Meteory. Grudzień
2014
Majka stała w
korytarzu prowadzącym do tajemniczej komnaty we wnętrzu góry.
Nasłuchiwała oddalających się kroków czterech osób.
Greg prowadził w dół Swena. Towarzyszyli im Oskar i Timothy.
Kiedy kroki prawie ucichły wychyliła głowę na zewnątrz i
uśmiechnąwszy się do obserwujących ją ochroniarzy, sięgnęła
po tkwiący w zagłębieniu owalny kamień. Gdy tylko stracił
kontakt z podłożem, kamienna płyta posadzki drgnęła i zaczęła
sunąć, zmniejszając światło wyjścia. Majka bez słowa cofnęła
się w głąb korytarza. Po dłuższej chwili otoczyły ją
ciemności, ale gdy tylko kamienne drzwi domknęły się z głuchym
odgłosem, poczuła nagły przypływ energii i jej oczy bez trudu
przystosowały się do braku oświetlenia. Dar działał bez zarzutu.
Właśnie dlatego nie mogli pozostawić Swena sam na sam z Gregiem,
który górował nad nim siłą fizyczną, ale Darem nie
mógł się równać. No, ale wkrótce miał
otrzymać część tego Daru, pomyślała i ruszyła powoli w dół.
Już, już miała oderwać się od podłoża, by korzystając ze
swych zdolności, pomknąć krętym przejściem, gdy poczuła coś
dziwnego. Było to jakby dotknięcie jej umysłu. Dotknięcie? Nawet
nie! Muśniecie ledwie.... słabe i delikatne, ale jednak. Zatrzymała
się w pół kroku. Spróbowała skupić na tym całą
swoją uwagę, ale zniknęło. Westchnęła z rezygnacją i pomknęła
w dół.
Komnatę wypełniała
spora grupa obdarowanych. Laura i Juan zajęli miejsca tuż przy
skale, nieco z tyłu stali Timothy i Maksymilian Lowrens, a pomiędzy
nimi Swen, zerkając za pozostałych spode łba. Nieco z boku
ustawili się pozostali członkowie Rady. Pod ścianą naprzeciw
wejścia stali ci, którzy mieli otrzymać cząstki daru i
Helena, trzymając kurczowo za rękę Monikę. Oskar zatrzymał się
przy wejściu. Wszyscy czekali tylko na nią.
- Wszystko w
porządku? - Oskar spojrzał na Majkę z niepokojem.
- Tak, chyba tak...
- odparła trochę niepewnie – W porządku – przywołała na
twarz blady uśmiech.
Oskar powoli
odwrócił się do zgromadzonych.
- Skoro jesteśmy
już wszyscy, czas zaczynać. Heleno, Moniko, podejdźcie – skinął
głową Majce, przekazując jej głos.
- Musicie stanąć
po przeciwnych stronach „naczynia” – zaczęła drżącym głosem
– Czy obie jesteście pewne swoich decyzji?
- Tak – odparły
niemal równocześnie.
- Zaraz! - Michael
wysunął się nieśmiało przed szereg – Wybacz Mistrzu, ale czy
ja dobrze rozumiem? Heleno, oddajesz swój Dar? Jesteś na to
gotowa? Ile ty masz lat?
- Michaelu! - Oskar
ściągnął brwi. Pod jego surowym spojrzeniem, Michael schował
głowę w ramiona, jakby chciał się wydać mniejszy.
- Pozwól mi
wyjaśnić – Helena posłała Oskarowi łagodne spojrzenie – Moja
druga wnuczka nie ma ani krzty Daru, a bardzo go pragnie. Ja z kolei
całe życie się nim cieszę, choć głównie dla własnych
korzyści. Mój mąż przyjął moją „inność” z
cierpliwością i zrozumieniem, i nie skarżył się przez te
wszystkie lata. Teraz chciałabym poświęcić pozostały mi czas
jemu. Jest tego wart... - oczy zalśniły jej łzami – Dlatego
oddaję mój Dar bez żalu – zakończyła.
- Więc ty nie
umrzesz? - w głosie Michaela słychać było zdumienie.
- Moja wnuczka
twierdzi, że nie – Helena spojrzała ufnie na Majkę.
Ta pokręciła
głową, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Jakaś tkliwość
chwyciła ją za gardło. Spojrzała na Monikę. Jej zwykle pogodne
oczy lśniły podnieceniem, ale gdzieś na ich dnie dojrzała lęk.
- Monika, nie będzie
odwrotu – Majka spoważniała jeszcze bardziej.
