być bezpiecznie.
Oskar westchnął
ciężko, ale już nie próbował jej powstrzymywać. Złożył
karteczkę i po chwili zastanowienia wsunął ją do wewnętrznej
kieszeni marynarki. Musiał przyznać, że entuzjazm Majki był
zaraźliwy. Wątpliwości, którymi się z nią niedawno
podzielił, jakby przybladły. Wiedział, że Rosanna nie chciała,
by ktokolwiek odkrył tajemnicę Daru, ale najwyraźniej pod koniec
życia zmieniła zdanie. On też czuł, że to może być znak. Tyle,
że był on skierowany do Majki, a nie do niego. Najlepiej świadczył
o tym język, jakiego użyła Rosanna.
- No dobrze –
popatrzył w ogromne, pełne nadziei różnokolorowe oczy –
Ty tu rządzisz.
---
Raul przechadzał
się po swoim gabinecie, chcąc uspokoić zszarpane nerwy. Dużo go
kosztowała rozmowa z Maksymilianem Lowrensem i jego córką,
Anastazją. Kiedy przybyli, wyczuł, że to nie jest kurtuazyjna
wizyta, ale nie spodziewał się, że aż tak nie jest!
- Raul? - Abigail
zapukała cicho do jego drzwi.
- Nie teraz, skarbie
– spróbował nie okazać, jak bardzo jest zdenerwowany. Nie
miał ochoty dzielić się z żoną tym, co usłyszał – Zostaw
mnie samego. Mam pilną sprawę do załatwienia.
Poczekał, aż jej
kroki ucichną na końcu korytarza i opadł na fotel. Ułożył się
wygodnie, po czym przymknął powieki. Ledwie to zrobił, wokół
jego postaci zalśniła złocista poświata i zniknęła równie
szybko, jak się pojawiła.
---
- Ojcze! - Juan
powitał go serdecznie, ale z nutą zaskoczenia w głosie –
Przywołałeś mnie tak niespodziewanie...
- Musimy
porozmawiać bez świadków – w głosie Raula wyczuwało się
napięcie.
- Jeśli chcesz
wracać do kwestii mojego rozstania z Athiną...
-Nie! - przerwał
synowi dość bezceremonialnie – Choć nie ukrywam, że nie
pochwalam tego, co zrobiłeś.
- Mówiłem
już, że mam swoje powody! - Juanowi najwyraźniej nie podobał się
sposób, w jaki traktował go ojciec i postanowił dać mu to
odczuć – W pewnych kwestiach już ci nie podlegam.
- Wiem – odparł
oschle Raul – Ale nie zapominaj, kim jesteś. Gonzagowie są równie
starym i znamienitym rodem, jak Lowrensowie.
- Czytaliśmy te
same księgi – Juan nie pozwolił się wytrącić z równowagi
– Cowendishowie i Sperowie są nam równi, a nie zgłaszają
pretensji.
- A więc matka
ma rację – Raul wykrzywił usta – Ty naprawdę zaprzedałeś
duszę młodemu Lowrensowi!
- Mistrzowi,
jeśli już – poprawił go spokojnie Juan – Moja dusza ma się
dobrze i nikomu jej nie zaprzedałem.
- Synu – Raul
położył mu dłonie na ramionach – Jesteś naszym jedynakiem. Ze
względu na ciebie podjąłem niebezpieczną grę i mogę za nią
zapłacić wysoka cenę, ale jeśli to ma ci zapewnić przyszłość...
- Ojcze, nie
prosiłem o to. Sam zapewnię sobie przyszłość, jakiej chcę,
albo... - zawahał się – Jaka będzie możliwa.
Raul westchnął
ciężko i popatrzył na syna z wyrazem zatroskania. Po chwili jego
usta wykrzywił jednak grymas gniewu.
- Chodzi o
Maryann, prawda? - nie zabrzmiało to jak pytanie.
Juan nie
odpowiedział.
- Miałeś ją
tutaj. Na wyciągniecie ręki. Mogłeś wykorzystać swój Dar
– Raul aż się zachłysnął – Gdybyś posłuchał matki! Ale
nie! A teraz co zrobisz?
Juan nadal
milczał, tylko jego oddech stał się jakby płytszy.
- No, to
posłuchaj! Ubezpieczyłem się i na taką okoliczność. Zadbałem,
by młody Lowrens nie panował tak długo i tak szczęśliwie ja
dziadek, ale to wszystko runęło! Teraz już nic nie jest pewne! -
jego gniewny głos odbił się od zamkowych murów.
- Co ty mówisz?
- oczy Juana rozszerzyły się w wyrazie zdumienia, przechodzącego w
przerażenie – Co ty mówisz? - chwycił ojca za ramiona i
potrząsnął nim.
- Jeśli ona
odkryje tajemnicę Daru, zapanuje nad nami wszystkimi z mocą, jakiej
jeszcze nie widziałeś! Ona może być spadkobierczynią Caliope!
Jest nią! I to Lowrens, a nie Gonzaga spłodzi z nią dzieci. To
mówię! - Raul ścisnął nadgarstki syna, zmuszając go do
wyprostowania palców – A mogłeś zająć jego miejsce, albo
przynajmniej stanąć pomiędzy nimi.