- Jestem gotowa –
odparła trochę zbyt głośno. Ukradkiem zerknęła w stronę Grega.
Miała nadzieję, że nikt tego nie zauważy. On jednak pochwycił
jej spojrzenie. Zmarszczył brwi.
Helena uśmiechnęła
się do wnuczki, jakby chciała dodać jej otuchy i pierwsza położyła
dłonie na skale. Monika poszła w jej ślady.
- Robi się ciepła
– wyszeptała ze zdumieniem i spojrzała na starszą siostrę.
- Skupcie się na
tym, co chcecie zrobić – Majka odzyskała wreszcie pewność
siebie – Zamknijcie oczy, jeśli to wam pomoże. Skała powinna
połączyć was czymś w rodzaju mostu...
- Trzyma mnie! -
jęknęła Monika.
- Mnie też – głos
Heleny brzmiał spokojniej.
Wszyscy wokół,
nie wyłączając Swena wstrzymali oddech.
- Babciu Rosanno,
błagam, pomóż... - Majka mamrotała do siebie tak cicho,
żeby nikt nie mógł jej usłyszeć.
Nagle znów
poczuła, to co wcześniej przy drzwiach. Tym razem wyraźniej.
Skupiła się na tym. Ktoś przy niej był.
- Babciu? - szepnęła
bezgłośnie. Czyżby jej prośba o pomoc została wysłuchana?
- Och! - rozległy
się ciche przytłumione okrzyki.
Majka zamrugała
szybko. Helena i Monika stały po przeciwnych stronach skały,
oglądając swoje dłonie.
- Już? - spoglądały
niepewnie to na Majkę, to na Oskara.
- Spróbuj
mnie przyciągnąć do siebie, nie ruszając się z miejsca –
nakazała Monice Majka i po chwili poczuła niezdarną próbę
swojej siostry – Udało się! - wykrzyknęła radośnie – Udało
się – powtórzyła już spokojniej, zwracając się do
wszystkich – Babciu? - spojrzała z niepokojem na Helenę, która
zachwiała się, jakby straciła siłę w nogach.
Zanim ktokolwiek
zdążył zareagować, stojący najbliżej Akos, przyskoczył do niej
i podtrzymał ją za ramię.
- Nic mi nie jest –
wykrztusiła – Po prostu... to takie dziwne uczucie. Jakby nagle
zabrakło mi sił. Tymczasem Monika, nie zważając na innych,
okrążyła skałę i podbiegłszy do Heleny, objęła ją w pół.
- Dzięki ci,
dzięki, dzięki! - powtarzała ze łzami w oczach – Jesteś
najukochańszą, najlepszą babcią na świecie!
Helena gładziła
jej jasne włosy, z ciepłym uśmiechem. Majka otworzyła usta, by
coś powiedzieć, ale Oskar ją uprzedził.
- Powinniśmy
kontynuować – przypomniał jej łagodnie.
Majka kiwnęła
głową.
- Tym razem będzie
trudniej – popatrzyła mu głęboko w oczy – Będziesz musiał
odebrać Dar i skierować go do wybranych – spojrzała na Manuelę,
Grega i piątkę młodych kobiet, stojących pod ścianą. Po chwili
dołączyła do nich Monika.
- Dam radę –
mruknął cicho, tak, by tylko Majka go usłyszała –
Przyprowadźcie go – skinął Timothy'emu i Maksowi.
Swen próbował
stawić opór, lecz niewidzialna siła popchnęła go w stronę
Oskara.
- Doczekałeś się
swojej zemsty! – rzucił mu w twarz z nienawiścią w głosie.
- Mylisz się –
głos młodego Mistrza zabrzmiał zadziwiająco spokojnie – Gdybym
chciał zemsty, już byś nie żył.
- Chcesz mi odebrać
Dar! – Swen zacisnął pieści.
- Tak, ale to nie
zemsta. Nie zasługujesz na Dar, a poza tym jesteś zagrożeniem dla
Zgromadzenia.
- Nie możesz tego
zrobić! - krzyknął Swen - Nie będę żył jak zwykły człowiek!
- Masz na rękach
krew obdarowanych i niewinnych ludzi, którzy zginęli w twoim
zamachu – ciągnął Oskar, ignorując jego protesty – Dlatego
nie będziesz żył jak zwykły człowiek. Miałem cię zesłać na
bezludną wyspę, gdzie pozostałbyś do końca życia, ale zmieniłem
zdanie...
- Więzienie? -
rzucił Swen grobowym głosem.
Majka spojrzała na
Oskara ze zdziwieniem. Zmienił zdanie? Swen nawet bez daru mógł
być groźny, zwłaszcza w takim środowisku.
- W zamachu zginął
mężczyzna, który miał żonę i czworo dzieci. Sprawiłem,
że jej brat przygarnął ją pod swój dach, ale potrzebuje
siły roboczej. Zostaniesz jego poddanym...
Ciche szmery
niedowierzania odbiły się od kamiennych ścian.
- To nomadzi. Żyją
na pustyni, pasając stada kóz. Całymi miesiącami nie widzą
innych ludzi. Pomożesz im przeżyć.
- Nie zgadzam się!
- ryknął Swen.
- Trafisz tam, czy
się zgadzasz, czy nie. Od ciebie będzie zależało, czy przeżyjesz
– głos Oskara zabrzmiał twardo – Zapewnisz byt dzieciom tego,
który przez ciebie zginął. Memu ojcu i Judith już niczego
nie potrzeba.
Oskar podszedł do
więźnia i ujął jego nadgarstki, po czym ucisnął je tak, że
dłonie nieszczęśnika rozprostowały się i trafiły wprost na
skałę.
- Nie! - krzyknął
Swen, ale umilkł nagle, kiedy Oskar wykonał ręką ruch, jakby go
kneblował.
- Połóżcie
dłonie po przeciwnej stronie – Majka drżącym głosem zwróciła
się do wybranych przez Radę obdarowanych.
- Zaczekajcie! -
Michael podszedł do Manueli i ujął jej dłoń – Masz pod sercem
mego wnuka. Nie chcę, by to niewinne dziecko dostało choćby
odrobinę daru od tej kanalii – posłał Swenowi pełne pogardy
spojrzenie – Nie jestem jeszcze gotów rozstać się z
życiem, ale wasze dziecko ma Dar, choć niepełny. Dopełnię go,
zanim stanie się pełnoletnie. Przysięgam – spojrzał na Akosa.
- Dziadku! - Akos
zrobił krok w jego stronę.
- Mistrzu, wybacz...
- Michael wbił wzrok w Oskara, który przyglądał mu się z
uwagą.
- Jeśli Akos i
Manuela się zgodzą... - zawiesił głos.
Manuela położyła
dłonie na ledwie zarysowującym się brzuchu i podniosła wzrok na
Akosa.
- To twoje dziecko –
wyszeptała – Decyduj.
- Nasze – poprawił
ją – Nie będę ukrywał, że przyjmuję twoje słowa z radością
– położył dłoń na ramieniu Michaela – Niech tak będzie.
- Zgoda – Oskar
spojrzał na pozostałą siódemkę – Czy Rada zgadza się,
by Greg otrzymał to, co miało dostać dziecko i został w pełni
obdarowanym?
- Mistrzu?! - Greg
nie potrafił ukryć zdumienia. I tak czuł się wyróżniony
tym, że Rada przyznała mu część Daru, jako jednemu mężczyźnie.
Pierwszeństwo miały obdarowane trzeciego rzędu, które nie
miały szans na przekazanie dzieciom Daru. Teraz miało się to
zmienić.
- Zgadzamy się –
decyzja zapadła wyjątkowo szybko i zgodnie.
- Dłonie na skałę
– polecił Oskar.
Mimo, iż skała
była pokaźnych rozmiarów, osiem par dłoni pokryło prawie
całą jej powierzchnię, pozostawiając jedynie niewielki kawałek
dla Oskara. On nie spiesząc się, stanął pomiędzy Swenem, a
stojącą na skraju Moniką i położył dłonie na kamieniu. Nagle
poczuł ciepło bijące z jego wnętrza. Skała zadziałała jak
magnes, przyciągając do siebie dłonie niewidzialną siłą. Znał
to uczucie. Przymknął oczy i spróbował przywołać z
pamięci obraz ogromnej ciemnej kropli gęstej cieczy. Wyczuł
energię tkwiącą w ciele Swena i skupił się na niej. Prawie
widział, jak spływa do kamiennego naczynia, z którego mieli
czerpać wybrańcy.
Majka spod
półprzymkniętych powiek śledziła twarz Oskara.
- Pomóż mu,
pomóż mu babciu – powtarzała, jak mantrę.