- To tak nie
działa – Juan spojrzał Raulowi głęboko w oczy – Przecież to
wiesz.
- Wiem! - rzucił
gniewnie – Ale i tak jestem wściekły! A teraz jeszcze muszę ci
przekazać klucz.
Zdumienie odbiło
się na twarzy Juana.
- Musisz? -
przełknął głośno ślinę.
- Zostałem o to
poproszony i nie mogę odmówić, jeśli chcę zachować twarz
– wycedził przez zęby – Maryann odkryła już mnóstwo
rzeczy. Jej Dar to kopalnia wiedzy, a Rosanna zostawiła jej duży
spadek.
Juan pokiwał w
zamyśleniu głową.
- Zwołałem
strażników kluczy na jutrzejszą noc. Tuż po zmierzchu
otrzymasz klucz – Raul odchylił głowę i poruszył szyją, jakby
chciał rozciągnąć obolałe mięśnie – Pamiętaj kim jesteś!
Stoi za tobą potężny ród. Nie zawiedź go.
- O to możesz
być spokojny – po twarzy Juana błąkał się zagadkowy uśmiech.
Śnię. Kuchnia
Anastazji wydaje mi się ogromna w porównaniu z naszym
hotelowym pokojem. Jak łatwo przyzwyczaić się do luksusu –
uśmiecham się do swoich myśli.
- Maryann! -
Manuela reaguje na mój widok tak, jakby nie widziała mnie ze
dwa tygodnie, a nie jeden dzień.
- Miło, że się
cieszysz, ale... - urywam na widok jej miny – Co się dzieje? -
oglądam się na Anastazję.
- Ktoś usiłował
podążyć za Timothy'm, kiedy sprawdzał te wysadzone ujęcia wody –
mówi z powagą – Oczywiście nieudolnie, ale musicie być
ostrożni. Swen nie śpi.
Oskar kiwa
głową, a na jego twarzy widzę jakby cień złośliwego uśmieszku.
- Co to ma
znaczyć? - opieram dłonie na biodrach – Wysłałeś tam
Timothy'ego? A gdyby coś mu się stało?
- Jemu?! - teraz
Anastazja patrzy na mnie z takim samym uśmiechem – Niech się ten
dupek cieszy, że mój mąż nie miał czasu się nim zająć.
Bardziej mnie martwi, że to była pułapka zastawiona na ciebie –
spogląda na Oskara – Na was oboje – poprawia się.
- Och, Maryann,
dużo ryzykujesz przybywając tutaj – Manuela załamuje ręce.
- No, nie
przesadzaj – Anastazja macha lekceważąco ręką – Do naszego
zamku nie zbliża się nikt nieproszony – w jej głosie słychać
dumę.
- Dar siły, co?
- zerkam na nią i nie mogę powstrzymać uśmiechu. Kidy mówi
o Timothy'm jest taka inna. W ogóle, mam wrażenie, że jakby
odmłodniała - A Konstancja? Jest bezpieczna? - nagle przychodzi mi
do głowy, że ona może być zagrożona. Tak mi czasem przypomina
Monikę i jej fochy!
- Ma zakaz
śnienia. Obiecałam jej, że jeśli będzie grzeczna, to pojedzie do
waszego zamku. Zdaje się, że umawiały się z twoją siostrą na
wspólne ferie – mruga do mnie.
- Nie
wiedziałam... - wzdycham – Monika tęskni za Darem. Ma poczucie
krzywdy.
- Może jak
zobaczy, ile dochodzi nowych obowiązków i zakazów, to
jej przejdzie? - Anastazja wprost tryska humorem. Nie poznaję jej!
- Zacznijmy –
przerywa nam Oskar – Nie możemy tu sterczeć w nieskończoność.
Dziewczyny przekażą Akosowi i Gregowi to, co ich ominie.
- Dziewczyny? -
Anastazja łapie Oskara za słówko – Co to za słownictwo,
Mistrzu?
- Mój
wpływ – parskam śmiechem – No dobra – poważnieję – Mamy
wskazówkę, jak szukać właściwego miejsca...
- Och!
- Spokojnie. To
dość zawiłe, ale wydaje się pewne. To fraza: „Wiosna,
lato, jesień dają nadzieję. Zima ją
odbiera” -
recytuję – Musimy szukać jej w monastyrach, albo nazw pór
roku... Manuela, przetłumacz to na grecki. Może Timothy mógłby
to podać Agnieszce? Tylko w największej tajemnicy – mówię
z naciskiem – Nikt poza nami i Agą nie może się o tym
dowiedzieć. Nawet pozostali strażnicy kamieni, i nikt z zamku... -
zerkam na Oskara.
-
Z wyjątkiem dziadka, ale nie dziś – przytakuje mi.
- Ánoixi,
kalokaíri, fthinóporo dínoun elpída .
Cheimónas lamvánei – mówi
powoli Manuela – Tak brzmi tłumaczenie.
- Co takiego?