Nagle uzmysłowiła
sobie, że doznaje znajomego uczucia. Już po raz trzeci, odkąd
zamknęła drzwi komnaty. Zastanowiła się nad tym, zapominając na
chwilę o skale i zgromadzonych wokół niej ludziach. Czuła
czyjąś obecność. Tak naprawdę, towarzyszyła jej ona przez cały
ten czas! Po prostu w chwilach, gdy była skupiona na bieżących
wydarzeniach, nie zwracała na nią uwagi. Wyciszając się,
odczuwała ją mocniej.
- Kim jesteś? - czy
ona to powiedziała? Zacisnęła powieki.
- Ach! - dobiegło
ją kilka zaskoczonych głosów. Przestraszyła się. Zamrugała
szybko, próbując przywrócić oczom ostrość widzenia.
Ku jej zdumieniu, zamiast na Oskara i pozostałych, wszyscy patrzyli
na nią.
- Co... co się...?
- wyjąkała zalękniona.
- Maryann! -
Anastazja pierwsza odzyskała głos – Masz w sobie Dar! Dar
dziecka!
- Och! - Majka
odruchowo spojrzała w dół, na swój płaski brzuch,
ale zaraz oprzytomniała – Oskar? - szepnęła i zamarła.
Oskar oderwał
dłonie od skały i uniósł je w górę, otwierając
jednocześnie oczy o nieobecnym spojrzeniu. Pozostali zrobili to
samo. Swen zatoczył się do tyłu, ale Timothy chwycił go za ramię.
Członkowie Rady, jak na komendę zwrócili się w ich stronę.
- Mój Dar –
jęknął Swen – Nie czuję go!
- Taki los spotka
każdego, kto zabije człowieka, nieważne, czy obdarowanego, czy
nie. Nie ma dla ciebie miejsca wśród nas – głos Oskara
zabrzmiał twardo – A wy, choć otrzymaliście Dar od złego
człowieka, korzystajcie z niego dobrze. Będziemy się wam
przyglądać.
- Mistrzu, nie wiem,
jak ci odpłacę... – niski głos Grega przybrał dziwnie miękkie
brzmienie. Olbrzym powoli osunął się na kolana, a w jego oczach
odbiło się uwielbienie.
- Nie klękaj przede
mną – Oskar wyciągnął do niego dłoń – Jesteś mi równy.
Wy także – spojrzał na pozostałych – Nie oczekuję poddaństwa,
a jedynie przestrzegania naszych praw. Chciałbym częściej
nagradzać, niż karać – stwierdził z powagą - Ale nie
wystawiajcie mnie na próbę – dodał już swobodniej.
Monika zachichotała
cicho, ale umilkła zganiona wzrokiem przez Helenę.
- Oskar... - Majka
zrobiła krok w jego stronę.
Spojrzał na nią i
w jego oczach pojawiło się najpierw zdumienie, a potem radość.
- Moja piękna -
wyciągnął do niej ręce – Moja kochana!
Kiedy otoczyły ją
silne, opiekuńcze ramiona, nie potrafiła powstrzymać emocji. Łzy
wypełniły jej oczy i spłynęły po policzkach.
- Czy to wszystko
musi się dziać naraz? - łkała ze ściśniętym gardłem.
- My już tak chyba
mamy – Oskar gładził jej włosy – Już
dobrze. Już po wszystkim. Moja słodka mała dziewczynka – zajrzał
w jej pełne łez oczy – Widzisz? Mówiłem, że wiem, co
robię – rozciągnął usta w łobuzerskim uśmiechu.
Dopiero po dłuższej
chwili, kiedy Majce udało się nieco uspokoić, podeszli do nich
inni obdarowani, żeby złożyć gratulacje. Nikt już nie zwracał
uwagi na Swena.
- Ale nam
zrobiliście niespodziankę – Manuela objęła ją i ucałowała
serdecznie.
Z boku podszedł
Juan.
- Nie będę
ukrywał, że chciałem być na miejscu Oskara – szepnął tak
cicho, żeby tylko Majka go usłyszała – Może jednak i mnie
Natura da trochę szczęścia? - dodał z zagadkowym uśmiechem.
- Pozwól, że
i ja cię uściskam – stary Mistrz wyciągnął przed siebie
kościste dłonie – Teraz już jestem spokojny – jego twarz
rozjaśnił uśmiech.
Majka spojrzała
niepewnie na Oskara, ale ten pokręcił nieznacznie głową.
Najwidoczniej nie chciał zakłócać dziadkowi radosnej
chwili. Mogli mu przecież powiedzieć później, że dziecko
jest dziewczynką z pełnym Darem. Majka ukradkiem spojrzała na
Anastazję. Może jej dziecko przyjmie od Maksa Dar?
- Uciszcie się! -
Oskar stanął przed zgromadzonymi i podniósł w górę
dłoń – Uważam ceremonię za zakończoną. Podzielcie skałę na
części. Niech od tej pory pomagają obdarowanym podejmować ważne
decyzje. A kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, zbierzemy się i znów
ją połączymy. Nie nadużywajmy jej mocy.
Jego słowom
towarzyszyło aprobujące kiwanie głowami.
- Niech strażnicy
chwycą za brzegi – poleciła Majka, po czym stanąwszy pomiędzy
nimi, uderzyła trzykrotnie zaciśnięta pięścią w sam środek
kamienia. Skała zadrżała i na jej powierzchni pojawiły się
promieniste pęknięcia – Zabierzcie wasze skarby do komnat. Niech
dobrze nam służą – powiedziała z przejęciem.
Strażnicy
ostrożnie rozdzielili skałę. Laura i Timothy zniknęli na chwilę,
by korzystając z właściwości komnaty odłożyć kamienne
fragmenty na miejsca. Juan chciał pójść w ich ślady, ale
powstrzymał go Maksymilian Lowrens.
- Pozwól –
ujął skałę w dłonie i przez chwilę ważył ją, jakby chciał
sprawdzić, czy da rade ją utrzymać. Juan puścił kamień i stanął
niezdecydowany – Marianno – stary Mistrz uśmiechnął się do
Majki promiennie i wyciągnął przed siebie skałę, zachęcając
ją, by położyła na niej dłonie.
Nie wiedziała, co
robić. Odmawiając, sprawiłaby mu przykrość. Zrobiła mały krok
w jego stronę. Spojrzała na Michaela. Ta skała tak nie działa,
więc nic się nie stanie, pomyślała i zrobiła to, o co Maks ją
poprosił. Skała nagle rozgrzała się i chwyciła jej dłonie.
- To niemożliwe –
wyszeptała zdumiona i gwałtownie odwróciła głowę do
Oskara. Napotkała jego zaskoczone spojrzenie. Wbiła wzrok w Maksa.
Stał z błogim, prawie ekstatycznym wyrazem twarzy. Był szczęśliwy
– To niemożliwe... - szepnęła znów Majka. Przecież czuła
Dar swego ledwie poczętego dziecka! Przecież wyraźnie widziała,
jak Dar Oskara łączy się z jej Darem i spływa jedną wspólną
kroplą, wypełniając ją nowym życiem. A Rosanna? To miała być
jej imienniczka! - Więc ja to sobie wymyśliłam? - jęknęła.
Ta jedna chwila
zachwiała całym jej pojmowaniem Daru i wiedzy, jaką posiadła.
- Dziękuję ci –
usłyszała cichy szept starego człowieka. W jego głosie była
miłość i dobro, i bezgraniczne szczęście.
- To ja ci dziękuję
– wykrztusiła, czując, że choć ona właśnie się zagubiła, on
odnalazł upragniony spokój.
Witaj Roksano. Jaka piękna i wzruszająca część. To teraz Swen będzie pastuchem. Natalio mam nadzieję że jesteś zadowolona. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuńWitaj Witku! Myślę, że i tak ma nieźle? Mam nadzieję, ze nie tylko Natalii się spodoba. Przynajmniej nie będą musieli jeszcze łożyć na jego utrzymanie ;P To już prawie koniec. Trochę mi żal, ale też zaczynało mi się dłużyć, zwłaszcza, że okres wakacyjny był dość... zajęty. Na razie chyba zrobię sobie chwile przerwy.
UsuńPozdrawiam, Roksana.
Bardzo mi się podoba.Swen i tak będzie miał dobrze ja bym wysłała go gdzieś na biegun północny z dala od ludzi. Choć nie rozumiem zbytnio końcówki, ona jest w końcu w ciąży czy nie? Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Natalia
OdpowiedzUsuńWitaj Natalio. Szczerze powiem, że też nie rozumiem końcówki. Miała być prapra wnuczka Rosany, a będzie syn?. Co zrobiła ta skała od Juana?. Natalio ale musisz przyznać, że te ostatnie części są wspaniałe, takie wzruszające i te odpowiednie słowa dobrane do danej sytuacji. Pięknie Roksana pisze. Pozdrawiam Wiktor
UsuńA czy skała Juana nie pokazuje miłości 2 osób do siebie? Wydaje mi się, że Maks poczuł dar Rosanny, dlatego skała zrobiła się ciepła?
Usuń