Powiedz to jeszcze raz! - brzmi znajomo, ale... Nie mogę uwierzyć!
- Ánoixi,
kalokaíri, fthinóporo dínoun elpída .
Cheimónas lamvánei –
powtarza.
-
To brzmi, jak nazwy kamieni, kamieni-kluczy! - spoglądam na twarze
zdumionych, Anastazji i Oskara - Kalokaíri.
Tak się nazywa kamień Timothy'ego,
prawda? A ten od Laury, to Ánoixi.
Wiem, bo pozwoliła mi otworzyć komnatę.
A ten w zamku Juana to fthinóporo,
chociaż trochę inaczej to wymawiał! O
rany! - gorączkuję się – Czy to znaczy, że mój nazywa
się cheimónas?
- To oznacza zimę
– głos Manueli brzmi nieswojo – Och Maryann... - zakrywa dłońmi
usta - Ánoixi to
wiosna, kalokaíri to
lato, a fthinóporo to
jesień.
- To chciała mi
powiedzieć? To przekazać? Ale co to znaczy? - wsuwam palce we włosy
i pocieram skórę na głowie. Tu mam szukać? W tych
komnatach? - Wiosną ludzie się zakochują... - myślę na głos –
Latem dojrzewają owoce – odruchowo zerkam na brzuch Manueli. A
jesienią? O co w tym chodzi? Oskar, musimy jeszcze raz porozmawiać
z dziadkiem. Rosanna musiała wiedzieć!
- Nie dziś –
kręci głową – Za duży tu ruch.
- Manuela, zapisz
mi to – proszę – Będziemy tego szukać w meteorach. Niech Aga i
Greg też szukają.
- Z tłumaczeniem?
- pyta, ale ja kręcę głową.
– Wystarczy sam
grecki tekst.
- Akos na razie
zostanie tutaj z tobą – mówi nagle Oskar.
Jak na zawołanie
zjawiają się Akos i Greg, w towarzystwie Timothy,ego. Posyłam im
pytające spojrzenie.
- Co za
niespodzianka – Timothy nie wygląda na ucieszonego naszą wizytą
- Był ważny
powód – rzuca od niechcenia Oskar. Mimo, że to tylko jedno
zdanie, ale i tak wszyscy są pod wrażeniem. Mistrz się nie
tłumaczy. Nigdy!
- Akos nie
powinien na razie opuszczać tego Azylu – mówi po chwili
Timothy – A Grega odstawię bezpiecznie – zerka wyczekująco na
Oskara – Ile azyli znaleźliście?- rzuca do chłopaków.
- Dziewięć –
odpowiadają chórem.
- Czyli razem, to
jedenaście... Zaniesiesz coś Agnes – mówi powoli Oskar,
kiwając głową, jakby chciał potwierdzić słowa swego wuja –
Żaden nie w pełni Obdarowany z naszej grupy nie będzie na razie
śnił. Rozumiem, że stąd możemy czmychnąć niezauważeni?
- Wszyscy wiedzą,
jak traktuję intruzów – Timothy szczerzy zęby w krótkim
uśmiechu, ale zaraz poważnieje – Jest bezpiecznie.
- To dla ciebie –
Manuela wręcza mi niewielką kartkę, a drugą podaje nieśmiało
Timothy'emu.
Patrzę na rząd
dziwnych liter: „Άνοιξη,
καλοκαίρι, φθινόπωρο δώσει ένα δώρο.
Χειμώνας λαμβάνει”. Nie
wygląda znajomo, a właściwie tak. Pełno takich napisów w
monastyrach. Tylko, jak znaleźć ten naprawdę podobny?
- Do zobaczenia –
Anastazja obejmuje mnie mocno.
- Do
zobaczenia... - przyglądam jej się uważnie. Jest w niej coś...nie
wiem, co. Całuję ją serdecznie w policzek. Manuelę też.
- Wracajmy –
szepczę do Oskara.
Witajcie. Och Roksano cześć jest wspaniała. Czytałem z zapartym tchem. Ale się dzieje. Oż to wredny Gonzaga. Juan mnie zastanawia. Czy nie ma ukrytego celu na zbliżeniu się do Majki i Oskara. Anastazja jest wspaniała.
OdpowiedzUsuńRoksano dziękuję za tak szybko dodaną cześć. Pozdrawiam Wiktor
Witku, jesteś niezawodny! Zastanawiałam się właśnie, czy ktoś w ogóle tu zajrzy przed weekendem. Pozdrawiam, zaskoczona Roksana.
UsuńZaglądamy, zaglądamy tylko mało kto się odzywa�� Ale skoro już jestem to ci powiem, że uwielbiam twoje opwiadanie i z niecierpliwością czekam na cd. Gratuluję talentu i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKasiu, jeśli czasem zaglądasz, to znów sięgnęłam po Here with me Susie Suh i znów uratowała mnie przed utknięciem w niemocy ;) Piszę, kasuję, piszę, kasuję... Ale teraz już głównie piszę. Postaram się dodać coś jutro. Pozdrawiam Wszystkich cierpliwych, Roksana.
OdpowiedzUsuń